|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Robert_Kostecki |
|
Temat postu: Drobna szlachta na Podolu i Kijowszczyźnie
Wysłany: 08-05-2023 - 22:09
|
|
Dołączył: 14-09-2015
Posty: 1767
Status: Offline
|
|
Przez około 40 lat zapoznałem się z wieloma opracowaniami i dokumentami związanymi z legitymacjami szlachty w Cesarstwie Rosyjskim, a przede wszystkim legitymacjami drobnej szlachty. Trzeba z przykrością powiedzieć, że w większości materiały te nie wskazują jednoznacznie na korzenie polskich rodzin drobnoszlacheckich, które z różnych przyczyn zamieszkały na Kresach Rzeczypospolitej. Pomijam tu potomków banitów i awanturników, którzy na przełomie XVI/XVII wieku znaleźli się w Ukrainie. Przeważnie przyczyną osiedlenia były migracje "za chlebem" oraz służba wojskowa, zakończona darowiznami ziemi lub osadzaniem na czynszu.
Dowodami mającymi potwierdzić szlachectwo drobnej szlachty są najczęściej: odpisy metryk, różnego rodzaju świadectwa, atestacje, kwity i poświadczenia, z których można ustalić, co najwyżej imiona przodków legitymujących się lub ich cząstkowe własności ziemskie. Przeważnie przedkładane Deputacjom Wywodowym dokumenty drobnej szlachty sięgają 2 poł. XVIII wieku, a giną już w pomrokach początku XVIII wieku.
Zwracam się tu do autentycznych znawców tematu. Jakie zespoły akt (poza dokumentacją wywodową) przechowywane w archiwach Białorusi, Rosji i Ukrainy mogą zawierać informacje genealogiczne o danej rodzinie drobnoszlacheckiej uściślające, skąd i z jakich przyczyn antenat danej rodziny znalazł się na Kresach. Chciałoby się, żeby były to wiadomości, na przykład takie jak:
"Antoni Wojciech K., pochodzący w województwa podlaskiego, jako towarzysz w chorągwi nadwornej Józefa Ossolińskiego, starosty chmielnickiego i pułkownika wojsk polskich, otrzymał w dniu 24.06.1739 r. część T... w powiecie lityńskim na Podolu. W 1762 roku zapisał na wieczność swojemu synowi, Józefowi Jakubowi K. pozostałą część majątku Ch... w ziemi żydaczewskiej, który jego dziad Marcin K. w 1695 roku kupił na wieczność od Mikołaja Sochaczewskiego." |
|
|
|
|
|
Wladzislaw |
|
Temat postu: Re: Drobna szlachta na Podolu i Kijowszczyźnie
Wysłany: 09-05-2023 - 20:52
|
|
Dołączył: 01-08-2017
Posty: 281
Status: Offline
|
|
Robert_Kostecki napisał:
mogą zawierać informacje genealogiczne o danej rodzinie drobnoszlacheckiej
O danej to o ktorej? |
_________________ Związek Szlachty Białoruskiej. Forum Szlachecki: http://www.nobility.by/forum/
|
|
|
|
|
Robert_Kostecki |
|
Temat postu: Re: Drobna szlachta na Podolu i Kijowszczyźnie
Wysłany: 09-05-2023 - 21:02
|
|
Dołączył: 14-09-2015
Posty: 1767
Status: Offline
|
|
W tym kontekście o "danej" oznacza o dowolnej rodzinie drobnoszlacheckiej pochodzenia polskiego, która znalazła się w XVII/XVIII wieku na Podolu i Kijowszczyźnie. Generalnie, a nie w szczegółach, bo przypadki mogą być różne. |
|
|
|
|
|
marcin_kowal |
|
Temat postu: Re: Drobna szlachta na Podolu i Kijowszczyźnie
Wysłany: 09-05-2023 - 21:08
|
|
Dołączył: 04-11-2017
Posty: 1479
Skąd: Tarnobrzeg
Status: Offline
|
|
Robercie, cierpliwości. Poprosiłem znawcę tematu o kilka zdań w tym temacie. Obiecał coś napisać.
Z mojej korespondencji z Panem Olegiem Rosowieckim - ""Krótka" odpowiedź jest oczywiście taka, że wywody szlachty (jakiekolwiek by nie były), to jedyny rodzaj choć trochę posegregowanych akt, którego systematyczne przeglądanie ma jakiekolwiek szanse powodzenia, bo objęło całą szlachtę. Przy nikłej władzy wykonawczej i słabym fiskusie przed rozbiorami zero szans na tego typu źródła w I Rzeczypospolitej, a szukanie tych drobnoszlacheckich rodzin w aktach sądowych też z reguły jest skazane na porażkę, bo akta owe dotyczyły posiadających."
A ja tylko skrótowo mógłbym polecić dzieła Komisji AJZR, pisma Jabłonowskiego, Rolle i Hruszewskiego oraz już jako poszukiwanie wspominanych źródeł Księgi Sądowe no i oczywiscie Lustracje Królewszczyzn. Poza tym warto szuakć informacji także w Słowniku Geograficznym.
Jesli zaś o legitymacje chodzi to mógłbym dac przykład legitymacji moich Serbinowskich jako takiej dość nielicznej w której właśnie dogłebną kwerendę przedstawiono. |
_________________ Marcin
______
https://genealogie-kresowe.pl
Digitalizacja - Księgi Metrykalne i Genealogie Szlacheckie
Zbiórka funduszy https://zrzutka.pl/8s38zh
|
|
|
|
|
Robert_Kostecki |
|
Temat postu: Re: Drobna szlachta na Podolu i Kijowszczyźnie
Wysłany: 09-05-2023 - 22:48
|
|
Dołączył: 14-09-2015
Posty: 1767
Status: Offline
|
|
No, tak.
Możliwości poszukiwawcze wynikające z rosyjskojęzycznych stron są ogromne. Na przykład prace naukowe Ireny Prowalenkowej:
http://www.dissercat.com/content/dvorya ... nomigratsi
albo zestawienie urzędowych wydawnictw gubernialnych opracowane przez Stanisława Dumina, autora znanego nam m.in. Herbarza rodzin tatarskich WKsL, Gdańsk 1999:
http://www.vgd.ru/STORY/dumin.htm
"Находится в собрании Т. Ленчевского (Варшава), который готовит список к изданию."
A przecież do wyszczególnionych opracowań muszą być źródła archiwalne. |
|
|
|
|
|
Ludwik_Olczyk |
|
Temat postu: Re: Drobna szlachta na Podolu i Kijowszczyźnie
Wysłany: 10-05-2023 - 02:39
|
|
Dołączył: 10-03-2011
Posty: 634
Skąd: Łódź, Warszawa
Status: Offline
|
|
Szanowni Państwo.
