|
|
|
Autor |
Wiadomość |
wolenski_pipis |
|
Temat postu: Drobna szlachta – kilka cytatów VI
Wysłany: 06-03-2021 - 09:36
|
|
Dołączył: 05-04-2011
Posty: 339
Status: Offline
|
|
Drobna szlachta w Rzeczypospolitej zwana była różnie – zaściankową lub okoliczną (od zaścianków i okolic szlacheckich), cząstkową lub zagonową, zagrodową (od posiadanych niewielkich cząstek wsi, mierzonych w zagonach albo samych tylko zagród), czy też chodaczkową lub szaraczkową (od widocznego w stroju – obuwiu, odzieniu – ubóstwa). Jak pisał Stanisław Russocki: „nadziały pomyślane początkowo jako wystarczająca podstawa majątkowa dla pełnienia lekkozbrojnej konnej służby wojskowej, wyradzać zaczęły się w karłowate gospodarstwa, o powierzchni nieprzekraczającej paru hektarów, często mniejsze od gruntów uprawianych przez poddanych chłopów.
Zdarzały się w ziemi bielskiej również, choć nieliczne, zaścianki – osady powszechnie kojarzone głównie za sprawą literatury pięknej z ową najbiedniejszą warstwą szlachty. Były to charakterystyczne części dóbr królewskich, magnackich czy duchownych, powstałe w XVI w. w wyniku pomiary włócznej. Zazwyczaj – o niekorzystnym położeniu i mniej wartościowych gruntach, stąd też nabywane i zasiedlane przez ubogich szlachciców. Wewnątrz grupy szlachty gniazdowej istniało spore rozwarstwienie majątkowe. Na szczycie lokalnej hierarchii stali bogatsi właściciele większych gospodarstw, folwarczków lub części w kilku wsiach, zwani czasami „pankami” i „półpankami”, którzy posiadali nieraz nawet kilku poddanych. Często wyróżniały się, chociaż nie wszędzie, rody kolatorskie, potomkowie podawców w poszczególnych parafiach, np. w parafii Sokoły – Sokołowscy, w parafii Wyszonki – Wyszyńscy, itd. Najniżej zaś stali, nie wspominając gołoty, „ogrodnicy” vel zagrodnicy, których ziemię stanowił jedynie ogród, zagroda, najbliższe zaplecze siedliska. Ci nie posiadali chłopów ani służby, sami często najmowali się do prac sezonowych lub oddawali w poddaństwo za długi. Obrabiali oni ziemię osobiście, a bywało, że i bez sprzężaju, jedynie „rydlem kopiąc”.
Rogowo nad Narwią zostało założone na gruntach należących do grodu suraskiego niespełna sto lat wcześniej, w 1437 r., przez Michała Zygmuntowicza (Kiejstutowicza), który nadał je Stanisławowi zwanemu Ostasz i Mikołajowi zwanemu Miń. Owi, sądząc po zdrobnieniach imion, zapewne z pochodzenia byli Rusinami, ich potomkowie jednak dość szybko się spolonizowali. Niedługo po dacie wspomnianego popisu, w 1530 r., część bojarów z Rogowa sprzedała swe działy dwóm potężnym magnatom – Olbrachtowi Gasztołdowi i Aleksandrowi Chodkiewiczowi. Spowodowało to w przyszłości kłopoty Rogowskich, których możni sąsiedzi usiłowali jeszcze pod koniec XVI w. traktować jako swych „poddanych bojarów” (eorum subditi boiarones). Ci zaś przekonywali, że są z dawna wolni szlachcice z przodków swoich, nie służyli nikomu, jedno wolności szlacheckiej jako insze szlachta używali, a wojnę służyli, [na co] kwity od chorążów pokładali, i pobory płacili (1589). Dziedzice Rogowa posiadali rzeczywiście pieczołowicie przechowywany ekwipunek dla jeźdźca wysyłanego zgodnie z podlaskim prawem na pospolite ruszenie (arma pancerz cum gallea, pułhak, gladium, quo bello serviebant). W XVII w. ich szlachectwo nie było już podważane.
