|
|
|
Nowa miotła. |
Dodano: wtorek, 05 listopada 2013 - 23:01 Autor: JerzyGrzegorz |
Pod koniec października świat obiegła wiadomość, o wystawieniu na jednej z największych internetowej licytacji, na eBay-u, pamiątek z Auschwitz. Znalazło się na niej około 30 sztuk przedmiotów związanych z tym obozem. Od szczoteczek do zębów, do czapki i obozowego pasiaka. O sprawie poinformowała brytyjska prasa. EBay przeprosił za incydent i przyznał, że przedmioty te nigdy nie powinny być wystawione na sprzedaż. Zapowiedział też, że podobna sytuacja nigdy się nie powtórzy i wyraził gotowość przekazania znacznej kwoty na cele charytatywne. Tak zareagował największy internetowy portal aukcyjny. Opinia publiczna odebrała to podobnie. Internauci szybko ustalili do kogo kiedyś należały przedmioty wystawione na aukcję. Co do osób zamieszczających pamiątki na sprzedaż, prasa milczy.
Z przeczytanej informacji wynika, że wystawione na aukcję przedmioty należały do osób „zmarłych” (zabitych) w obozie, bądź do osób które przeżyły hitlerowski obóz, lecz z racji wieku zeszły już z tego świata. Jak widać nikt z byłych więźniów nie dorabiał do renty. Przedmioty z nimi związane wystawili na sprzedaż ich „spadkobiercy”. Zadziałały odwieczne prawa rynku. Jest popyt- jest i podaż. Kupczenie pamiątkami z Auschwitz na pewno nie jest moralne. Życie jednak pokazuje coś innego. Osoby które powinny być nieskazitelnie czyste, też kierują się podwójną moralnością lub wręcz nieprzyzwoitością. Zastanawiałem się czy ja byłbym do tego zdolny. Czy mógłbym kupczyć pamiątkami po moich bliskich. Będąc dzieckiem, z całą pewnością nie. Rzeczy moich bliskich miały swoje wyznaczone miejsce i choć były w zasięgu ręki, były dla mnie nietykalne. Były tabu. Nie traktowałem ich jednak z takim jak dziś sentymentem. Później, będąc młodzieńcem – z całą pewnością tak. W tym okresie pozbywałem się niepotrzebnych rupieci. Pod pozorem porządków, zwłaszcza przedświątecznych, robiłem wielkie przewietrzanie szuflad, szaf i schowków. Niechciane rzeczy, także te stanowiące pamiątki, lądowały w śmietniku i rozprawiły się z nimi szczęki śmieciarek MPO. Gdyby wtedy istniał Ebay? Pewnie część z nich zmieniłaby właściciela.
W przypadku kilku moich najbliższych kuzynów i krewnych, Niemcy na trwale wpisali się w ich życiorysy. Jak część pokolenia II Wojny Światowej, zaliczyli aresztowania i smak obozowego chleba w KL Auschwitz, Ravensbruck, Dachau, Gross-Rozen. Najwięcej obozowych pamiątek zgromadził wujek mojej matki. Jej ojciec chrzestny. Pamiętam będąc dzieckiem, że w jego szafie wisiał obozowy pasiak. Wyciągał go na uroczyste (wtedy uroczyste) okazje – pierwszomajowe pochody czy okolicznościowe akademie. Co stało się z obozowym uniformem? Jego pasiak, czapka jak i reszta pamiątek po nim znajduje się w Muzeum Narodowym w Kielcach. Zostały po śmierci wujka nieodpłatnie przekazane Muzeum. Na temat mojej dalekiej krewnej aresztowanej za tajne nauczanie w Białej Mazowieckiej oraz jej pobycie w KL Auschwitz, mam skąpe informacje. Nie posiadam po niej pamiątek. Obozowe pamiątki z Dachau po mojej ojczystej babce zajmowały niewiele miejsca w szufladzie jej szafki. Wyjmowała je bardzo rzadko, bo nie było się czym chwalić. Nie pokazywała je swoim wnukom. Raz zrobiła wyjątek. Zobaczyłem wtedy kilka; cztery lub pięć zdjęć stosów ludzkich trupów, oraz trzy grupowe zdjęcia na których była moja babka. Oczywiście w obozowym pasiaku. Wszystkie zdjęcia, po wyzwoleniu obozu robili Amerykanie. Wszystkie pamiątki po babce i jej córce, po jej śmierci wymiotła nowa miotła. Zostały bezpowrotnie utracone. W komputerze pozostał mi jedynie skan jednego ze zdjęć babki.