W aktach sądowych można napotkać testamenty, które były wpisywane do akt i tamże formalnie aktykowane. Dotyczy to też drobnej szlachty. Wiele ich jest w XVIII stuleciu, choć np. widziałem i z XVII. Warto pamiętać, że przed sądami toczyło się wiele spraw dotyczących sporów majątkowych i wcale większość nie dotyczyła największych majątków. A i warto pamiętać o aktach trybunalskich, sądach podkomorskich itd. Istotnym i arcyważnym źródłem są Metryki Koronne i Litewskie.
Przed badaczami tych dokumentów wiele żmudnej pracy.
Pozdrawiam serdecznie. |
_________________ http://forum.rodygrodzienskie.pl
|
|
|
|
|
orosowiecki |
|
Temat postu: Re: Drobna szlachta na Podolu i Kijowszczyźnie
Wysłany: 10-05-2023 - 11:14
|
|
Dołączył: 13-03-2020
Posty: 20
Status: Offline
|
|
Dzień dobry!
Spróbuję trochę naświetlić sprawę migracji szlachty na tereny południowo-wschodnie dawnej RP. Opieram swoje wnioski na wieloletniej lekturze akt grodzkich i ziemskich I Rzeczypospolitej, wywodach szlacheckich i innych źródłach z XVIII-XIX w.
W swoich rozważaniach poniżej będę się skupiał na "Podolu i Kijowszczyźnie", a ściślej mówiąc na terenach tzw. "trzech guberni", wołyńskiej, podolskiej i kijowskiej, które utworzono po 2. i 3. rozbiorach z ziem dawnej Rzeczypospolitej. W nazewnictwie i XIX-wiecznej historiografii rosyjskiej określano te ziemie mianem "Kraju Południowo-Zachodniego" (Юго-Западный Край). W polskiej historiografii nic odpowiedniego w zasadzie nie istnieje: Ziemie Zabrane opisują cały zabór rosyjski, który pozostał poza Królestwem w XIX w., a więc również tereny dzisiejszych Litwy i Białorusi. Pisze się też o "kresach południowo-wschodnich", ale równie dobrze może się to odnosić do obszarów dawnej Galicji albo okresu międzywojennego. Będę operował więc dwoma hasłami: "południowy wschód (I RP)" lub "trzy gubernie", przy czym pierwsze hasło celowo ograniczę do terenu owych trzech guberni.
Panie Robercie, Pan na ogół dobrze podsumował charakter dostępnych źródeł wywodowych, ale pozwolę sobie rozstawić akcenty i uściślić interpretację tego, o czym Pan pisze.
Większość wywodów szlacheckich rzeczywiście *nie zawiera* informacji nawet takich, jak w podanym przez Pana Roberta przykładzie. Pan Robert chciałby więc nadrobić te braki przy pomocy innych źródeł. Krótka odpowiedź jest taka, iż przykład rodziny K. jest raczej wyjątkowy, gdyż mowa w nim o służbie wojskowej, choćby w chorągwi nadwornej, i dysponowaniem jakimiś dobrami ziemskimi, niech nawet niedużymi (części wsi). Wobec tego rodziny K. nie zaliczyłbym ściśle do drobnej szlachty w realiach RP z XVIII w. (p. o rozwarstwieniu majątkowym szlachty poniżej).
Z kolei absolutna większość rodzin drobnoszlacheckich przenoszych się na południowy wschód RP nie miała nawet takiego "CV" z uwagi na swój skromny stan posiadania. Nie mieli żadnej własności oprócz ruchomości. Ziemię wyłącznie dzierżawili za czynsz. Dzierżawy te nie były na ogół w żaden sposób sformalizowane, były to umowy ustne zgodne ze zwyczajem w danych dobrach ziemskich, gdzie szlachcic osiadał. W większości w żadnych formacjach nie służyli. Wobec tego zwyczajnie nie mogli przedstawić żadnych dokumentów: ani o służbie, ani o dysponowaniu dobrami.
Podam bardzo rzadki przykład, kiedy w ogóle umowę między drobnym szlachcicem a właścicielem wsi spisano i podano do akt wierzytelności publicznej:
+++++
Ja, niżej podpisany z mocy mi powierzonej od wuja [?] mego jw. Krzysztofa Dunin hrabiego Karwickiego GM i o[rderów] k[awalera], dziedzica miasteczka Samhorodka, daję na prośbę ur. Macieja Siedleckiego zapewnienie czyli prawo, iż chata przez tegoż kosztem własnym na gruncie samhorodeckim wybudowana razem ze wszelką budowlą koło tej chaty będącą jest jego własna, mocen tedy będzie ur. Maciej Siedlecki jako własność swoją posiadać lub gdy się podoba komu innemu byle za wiadomością dworu dać, darować i jak swoją własność rozrządzić. Waruję tylko z strony dziedzica spokojność, uczciwe obchodzenie się i regularną opłatę do dworu inwentarzem podaną. Gdyby zaś niespokojnością swoją dwór lub mieszkańców zakłócił lub też jakowe postępki krzywdząca uczciwość szlachecką pokazały się, natenczas od społeczności szlachty będzie oddalonym, a chałupę pozwala się zabrać lub innemu [?] sprzedać, alboli, iż gdy się dworowi podobać będzie przez szlachtę wiary godnych i gospodarzy gromadzkich skasowawszy [?] i zapłaciwszy co się należeć będzie, odebrać. Datum w Samhorodku dnia dziesiątego marca roku tysiąc ośmset dziewiątego. Ignacy Wikrzyński
+++++
Jak widać, umocowany dziedzica nadawał ograniczone prawo własności Siedleckiemu na chatę i zabudowania, które powstały własnym kosztem tegoż Siedleckiego. Nie ma natomiast mowy o własności ziemi, ani tej, na której chata stała, ani tej, którą Siedlecki z pewnością uprawiał. Wręcz zastrzega się, że prawo użytkowania zabudowań uzależnione jest od płacenia przez Siedleckiego czynszu, określonego w inwentarzu majątku (w inwentarzach podawano jak powinności chłopskie przeliczone na pieniądze, tak czynsze szlachty osiadłej w dobrach). Natomiast umowy o dzierżawy ziemi uprawnej na prawie czynszowym nigdy nie trafiały do akt ani przed rozbiorami, ani po nich: były ustne, zwyczajowe nijak nie poświadczane.
