|
|
|
Był sobie król, był sobie paź... |
Dodano: sobota, 17 marca 2012 - 11:50 Autor: JerzyGrzegorz |
Tuż po Nowym Roku, domową ciszę przerwał nieoczekiwany telefon od mojej ciotecznej siostry. W słuchawce zabrzmiał jej płaczliwy głos – „Matka chora. Lekarze już nie rokują poprawy. Dwa, góra trzy miesiące życia...”. Zamurowało mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Żadne słowa nie oddadzą tego, co czuję w takich sytuacjach. „Trzeba mieć nadzieję!”, „Trzymaj się Siostra!” - to utarte slogany. Pocieszenie, które często słyszałem przy takiej okazji z ust duszpasterza mojej matki, - „Bóg sobie ją umiłował” – działa na mnie jak czerwona płachta na byka. Od Sługi Bożego wymagałem otwartości. Zburzenia dzielących wiernych i kapłanów barier, a nie chowania głowy za średniowiecznymi murami. Z księdzem mogłem dyskutować. Z Bogiem nie!
Jedyne co mogę obiecać siostrze, to dać jej słowo że będę się za ciotkę gorliwie modlić. – „BOŻE! CHROŃ KRÓLOWĄ!” Ciotka urodziła się w 1931 roku w Katowicach. W okresie okupacji na Fidorze poznała brata mojej matki. Na miłość przyszło im poczekać jeszcze kilka lat. Pobrali się... Pamiętam dwa śluby. Pierwszy cywilny w Kielcach, drugi kościelny w Katowicach. Byłem wtedy dzieckiem i otaczający mnie świat postrzegałem jak dziecko.
Nie moja wina, że czas nieubłagalnie przyspieszył! Z Bogiem nie ma żadnej dyskusji! Po dziadku ze strony matki odeszli; moja matka, siostra matki i jej brat. Przy życiu pozostała tylko jego synowa. Ciotka Hilda. Koleje życia poruszają się jednak swymi torami. Bóg mnie nie wysłuchał i upomniał się także o nią. Odeszła Królowa! Pożegnaliśmy ją w ciszy. Z jej odejściem moja prosta linia po kądzieli stopniowo wygasa. Po wujku nie pozostał jego męski sukcesor. Na moim drzewie genealogicznym, gałązka po matce uschła i przybrała kolor szarości. Nikt już nie krzyknie - UMARŁ KRÓL! NIECH ŻYJE KRÓL! Pozostał okres smutku i powolnego zapomnienia.
Wracając z pogrzebu do domu, w pociągu naszły mnie refleksje. Świat za prędko kreci się i obraca tylko wokół mnie. Gnam do przodu nie zwalniając i nie oglądając się za siebie. Nawet genealogię - moje hobby zacząłem traktować zbyt serio. Szaleńczo pędzę do przodu. Zajeżdżam rumaka, a gdy koń pode mną pada, szukam innego i krzyczę – KRÓLESTWO ZA KONIA! Po co? Jakie królestwo? Według mapy rozmieszczenia nazwisk w Polsce nazwisko moje jest nazwiskiem rzadko występującym i należy do grupy nazwisk zamierających. Owszem, w poszukiwaniu swych korzeni jest to bardzo wygodne i w razie pojawienia się wątpliwości istnieje omal stu procentowe prawdopodobieństwo trafności ale... fakt całkowitego kiedyś jego wymarcia nie pozwala w pełni cieszyć się z takich zalet i spędza mi sen z powiek. Wymieranie klanów to normalne zjawisko. Tak było w przypadku królewskich rodów; Piastów, Jagiellonów, Wazów, Sasów... Proces ten nie oszczędza także zwykłych zjadaczy chleba. Przychylam się do myśli Andre Malraux - BYĆ KRÓLEM TO IDIOTYCZNE. LICZY SIĘ TYLKO ZBUDOWANIE KRÓLESTWA. Głęboka myśl. Nie kłuci się z żadną religią i jest zgodna z prawem natury bo w przyrodzie liczy się tylko przetrwanie gatunku. Mam syna i córkę. Czterech wnuków. Po dwóch chłopaków u każdego z moich dzieci to ciągle za mało do przetrwania dynastii. Wie o tym mój syn. Robi co może. Za jego sprawą wkrótce wezmę maleństwo na ręce i zaśpiewam mu kołysankę – „Był sobie król, był sobie paź i była też królewna....” Jestem bardzo szczęśliwy. Będzie to miła odmiana w zdominowanym przez wnuków moim królestwie.
