Serwis Polskiego Towarzystwa Genealogicznego

flag-pol flag-eng home login logout Forum Fotoalbum Geneszukacz Parafie Geneteka Metryki Deklaracja Legiony Straty
piątek, 29 marca 2024

longpixel


Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Zobacz poprzedni temat Wersja gotowa do druku Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
MonikaNJOffline
Temat postu: Zwierzęta i ludzie  PostWysłany: 09-03-2018 - 23:43
Zasłużony
Sympatyk


Dołączył: 03-02-2013
Posty: 1571

Status: Offline
Już od dłuższego czasu noszę się z zamiarem rozpoczęcia tego tematu. Jestem "chorobliwym" miłośnikiem zwierząt. Podejrzewam nawet ,że mam lepszy kontakt ze zwierzętami niż z ludźmi Very Happy
Wiele wspomnień - i tych zapamiętanych i tych z opowiadań wiąże się ze zwierzętami.
Kiedy przypominam sobie mojego ojca (już zmarłego) , zawsze widzę go z kotem Bursztynem na brzuchu , czytającego książkę . Kiedy przypominam sobie mojego dziadka , zawsze widzę go w towarzystwie zwierząt : psów które go uwielbiały, kotów które go szanowały, kur które łaziły przy nodze , świnki Adeli która była jego przyjacielem. Dziadek nigdy nie zabijał przyjaciół, umierały śmiercią naturalną. Hodowca był z niego kiepski ale za to wychował następne pokolenie w miłości do przyrody. To On nauczył mnie rozpoznawania zwierząt , mając kilka lat rozpoznawałam ptaki lecące po niebie.
Z opowiadań mojej babci wynika , że mój pradziadek był jeszcze bardziej zakochany w przyrodzie, był pszczelarzem i sadownikiem ale często bywał w
lesie. Z tych wycieczek przynosił sieroty leśne - ku rozpaczy prababci , która musiała je wykarmić. I tak po podwórku biegały małe liski z psami i małymi sarenkami. Gdyby nie leśniczy pewnie nigdy by nie odgadły swojej przynależności gatunkowej.
Tak mi się kojarzy wiele osób z mojej rodziny : moja mama która przebierała w sukienki kota( mieszanka kotki i żbika) Alfonsa; moja babcia idąca na szczepienie z psem (miał charakterek) - były ofiary w ludziach po stronie weterynarza a wpis brzmiał " pies , suka o nazwie Ciapek".
Nie wiem czy inni również maja takie wspomnienia ale dla mnie to zwierzaki są częścią rodziny.
Dlatego : Pies Cyganek - najwierniejszy mój obrońca z dzieciństwa i kot Burek z którym mogłam robić wszystko, Kot Alfons - przyjaciel mojej mamy, kot Bursztyn pogromca mojego ojca, świnka Adela, kura Petronelcia, kogut Generał i pies Kajtek kuple mojego dziadka. Przyjaciół mojego pradziadka nie zdołam wyliczyć.
Nie jestem sadownikiem, rolnikiem ani hodowcą( i może lepiej), moje zwierzaki tworzą wspomnienia dla moich dzieci.
Proszę , abyście się podzielili swoimi wspomnieniami o przodkach ale także o ich przyjaciołach.
pozdrawiam monika
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
Virg@Offline
Temat postu: zwierzęta i ludzie  PostWysłany: 10-03-2018 - 09:08
Sympatyk


Dołączył: 19-03-2009
Posty: 780

Status: Offline
Mój Dziadek „po pługu” kochał konie i miał ich wiele. Według opowiadania mojego brata – tego młodszego radosnego jeźdźca, na białym koniu dziadka – Niemcy podczas wojny zabrali dziadkowi całą zgromadzoną na zimę paszę. Dziadek musiał potem patrzeć przez wiele miesięcy jak jego wyhodowane od źrebięcia konie, pomarłe z głodu, leżą na zamarzniętej ziemi. Nie wyobrażam sobie co to była za tragedia.

Ale żeby nie było smutno, to teraz moje początki ze zwierzętami Very Happy.
Ponoć byłam bardzo spokojnym niemowlęciem. Mama zostawiała mnie w ogrodzie pod opieką psa Luxa (był złoto-rudy i stąd to imię). Gdy tylko Lux zaczynał szczekać, był to dla Mamy sygnał, że się obudziłam i czegoś się domagam.