Podsumowując, drobna szlachta miała tylko ruchomości (niekiedy włączając w to zabudowania, jak ilustruje powyższy dokument). Nie mogła więc posiadać odpisów aktów o obrocie dobrami ziemskimi, które mogłyby najbardziej się przydać przy wywodach szlacheckich (i przy badaniu genealogii tych rodzin w czasach obecnych).
CZ. 2. OSADNICTWO (W TYM DROBNOSZLACHECKIE) NA POŁUDNIOWYM WSCHODZIE RP W XVIII W.
Ziemie te (z wyjątkiem Wołynia) zasiedlano ponownie praktycznie od zera po ustaniu walk z 2. poł. XVII w., który to okres do pamięci zbiorowej na Ukrainie przeszedł pod nazwą "ruiny", towarzyszyło mu kolosalne wyludnienie tamtych terenów. Dobrą cezurą niech będzie 1700 r., czyli oddanie Podola Rzeczypospolitej przez Turków na mocy traktatu karłowickiego (powiaty kamieniecki i latyczowski), ale też i ustanowienie ponownie ośrodków administracji RP na ziemiach "ukrainnych", a więc w Żytomierzu i Winnicy (wówczas zaczęły ponownie działać tam sądy grodzkie, a w przeciągu następnych 10 lat przeniosły się tam również sejmiki poprzednio działające "na uchodźstwie", we Włodzimierzu).
Ogromna większość szlachty, która w XVIII w. osiedliła się na tamtych ziemiach, przeniosła się tam z pewnością wyłącznie w poszukiwaniu lepszego życia. Służba wojskowa była też przede wszystkim metodą zarobku, zawsze. Po ustaniu wojen z XVII w. w ogóle trudno mówić o motywacji innej niż zarobkowa. Towarzysz, nawet nie nadworny tylko na żołdzie RP wcale nie wybierał się na południowy wschód bronić chrześciańskiej Europy, tylko zarabiać na życie (tu odsyłam do "Opisu obyczajów..." Jędrzeja Kitowicza i jego opisie mentalności żołnierzy komputowych, w tym tych z "Ukrainy", a więc najdalszych Kresów). Zresztą, 3 z istniejących 4 partii regularnego wojska koronnego były rozlokowane na Ukrainie i pełniły funkcje wyłącznie policyjne, biernie co najwyżej obserwując przemarsze obcych wojsk przez terytorium słabej militarnie i w konsekwencji neutralnej RP.
Uwaga nr 1. Służba wojskowa nie kończyła się automatycznie darowiznami. Nawet jeśli Pan Robert ma przed oczami taki przykład, to ma do czynienia z wyjątkiem, a nie z regułą.
Odejście z wojska regularnego oznaczało po prostu zaprzestanie pobierania żołdu, dostawało się "abszyt" (akt dymisji) na piśmie od dowódcy i wszelki związek z wojskiem ustawał. Państwo nie wynagradzało swoich weteranów w żaden sposób. Co do wojsk prywatnych... cóż, ci wojskowi byli niejako "lennikami" swojego pana: za służbę należało im się uposażenie, niekoniecznie i nie zawsze pieniężne, tylko np. w ziemi, zabudowaniach itp. Ale odmowa wykonywania obowiązków czy niezdolność do dalszej służby powodowała wycofanie świadczeń.
Jeśli ktoś został obdarowany za służbę po jej zakończeniu, np. dożywotnio, to z następujących powodów: a) miał akurat życzliwego pana, b) być może jakoś wyjątkowo się panu zasłużył, c) usilnie poprosił pana o darowiznę. Podam przykład dotyczący służby "ekonomicznej", ale nie inaczej musiało być ze służbą wojskową w prywatnych oddziałach:
+++
Jaśnie wielmożny Panie Dobrodzieju! Nie śmiałbym inkomodować jw. Pana Dobrodzieja i trudnić moimi prośbami, gdyby mi dobroć serca jw. Pana Dobrodzieja nie przekonywała, że w żądaniu moim nie będę opuszczonym, i z dobroczynnych łask jw. Pana Dobrodzieja nie zostanę wyzutym. W skarbie pikowskim [olbrzymi kompleks dóbr Pików niedaleko Winnicy, "skarb" - zarząd większych dóbr ziemskich] służyłem lat dwadzieścia ośm za dozorcę pasiek i stawów skarbowych, wiernie dozierając całości skarbowej, i bez najmniejszej noty przy tym byłem używanym do podróży z potażami i drugimi transportami, zawsze jakie tylko być mogły z tych dóbr, przez wszystkie lata służby mojej, teraz lat kilka po ukończonych działach dóbr wspomnionych leśniczym, wiernie poczciwie, jako też i w różnych interesach, do których tylko skarb używa, jak zwierzchność tamtejsza zaświadczyć może, mając już stargane siły i przychodząc do zgrzybiałego wieku, proszę jak najpokorniej miłościwych względów jw. Pana Dobrodzieja, ażebym przynajmniej tego zabudowania mojego i futoru (który kupiłem u poddanego) tudzież gruntu, którego ciężaru przez te lata używałem, w nadgrodę sił starganych potomnie i bez żadnej opłaty, a przy tym i od dziesięciny pszczelnej być wolnym, a ja ostatki sił moich i zdrowia zakończyć chcę, nieodstępnie i dopóki żyć będę, na usługach skarbu jw. Pana Dobrodzieja, wyznaiąc mnie z najpowinniejszym uszanowaniem jw. Pana Dobrodzieja najniższym podnóżkiem. Gregorz Nielipowicz. Dnia ósmego februarii VS tysiąc ośmset czwartego roku w Satanowie.
Rezolucja Potockiego:
Mając wzgląd na usługi suplikanta, uwalniam zabudowanie i futor, tudzież grunt i pasiekę jego od wszelkiej opłaty i dziesięciny, pokąd suplikant żyć będzie. Dnia ósmego lutego tysiąc ośmset czwartego [roku] w Satanowie. Alexander Potocki.
+++
Jak widać, proszący pofatygował się sam do Satanowa odległego o 200 km od włości pikowskiej, gdzie z pewnością mieszkał, zastał akurat Potockiego (nie było gwarancji, że zastanie), wręczył jemu lub jego sekretarzowi prośbę i dostał pozytywną odpowiedź. To wcale nie takie proste przedsięwzięcie, jak może się wydawać teraz. Znowuż, to nie do końca klasyczny przypadek szlachcica ściśle czynszowego: to ktoś, kto czynnie służył w administracji dóbr, umiał pisać itd., miał też zamożniejszych krewnych, a ta rodzina zdobyła się na znalezienie dokumentów o własności ziemskiej w XVII-XVIII w. i ostatecznie pomyślnie przeszła przez wszystkie legitymacje.
