Serwis Polskiego Towarzystwa Genealogicznego

flag-pol flag-eng home login logout Forum Fotoalbum Geneszukacz Parafie Geneteka Metryki Deklaracja Legiony Straty
czwartek, 18 kwietnia 2024

longpixel
longpixel

Nasi tu byli

arrow puszek
5:47:50 - 18.04.2024
arrow ssboryk
5:44:06 - 18.04.2024
arrow krzysiek1977
5:37:18 - 18.04.2024
arrow elakul
5:29:31 - 18.04.2024
arrow mmaziarski
5:28:54 - 18.04.2024
arrow Ania61
5:18:17 - 18.04.2024
arrow ESKA
5:13:22 - 18.04.2024
arrow Marcin_Dobrzyński
5:00:26 - 18.04.2024
arrow JoannaJ73
4:51:08 - 18.04.2024
arrow Gos_Paweł_P
4:50:40 - 18.04.2024
arrow Grocholski_Marsha
4:45:39 - 18.04.2024
arrow SJDanko
4:16:09 - 18.04.2024
arrow mdanka
4:08:37 - 18.04.2024
arrow Majewski_Edward
4:06:39 - 18.04.2024
arrow Ewa_Szczodruch
4:02:31 - 18.04.2024
arrow mmigacz
3:58:50 - 18.04.2024
arrow Rszck
3:48:41 - 18.04.2024
arrow MalgorzataKurek
3:30:15 - 18.04.2024
arrow polgen78
3:30:10 - 18.04.2024
arrow Schlesien
3:21:22 - 18.04.2024
arrow Aquila
3:20:40 - 18.04.2024
arrow swigut
3:15:07 - 18.04.2024
arrow Paweł_z_Krakowa
2:50:47 - 18.04.2024
arrow orzgen
2:36:47 - 18.04.2024
arrow zerek28
2:25:05 - 18.04.2024
arrow wdanka
2:20:02 - 18.04.2024
arrow NikosK08
2:08:10 - 18.04.2024
arrow mmiksz
2:02:01 - 18.04.2024
arrow Justyna_Zofia
1:48:18 - 18.04.2024
arrow Biernat_Susan
1:38:04 - 18.04.2024
Członkowie i sympatycy

Burgthal niemiecka kolonia w Galicji.
Dodano: środa, 14 lutego 2007 - 13:46 Autor: Ryszard
InneBurgthal to mała wioska położona o 3 km. Na zachód od powiatowego Gródka Jagiellońskiego woj. Lwowskim. Założona została w 1782 roku, jako kolonia niemiecka jedna z wielu utworzonych wówczas w tamtych stronach. Pod koniec XIX wieku niektórzy koloniści pozbywali się swoich gospodarstw, sprzedając je Polakom i Ukraińcom. W końcu lat 30 we wsi Burgthal mieszkało 35 rodzin, 19 niemieckich, 9 polskich, 5 ukraińskich 2 żydowskie . Wśród wymienionych rodzin dwóch Niemców ożenionych było z Polkami, trzech Polaków z Niemkami, jeden Polak z Ukrainą i jeden Ukrainiec z Niemką. We wsi Burgthal rozmawiano w czterech językach ale na ogół wszyscy znali polski i ukraiński a dorośli Polacy i Ukraińcy, pamiętający nieboszczkę Austrię, również niemiecki.
Pomimo tej mieszanki nie było specjalnych waśni narodowościowych. W jakimś stopniu wynikało to z braku większych różnic religijnych. Z wyjątkiem Żydów wszyscy byli katolikami: Niemcy i Polacy chodzili razem do kościoła w Gródku Jagiellońskim, a Ukraińcy do greckokatolickiej cerkwi. Mieszkańcy pobliskiej wsi Haliczanów wrzucali mieszkańców Burgthal do jednego worka nazywając ich Szwabami. Z szacunkiem odnoszono się do świąt tak rzymsko jak i grekokatolickich . Nie naigrywano się też z religijnych obrządków żydowskich.