Pozdrawiam serdecznie miłośników zwierząt –
Lidia
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
Jagiello_MichalOffline
Temat postu: zwierzęta i ludzie  PostWysłany: 10-03-2018 - 10:04
Sympatyk


Dołączył: 01-03-2018
Posty: 18

Status: Offline
Kiedy w Wilnie rozpoczynała się w 1944 r. operacja 'Ostra Brama" i Niemcy bombardowali miasto, dziadkowie uciekli na wieś. Zostawili w domu psa Dżeka, żeby pilnował chałupy i ogrodu. Wrócili po zakończeniu walk o miasto. Dżek przeżył bombardowania, ostrzał. Tyle że zwariował - cały osiwiał i ciągle płakał jak dziecko, z oczu płynęły mu łzy. Dziadek nie mógł wytrzymać tego skowytu i poprosił żołnierzy radzieckich, żeby zastrzelili psa... W życiu nie bylem w Wilnie, urodziłem się i mieszkam w Łodzi, ale ten Dżek żyje w pamięci dzięki rodzinnym opowieściom. Spełnił obowiązek do końca... A krowa Mućka, przywieziona w 1945 r. z Rybiszek pod Wilnem do Koszalina? Nie pasowała jej poniemiecka trawa i łąki, podobno ciągle patrzyła na wschód i muczała... Babcia sprzedała ją gospodarzowi z Mścic pod Koszalinem, przy drodze do Mielna. Co roku, jadąc nad morze przez Mścice, myślę o tej krowie... Pozdrawiam serdecznie! Michał
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
jartOffline
Temat postu: zwierzęta i ludzie  PostWysłany: 10-03-2018 - 11:12
Zasłużony
Sympatyk


Dołączył: 03-06-2011
Posty: 1068

Status: Offline
Jak o Wilnie to może i ja swoje dorzucę.
W rodzinie mojej żony był Wolf. Wolf był pół wilkiem (cytat z teściowej: "jego matka była wyjęta z wilczego gniazda"), był psem(?) pradziadka mojej żony. Miejsce i okres o którym mówimy – okolice Rudnik, Terniany (niedaleko Starych Troków) a potem Wilno.
Tamte tereny wtedy jeszcze porastały lasy (Puszcza Rudnicka), dzika zwierzyna często podchodziła pod obejścia, ludzie trzymali więc w nich ostre psy dla odstraszenia. Pradziadkowie mieszkali w Rudnikach wcześniej, stamtąd przenieśli się do Ternian i a później do Wilna (ul. Majowa na Markuciach).
Podejrzewam że któryś ze znajomych, być może z rodziny, pozostałych pod Wilnem przygarnął i oswoił wilczycę - późniejszą matkę Wolfa (lub jakoś inaczej "zdobył" - ludzie znali wtedy na to sposoby) i od niego pradziadek Franciszek wziął później szczeniaka.
We wspomnieniach Wolf był bardzo ostry, wręcz pół dziki. Pradziadka słuchał się bezwarunkowo, resztę (prababki i dzieci) tolerował - nigdy nikomu z rodziny nie zrobił nic złego, ale potrafił warknąć i "popatrzeć tak aż ciarki przechodziły". Natomiast gdy do domu przychodził ktoś dla Wolfa obcy (znajomi, klienci - babka była krawcową) trzeba było bardzo go pilnować (a wręcz uwiązywać/zamykać gdzieś). Później, na podwórku miał nawet zbudowany specjalny mechanizm - na słupkach był rozpięty drut, do którego przy pomocy metalowego oka był przypięty łańcuch (lub skórzany pas) - tak żeby pies mógł biegać na uwięzi.
Wolf ogromnie bał się ognia. Rodzinne wspomnienia mówią, że pewnego razu nad Wilnem przelatywały samoloty niemieckie, jeden z nich spadł (lub został zestrzelony). Tak się nieszczęśliwie stało że spadł na dom pradziadków (lub bardzo blisko koło niego). Dom się zapalił, wybuchł pożar. Pół domu spłonęło, szczęśliwie nikt nie ucierpiał, ale Wolf uciekł. Wrócił dopiero po ok. trzech tygodniach, wychudzony, wynędzniały.
Wśród kilku zdjęć zachowanych z tego okresu nie ma żadnego na którym byłby Wolf. Zdechł w 1945 r., tuż przed końcem wojny lub zaraz po nim.