Przekładając na dzisiejszy język, właściciel/szef korporacji uznał, iż zasłużonemu pracownikowi należy się odprawa po przejściu na emeryturę. Nie każdy dostaje taką odprawę.
Dodam jeszcze, że w ostatniej ćwierci XVIII w. zanikają właściwie wzmianki o prywatnych formacjach wojskowych na Ukrainie. Z kilku powodów, jak sądzę. Wzrost demograficzny przyniósł stabilizację, większym oddziałom zbrojnych takim jak hajdamackie trudno było się ukrywać. Krwawę stłumienie powstania hajdamackiego, Koliszczyzny przez wojska rosyjskie i pomocnicze polskie (przy okazji rozprawiono się z konfederatami barskimi) też miało odpowiedni zastraszający efekt. Zniknęło też dotychczasowe "porowate" pogranicze z Dzikimi Polami: na południu miejsce Chanatu Krymskiego zajęła Rosja, ingerująca też i w sprawy mołdawskie, Rosja też zniszczyła (1775) Sicz Zaporoską.
Uwaga nr 2. Osadzanie na czynszu nie było efektem służby wojskowej, bynajmniej. Zaludnianie tamtych terenów (również ta ponowna kolonizacja w XVIII w.) odbywało się utartym zwyczajem, ogłaszaniem wolnizny na znaczny okres, niekiedy do 10 lat. (Wolę, wolniznę nazywano po ukraińsku "słobodą" (od "swoboda"), stąd obfitość nazw miejscowości z członem "Słoboda", podobnie jak w Polsce "Wola"). Magnateria i zamożniejsza szlachta prowadziły czasami zorganizowane akcje osadnicze, bo mogli po prostu przesiedlać własnych poddanych do tych odbudowywanych, kresowych majątków. Niemniej z pewnością i im brakowało ludzi. Pomniejsi właściciele i administratorzy wielkopańskich majątków musieli się wykazywać wynalazczością, ogłaszając taką wolniznę i zachęcając różne przygodne osoby, również ludzi luźnych lub zbiegów, do osiedlania się. Przez pierwsze 2/3 XVIII w. spory o zbiegłych poddanych to stały element w księgach sądowych z tamtych terenów. Jak zwabiano ludzi, ilustuje np. protest Michała Tryzny Jackowskiego przeciwko Pawłowi Jaroszyńskiemu (1716):
+++++
W. jm. pan Jaroszyński, podczaszy owrucki [...] przez subordynowanych swoich ludzi [...] z dóbr Karpowiec posesyi jegomci protestanta [Jackowskiego] poddanych, to jest Onyska Rudego, Prokopa Cieślinego szwagra, Oleksę Gancarza, Natałkę Białocerkiewską, wdowę, słobodę zasiedziałych, Piotra Orlika, poddanego własnego jegomci protestanta, także z Rajgródka Jacka poddanego, Petra Jackowego szwagra i dziegciarza rajgrodzkiego, zasiedziałych, których to wyrażonych poddanych jegomć protestant z różnych granic, od Dniestru, Dniepru, z Ukrainy [Ukraina: być może mowa tu o rosyjskim Zadnieprzu] zaciągnionych w czas głodny i drogi na chleb ab anno millesimo septingentesimo decimo secundo [1712] trzymając na słobodzie prowidował zbożem na chleb, aby czym żyć mieli, jako i na zasiew, zakładaiąc za nich różne podatki, z których to poddanych po wysiedziałej słobodzie ab anno millesimo septingentesimo decimo quinto [1715] dopiero jegomć protestant miał mieć profit od każdego człeka na każdy tydzień po trzy dni roboty, [Jaroszyński] przemówił do Wernyhorodka, dóbr swoich, i onych tam osadził...
+++++
A więc mamy do czynienia z wolnizną-słobodą na okres 3 lat: od 1712 do 1715 r. Szczególnie zastanawiające jest hasło "z różnych granic". Wskazuje to, iż właśnie z terenów nadgranicznych najłatwiej było o chłopów (mało kto się upominał np. o zbiega). Znalazł się jednak konkurent, który zwabił tychże poddanych (zaraz przed upływem terminu wolnizny!) do swoich dóbr, zapewne nadając wolniznę na kolejne lata.
Z uwagi na niedobór poddanych należy przypuszczać, że właściciele, chcąc zmaksymalizować zyski z majątków chętnie sprowadzali do nich również szlachtę. Szlachta była ludnością mobilną, bo osobiście wolną, sprowadzała się niejako "sama", zachęcana zapewne stosunkowo hojnymi przydziałami ziemi w porównaniu do swoich dotychczasowych miejsc zamieszkania, nawet jeśli musiała opłacać z użytkowanej ziemi czynsz. Jednocześnie z punktu widzenia właścicieli takiemu czynszowemu posiadaniu nie towarzyszyły komplikacje w postaci sporów z ew. dawnym właścicielem zbiegłych do majątku poddanych. Poza tym szlachcic na czynszu też mógł pełnić funkcje porządkowe i policyjne w majątku, pilnować transportów itd. Właśnie niskie zaludnienie w XVIII w. stanowi chyba sekret powstania tak licznej na tamtych terenach już pod koniec XVIII w. szlachty czynszowej. Niestety, nie znalazłem do tej pory aktów zachęcających konkretnie szlachtę do osiedlania się w majątkach ziemskich przez właścicieli. Być może to było coś zupełnie oczywistego dla współczesnych.
Pomijam tu warstwę administratorów, ekonomów i wszelkich innych zarządców majątków. Należeli do szczytu tej warstwy szlachty, którą możemy nazwać drobną, byli ludźmi piśmiennymi i niekiedy w wyniku służby się uwłaszczali albo wydawali urzędników niższego szczebla: w kancelariach grodzkich itd. To naówczas ludzie całkiem dobrze usytuowani. Sporo z takich rodzin wydało w czasach zaborów urzędników administracji lokalnych (nieporównywalnie bardziej rozbudowanych niż te przedrozbiorowe), zasilając szeregi rodzącej się inteligencji.
Dobrze obrazuje stan rzeczy pierwszy powszechny spis mieszkańców-podatników ("ревизские сказки") tych terytoriów z 1795 r.: nieliczni właściciele, dzierżawcy i zastawnicy oraz "morze" szlachty czynszowej. Fenomen na tyle charakterystyczny dla tamtych terenów, iż przeprowadzający spis Rosjanie wręcz stworzyli osobny drukowany formularz dla szlachty czynszowej ("Ведомость о чиншевой шляхте...").