Wojna rozpędziła mieszkańców Burgthal po całym świecie. Jako pierwsi opuścili ją Niemcy w sposób nagły i niespodziewany, w czwartym tygodniu wojny. 23 września przyjechało kilku żołnierzy niemieckich, którzy zwołali zebranie kolonistów. Po wyjsciu z zebrania opowiadano, że niemieckie wojsko wycofuje się spod Lwowa za San, a na ich miejsce przyjdą Moskale. Kolonistów zachęcano do opuszczenia swych gospodarstw i wyjazdu na Zachód razem z niemiecką armią. Czasu do namysłu nie mieli. Po południu przyjechały autobusy przeznaczone dla kobiet z dziećmi i niewielkim bagażem. Mężczyźni mieli wyjechać swoim konnym transportem, zabierając co się da na furmanki. Sytuacja zmieniała się z minuty na minutę. Nawet ci, którzy po wyjściu z zebrania nie myśleli ewakuacji, śmiali się z panikarzy. Po rozmowach i przekonywaniach sąsiadów zaczęli się na gwałt pakować. Na pewno nikomu nie było łatwo się zdecydować. Opuszczali dostatnie jak na warunki przedwojenne gospodarstwa i wyjeżdżali w nieznane. Opuszczali wieś Burgthal zamieszkałą od pokoleń. Jeden z Balbierów szykujący się teraz do drogi, na dwa lata przed wojną wrócił z Ameryki i na rodzinnej parceli wybudował dom i wszystkie zabudowania gospodarcze. Wyjeżdżający zostawiali stodoły pełne zboża, narzędzia rolnicze, meble i urządzenia domowe, a także znaczną część inwentarza. Na wozy niewiele można było zmieścić . Opuszczali Burgthal nie tyle z tęsknoty za Niemcami, co ze strachu przed mającymi nadejść bolszewikami. Wyjechali prawie wszyscy koloniści poza mieszkającym za wsią Balbierem ożenionym z Polką oraz mężczyznami 3 gospodarstw : Langiem, Hanysem, Huetterem i Merianem Burgżandarmem. Żegnając się z sąsiadami opuszczający wieś prosili o opiekę nad pozostawionym dobytkiem. Byli pewni, że wrócą w rodzinne strony. Po dwóch, trzech dniach po odjeżdzie burgthalskich Niemców, we wsi pojawili się radzieccy żołnierze.
Wieś Burgthal została założona w 1788r. zlokalizowana na zachodnim krańcu gruntów ukraińskiej wsi Drozdowice, odnotowanej w źródłach już w 1481r. Sąsiadowała też z 3 innymi XV wiecznymi wsiami. Od południa z ukraińską wsią Bratkowice -1447r. od zachodu z polską Rodatycze 1445r. i od północy z ukraińską wsią Haliczanów 1494r.. Północną granicę pól burgthalskich wytyczał strumyczek, który wpadał do Wereszyzy , a za nią do Dniestru i Czarnego Morza a na południu burgthalskie łąki leżały nad strumieniem zmierzającym do rzeki Wiszni , a dalej Sanem i Wisłą do Bałtyku. Zabudowania wsi Burgthal usytuowano wzdłuż drogi biegnącej z Gródka do Jaworowa przez Haliczanów, Rzeczyczany i Berdychów. We wsi Burgthal osiedlono 23 rodziny katolickie ze Szwabii. Każda otrzymała 30 morgowe gospodarstwo, którego grunty orne i łaki położone były w 3-4 oddzielnych częściach wokół wsi. Ponadto koloniści mieli wspólne pastwisko-30 morgowe sąsiadujące z gruntami folwarku Rodatycze. Z wioską pastwisko łączyło się szeroki 10 metrowym wygonem. Zabudowania wsi Burgthal stały na jednomorgowych działkach po obu stronach drogi. Z reguły składały się z połączonego ze stajnią domu i stodoły. Domy zwrócone ścianą szczytową do drogi znajdowały się od niej w odległości ok. 5 metrów. Ustawione prostokątnie w stosunku do domu i oddalone od niego o kilkanaście metrów stodoły zbudowano w całej wsi wzdłuż jednej linii. Naprzeciw domów każdy kolonista