Przypadek wspomnianych wyżej Hryniewickich z Hryniewicz nad Orlanką był nieco inny. Szlachta „wolna” jeszcze w 1568 r. upominała się zarówno o prawa drobnego rycerstwa spod Tykocina, jak i tego spod Bielska. Hryniewiccy przed 1569 r. uznawali nad sobą władzę starościńską, określając się: bojarzyn hospodarski bielski (1550), ziemianin hospodarski bielski (1563, 1568) czy ziemianka hospodarska z bojar Hryniewicz (1565). Z czasem zaczęli pisać o sobie jednocześnie bojarzyn hospodarski zamku bielskiego, ziemianin powiatu bielskiego (1557) albo ziemianin hospodarski powiatu bielskiego z Hryniewic/Hryniewicki” (1565/1570). W dokumentach swoich, spisywanych przeważnie zresztą przy urzędzie zamkowym bielskim, zawierali początkowo klauzule o „winach” (tj. karach) zamkowych czy starościńskich, po 1569 r. zaś już o ziemskich. Po tej też dacie, a zwłaszcza po 1572 r., zaczęli licznie przenosić swoje zapisy do ksiąg ziemstwa bielskiego, gdzie występowali już jako pełnoprawni szlachcice.
Losy innych rodów bojarskich potoczyły się różnie – niektóre z nich jeszcze w pierwszej połowie XVI w., czasem nawet przed 1528 r., w znacznej mierze się spolonizowały i całkowicie, także pod względem prawnym, upodobniły do drobnoszlacheckich sąsiadów. Część zaś – najpewniej ci, którzy bez wątpienia należeli do bojarów pancernych – uzyskała pełnię wolności szlacheckich po 1569 r., tak jak Hryniewiccy. Byli to np. Poletyłowie, których dokumenty z 1545 r., a nawet z okresu pomiary włócznej (1560-1563) nazywały bojarami (scartabelli) brańskimi. Bojarzy surascy Horodzińscy ze wsi Horodniany pod Białymstokiem, wobec których statusu podczas tejże pomiary pojawiły się wątpliwości, otrzymali potwierdzenie szlachectwa od króla Zygmunta Augusta (1562), w następnym stuleciu powoływali się też na przywilej otrzymany od Zygmunta I. Co do bojarów z niedalekiej wsi Kościany królewski pomierczy miał większe jeszcze obiekcje, twierdząc że służbą putną przed tym do zamku saraskiego służyli, a teraz niedawnych przeszłych czasów, mieniąc się być bojary-szlachtą, służbą wojenną służyć poczęli, wolności i przywileju szlacheckiego używając, a na to listów żadnych nie mając. Oba rody przysięgały na wierność Koronie w 1569 r. z resztą szlachty, jednak ich losy ważyły się przez dłuższy czas. W pierwszej połowie XVII w. dziedzice z Horodnian i Kościan popadli w gwałtowny konflikt z podstarościm suraskim, którego podłożem była kwestia ich szlacheckości. Ów zarzucał im, że nie posiadają żadnych dokumentów na potwierdzenie swych praw. W drugiej połowie tego stulecia Horodyńscy uznawani byli za szlachtę, zaś wieś Kościany traktowano jako część starostwa supraskiego. Bojarzy putni, tj. posyłani w drogę z listami (od rus. put’ – droga) stanowili niższą kategorię względem tych z powinnościami wojskowymi. Toteż trudniej było im wybić się na szlachectwo, co pokazuje przykład bojarzynów z Kadłubówki. Pomimo, że pismo od króla Zygmunta Augusta potwierdzające ich prawa i wolności otrzymali w 1565 r., kiedy też posłali jeźdźca na pospolite ruszenie z resztą szlachty, dopiero w XVII w. ostatecznie przeniknęli do stanu szlacheckiego. Jako nobiles lub ziemianie powiatu bielskiego w XVI w. występowali tylko sporadycznie, częściej jako honesti boiarones czy scartabelli, co oznaczało niższy status. Nie było ich wśród rodów przysięgających na wierność Koronie, wśród których można było znaleźć m.in. Poletyłów i Hryniewickich. Do rzędu „służków” usiłował ich zepchnąć potężny starosta brański Jan Dulski, na co skarżyli się lustratorom w 1576 r., a nawet samemu królowi Stefanowi Batoremu, podczas jego pobytu na Podlasiu. W przezwyciężeniu trudności pomogło bojarzynom z Kadłubówki z pewnością skoligacenie się ze znaczącymi miejscowymi rodami. Ostatecznie ich szlachectwo stwierdziła konstytucja sejmowa z roku 1654. Nie podnieśli natomiast swego statusu mieszkańcy innej wsi bojarskiej w starostwie brańskim – Szpaki. Choć w 1540 r. udało im się udaremnić próbę przemienienia ich w bojarów putnych, a dwóch dziedziców z tej wioski zapisało się nawet w szlacheckim rejestrze poborowym z 1580 r., później o szlachcie stamtąd nie słyszano. W 1632 r. Demian Szpakowski, mimo szlachecko brzmiącego nazwiska, występował z określnikiem honestus (uczciwy), właściwym plebejuszom.