Reasujmując tę część: przytłaczająca większość drobnej szlachty na południowym wschodzie I RP w dobie rozbiorów i czasach je poprzedzających uprawiała rolę opłacając właścicielom ziemskim czynsz. (Wręcz parafrazuję tu typowe sformułowanie z wykazów podatników "Занимаются хлебопашеством, оплачивая помещику чинш/денежный оброк"). Sprowadził drobną szlachtę na tamte tereny "głód ziemi" w miejscach, z których te rodziny pierwotnie pochodziły. Nie było w pojawieniu się tych ludzi tam żadnego specjalnego "etosu". Była to, w dzisiejszym ujęciu, migracja zarobkowa.
Stan szlachecki w realiach I RP dzielił się na:
1. Właścicieli ziemskich, dzierżawców, zastawników dóbr z poddanymi (2 ostatnie kategorie nazywano posesorami). Oni tak naprawdę byli decydentami w kwestiach gospodarczych i politycznych, na skalę zarówno kraju jak i powiatu, ziemi, parafii.
2. Namiastkę inteligencji, czyli zarządców, niższych urzędników, np. z kancelarii grodzkich (nie mylić z podstarościm/sędzia/pisarzem grodzkim).
3. Szlachtę drobną w ścisłym znaczeniu, w wydaniu zwł. ziem południowo-wschodnich RP była to szlachta czynszowa.
Należy ten podział nazwać wręcz kastami, ponieważ nie przenikały się na ogół i bardzo trudno było awansować z niższej do wyższej, szczególnie do 1. Kategoria 3 była absolutnie największa, p. jedyne do tej pory opublikowane szacunkowe dane u D. Beauvois ("Trójkąt ukraiński"). Podział ten utrzymał się wśród polskiego społeczeństwa w trzech guberniach do 1917 r., o czym wspominają liczni pamiętnikarze, m. in. Jarosław Iwaszkiewicz w "Książce moich wspomnień".
Z uwagi na powyższe, w większości przypadków wywody szlachectwa i informacje o przodkach w nich zawarte to absolutne "maksimum" jakie można uzyskać przy badaniu genealogii rodzin autentycznie drobnoszlacheckich z trzech guberni.
C. d. n.
Oleg Rosowiecki |
|
|
|
|
|
Robert_Kostecki |
|
Temat postu: Re: Drobna szlachta na Podolu i Kijowszczyźnie
Wysłany: 10-05-2023 - 17:01
|
|
Dołączył: 14-09-2015
Posty: 1767
Status: Offline
|
|
Panie Olegu,
rewelacja. Właśnie o takiego rodzaju wyjaśnienia do tematu mi chodziło. Bardzo dziękuję za tak obszerne informacje. Podobne dzięki składam Panu Ludwikowi.
Pozdrowienia zasyłam
Robert Kostecki |
|
|
|
|
|
trendus |
|
Temat postu: Re: Drobna szlachta na Podolu i Kijowszczyźnie
Wysłany: 10-06-2023 - 16:23
|
|
Dołączył: 13-11-2020
Posty: 4
Status: Offline
|
|
Panie Olegu
a czy bycie wspominanym administratorem majątku, ekonomem powodowało, że pojawiali się w jakiś specyficznych dla tej roli dokumentach ? zgaduje, pełnomocnictwa, rozliczanie podatków ? a jeśli tak, to czy gdzieś są dostępne ich skany ? |
|
|
|
|
|
orosowiecki |
|
Temat postu: Re: Drobna szlachta na Podolu i Kijowszczyźnie
Wysłany: 14-06-2023 - 17:31
|
|
Dołączył: 13-03-2020
Posty: 20
Status: Offline
|
|
Dokumentów, zbiorów stricte specyficznych dla roli zarządców majątków właściwie brak, chociaż bez nich nie mógł się obejść żaden majątek, żaden folwark, bo przecież gospodarka folwarczna w ogromnej mierze polegała na oficjalistach. A więc zarządcy byli wszechobecni, ale jednak są stosunkowo mało widoczni w dokumentach.
Administratorzy czasami reprezentowali swoich panów w sądach, ale były to sytuacje doraźne, kiedy wynikał spór bezpośrednio dotyczący spraw gospodarczych w majątku. Czyli ekonoma spotkamy raczej w manifeście o przywłaszczenie przez sąsiadujący majątek inwentarza, gruntów itd. Takie wymagające "pilności" (łac. diligentia) szybkie reakcje w tych sprawach to domena zarządców.
Do prowadzenia spraw większej wagi (spory o spadki, własność majątku jako całości) zatrudniano wykwalifikowanych prawników, członków palestry przy którymś sądzie np. grodzkim, ew. innych znanych w środowisku prawników, niekiedy krewnych i powinowatych znających się na prawie.
Rozliczenie podatków owszem, spoczywało na administratorach, z tym że nie były to podatki we współczesnym rozumieniu, czyli coś, czego ciągle i bezwzględnie trzeba było pilnować. Fiskus ówczesny był bardzo słaby. Z większości podatków szlachta (a więc i właściciele majątków) była zwolniona. Poborca pojawiał się w majątku bardzo rzadko. Ale wtedy owszem, to zarządca jako najbardziej obeznany ze stanem faktycznym (na ogół bardziej niż dziedzic!) składał zeznanie. Często musiano zaprzysięgać takie informacje, więc i ten niewdzięczny zdaniem ówczesnych obowiązek spoczywał na oficjalistach. Pamiętam wymianę zdań między magnatami litewskimi z XVIII w., iż współczują swoim zarządcom, bo to zarządcy muszą zaprzysięgać nieprawdziwe dane...
Niestety, nawet nieliczne zachowane wykazy płaconych podatków w obrębie powiatu, województwa, najczęściej podają dane np. o "dymach" czyli gospodarstwach (podymne) w majątku, a nie podają osoby, która te dane zgłosiła. Zakładać należy, że był to prawie zawsze zarządca, ale imion i nazwisk brak, więc te wykazy na ogół nie mają wartości jako źródła genealogiczne dotyczące nieposesjonatów...
Podam szereg przykładów dokumentów, które zdarzają się w źródłach.
---
Sąd grodzki żytomierski, 1728
[List Michała Wiśniowieckiego do Zygmunta Lipkowskiego]
... Mnie wielce Mci Panie i Bracie! Jakom deklarował utrzymać wm. pana, a nikogo innego przy kontrakcie Tahańczy, dotrzymuję słowa, posyłając jmci pana ekonoma mego, aby zweryfikowawszy intratę [dochody z majątku] tameczną, podał in possessionem [w posesję, użytkowanie] wm. pana ...