miał ½ mor. sad. który od zabudowań oddzielało podwórze. Większość domów pierwszych osadników budowanych było z cegły, którą uzyskiwano ze specjalnie w tym celu uruchomionej cegielni. Dom składał się z pokoju, alkierza. kuchni i sieni skąd było też wejście do części gospodarczej domu, piwnicy, komory i stajni .W późniejszym czasie zaczęły pojawiać się domy mieszkalne oddzielone od stajni, ale do samej wojny wznoszono też zabudowania według pierwowzoru sprzed lat. Oprócz wspomnianych zabudowań wznoszono również szopy wozownie, spichlerze itp. Na skutek podziałów rodzinnych oraz sprzedaży gruntów następowało rozwarstwienie wsi zwiększała się liczba gospodarstw. Najczęściej nowi właściciele wznosili zabudowania wewnątrz wsi, zajmując w tym celu ogrody. Wieś stawała się ciaśniejsza, ale nie traciła swego pierwotnego charakteru, tak domy jak i stodoły budowano wzdłuż pierwotnie wytyczonej linii. Nowe zabudowania pojawiły się też na gruntach przyległych do wsi. Od połowy XIX wieku w Burgthal funkcjonowała karczma, a do końca lat 20 –tych XX wieku sklep spożywczy. Wspólną własnością mieszkańców była czynna za czasów austriackich szkoła, a także niewielki domek gromadzkiego pastucha, wspólną własnością był tez miejscowy cmentarz . Podobne do zabudowań wsi Burgthal były zabudowania niedalekich kolonii niemieckich protestanckiego Hartfeldu i katolickiego Weissenbergu. Wszystkie one wyróżniały się korzystnie od biedniejszych i znacznie mniejszych ,szczególnie mieszkalnych zabudowań we wsiach ukraińskich ukraińskich polskich. Różnice te były wyjątkowo głębokie na przełomie XVII i XIX wieku. Najlepiej ilustruje to fakt , że koloniści mieszkali w murowanych obszernych domach zaopatrzonych w kominy, a miejscowi chłopi w małych drewnianych kurnych chatach. Dla Polaków i Ukraińców osiedlenie się w zamożnej niemieckiej kolonii było swego rodzaju społecznym awansem. Praktycznie było to możliwe dopiero od końca XIX wieku i od tej pory w coraz większym stopniu kolonie przestawały być zamkniętymi niemieckimi enklawami. Ten proces nie ominął też Burgthal. Wystarczy spojrzeć na listę jego mieszkańców z połowy lat 30-tych. Od strony Gródka po prawej stronie drogi mieszkali:
1. Merian – Niemiec , pracował jako ekonom w folwarku Rodatycze. Postawił dom w 1930r.
2. NN- Ukrainiec, pastuch gromadzki z któryn rada wiejska zawierała roczne umowy. Najnędzniejsza chałupa we wsi.
3. 3. Tieger – Żyd. Prowadził karczmę którą po jego śmierci rodzina zamknęła
nie opuszczając wsi.
4. Lang Krzysztof zwany Długim –najbogatszy gospodarz we wsi.
5. Merian zwany Grubym – Niemiec .Po pracy w zagłębiu naftowym na początku lat 30-tych wrócił do wsi i wystawił nowy dom, najładniejszy w wiosce.
6. Rajca Karol-Polak gospodarstwo zakupione w końcu XIX wieku.
7. Ślipko Jan – Polak ożeniony z Polką pochodzenia węgierskiego. Gospodarstwo kupione w XIX wieku.
8. Merian – Niemiec nazywany Burgżandarmem ponieważ służbę wojskową odbywał na zamku wiedeńskim.
9. Sadowy Dmytro- Ukrainiec pochądzący z Haliczanowa .Gospodarstwo kupił od Hassa w 1923r. po powrocie z Ameryki.
10. Balbier- Niemiec. Wszystkie zabudowania wystawił w 1937r. po powrocie z Ameryki.
11. Loster – Niemiec
12. Lang Konrad – Niemiec
13. Wilhelm Johann – Niemiec
Za jego domem była pusta działka na której w czasach austriackich stała szkoła.

