|
|
|
Autor |
Wiadomość |
|
Temat postu: Genealogia Księżaków
Wysłany: 20-09-2020 - 19:33
|
|
Dołączył: 26-06-2012
Posty: 97
|
|
Witam,
Chciałbym podzielić się pewnym spostrzeżeniem związanym z genealogią księżacką i połączoną z nią kwestią nazewnictwa osobowego. Choć wiem, że czas XVIII i początku XIX wieku to okres gospodarki feudalnej, gdzie włościanie jako takiej własności w ujęciu dzisiejszym nie posiadali, ale jako formę bliższą dzisiejszej dzierżawie.
Mam związane z tym pytania. Przezwisko jako nazwa osoba służy dla określenia danej osoby w społeczności, ono stając się przydomkiem, czyli nazwą osobową dziedziczną służyło dla określenia pewnej wspólnoty krwi, rodowej w danej społeczności.
Pytanie o pewną praktykę, prawo zwyczajowe według dana społeczność określała swoich członków zarówno jako osoby indywidualne jak i pochodzące od wspólnych przodków, pogrupowane we wspólnoty rodowe określane wspólnym mianem.
W naszej kulturze w większości to określenie ma odojcowski charakter, często widoczny w w nazwiskach utworzonych od imienia przodka, ale także od wykonywanego zawodu, czy przezwiska dodanymi specyficznymi końcówkami (choc to też nie zawsze) jak -yk, -ek, będącą określeniem tego "mniejszego" tzn. pochodzącego od rodzica, czyli dziecka.
Widzę jednak przypadki gdy mąż przyjmował nazwisko żony, czy oba funkcjonowały równorzędnie przez pokolenia aż któreś zostało wyparte. Moje pytanie czy ktoś może wskazać mi przyczynę takiego stanu rzeczy, czy zależy od indywidualnego przypadku? - z czym to się wiąże, że są tego typu wyjątki od reguły?
Pozdrawiam,
Jan Adam Niedźwiadek |
|
|
|
|
|
Janiszewska_Janka |
|
Temat postu: Re: Genealogia Księżaków
Wysłany: 20-09-2020 - 23:00
|
|
Dołączył: 28-07-2018
Posty: 1008
Status: Offline
|
|
Przepraszam, już milczę |
Ostatnio zmieniony przez Janiszewska_Janka dnia 20-02-2022 - 15:21, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
andrzej_baran |
|
Temat postu:
Wysłany: 21-09-2020 - 09:30
|
|
Dołączył: 29-05-2019
Posty: 219
Skąd: Warszawa
Status: Offline
|
|
Dzień dobry.
Aby nie zakładać nowego tematu bardzo pokrewnego, chciałbym dodać moje spostrzeżenia/wątpliwości.
Kiedyś miałem przypadek zmiany imienia z Cyryla na Cypriana poprzez złe tłumaczenie z rosyjskiego.
Ale obecnie mam trudniejszy przypadek.
Po wielu analizach wygląda on tak:
Była sobie rodzina o nazwisku Papież (bardzo powszechne nazwisko w okolicy). Mieli syna, który po ślubie i narodzinach trzeciego dziecka zmienia nazwisko na Kowalik.
Ta zmiana dotyczy także żony, dzieci i jego rodziców.
W aktach zgonu rodzice umierają już jako Kowalikowie (tu być może używali starego nazwiska, ale syn podał inaczej). Wszystkie dzieci także w późniejszych aktach M oraz Z występują pod nowym nazwiskiem.
Było to dla mnie bardzo zagadkowe, gdyż idąc w głąb - trafiłem na ślepy zaułek, bo rodzina Kowalików nagle zniknęła. Przeszukując metryki pod względem imion oraz zakresu dat udało mi się trafić na ślad w postaci zmiany nazwiska.
W jednym z aktów urodzenia dziecka było Papież (tylda) Kowalik. Następnie w kolejnych aktach już tylko Kowalik.
Tylko ciągle zastanawia mniej nowe nazwisko - był kowalem? |
_________________ Pozdrawiam
Andrzej Baran
|
|
|
|
|
luigi37 |
|
Temat postu:
Wysłany: 22-09-2020 - 23:19
|
|
Dołączył: 12-03-2014
Posty: 242
Status: Offline
|
|
Janku,
Ty po prostu nie możesz pogodzić się z tym, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi, dowodem na to jest nasza wieloletnia korespondencja. Omówione przez Ciebie procesy trwają po dziś dzień. Dla mnie istnieje pewna uniwersalna odpowiedź, mianowicie nasi przodkowie nie mieli dowodów osobistych i mogli zwać siebie sami i być zwanymi przez innych jak komu się podobało.
Pozdrawiam,
Adam |
|
|
|
|
|
Janiszewska_Janka |
|
Temat postu:
Wysłany: 23-09-2020 - 06:51
|
|
Dołączył: 28-07-2018
Posty: 1008
Status: Offline
|
|
Przepraszam, już milczę |
Ostatnio zmieniony przez Janiszewska_Janka dnia 20-02-2022 - 15:21, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Temat postu:
Wysłany: 24-09-2020 - 17:51
|
|
Dołączył: 26-06-2012
Posty: 97
|
|
Janiszewska_Janka napisał:
luigi37 napisał:
Janku,
Ty po prostu nie możesz pogodzić się z tym, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi, dowodem na to jest nasza wieloletnia korespondencja. Omówione przez Ciebie procesy trwają po dziś dzień. Dla mnie istnieje pewna uniwersalna odpowiedź, mianowicie nasi przodkowie nie mieli dowodów osobistych i mogli zwać siebie sami i być zwanymi przez innych jak komu się podobało.