_________________
pozdrawiam
Artur

Poszukuję rodzin: Jastrzębski, Olbryś, Pskiet – par. Jasienica; Sitko/Sitek lub Młynarczyk, Pych – par. Długosiodło; Łaszcz, Świercz, Szczęsny, Ciach, Kapel – par. Wyszków; te nazwiska także w par. Jelonki
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
Jagiello_MichalOffline
Temat postu: zwierzęta i ludzie  PostWysłany: 10-03-2018 - 11:37
Sympatyk


Dołączył: 01-03-2018
Posty: 18

Status: Offline
Dżeka mój dziadek przyniósł do domu jako szczeniaka jeszcze przed wojną. Miał to być kanapowy piesek... Z opowieści wynikało, że rzekomy "kanapowiec" wyrósł na ogromne czarne psisko rozmiarów cielęcia. Dziadkowie moieli dom na ul. Rossa, na górce. Kiedy dziadek wracał w stanie ciut wskazującym, przed drzwiami na szczycie górki Dżek rzucał mu się w objęcia na powitanie i dziadek zjeżdżał po lodzie do podnóża górki. Sytuacja powtarzała się po kilka razy ku satysfakcji babci Smile Kiedyś zmarł przyjaciel dziadka, znany Dżekowi. Podczas nabożeństwa żałobnego w katedrze Dżek wpadł do kościoła i wskoczył na trumnę, głośno wyjąc... Wyobrażam sobie miny uczestników ceremonii! Smile
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
MonikaNJOffline
Temat postu: zwierzęta i ludzie  PostWysłany: 10-03-2018 - 11:57
Zasłużony
Sympatyk


Dołączył: 03-02-2013
Posty: 1571

Status: Offline
Jakie piękne opowieści Very Happy dziękuję,
to może dorzucę jeszcze : siostra mojej babci miała psa a właściwie to miał go jej mąż , był to owczarek niemiecki o imieniu Nero. Któregoś razu próbowała bezskutecznie nakarmić swoją córkę (niejadek) i zdenerwowana krzyknęła na nią , reakcja psa była natychmiastowa. Gdy wuj wrócił z pracy zastał taką scenkę : ciotka siedząca na stole i prosząca Nero aby pozwolił jej zejść oraz jej zapłakana córka próbująca odciągnąć go od stołu. Już nigdy więcej nie krzyknęła na dzieci w obecności psa.
W środku zimy mojemu dziadkowi pies Łatek przyniósł czarną kulkę , dziadek zapytał " skąd to wziąłeś ?" i pies go zaprowadził. W opuszczonym domu leżała zamarznięta suczka i szczenięta , tylko jeden szczeniak żył i został podarowany w prezencie. Czarna kulka wyrosła na ogromne kudłate psisko o imieniu Kajtek , każdego wpuścił na podwórko ale bez zgody dziadka nikogo nie wypuścił. Kiedy Łatek umarł , Kajtek wył przez tydzień.
pozdrawiam monika

_________________
pozdrawiam monika
>Wanda>Feliksa>Anna>Józefa>Franciszka>Agnieszka>Helena>Agnieszka
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
Jagiello_MichalOffline
Temat postu: zwierzęta i ludzie  PostWysłany: 10-03-2018 - 12:51
Sympatyk