Po lewej stronie drogi mieszkali:
14. Lang Piotr zwany Hanys –Niemiec
15. Hutter – Niemiec
16. Chamyk Wasal –Ukrainiec
17. Ślipko Marcin – Polak ożeniony a Niemką ze wsi Weissenberg. Gospodarstwo kupione w końcu XIX wieku.
18. Balbier – Niemiec
19. Rusyn Iwan –Ukrainiec .Gospodarstwo kupił w końcu XIX wieku.
20. Murzynie – Polak ,gospodarstwo kupił po I wojnie.
21. Tota Jan – Polak ożenił się z Niemką , wdową Protong
22. Malc Moszko – Żyd . Na placu kupionym od Szarzyńskiego w 1935r. wybudował dom w którym miał sklep.
23. Szarzyński Seweryn – Polak ożeniony z Niemką ze wsi Weissenberg. Gospodarstwo kupili w 1923r. od Hapki.
24. Semko – Polak ożenił się z Niemką córką Hoblera.
25. Gross Jan – Niemiec
26. Lautsch – Niemiec
27. Pałaszowany – Ukrainiec ożenił się z Niemką wdową Becker.
28. Gerono Jan - Niemiec sołtys w 1926r. wrócił z USA
29. Fuhrmann – Niemiec
Przy drodze biegnącej od cmentarza w stronę Haliczanowa w okresie międzywojennym wybudowali swoje domy:
30. Hobler – Niemiec ożeniony z Polką
31. Hass – Niemiec
32. Merian zwany Finanz – Niemiec
33. Ślipko Franciszek – Polak ożeniony z Ukrainką z Haliczanowa
Ponadto z dala od wsi , ale na gruntach burgthalskich ,przy drodze do Gródka wybudowali przed wojną domy Niemiec Balbier i Polak Sroka. W sumie w wiosce mieszkało 35 rodzin , w tym 34 na stałe , ponieważ pastucha którym zazwyczaj był Ukrainiec , co jakiś czas zmieniano. Wśród stale zamieszkujących zamieszkujących Burgthalu rodzin było 18 niemieckich , 4 polskich , 3 ukraińskich , 2 żydowskie , 5 mieszanych polsko-niemieckich , 1 ukraińsko-niemiecka i 1 polsko-ukraińska. W rodzinach mieszanych zanikała ich niemieckość niemieckość dzieci z reguły nie znały języka niemieckiego. Znali go natomiast natomiast w gwarowej szwabskiej postaci
szyscy starsi Polacy i Ukraińcy z Burgthala , pamiętający czasy austriackie. W rodzinach niemieckich rozmawiano po szwabsku ale na ogół wszyscy znali polski i ukraiński. Często w rodzinach tych używano dwóch języków i wówczas obok niemieckiego używano polskiego .Burgthal w wyrażny sposób się polonizował , podobnie jak wspomniana niemiecka kolonia Weissenberg a w przeciwieństwie do protestanckiego Hartfeldu w którym wpływy polskie jak i ukraińskie były znacznie mniejsze. Przyspieszenie polonizacji niemieckiego Burgthala w dużej mierze sprzyjała ich przynależność do wyznania Rzym – kat. Nie mieli tak jak protestanci w Hartfeldzie własnej świątyni , ale należeli do polskiej Parafii Rzym-katolickiej w Gródku Jagiellońskim. Wspólny kościół zbliżał obie narodowości , spotkania po nabożeństwach sprzyjały nawiązywaniu znajomości i wzajemnych kontaktó. W kościele słuchano mówionego po polsku kazania i w tym języku śpiewano nabożne pieśni. Po wojnie zlikwidowano w Burgthalu niemiecką szkołę i dzieci kolonistów uczęszczały do polskiej szkoły w Gródku , co miało wpływ na polonizację W 1938 roku władze wpadły na niezbyt fortunny pomysł zmieniając nazwe Burgthal na Zamczysko. Tak Niemcy jak i mieszkańcy innych narodowości jej nie stosowali i pozostała tylko na papierze.

