|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Kaczmarek_M |
|
Temat postu:
Wysłany: 27-09-2023 - 09:21
|
|

Dołączył: 24-08-2015
Posty: 90
Skąd: Poznań
Status: Offline
|
|
Bardzo dziękuję, Elża! Tak to jest Maria, którą tak długo szukałam. Świetne znalezisko i nie zgadłabym sama jak zmieniono jej nazwisko.
Była więc w USA dłużej niż myślałam na początku, bo przynajmniej trzy lata. Skąpe wspomnienia rodzinne mówiły o krótkim pobycie, ale ten 1907 to przyszedł mi do głowy jako możliwy rok, bo wtedy miała 16 lat - wiek kiedy póżniej jej siostry wyjeżdżały. Te manifesty też odpowiedziały na inne pytanie, a mianowicie czy miała już tam jakąś rodzinę, ale widać że nie. Chyba jechała z koleżanką, bo były dwie z Kurowic i ona miała rodzinę; wyglada ze wpuszczono ich za poręczeniem Polish Soc(iety)? Muszę poszukać więcej informacji na ten temat i odcyfrować adres gdzie jechały w Nowym Jorku (Hanton? Street)
Ciągle trudno uwierzyć że wszystkie trzy siostry wyjechały jak miały tylko 16 lat - „na drugi koniec świata” a Maria szczególnie jechała w nieznane…inne czasy..
Jeszcze raz dziękuje
Małgorzata |
|
|
|
|
 |
sagan |
|
Temat postu:
Wysłany: 27-09-2023 - 16:31
|
|

Dołączył: 19-09-2017
Posty: 50
Status: Offline
|
|
Kaczmarek_M napisał:
... Te manifesty też odpowiedziały na inne pytanie, a mianowicie czy miała już tam jakąś rodzinę, ale widać że nie. Chyba jechała z koleżanką, bo były dwie z Kurowic i ona miała rodzinę; wyglada ze wpuszczono ich za poręczeniem Polish Soc(iety)? Muszę poszukać więcej informacji na ten temat i odcyfrować adres gdzie jechały w Nowym Jorku (Hanton? Street)
...
Małgorzata
Adres który podała to 185 Stanton Street na Lower East Side; był to pradwdopodobnie jeden z wielu tamtejszych boarding houses, gdzie mieszkał "kuzyn" Frani Kęp, Alexander(??) Strembicki(?) (o ile dobrze odczytuję dane tych osób).
Domyślam się, że wypuszczono ją za poręczeniem/z pomocą przedstawiciela "Polish Soc." a dokładniej Polish National Alliance w Nowym Jorku (Związku Narodowego Polskiego), który ówcześnie świadczył pomoc polskim imigrantom przybywającym przez Ellis Island do Stanów Zjednoczonych.
Pozdrawiam,
Paweł |
|
|
|
|
 |
Kaczmarek_M |
|
Temat postu:
Wysłany: 29-09-2023 - 00:44
|
|

Dołączył: 24-08-2015
Posty: 90
Skąd: Poznań
Status: Offline
|
|
Dziękuję bardzo, Pawle, za te dodatkowe i ciekawe wyjaśnienia.
Zaczyna się składać się z tego historia. Te skąpe informacje rodzinne mówiły że w ówczesnej Galicji byli "rekruterzy", wynajęci do znalezienia taniej siły roboczej. Podobno nawet dość agresywnie zachęcali do wyjazdu, obiecujac łatwe życie i wysokie zarobki. Rzeczywistość była inna i duży zawód ludzi spotykał często.
Patrząc na drogę Marii i Frani, to "areszt" na Ellis Island i później liczenie na pomoc Związku Polskiego, zeby sie wydostac, bo nie było rodziny na miejscu, musiało być bardzo trudne. Teraz wiem, że te wspomnienia były od wlasnego doswiadczenia Marii, raczej niż przekazane tylko od jej sióstr.
Dokladnie to Helena, przyjeżdżając w 1910 roku, przeszła też przez zatrzymanie na Ellis Island - bo jechala do siostry (Marii). Ich adres wtedy wydaje mi się że odczytałam jako NY W50, 415, co w tej chwili jest chyba szpitalem więc być może wtedy tez to był szpital i one tam pracowały i mieszkały gdzieś na jego terenie....
Ciesze sie ze moge wiecej opowiedziec rodzinie o tej historii.
Dziękuję raz jeszcze, Elża i Paweł.
Pozdrawiam
Małgorzata |
|
|
|
|
 |
sagan |
|
Temat postu:
Wysłany: 29-09-2023 - 03:16
|
|

