|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Janiszewska_Janka |
|
Temat postu: Podróże sentymentalne
Wysłany: 19-08-2020 - 11:42
|
|
Dołączył: 28-07-2018
Posty: 1006
Status: Offline
|
|
W obecnym czasie ograniczenia podróżowania rzeczywistego, podzielcie się
genealodzy amatorzy swoimi wspomnieniami podróży faktycznych do miejsc, w których żyli nasi przodkowie.
Z powodów zdrowotnych i finansowych od dawna podróżuję za nimi mentalnie, ale bardzo chciałabym przeczytać wspomnienia podróży faktycznych do miejsc rodzinnych.
Pozdrawiam
Janka |
|
|
|
|
|
Anna_Stańczak |
|
Temat postu: Podróże sentymentalne
Wysłany: 19-08-2020 - 16:22
|
|
Dołączył: 01-08-2018
Posty: 27
Status: Offline
|
|
Moja odpowiedź na prośbę o Podróże sentymentalne Janki.
Często lubię przeglądać portal genealodzy.pl - oraz pytania uczestników na forum - zawsze można się tam czegoś nowego nauczyć.
Dzisiaj pojawiła się prośba Janki Janiszewskiej . Ograniczona zdrowiem oraz finansami -
prosi o jakieś wspomnienia sentymentalne z naszych podróży.
Gdy ktoś ładnie prosi - to dostaje - czasem znacznie więcej - niż się spodziewa.
Do odpisania skłoniło mnie jej nazwisko , które pojawiło się w wywodzie moich przodków.
Magdalena Janiszewska to matka Anieli Jędrzejewskiej . Aniela to z kolei babcia mojej teściowej
Janiny Kajdas z domu Matysiak.
Tworząc wywód przodków dla moich wnuków , chciałem też dowiedzieć się jak najwięcej
o naszych przodkach.
Niestety ,o Magdalenie Janiszewskiej nie wiem prawie nic. Urodziła się w 1829 roku
w Śladkowie Podleśnym parafii i gminie Piątek i była matką babci,
której poszukiwania zajęły mi ponad dziesięć lat.
Z metryki ślubu babci dowiedziałem się, że urodziła się w Kobylinie.
Znalazłem na mapie miejscowość Kobylin w powiecie Krotoszyńskim. Sprawdzałem w internecie metryki tej parafii- bez skutku. Napisałem do nich list z prośbą o odszukanie metryki babci - bez odpowiedzi. Pojechałem więc do Poznania . Przesiedziałem cały dzień w poznańskim Archiwum Diecezjalnym sprawdzając metryki pisane w odręcznej łacinie i znowu nic . Jednak się nie poddałem.
To skłoniło mnie do dalszych poszukiwań . I tak trafiłem na inny Kobylin w parafii Kołacinek powiatu Brzeziny. Ależ jaką radość sprawiło mi odnalezienie metryki urodzenia Anieli, córki Franciszka i Magdaleny z Anaszewskich- jak było napisane - tym razem odręczną cyrylicą.
Teraz pomogły mi doświadczenia w poszukiwaniach na portalu geneteka.pl.
Wreszcie znalazłem ślad. Potem było już łatwiej . Tak odnalazłem ojca Magdaleny-
był nim Marcin Janiszewski urodzony w Sułkowicach gminy Piątek oraz tamże rodzonego jej dziadka Zygmunta Janiszewskiego . Obaj byli owczarzami.
Wybrałem się tam ,dwa lata temu ,w podróż sentymentalną na poszukiwania historii . Zobaczyłem pola i wsie , ale żadnych śladów przodków.
I tak zaczęła się najpiękniejsza część mojej podróży w czasie i przestrzeni.
Postanowiłem sam napisać opowieść historyczną o moich przodkach.
Połączyłem wiedzę o wielu moich przodkach, moje własne doświadczenia genealogiczne
oraz osobiste przeżycia z wędrówek oraz wyobraźnię z marzeniami.
Dzisiaj piszę opowiadanie historyczne o moim przodku , wędrującym w 1771 roku z mazowieckiej wsi koło Mławy , do Santiago de Compostella w Hiszpanii.