Los polskich burgthalczyków w okresie wojny.

Sowieckie porządki w Burgthal ,wywózki na Sybir objęły również rodziny aresztowanych .Aresztowania wywózki i inne poczynania władz radzieckich sprawiły , że nastraszeni Huetter , Hanys , i Burgżandarm zrezygnowali z pilnowania swoich domów . Korzystając z porozumienia Hitlera ze Stalinem nie zważając na ostre mrozy w lutym 1940 roku ruszyli wozami na Zachód. Po ich wyjeżdzie większość gospodarstw w Burgthalu było bezpańskich . Ale nie trwało to długo , bo wczesną wiosną pojawili się nowi gospodarze . Byli to ludzie wypędzeni przez bolszewików ze wsi Majdan , w lasach Janowskich na północ od Gródka , gdzie przystąpiono do organizowania poligonu dla wojsk radzieckich. Nasiedleńcy nie byli zadowoleni z odmiany swojego losu. Opowiadali jak to wygodnie się im mieszkało wśród lasów , gdzie grzybów mieli w bród i bez kłopotó zaopatrywali się w opał i budulec. Przeważali wśród nich Ukraińcy i po ich osiedleniu Burgthal stał się wioską ukraińsko-polsko-żydowską. W takim składzie narodowościowym doczekano się wojny niemiecko-radzieckiej.
Z przyjscia Niemców wszyscy we wsi , oprócz Żydów byli zadowoleni, bo przepędzili nienawistnych Moskali. Mieszkańcy Majdanu zapowiadali powrót do swojej wsi , a starzy burgthalcy czekali na przyjazd naszych Niemców. Ponadto Ukraińcy liczyli na utworzenie niepodległej Ukrainy. Tak się jednak nie stało. Nikt z zasiedlonych nie wyjechał do leśnej wsi, bo już nie istniała, a przedwojennych mieszkańców wrócił na swoje tylko nasz sąsiad Merian, zwany Grubym. Także Ukraińcy zawiedli się w swych nadziejach na niezależność. Uzasadnione okazały się jednak obawy Żydów. W kilka miesięcy po wkroczeniu Niemców wypędzono z Burgthalu rodziny Malców i Tiegerów. Zostali umieszczeni w gródeckim getcie , skąd wiosną 1942r. deportowano ich do obozu janowskiego we Lwowie. Zginęli wszyscy zapewne w Bełżcu. Półtora roku później doszło do kolejnej, ale znacznie bardziej radykalnej zmiany ludnościowej w Burgthalu. Gdzieś w połowie maja 1943 r. zapowiedziano , że wszyscy Ukraińcy i Polacy zostaną w najbliższym czasie wysiedleni, a ich gospodarstwa przekazane Niemcom przywiezionym z Rosji. Na pozostanie we wsi mogły liczyć jedynie te rodziny ,które wykażą się niemieckim pochodzeniem. Skorzystało z tego tylko 3 Polaków, ożenionych z Niemkami. Wszyscy inni przygotowywali się do opuszczenia wsi. Zapowiadano wysiedlenia w okolice Brzeżan za Lwowem , ale nikt z Polaków się tam nie wybierał, bo chodziły głosy o ukraińskich napadach na polskie wsie. Zaczęto wywozić wszystko co się dało z domu i gospodarstw do pobliskich Drozdowic. W końcu czerwca do ogołoconej ze sprzętów i narzędzi wsi przyjechało kilku żandarmów i SS- manów i wypędzili wszystkich z domów. Tylko kilka domów zamieszkałych było przez przedwojennych mieszkańców , pozostałe stały puste czekając na nowych gospodarzy. Przywiezli ich niebawem samochodami, samochodami w towarzystwie SS- manów i żandarmerii z Gródka. Mężczyzn i to starszym wiekiem było wśród nich jak na lekarstwo , dominowały kobiety z dziećmi. Nędznie ubrani , dobytku niewiele, tylko jakieś podręczne tobołki. Mundurowi Niemcy rozprowadzali ich po domach. Wszyscy osiedleńcy byli nastraszeni , rozmawiali szeptem i nawet dzieci nie