Nigdy nie pytałem babci gdzie jest jej obozowy pasiak. Do końca swojego życia nie lubiła mówić o sobie w kontekście II Wojny Światowej- Września 39 roku, okupacji, Powstania Warszawskiego i pobytu w obozach Ravensbruck i w Dachau. Czy dziedzicząc po niej obozowe pamiątki wystawiłbym je na aukcję. Za cholerę nie! Natomiast pewien jestem, że byłbym zdolny je kupić. Pod warunkiem, że byłbym niezbicie przekonany, że kiedyś były własnością mojej babki. Wchodząc w posiadanie takiej pamiątki wystrzegałbym się jak ognia zmiany w sztafecie pokoleń - nowej miotły. Obawiam się jednak, że na to nie mam najmniejszego wpływu. No! Może jedynie uczulić moich zstępnych, że istnieją jeszcze muzea.
Jerzy Wnukbauma.
|
|
Autor |
Komentarze
|
Komentarze
Sympatyk
____________
Od: Lip 02, 2006
Posty: 4364
|
Napisano:Lis 05, 2013 - 23:01
|
|
|
|
|
Piotr_Juszczyk
Sympatyk
____________
Od: Gru 30, 2010
Posty: 682
|
Napisano:Lis 05, 2013 - 23:08
|
|
Nie mam co ukrywać ani się wstydzić. Kupiłbym i sprzedałbym jeśli cena (nie zawsze pieniądze) byłaby odpowiednia. Niektórzy napiszą pewnie że nie sprzedaliby. Może to i prawda. Ale ile osób nie sprzedało, tylko pamiątki (czasem bezcenne) wyrzuciło na śmietnik?? Lepiej sprzedać niż żeby się walały po śmietniku lub skończyły w ogniu. Jeśli ktoś kupuje i wydaje pieniądze na coś to zazwyczaj nie po to aby to spalić ale dlatego że coś jest dla niego wartościowe. Licytacja zaś to prosta droga do ustalenia osoby która będzie cenić coś najbardziej. Więc uważam stanowisko ebay jedynie za politycznie poprawne ale bezdennie idiotyczne. W naszym kraju wciąż pokutuje że co człowiek znajdzie w ziemi to zamiast sprzedać musi oddać państwu - wiecie jaki jest rezultat takiej polityki? Bezcenne rzeczy kończą w tygielku albo gniją w piwnicy.
|
|
|
|
|
Beata65
Sympatyk
____________
Od: Lut 10, 2012
Posty: 324
skąd:Kraków
|
Napisano:Lis 06, 2013 - 10:16
|
|
W Krakowie przy Hali Grzegórzeckiej, odbywają się co tydzień targi staroci, około 5 lat temu widziałam wystawiony leżący pomiędzy innymi przedmiotami pasiak obozowy. Na Allegro dosyć często można napotkać wystawioną korespondecję wysłaną z obozów koncentracyjnych czy oflagów. Niestety, sądzę że tego typy rzeczy będą działy się co raz częściej, im więcej czasu upłynie od II wojny. Według mnie, nie jest to moralne, lepiej jednak oddać do muzeum, ale komercja i pieniądz biorą górę nad wszystkim.
|
|
|
|
|
Gość
|
Napisano:Lis 08, 2013 - 16:34
|
|
No proszę... Tu też post poleciał nie wiedzieć czemu. Smutne ziarno prawdy na jałowy grunt rzucone?
Ad rem. W otchłani szafy w przedpokoju spoczywa jakieś dziesięć kilogramów papieru. Pamiątki. Nie moje. Nie po mojej rodzinie. Wśród nich między innymi kilkadziesiąt listów z Oświęcimia, mnóstwo zdjęć z przedwojennego Stanisławowa, metryki, świadectwa szkolne, dyplomy cechowe. Właścicielka zmarła bezpotomnie wiele lat temu. Rodzina w osobie jedynej żyjącej siostry denatki przyjechała przejąć jedynie rzeczy "wartościowe". Reszta miała iść na śmietnik. No to zabrałem bo co robić miałem? Od lat szukam kogokolwiek z bliższej czy dalszej rodziny komu mógłbym to przekazać. Bezskutecznie. Pewnie wreszcie sprzedam komuś zanim mole zjedzą.
|
|
|
|
|
Kliknij aby przejść do komentarzy na forum
|
|
|
|