Jerzy Wnukbauma
|
|
Autor |
Komentarze
|
Komentarze
Sympatyk
____________
Od: Lip 02, 2006
Posty: 4365
|
Napisano:Mar 17, 2012 - 12:08
|
|
|
|
|
Dławichowski
Członek PTG
____________
Od: Wrz 24, 2006
Posty: 1027
skąd:Koszalin
|
Napisano:Mar 18, 2012 - 12:22
|
|
Dzień dobry! Fajnie to napisałeś. Każdy pogrzeb sprzyja refleksji. Narodziny już nie, prawda? gdy umarła moja matka spojrzałem na otaczających mnie ludzi. A Oni! ONI najnormalniej w świeci robili swoje. Jak mogą!!! Takie nieszczęście, a oni nic sobie z tego nie robią!. I wtedy właśnie stałem się dorosły. Dziś patrze wokół siebie, a moja gałąź wraz ze śmiercią mego syna - umrze. Zazdroszczę więc Tobie i gratuluję - dziadku! Krzycho z Koszalina
|
_________________ O mnie:
http://www.dlawich.pl/
|
|
|
|
bezet
Członek PTG
____________
Od: Sie 24, 2006
Posty: 498
|
Napisano:Mar 18, 2012 - 14:12
|
|
Witam Tak , na codzień wpadamy w strugę czasu niosącą nas ku przeznaczeniu, a jest nim nicość. Nie myślimy o tym, wykłócając się w urzędach o należne nam ulgi,prawa,gwarancje,zwroty niesłusznie pobranych należności.Wciskamy do naszych kalendarzy kolejne terminy spotkań roboczych,towarzyskich,zapisujemy daty naszych zobowiązań ,nie zastanawiając się nad upływem czasu,naszego czasu,który nieustannie ,po cichutku ,ale równomiernie przecieka nam między palcami.Nasza pochodnia pali się,a raczej spala się, a potem dopala się i wtedy dopiero ,wielu z nas zwalnia bieg ku nieuchronnemu.Czy świat byłby lepszy,gdybysmy kazdego dnia pamiętali o tymczasowości naszego TU pobytu? To trudne pytanie ,ponieważ taka świadomość mogłaby wyzwalać takze niekorzystne wplywy na nasze postępowanie. Oczywiście ,wszyscy wiemy,ze zmienią nas kolejne pokolenia,ale dzieje się ta zmiana po cichu,niekiedy znienacka , zaskakując bliskich.Nowe,młode latorośle, pędzą ku słońcu ,by po nabraniu sił i doświadczenia ,zwolnić nieco swój pęd ,rozbudowując bazę swej egzystencji,ale wciąż kontynuują starania o zagarnianie coraz większej ilości dóbr wszelkich. Tylko bardzo nieliczni nie dbają o to i uważają ,by nie nadepnąć powolnie przechodzacego w poprzek ścieżki żuczka,czy mrówki.Spostrzegają w porę ukwiecone drzewa i zabiegi ptaków o budowę gniazd ,a później o wychowanie pisklatego drobiazgu.Niektórzy z nas nie mają czasu na obserwacje otoczenia, pochłonięci zdobywaniem skromnych środków na przetrwanie rodziny .Ale ilu mogłoby zatrzymac się ,bo ma na to czas,by posłuchać leśnej i takze parkowej ciszy, a także wrzasku telewizorow i chwilke poświecić na refleksję . Jesteśmy tylko jednym ogniwem w tym łancuszku.Ulepszajmy swiat dookoła nas,nie zapominając , by nie czynic nic ,co byłoby zaprzeczeniem tej misji. Zygmunt
|
|
|
|
|
|
|
|