---
Wiśniowiecki zapewnia Lipkowskiego o tym, że odda mu w zastaw swoje dobra Tahańcza, jednocześnie zlecając ekonomowi, żeby: a) sprawdził intratę, czyli (roczny) dochód z majątku, b) podał Lipkowskiemu w posesję te dobra.
Odnośnie (a), cena za majątek czy też kwota zastawu były wprost proporcjonalne do dochodów z majątku. Należało więc wziąć poprzedni inwentarz majątku, gdzie były spisane powinności wszystkich poddanych przeliczone na pieniądze tudzież dochody z karczem i wszelkie inne jakie tylko dawał majątek, porównać ze stanem faktycznym i zaktualizować. Następnie wg umówionego współczynnika przeliczyć to na kwotę zastawu. Część peniędzy na poczet zastawu Lipkowski już zapłacił Wiśniowieckiemu, pozostawało tylko uregulować resztę w zależności od stanu faktycznego. Następnie (b) zapraszano woźnego z odpowiedniego sądu grodzkiego/ziemskiego, który prawnie miał wprowadzić Lipkowskiego w użytkowanie majątku. Akt ów nazywano posesją lub intromisją, odbywał się on w obecności dwóch świadków-szlachciców, wg obowiązującej formułki woźny ogłaszał poddanym o nadejściu nowego pana (nawet jeśli był to tylko tymczasowy użytkownik, jak zastawnik-Lipkowski), a następnie zeznawał relację o tym w sądzie grodzkim/ziemskim.
Akty intromisji są powszechne, wymieniają świadków z imienia i nazwiska, ale nic dodatkowo nie mówią o osobach tych świadków. W powyższym przykładzie można przypuszczać, że ekonom pełniłby rolę takiego świadka. Znam też przykład intromisji z 1792 r., kiedy jeden ze świadków był właśnie administratorem majątku, a drugi był najzamożniejszym w tej wsi szlachcicem czynszowym. Informacje jednak pozyskałem z innych źródeł, a sam akt intromisji nie dostarcza takich danych.
Znam też intromisje, w których jako świadkowie brali udział krewni lub powinowaci nowego posiadacza, albo np. dowódcy wojsk nadwornych magnata obejmującego dobra (spodziewano się kontrowersji, które w krótce nastąpiły).
Odnośnie kontrowersji, nierzadko "odmawiano" ogłoszenia posesji woźnemu i świadkom. Tak się działo w przypadku majątków, gruntów, nieruchomości będących obiektem sporu. Wtedy dotychczasowy posiadacz, użytkownik po prostu nie godził się na objęcie nieruchomości w posiadanie przez konkurenta i obwołanie intromisji. Stawiał opór też często nie dziedzic we własnej osobie (mógł w tych dobrach zwyczajnie nie mieszkać albo był nieobecny), tylko właśnie zarządca, ew. dowódca uzbrojonych ludzi obecnego posiadacza.
---
Sąd grodzki żytomierski, 1741
[Janusz Sanguszko nadaje grunty szlachcicowi Drozdowskiemu].
... futor Pawołoczka w wdztwie kijow[skim] a powiecie żyt[omierskim] leżący, do klucza cudnowskiego z dawna należący [...]. Do podania zaś tego futora jmć pana Lubienieckiego, ekonoma dóbr moich wołyńskich i ukraińskich naznaczam, który przy podaniu circumferentiam [obwód] gruntów, attynencyi [przyległości] wszelkich, poddaństwa i budynków, tudzież wszelkich z tego pożytków inwentarz należyty na dwa exemplarze spisać ma...
---
Tu widzimy podobną sytuację: Sanguszko wysyła ekonoma, by przede wszystkim wyodrębnił grunty dla Drozdowskiego, następnie obliczył z nich dochody i sporządził inwentarz po jednym egzemplarzu dla obu stron.
---
Sąd grodzki żytomierski, 1793 r.
[Manifest Ambrożego Rakowskiego przeciwko Hilaremu Chojeckiemu. Rakowski tuż przed drugim rozbiorem się zadłużył, w wyniku czego rozebrano jego majątek między wierzycieli w 1792 r., sporą część nabył Hilary Chojecki, część pozostała przy Rakowskim. Spór dotyczył wielu kwestii dot. majątku Jurówka (koło Machnówki), poniższy fragment dotyczy jednej z nich.]
[Hilary Chojecki oskarżał Rakowskiego] ... że tenże jw. stawający [Ambroży Rakowski] zakazywał chłopom tymże, aby do wsi Motowidłówki w posesyi oskarżonego [Hilarego Chojeckiego] będącej ze zbożem nie jeździli, iż stawający ur. Dobrzańskiego dyspozytora oskarżonego lżył [...] i że temuż bić chłopów nie dozwalał ...
[Rakowski odpowiadał] ... że zaś jw. stawający [A. Rakowski] bić ludzi swoich dziedzicznych ur. Dobrzańskiemu wzbraniał, tego jw. st[awają]cy nie zapiera się, albowiem ur. Dobrzański zapijając się gorzałką codziennie przez bicie ludzi rozejścia onych stać by się mógł był przyczyną ...
---
Pomijając fakt, czy zarządca z ramienia Chojeckiego systematycznie się upijał czy też nie, obie strony właściwie nie kwestionują faktu bicia przez niego poddanych. Rakowski tylko zazanacza, że to byli jego poddani, nie Chojeckiego, i że bicie groziło ucieczką poddanych. Oczywiście brak jakiegokolwiek napiętnowania praktyki bicia jako takiej, była to codzienność i tak wymuszano na poddanych posłuszeństwo.
A więc zarządca w powszechnym rozumieniu miał: 1) pilnować zgodności założonych w inwentarzach dochodów ze stanem faktycznym, 2) nie dopuszczać do szkód w bydle, narzędziach, budowlach, ew. zgłaszać takowe dziedzicowi i/lub do sądu, 3) utrzymywać rentowność majątku na założonym poziomie, a więc egzekwować posłuszeństwo i stosować przymus ew. przemoc w przypadku opornych poddanych, 4) regularnie składać sprawozdania (rachunki) właścicielowi z bieżących przychodów i wydatków.
Kolejny wątek, który się pojawia w aktach dość powszechnie to fakty zakończenia służby przez administratorów. Mogło to przebiegać w różny sposób.
---
Sąd grodzki włodzimierski, 1656
.. pan Gąsiński [...] jegomści pana starosty lityńskiego [Andrzeja Suchodolskiego] będąc urzędnikiem i dozorcą pewnych jegomści majętności wołyńskich, z nich pożytki, dochody i różne danie od poddanych wybierając przeciwko przystojności swojej, to wszystko przy sobie zostawiwszy, liczb pomienionemu jegomści panu staroście lityńskiemu i jejmści samej [żonie Suchodolskiego] nie uczyniwszy, ani za chleb ichmciów podziękowawszy, nieopowiednie z tej majętności odjachał i te wszystkie intraty z sobą zabrał ...