hałasowały. Prawie zaraz po ich przybyciu zaczęto zwozić do wsi meble , sprzęty domowe a nawet pościel i odzież. Szybko dostali tez narzędzia rolnicze a także konie krowy i inne zwierzęta. Przydzielono im tez do pracy parobków z reguły Ukraińców z okolicznych wsi. Z biedaków szybko przeobrażali się w zamożnych gospodarzy. Przygotowywali się do zbierania zboża , niedawno jeszcze naszego. Sołtysem w Burgthalu został jeden ze starych mieszkańców ale nie on był najważniejszy. O wszystkim decydował dorffuer , podoficer SS , inwalida bez nogi , zawsze z wilczurem u boku , którego szczuł nawet na swoich podopiecznych ziomków. Jego pomocnikami był gruby żandarm , którego nic nie obchodziło , oprócz jedzenia i picia oraz młody kulawy SS-man rodem ze Słowenii , najbardziej ludzki z całej trójki. Dzięki jego poparciu a także pomocy sołtysa Balbiera polscy burgthalce nie mieli najgorzej i najczęściej w nocy wybierali się na pola i ogrody do niedawna jeszcze ich i ich niemieckich sąsiadów. Zbierali zboże, ziemniaki, zrywali owoce co się tylko dało i było pod ręką. W prawdzie zasiedleni i SS-mani patrolowali wieś, ale na pola i ogrody się nie zapuszczali. Zebrane po kryjomu plony zawożono do Drozdowic albo na targ do Gródka. Niemka gospodyni w końcu spostrzegła, że coś za szybko ubywa jabłek, pomidorów czy ogórków. Początkowo zalękniona nic nie mówiła, ale z czasem stała się bardziej pewna siebie i kiedy parę razy spotkała Polaków z wyładowanymi torbami, zaczęła robić uwagi. Poskarżyła się też sołtysowi, ale niewiele jej to pomogło, bo ten kiedy się spotkał z nami powiedział ;” uważajcie bo ta cholera ma pretensje, że ją okradacie i jak pójdzie do dorffuera to ten da popalić nie tylko wam, ale i mnie. Solidarność wioskowa była wążniejsza od narodowej. Coraz wyraźniej jednak było widać, że z Burgthal będziemy musieli się wyprowadzić-pola i ogrody stawały się coraz bardziej puste, nadchodziła zima. Szukaliśmy lokum i dzięki pomocy sąsiada Meriana, który pracował w jakimś niemieckim urzędzie dostaliśmy pozwolenie na osiedlenie się w opuszczonym domu w mieście. W początkach listopada 1943r. wyjechaliśmy z Burgthal. Nowe miejsce zamieszkania , częściowo zdewastowany dom –znajdowało się na uboczu, w pobliżu koszar nad gródeckim stawem. Były tam pomieszczenia również dla koni i dwu krów. Zostaliśmy mieszczanami. Zbliżający się front zapowiadał koniec wojny. Sytuacja nie była jasna. Polacy mieli nadzieję, że na terenach tych będzie Polska, natomiast Ukraińcy byli pewni, że ziemie wejdą w skład niezależnej samostijnej Ukrainy. W rozmowach i sporach toczących się na ten temat w małym tylko stopniu brano pod uwagę, co też o tym myśli Moskal. Do wiosny 1944 było raczej spokojnie, chociaż docierały wiadomości o mordowaniu Polaków na Wołyniu, a także, ale w mniejszym stopniu, na terenach południowo – wschodnich za Lwowem. Pojawiające się ulotki antypolskie i antyukraińskie nie wróżyły nic dobrego. Coraz powszechniej Ukraińcy byli zdania, że Polacy powinni wynosić się za San. Sytuacja stawała się z dnia na dzień bardziej napięta , aż wreszcie polała się krew. Pewnej nocy, w połowie marca kilkuosobowa banda zabrała z domu 1 Polaka i 2 Ukraińców Ukraińców Drozdowi. Napadnięte domy obrabowano. Zabrani zostali pomordowani w polu niedaleko