Dołączył: 19-09-2017
Posty: 50
Status: Offline
|
|
Kaczmarek_M napisał:
...
Zaczyna się składać się z tego historia. Te skąpe informacje rodzinne mówiły że w ówczesnej Galicji byli "rekruterzy", wynajęci do znalezienia taniej siły roboczej. Podobno nawet dość agresywnie zachęcali do wyjazdu, obiecujac łatwe życie i wysokie zarobki. Rzeczywistość była inna i duży zawód ludzi spotykał często.
...
Patrząc na drogę Marii i Frani, to "areszt" na Ellis Island i później liczenie na pomoc Związku Polskiego, zeby sie wydostac, bo nie było rodziny na miejscu, musiało być bardzo trudne. Teraz wiem, że te wspomnienia były od wlasnego doswiadczenia Marii, raczej niż przekazane tylko od jej sióstr.
Dokladnie to Helena, przyjeżdżając w 1910 roku, przeszła też przez zatrzymanie na Ellis Island - bo jechala do siostry (Marii). Ich adres wtedy wydaje mi się że odczytałam jako NY W50, 415, co w tej chwili jest chyba szpitalem więc być może wtedy tez to był szpital i one tam pracowały i mieszkały gdzieś na jego terenie....
...
( Dla ułatwienia śledzenia tego wątku podam odnośnik do listy pasażerskiej z danymi Heleny:
https://www.familysearch.org/ark:/61903/1:1:JJNH-PMX )
Adres podany przez Helenę wpisany na liście pasażerskiej to 415 West 50th Street, New York City. Znajdujący się tam budynek, wybudowany w 1901 roku, można zobaczyć tutaj: https://www.propertyshark.com/mason/Pro ... -NY-10019/ (również http://newyorkbefore.com/nyc.php?street ... =manhattan ). Chyba niewiele zmienił swój charakter przez ostatnie 110 lat. Wydaje mi się, że był to wtedy nie szpital a boarding house, tanie miejsce zamieszkania w Hell's Kitchen, "notorious Irish slum in Manhattan" ( https://en.wikipedia.org/wiki/Hell%27s_ ... _Manhattan ).
Początkowy "areszt" miał często charakter ochronny, np. stosowany był w przypadku podróżujących samotnie kobiet i dzieci.
Na temat agentów emigracyjnych można znaleźć dużo ciekawych informacji w publikacji Michała Starczewskiego (UW) zamieszczonej w Przeglądzie Historycznym, CIII, 1/2012, s. 47-80: https://core.ac.uk/download/pdf/51296155.pdf
Pozdrawiam,
Paweł |
|
|
|
|
 |
Kaczmarek_M |
|
Temat postu:
Wysłany: 01-10-2023 - 17:28
|
|

Dołączył: 24-08-2015
Posty: 90
Skąd: Poznań
Status: Offline
|
|
To bardzo ciekawe co napisałeś, Paweł, i oczywiście wartościowe. Faktycznie z informacji, które podajesz, wyglada jakby Maria i jej siostry mieszkały tam w boarding house, a później pojawił się szpital. Interesujący szczegół tej historii rodzinnej.
Interesująca jest też ta praca o agentach imigracyjnych.
Maria w marcu 1913 zawiera umowę przedślubną we Lwowie, gdzie jest napisana wysokość jej posagu i jest on (relatywnie) spory. Jej ojciec, Łukasz, był kowalem i interpretowałam wysokość posagu jako związany z tym że Maria była najstarszym dzieckiem i być może faworyzowana przez rodziców, bo była jedną z 7 lub 8 dzieci które przeżyły dzieciństwo (z 10 które się urodziły). Teraz wygląda na to, że przynajmniej część tego posagu to prawdopodobnie pieniądze zarobione w Nowym Jorku, bo jednak była tam dość długo. Wszystkie trzy córki Łukasza wyjechały w wieku 16 lat (co do czwartej to nie jestem pewna czy przeżyła do wieku dorosłego), więc rodzina nie była aż tak zamożna jak myślałam.
Dziękuję raz jeszcze
Małgorzata |
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
|