Mój 5 ty pradziadek jest tam prostym owczarzem , wędrującym pieszo 3000 km przez osiemnastowieczną Europę. W drogę zabrał swoich siedem owiec oraz psa.
Buen camino - Janko -Ty też możesz napisać Swoją historię.
Zbigniew Stańczak |
|
|
|
|
|
Krystyna.waw |
|
Temat postu:
Wysłany: 19-08-2020 - 17:24
|
|
Dołączył: 28-04-2016
Posty: 4208
Status: Offline
|
|
Podróże raczej nie, bo w realu to albo ruina, albo goły placyk, albo cmentarz tylko z nowymi grobami.
Ale miejsca, rzeczy - jak najbardziej.
Pamiętam ten dreszcz emocji gdy dotykałam chrzcielnic, których dotykali też moi pra...dziadkowie. Albo oparcie się o drewniany słup, stareńką framugę drzwi w kościele, w którym oni na pewno byli, ślub brali, płakali po zmarłym dziecku - wrażenie nie do opisania. |
_________________ Krystyna
*** Szarlip, Zakępscy, Kowszewicz, Broczkowscy - tych nazwisk szukam.
|
|
|
|
|
sbasiacz |
|
Temat postu:
Wysłany: 19-08-2020 - 20:23
|
|
Dołączył: 11-02-2015
Posty: 2237
Skąd: Warszawa i okolice
Status: Offline
|
|
a ja mam hebel, zwykły drewniany hebel, nie interesował mnie za bardzo, ale lubię drewno i rzeczy z niego zrobione, więc nie wyrzuciłam tylko leżał i czekał...
Moi przodkowie imali się różnych zajęć m.in.stolarstwem, ciesielką, gdy zaczęłam odkrywać genealogię, dotarłam do roku 1827 śmierć mojego xpra dziada, majstra kunsztu ciesielskiego, który w akcie ślubu córki twierdził, że jest szlachcicem i tak mu ksiadz zapisał, a był Francuzem i nazywał się Pierre Pechin, składał piękny wyrobiony podpis pod aktami urodzin swoich dzieci.Jego wnuk Adam zajmował się m.in.również stolarką, mój dziadek też.Po tym genealogicznym odkryciu (byłam, powiedzmy trochę zaskoczona) wytarłam z kurzu hebel i zobaczyłam wyrytą w drewnie literę "A" jak nic hebel Adama! Może nawet dostał go w spadku po dziadku Piotrze?
Wybierałam się w podróż sentymentalną do Pniewnika i Kamionnej, niestety epidemia pokrzyżowała moje plany, ale nie odpuszczę, przeczekam i pojadę.
Mój drugi dziadek macierzysty był również stolarzem, mieszkał w Płońsku, w kościele pw.św.Michała wisi "jego" Droga Krzyżowa tzn drewniane ramy są jego dziełem.W moim domu stoi stół i krzesła, które zrobił w 1913r.
Stół często służył (w Płońsku) za katafalk, zbudował dom, trochę się już rozpada, ale drewniane schody są, zasadził również Dąb, mam w planie postarać się o tabliczkę "Pomnik Przyrody" |
_________________ pozdrawiam
BasiaS
|
|
|
|
|
julia_jarmola |
|
Temat postu:
Wysłany: 19-08-2020 - 22:34
|
|
Dołączył: 12-02-2012
Posty: 558
Status: Offline
|
|
Moją pierwszą sentymentalną podróż odbyłam w 2011.roku. Rok wcześniej odnalazłam w Słonimie wujeczną siostrę mojego ojca. Zupełnie przypadkowo przeczytałam Jej artykuł w internecie, nie wiedząc, że to krewna, wszak zbieżność nazwisk może być przypadkowa.
W planie miałam odwiedzenie miejsc urodzenia rodziców.
Dawniej miasteczko, dziś wieś Dworzec k. Mołczadzi i Nowogródka, to strona ojczysta, zaś Iwacewicze, strona macierzysta. Co prawda rodzice mamy pochodzili z Mazowsza, ale mama urodziła się i do lat nastoletnich tam mieszkała oraz chodziła do szkoły.