wsi. Początkowo sądzono, że sprawcami mordu byli banderowcy, ale po jakimś czasie okazało się, że dokonała tego ukraińska banda rabunkowa. Nie były to jedyne zabójstwa w tej okolicy , ale na szczęście do mordów na większą skalę nie doszło. Spowszedniały natomiast napady rabunkowe i coraz częste po wsiach , tak polskich jak i ukraińskich, pożary. Niemcy w zasadzie nie angażowali się po żądnej ze stron tego ukraińsko-polskiego wyniszczania. Dzięki temu sami mieli spokój. A tymczasem ze wschodu zbliżał się czwarty uczestnik rozgrywki – Związek Radziecki. W połowie 1944r. przyjścia Moskali spodziewano się lada dzień. W połowie lipca rozeszła się wiadomość po mieście , że rosyjscy Volksdeutsche osiedleni w niemieckich koloniach , przygotowują się do wyjazdu . Niedługo potem zjawiła się w Gródku kolumna ponad 30 wozów z Burgthalu. Kierowali się ku szosie na Przemyśl. Mieszane narodowościowo rodziny nie miały ochoty uciekać na Zachód – dwie odłączyły się od transportu i zawróciły do swoich domów. Polacy wrócili na swoje do Burgthalu , a także kilka innych rodzin wysiedlonych przed rokiem. Na drugi lub trzeci dzień Gródek zajęły wojska radzieckie. W na wpół opustoszałym Burgthalu przystąpiono do zniw. Zbierano zboze zasiane przez ściągniętych z Rosji kolonistów, tak jak rok temu oni zbierali nie swoje zasiewy..Przyjście jak mówiono „drugich Moskali”, Polacy przyjęli z mieszanymi uczuciami. Z zadowoleniem, bo bolszewicy wzięli się ostro za zwalczanie ukraińskiej partyzantki, z niepokojem, bo pamiętano wywózki na Sybir i z wrogością , bo zapowiedziano włączenie naszych terenów do ZSRR. Za „ drugich Moskali” w gorszej sytuacji niż Polacy znaleźli się Ukraińcy. W okolicy Gródka aresztowano tylko kilku znaczniejszych akowców i w ogóle ominęły Polaków masowe wywózki na Sybir. Natomiast pacyfikacje wsi ukraińskich były na porządku dziennym. Wykorzystując wzajemna wrogość , władzy radzieckiej udało się pozyskać kilku Polaków do wypraw przeciwko UPA. Od jesieni zaczęto mówić, że powinniśmy wyjeżdżać do Polski, ale nikt nie brał tego poważnie i nie rwał się do wyjazdu. Nie bardzo było wiadomo dokąd, a za Sanem nikt na nas nie czekał. Po raz kolejny opuszczaliśmy Burgthal nie wiedząc, że tym razem na zawsze.
A co z Burgthalem wioską rodzinną Niemców i Polaków? Przyłączono ja do Hałyczan i oficjalnie nie ma już Burgthalu , ale dla wielu którzy tam się urodzili zawsze pozostanie Burgthalem bez względu na narodowość. Wieś pozbawiona stodół trudna jest dzisiaj do rozpoznania . Zniknął kościółek i dzwonnica stojąca obok Burgżandarma. Na cmentarzu gdzie od pokoleń grzebano niemieckich kolonistów, sterczą połamane krzyże.
Burgthal odwiedzają dawni jej mieszkańcy Niemcy i wspominaja: W Gródku wysiedliśmy i poszliśmy na Burgthal ta samą drogą, którą co najmniej 2000 razy chodziliśmy do szkoły. Oglądaliśmy wszystko z jakimś dystansem i trudno było rozpoznać domy. Na cmentarzu leżą jeszcze resztki nagrobków nagrobków napisami, ze spoczywają tu jacyś Huetter i Loster – ślad po naszej wspólnej małej ojczyźnie.


donate.jpg
Serwis Polskiego Towarzystwa Genealogicznego zawiera forum genealogiczne i bazy danych przydatne dla genealogów © 2006-2024 Polskie Towarzystwo Genealogiczne
kontakt:
Strona wygenerowana w czasie 1.027477 sekund(y)