Pozdrawiam,
Adam
Masz rację Adamie!
Podobnie odpowiedziałam Janowi w prywatnej korespondencji podając swoje przykłady rodzinne dotyczące nazwiska Janiszewski, które mój przodek z rodziną zmienił w XIX wieku z nazwiska Janusz w XVIII wieku, a dotyczyło to parafii w Ujeździe, Nowym Mieście nad Pilicą oraz w Głownie. Podobny problem mamy w rodzinie z nazwiskiem Najek w jednej parafii wielkopolskiej, a w sąsiedniej ta sama rodzina nosiła nazwisko Wietecki, które tak pozostało i tamci także je przyjęli. Wygląda na to, że zawołanie Najek na jednym terenie było tylko przezwiskiem miejscowym i ksiądz zapisywał je dicti - nazywani.
Niestety także kilka lat temu korespondowaliśmy z Janem na ten temat i nadal problem pozostaje. Po prostu nie możemy myśleć współczesnymi kategoriami i pogodzić z tym, że nazwiska we współczesnym rozumieniu powstały lub utrwaliły się dopiero dzięki porządkom wprowadzonym przez zaborców, którzy nie mogli doliczyć się swoich poddanych. Świeckie kodeksy wprowadziły nareszcie porządek, ale okres przejściowy XVIII-XIX wiek stwarza dużo problemów.
Ja oczywiście mam tę świadomość, że to nie są nazwiska w dzisiejszym rozumieniu, a zwania. Naprawdę rozumiem, że zapis metrykalny nie miał charakteru ostatecznego, a człowiek nie szedł z nim, chcąc się ożenić/wyjść za mąż do sąsiedniej parafii, a raczej na zasadzie "Jak cię zwą"? - "tak i tak", a świadek potwierdzał i to też oczywiście słownie, a ostateczny zapis i tak zależał od księdza.
Jednak nazwy osobowe służyły nie tylko po to aby nadać tożsamość danej, konkretnej jednostce, ale także aby określić jego wspólnotę rodzinna, choćby tylko, a właściwie najczęściej na linii rodzice - dzieci. Potrzebne to było aby nie dochodziło do kazirodztwa, choć też rozumiem, że dotyczyło to raczej najbliższej rodziny.
Temat to skomplikowany, wymagający na pewno rozpatrywania okoliczności, a przy braku źródeł, często niemożliwy do rozstrzygnięcia.
Pozdrawiam |
Ostatnio zmieniony przez JanNiedźwiadek dnia 26-09-2020 - 08:49, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
Sroczyński_Włodzimierz |
|
Temat postu:
Wysłany: 24-09-2020 - 18:22
|
|
Dołączył: 09-10-2008
Posty: 31716
Skąd: Warszawa
Status: Offline
|
|
|
|
|
|
Temat postu:
Wysłany: 26-09-2020 - 08:51
|
|
Dołączył: 26-06-2012
Posty: 97
|
|
Sroczyński_Włodzimierz napisał:
hę?
??? |
|
|
|
|
|
Sroczyński_Włodzimierz |
|
Temat postu:
Wysłany: 26-09-2020 - 09:20
|
|
Dołączył: 09-10-2008
Posty: 31716
Skąd: Warszawa
Status: Offline
|
|
"Jednak nazwy osobowe służyły nie tylko po to aby nadać tożsamość danej, konkretnej jednostce, ale także aby określić jego wspólnotę rodzinna, choćby tylko, a właściwie najczęściej na linii rodzice - dzieci. Potrzebne to było aby nie dochodziło do kazirodztwa,"
Poraziła mnie śmiałość koncepcji powyższej
ale jak to mówią "czy róża pachniałaby inaczej pod inną nazwą"
...świtało,Fadżr nie przyniósł ukojenia. Trzepotała skrzydłem żwirowca w locie gdzieś głęboko opowieść Sofoklesowa poznana wczoraj. Wybrać spośród wielu tego, który zapewnić ciągłość, siłą i podstępem zdominuje pozostałych, a miłością i mądrością znajdzie im miejsce poniżej, ale obok - to ważne, tego uczono. Ale co z tymi nieznanymi? Jak mieć pewność, że się nie zagubią?
Księga zakazuje, ale wielu rzeczy zakazuje, a znajdują się sposoby. Zakazuje - stawia mądrym wyzwania, odsiewa tych którzy naprawdę chcą, od tych co woli nie mają.
Przywołał zaufanego gardłowym krzykiem i wydał rozkazy
- Brańca co obrazy dzierga na ciele przyprowadzisz i wszystkich mych synów od nowonarodzonego wczoraj, do najstarszego umiłowanego na południe zwołaj
skręcił brodę...tia..Grecy niby tacy cwani...rybojady |
_________________ Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|