Gdy postawiłam po raz pierwszy stopę na dawnej ulicy Kościelnej , przy której mieszkali dziadkowie i dorastał mój ojciec , czułam ducha przeszłości, gdy weszłam na teren kościoła pw. św. Antoniego z Padwy oczami wyobraźni widziałam ojca i jego rodzeństwo przystępujące do sakramentów.
W Iwacewiczach z nostalgią i dumą patrzyłąm na zachowaną bryłę dawnego hotelu dla kolejarzy, który wraz ze swoimi pracownikami zbudował mój dziadek.
Dopiero co rozpoczęłam przygodę z genealogią, nie miałam prawie żadnego dokumentu i zaledwie jedno zdjęcie rodziców ojca zrobione w Jekaterynosłąwiu. Dziś wiem o przeszłości rodziny całkiem sporo,są i dokumenty, choć nie tyle , ile bym chciała.
Przewodnikiem po historii rodziny był mój stryj Romuald (1932-2018), a od czasu poznania cioci Leonardy Rewkowskiej ( 19.08.1939 - 19.08.2020), także i ona.
Potem były jeszcze dwie wyprawy śladami przodków. W 2014. i 2019.roku.
Być tam i nie pojechać do Nowogródka, zwłaszcza, że w rodzinie ojca był kult wieszcza... niemożliwe. Pojechałam, zobaczyłam, a w drodze powrotnej....:"Ktokolwiek będziesz w Nowogródzkiej stronie,/ do Płużyn ciemnego boru wjechawszy/ Pomnij zatrzymać swe konie, by się przypatrzeć jezioru..." przypatrzyłam się i ja Świtezi.
W ubiegłym roku wybrałam się do Dworca i Iwacewicz w pojedynkę, aby spokojnie kontemplować ...
Wędrowałam wiec znów ulicą Kościelną (dziś Nowogródzka), przystanęłam przed miejscem, w którym kiedyś stał dom dziadków, na starym i uporządkowanym cmentarzu chodziłam wśród nielicznych pozostałych kamieni nagrobnych z zatartymi napisami, po muldach , będących pozostałością po ziemnych mogiłach. To na tym cmentarzu spoczywają moi przodkowie po mieczu od 1790.roku.
Z ubolewaniem patrzyłam na ślady wyciętych starych drzew wokół kościoła, które przypuszczalnie pamiętały moich pradziadków.
Przystanęłam na chwilę przy jedynym zachowanym przedwojennym budynku domu ludowego, miejsca krzewienia kultury w miasteczku.
Skąpałam stopy w pokrytej rosą bujnej trawie nad ulubioną rzeką taty Mołczadką.
W Iwacewiczach , krążyłam po kwartale, w którym był dom mojej mamy. nikt nie umiał mi powiedzieć, gdzie jest dawna ulica Kolejowa. Odnalazłam Leśną, która była połączona z Kolejową....pooddychałam fluidami przeszłości, wyobraziłam sobie mamę i ciocie ,idące przez tory wąskotorówki do dworca kolejowego, do szkoły, do "malinowego chruśniaka", który teraz jest parkiem.
Obejrzałam także mocno już zaniedbany pałac Jundziłłów z XVIII w. -właścicieli miasteczka...
Wspólnym rodzinnym celem Cioci, kuzynki i moim, było odwiedzenie Luszniewa, miejsca , w którym czasowo mieszkali pradziadkowie i , którzy w 1880 roku wzięli tam ślub oraz miejsca, gdzie jeszcze na początku lat pięćdziesiątych XX wieku były Nowinki, siedlisko pradziadka Rewkowskiego , a potem jego syna (brat mojej babci ojczystej), a także miejsce urodzenia i dzieciństwa cioci Leonardy. Nie udało się , zalana droga nie pozwoliła na dojazd. Pozostało tylko zrobić zdjęcie przy drogowskazie. Zabrakło zaledwie dwóch kilometrów...
Może jeszcze kiedyś uda mi się...?
Cioci nie będzie to już dane |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|