Dołączył: 01-03-2018
Posty: 18

Status: Offline
Kiedyś, dawno temu,bo jeszcze w latach 70-tych, napisałem cykl wierszy (chociaż poetą nie jestem), poświęconych Wilnu i swoim "wilniukom". Takie opisy rodzinnych zdjęć - istniejących i wyobrażonych - z tego Wilna, o którym od dziecka słuchałem w domu... Zostało to wydane w podziemnym kwartalniku "Puls" pod pseudonimem Michał Liniewski (to rodowe nazwisko dziadka ze strony mamy). Po latach zespół muzyczny "Grupa Chwilowa" z Lublina nagrał płytę z tymi tekstami... M.in. mam zdjęcie oddziału Szkoły Podchorążych Artylerii, zwanej "Pomiarówką",maszerującego ulicami Wilna.Na pierwszym planie widać ogon psa - był to tzw. Lorka, ulubieniec całego Wilna. No i doczekał się piosenki Smile
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
edyta_sOffline
Temat postu: zwierzęta i ludzie  PostWysłany: 10-03-2018 - 15:46
Zasłużony
Sympatyk


Dołączył: 27-11-2011
Posty: 174

Status: Offline
Mój dziadek kochał konie a one jego. Każdego narwistego potrafił opanować.
Dziadek miał padaczkę i kiedy miał atak na wozie koń zawsze sam przywiózł go do domu.
Mieliśmy też kiedyś psa który pilnował mojego brata jak ten zbliżał się do ulicy
pies go za ubranie i ciągnął do domu.

_________________
Pozdrawiam Edyta
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
Bialas_MalgorzataOffline
Temat postu: zwierzęta i ludzie  PostWysłany: 10-03-2018 - 16:45
Zasłużony
Sympatyk


Dołączył: 31-07-2014
Posty: 1557
Skąd: Wrocław
Status: Offline
Mieliśmy kiedyś psa Puszka - taki nieduży, szpicopodobny, czarny. Był bardzo mądry. Nikt nie zajmował się jego tresurą, poza nauką zachowywania porządku w domu i chodzenia na smyczy.
Uwielbiał mojego tatę i za nim potrafił wejść wszędzie, nawet po drabinie. Innym razem tato, który był rzemieślnikiem został wezwany do naprawy na oddział ginekologiczny dużego szpitala. Pies bezbłędnie trafił za nim po śladach - pokonał wiele wahadłowych drzwi i stanął radośnie machając ogonem przed swoim panem. Można sobie wyobrazić rwetes, jaki wywołało psisko w tym miejscu. Żaden późniejszy czworonóg mu do pięt nie dorastał, ale wszystkie były kochane.
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
termosOffline
Temat postu: zwierzęta i ludzie  PostWysłany: 11-03-2018 - 16:32
Sympatyk


Dołączył: 23-02-2014
Posty: 122

Status: Offline
Jesteśmy wszak na forum genealogicznym więc napiszę, że w moim domu matką, która powołała do życia wiele pokoleń kotów była Bura (ojcowie nn). Przyniesiona została spod furtki w mroźny wieczór 1955 roku jako małe kocię. Moja mama zawołała "ale bura" i tak zostało. Kocięta, które Bura dwa razy do roku rodziła, tworzyły dynastie. W jej drzewie genealogicznym znajduje się Antoni I, Antoni II, Antoni III. Były też inne imiona, np Figiel, Copino (nie wiedzieliśmy wtedy, że trzeba zapisać Zappano). Bura zakończyła życie pod krzakiem porzeczki latem 1973 roku przeżywszy lat 18. Nigdy nie miała kontaktu z weterynarzem. Pod koniec życia opiekowała się nią suczka Tonia. Teraz na jej cześć mój 15 letni kot nazywa się Buruś.
pozdrawiam wszystkich, którzy na marginesie swych wywodów genealogicznych dopisują zwierzęta
Teresa
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
kulik_agnieszkaOffline
Temat postu:   PostWysłany: 11-03-2018 - 19:21
Zasłużony
Sympatyk