---
Sąd grodzki kijowski, dokument zeznany w 1791 r.
Niżej podpisany zeznawam, iż gdy jmć pan Hryniewicz przez przeciąg służby swojej ekonomicznej w dobrach wsi Krasnosiółce, to jest a die [od dnia] 30 iunii 1783 anno ad [do] 1 aprilis 1784 anno nie pozostawszy po wysłuchanych rachunkach do skarbu mego winnym, niniejszym dokumentem tegoż jmć pana Hryniewicza kwituję, żadnej od niego nie zostawując pretensyi. Dan w Krasnosiółce roku 1784 dnia pierwszego kwietnia. U tego kwitu podpis takowy. Ambroży Rakowski, mp. Powtórny kwit w tych wyrazach. Gdy po uczynionych obrachunkach a die [od dnia] 1 aprilis usque ad [do] 1 ianuarii jmć pan Hryniewicz nic skarbowi memu winnym nie został, przeto onego do dnia pierwszego ianuarii kwituję. Datum w Jurówce dnia 23 decembris tysiąc 1784 roku. Ambroży Rakowski. Trzeci kwit takowy. Po uczynionej z jmć panem Hryniewiczem, ekonomem wsi Osicznej a die 10 maii 1786 anno ad eandem [do tegoż dnia] '87 kalkulacyi jako z wszelkich percept tak zbożowych, jako też i prowentów pieniężnych uczynił dostateczną eksplikacyą w niczym nie wątpliwą, nic nie pozostawszy winnym skarbowi jw. pana, którego ze wszelkich od skarbu kwitując pretensyi niniejszy kwit własnej ręki mojej stwierdzam podpisem. Datum w Osicznej die 12 maii 1787 anno. U tego kwitu podpis takowy. Józef Dobielewski, mp.
---
Sąd grodzki żytomierski, 1792 r.
... ur. Aleksander Grzybowski, powód, pko w. Janowi Klityńskiemu KGC pozwanemu o zapłacenie za usługi ekonomiczne, tak pensyi, jako za ordynaryą [wynagrodzenie w naturze], podług kontraktu nieoddanych, niemniej zł 77 przez pozw[anego] u powoda wziętych wraz z prowizyą, ukaranie za strzymanie tej należytości i inne pret[ensye].
... tenże aktor [powód] pzeciwko temuż pozw[anemu] o kary za niedanie powodowi po ukończonych usługach i zdanych rachunkach attestatum [zaświadczenia] i stanie się przyczyną, że powód przez czas długi siedzieć na bruku z wielką stratą musiał, do obmyślenia za to sprawiedliwej bonifikacyi [odszkodowania], niemniej do zapłacenia zł 100 za dopilnowanie wymłotu zboża ...
---
Widzimy, że czasami zarządca "odjeżdżał" bez złożenia sprawozdania właścicielowi, czasami nie dostawał w pełni zapłaty za swoje usługi po ustaniu służby, a czasami po prostu przezornie podawał do sądu takie pisemne pokwitowania swojego pracodawcy, żeby uniknąć ew. pretensji w przyszłości.
Warto zaznaczyć, że nie było jednak powszechnego zwyczaju rejestrowania zakończenia służby w aktach publicznych. Można założyć, że administrator chciał mieć pokwitowanie na piśmie i je na ogół dostawał. Ale takie dokumenty występują w źródłach niewspółmiernie rzadko do liczby oficjalistów i takich sytuacji. Jeszcze ciekawsze jest to, że praktycznie nigdy nie odnotowuje się faktu rozpoczęcia służby. W skardze Grzybowskiego jest nawet wzmianka o "kontrakcie", ale takich umów praktycznie nie znajdzie się w źródłach. Konkrety dot. wynagrodzenia oficjalistów to kolejna dość mglista sprawa, zbyt mało danych...
Reasumując, na ogół takie dokumenty jak powyższe można spotkać w źródłach. Podstawowym zaś źródłem do dziejów I Rzeczypospolitej są akta grodzkie i ziemskie, gdzie trafiało niemal "wszystko", włącznie z wątkami dotyczącymi zarządu dóbr i przy okazji zarządców. (O aktach grodzkich i ziemskich warto napisać osobno).
Przydatność tego typu tekstów o zarządcach do badań genealogicznych jest stosunkowo niska. Jeśli pisze o zarządcy pan, dziedzic, to często w ogóle nie podaje jego imienia, a czasem i nazwiska ("jmć p. Hryniewicz". "ekonom mój", "dyspozytor mój", itd.).
Jednocześnie, jeśli są poszlaki, iż interesująca nas osoba była na służbie w danym majątku, albo u danej rodziny, to można spróbować "podążać za panem", a więc zbadać, kto był właścicielem danej wsi, kompleksu dóbr w interesującym nas okresie i poszukać dokumentów o właścicielach. Czasami to może być skuteczna metoda, ale uprzedzam - to ogromnie żmudna praca, bez gwarancji sukcesu.
O aktach grodzkich i ziemskich już wspomniałem. Są również archiwa magnackie, podworskie. Stan ich zachowania jak i objętość mocno się różnią. Na ogół zawierają sporo informacji właśnie o zarządzie dóbr właściciela, w niektórych takich zbiorach są systematyczne wieloletnie raporty ekonomów, zarządców dóbr.
Jeszcze raz podkreślę, że wszelka identyfikacja ludzi w okresie staropolskim jest szalenie utrudniona. Jeśli spotykamy jakąś osobę w źródłach, to nie ma gwarancji, że to jest poszukiwany przez nas przodek. Nie ma żadnego "kontekstu", ani imion rodziców, ani małżonek. Chyba że chodzi o spadki, ale to domena przeważnie posiadających, nie oficjalistów lub szlachty czynszowej.
Nawiązując do oryginalnego wątku, legitymacje szlacheckie to niestety jedna z pierwszych systematycznych prób ewidencji ludności na terenach dawnej Rzeczypospolitej, wcześniej nie było ewidencji, nawet na potrzeby podatkowe, a to wybitnie utrudnia poszukiwania.
Z drugiej strony, dostępne źródła na pewno pozwalają na lepsze niż do tej pory rozeznanie w realiach szlachty służebnej, a więc sług, oficjalistów itd. Niemniej "popyt" na takie szerzej zakrojone badania w nauce historycznej chyba jeszcze nie nadszedł.