Dołączył: 30-01-2015
Posty: 628

Status: Offline
Temat "Zwierzęta i ludzie" na forum genealogicznym spowodował, że drugi dzień błąkają mi się w głowie różne wątki: psy, kotki odchowane smoczkiem z gumki wiecznego pióra, cielaczki, owieczki wykarmione butelką podczas wakacji, kasztan wuja, którego kuzyn uderzył .. dostał takie manto od ojca, że z płaczem poleciał na skargę do dziadka i.... oberwał po raz drugi... dziadek kończył Centrum Wyszkolenia Kawalerii ... Smile , nawet odhibernowana na kaloryferze mysz mi się trafiła, moja mam bała się myszy więc trzymaliśmy ją w pudełku na szafie u kolegi mieszkającego piętro niżej. Miał tydzień szlabanu bo jego macocha myślała, że w pudełku są buty i o mało się nie zabiła spadając ze stołka gdy mysz wskoczyła jej na koafiurę... "Zwierzęta i ludzie" na forum genealogicznym, żadna z tych historii mi nie pasuje ale... przyszedł mi do głowy Haras. Właściwie to Harasa nikt we wsi nie lubił,
Haras był bokserem i pracował dla niemieckich żandarmów więc nie dziwcie się, że nie budził sympatii mieszkańców. Był niestety dobrze wyszkolony, silny i skuteczny. Podczas ewakuacji w 45 Niemcy o psie zapomnieli i tak został na obczyźnie. Przybłąkał sie do moich dziadków Poddali się temu psiemu wyborowi z pewnym obrzydzeniem, widywali go w "akcji" wiele razy, po kilku dniach wahania pozwolili mu zostać. Nie mieli wyjścia, musieliby go zabić aby się go pozbyć bo Haras "ukochał sobie" moją mamę, najmłodszego członka rodziny i nie odstępował jej ani na krok. Moja prababka dobrze mówiła po niemiecku więc pies nie sprawiał kłopotów, wystarczyło nauczyć rodzinę wydawania poleceń w tym języku. . Następnej zimy, załamał się pod mamą lód na sadzawce pies uratował jej życie wyciągając za ubranie z lodowatej wody. Minęło 70 lat a mama dalej go wspomina jak najlepszego przyjaciela . Smile
Pies z "trudnym" pochodzeniem dożył u dziadków późnej starości.
Agnieszka
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
Pobłocka_ElżbietaOffline
Temat postu:   PostWysłany: 11-03-2018 - 19:51
Sympatyk


Dołączył: 22-01-2009
Posty: 3299

Status: Offline
W moim życiu przewinęło się wiele zwierzaczków,
u dziadków ,rodziców,w moim domu,
są nierozerwalne w moich opisach o rodzinie,
gdyż u nas zwierzęta ,to jak członkowie rodziny.

Z dzieciństwa najbardziej utkwiła mi taka historia,
gdzie moim wybawcom, była suczka Psotka.

Psotka -sunia,która pilnowała wszystkiego wokół domu,chodziła z dziadkiem do pracy.
To ja z Psotką w 1959 roku, zakopałam taty wypłatę w kilku miejscach ,którą zostawił na stole .
Przed domem ,Psotka kopała dołki,a ja zasypywałam,więc szło szybko.
Chciałam by było tak ,jak w bajce o Pinokio,
pieniądze się rozmnożyły i szybciej bym miała wymarzony rower.
Odkopywanie pieniędzy szło trudniej ,gdyż ze strachu zapomniałam ,gdzie są zagrzebane ,ale ….Psotka była niezawodna,słowo szukaj i pieniądze pomału się odnalazły.
Jak tu nie kochać zwierząt???

_________________
Pozdrawiam
Ela
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
Danuta_StojekOffline
Temat postu:   PostWysłany: 12-03-2018 - 23:07
Zasłużony
Sympatyk


Dołączył: 22-04-2010
Posty: 145

Status: Offline
Miłośnikom genealogii i zwierząt polecam książkę Anny Iwaszkiewiczowej " Nasze zwierzęta" .
To ciepłe wspomnienia o zwierzętach, które przewinęły się przez Stawisko Iwaszkiewiczów. Czyta się jednym tchem Smile

Pozdrawiam,
Dana
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:     
Skocz do:  
Wszystkie czasy w strefie GMT - 12 Godzin
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Zobacz poprzedni temat Wersja gotowa do druku Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zobacz następny temat
Powered by PNphpBB2 © 2003-2006 The PNphpBB Group
Credits
donate.jpg
Serwis Polskiego Towarzystwa Genealogicznego zawiera forum genealogiczne i bazy danych przydatne dla genealogów © 2006-2024 Polskie Towarzystwo Genealogiczne
kontakt:
Strona wygenerowana w czasie 0.847238 sekund(y)