O. Rosowiecki |
|
|
|
|
|
trendus |
|
Temat postu: Re: Drobna szlachta na Podolu i Kijowszczyźnie
Wysłany: 16-06-2023 - 00:04
|
|
Dołączył: 13-11-2020
Posty: 4
Status: Offline
|
|
Panie Olegu
Bardzo dziękuje za wyczerpującą odpowiedź i przykłady. Czy źródła z którego zostały zaczerpnięte przykłady są zdigitalizowane ? dostępne w internecie ?
Pozdrawiam
Marcin Paderewski |
|
|
|
|
|
marcin_kowal |
|
Temat postu: Re: Drobna szlachta na Podolu i Kijowszczyźnie
Wysłany: 16-06-2023 - 09:51
|
|
Dołączył: 04-11-2017
Posty: 1479
Skąd: Tarnobrzeg
Status: Offline
|
|
trendus napisał:
Panie Olegu
Bardzo dziękuje za wyczerpującą odpowiedź i przykłady. Czy źródła z którego zostały zaczerpnięte przykłady są zdigitalizowane ? dostępne w internecie ?
Pozdrawiam
Marcin Paderewski
Panie Marcinie,
źródła https://sadowe.genealodzy.pl/opza-ar37
a także udostępnione przeze mnie i na stronach cdiak.
Cała moja kolekcja Ksiag Sądowych I RP z terenów dzisiejszej Ukrainy. Spora część tego materiału, wykonana przeze mnie w CDIAK w Kijowie została już Państwu udostępniona na stronach PTG, CDIAK ale sporo materiału jaki posiadam i udostępniam teraz, nie był nigdzie publikowany. Pochodzi z wymiany, zakupów w CDIAK oraz ze stron CDIAK.
Mam nadzieję że wykorzystacie go Państwo w swoich poszukiwaniach, w swojej działalności naukowej.
W przyszłości, na mojej stronie, szczegółowe Inwentarze i opisy zasobu.
Na chwilę obecną muszą wystarczyć Inwentarze z CDIAK https://drive.google.com/drive/folders/ ... sp=sharing
F2 Kijowskie Grodzkie https://drive.google.com/open?id=130dKD ... drive_copy
F3 Kijowskie Ziemskie https://drive.google.com/open?id=1tfkSl ... drive_copy
F8 Komisja Cywilna i Wosjkowa https://drive.google.com/open?id=1jIiI_ ... drive_copy
F11 Żytomierskie Grodzkie https://drive.google.com/open?id=1Z2X38 ... drive_copy
F14 Owruckie Ziemskie https://drive.google.com/open?id=13iYBt ... drive_copy
F15 Owruckie Grodzkie https://drive.google.com/open?id=17fZ3N ... drive_copy
F21 Krzemieieckie Grodzkie https://drive.google.com/open?id=1RqCpC ... drive_copy
F25 Łuckie Grodzkie https://drive.google.com/open?id=1_w1NE ... drive_copy
F26 Łuckie Ziemskie https://drive.google.com/open?id=1n4CYR ... drive_copy
F28 Wlodzimierskie Grodzkie https://drive.google.com/open?id=1x7IjN ... drive_copy
F34 Dubieńskie Kontraktowe https://drive.google.com/open?id=1S8Znr ... drive_copy
F44 Winnickie Grodzkie https://drive.google.com/open?id=1jjRS3 ... drive_copy
Jeszcze o Księgach Sądowych I RP
Artykuł Pana Mariusza Machyni dotyczący projektu inwentaryzacji istniejących Ksiag Sądowych, a którego kontynuacja niebawem ma szanse się dokonać.
ZAPOMNIANE POMNIKI CYWILIZACJI EUROPEJSKIEJ.
ZESPOŁY KSIĄG SĄDOWYCH „SZLACHECKICH” Z CZASÓW I RZECZYPOSPOLITEJ (XVI–XVIII W.) W CENTRALNYM PAŃSTWOWYM ARCHIWUM HISTORYCZNYM UKRAINY W KIJOWIE*. STAN BADAŃ. ZAMIERZENIA
https://drive.google.com/file/d/17rAXOX ... sp=sharing
Artykuł członkini zespołu badawczego powyższego projektu Pani Beaty Nikiel przybliżający zasób i jego koleje losu.
KOLEKCJA GRODZKICH I ZIEMSKICH KSIĄG SĄDOWYCH W CENTRALNYM PAŃSTWOWYM ARCHIWUM HISTORYCZNYM UKRAINY W KIJOWIE W ŚWIETLE PROJEKTU „ZAPOMNIANE POMNIKI CYWILIZACJI
EUROPEJSKIEJ”
https://drive.google.com/file/d/1qzOCvo ... sp=sharing
Spis Ksiag Sądowych z Archiwum Kijowskiego z lat 1862-1864 (niepełny)
https://drive.google.com/file/d/1GM7eqY ... sp=sharing
I rzecz absolutnie nowa. Do tego momentu nigdzie i przez nikogo nie udostępniana. Wykaz Ksiąg Sadowych znajdujących się w Archiwum Kijowskim z osobistymi notatkami Pana Iwana Kamanina, ówczesnego Dyrektora Kijowskiego Archiwum, w którym znajduje się dokładny wykaz i opis Ksiąg Sadowych z zasobu Archiwum. Przez wiele lat Wykaz ten nie był wogóle nikomu udostępniany (nawet naukowcom, o czym wspomina Pani Nykiel w swoim artykule).
https://drive.google.com/drive/folders/ ... sp=sharing
A pod linkiem https://drive.google.com/drive/folders/ ... sp=sharing znajdą Państwo opisy zawartości konkretnych Ksiąg Sądowych.
Mam nadzieję, że powyższe informacje pozwola przybliżyć temat Ksiag Sądowych i ich zawartości oraz uzmysłowią jak ważną dzisiaj sprawą jest ich digitalizacja. Bo w wyniku zawieruch dziejowych pozostało ich mniej jak 1/3 z tego co jeszcze w połowie XIX wieku było. |
_________________ Marcin
______
https://genealogie-kresowe.pl
Digitalizacja - Księgi Metrykalne i Genealogie Szlacheckie
Zbiórka funduszy https://zrzutka.pl/8s38zh
|
|
|
|
|
trendus |
|
Temat postu: Re: Drobna szlachta na Podolu i Kijowszczyźnie
Wysłany: 30-06-2023 - 14:44
|
|
Dołączył: 13-11-2020
Posty: 4
Status: Offline
|
|
jak zwykle odpowiedź wyciskająca temat do ostatniej kropelki
dziękuje w swoim i innych imieniu, i pozdrawiam |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|