Poza królem-hospodarem swoich bojarów posiadali także inni więksi właściciele ziemscy w ziemi bielskiej. Spotykamy więc w źródłach bojarzynów spod Zabłudowa – Chodkiewiczów, spod Bociek – Sapiehów, spod Orli – Tęczyńskich i Radziwiłłów, spod Waniewa – Hieronima Sieniawskiego czy nawet spod Niewodnicy – Lewickich, Juchnowca – Włoszków i Wólki Wahanowskiej – Wahanowskich. Pomimo że tutejsza drobna szlachta, zwłaszcza ruskiego pochodzenia, traktowała ich niemal jako równych sobie, nierzadko utrzymywała z nimi stosunki majątkowe, rodzinne i towarzyskie, w zdecydowanej większości pozostali oni poza stanem szlacheckim.
Bojarzynów oczywiście mieli również w swych dobrach rajgrodzko-goniądzkich Radziwiłłowie, a w tykocińskich – Gasztołdowie. Podstawę siły zbrojnej tych skłóconych ze sobą możnowładców stanowili w ziemi bielskiej jednak ziemianie zależni, będący niejako pośrednią formą między drobną szlachtą gniazdową (od której przeważnie się wywodzili) a bojarami. Jak już pisano wyżej, ci z powiatu goniądzkiego uzyskali (czy odzyskali) pełnię praw szlacheckich jeszcze w latach 1529-1530, korzystając z poparcia dworu podczas rozprawy Bony z Radziwiłłami. Nie objęło to jednak wszystkich rodzin – niektóre z nich, np. Tworkowscy czy bojarzy z Barszczów, pozostały w poddaństwie Radziwiłłów, potem króla, a dalszą walkę o wyzwolenie prowadziły razem z ziemianami tykocińskimi. Ci ostatni bowiem po przejęciu Tykocina przez Zygmunta Augusta dostawszy się w poddaństwo królewskich starostów, odbyli znacznie dłuższą drogę ku szlacheckim „wolnościom”. Politykę ostatniego Jagiellona wobec tej grupy uparcie kontynuował po jego śmierci wyznaczony przez niego (1571) wybitny humanista, starosta tykociński Łukasz Górnicki. Jednakże nie mniej nieustępliwa była szlachta bielska, upominająca się o swych współobywateli. Jej przywódcy powoływali się tu na dość szeroką interpretację zapisów przywileju przywrócenia Podlasia do Korony (1569), a sprawę szczególnie nagłaśniano podczas bezkrólewi, co wreszcie odniosło skutek w postaci decyzje kolejnych królów elekcyjnych – Stefana Batorego (1581) i Zygmunta III (1588). Choć konflikt wokół Tykocina tlił się jeszcze aż do śmierci Górnickiego (1603), szlachta tykocińska wyszła z niego zwycięsko.
Dużo częściej niż mieszczanie do stanu rycerskiego, przenikali drobni szlachcice do miast podlaskich. Zjawisko to znane było zresztą w całej Rzeczypospolitej, a szlachtę taką zwano „brukową”. Jak pisał Józef Maroszek: „Już w XVI w. nie wystarczały szlachcie zagony ojcowizny. Nie były w stanie wyżywić coraz bardziej rozradzających się mieszkańców gniazd szlacheckich. Głód ziemi powodował, że wyzbywając się praw osiedlali się w dobrach królewskich lub magnackich, a w konsekwencji chłopieli. […] Podobnie jak królewszczyzny i wielkie majątki ziemskie terenem ekspansji drobnej szlachty stały się grunty miast podlaskich. Miasta te były bogato uposażone w ziemię […]. Drobna szlachta wchodziła w posiadanie gruntów miejskich dwojakim sposobem – przenosiła się do miast i wsi miejskich, tam już jako mieszczanie drogą kupna, dzierżawy stawali się posesorami ziemi miejskiej lub drogą koligacji rodzinnych.” Szlachcice co najmniej od połowy XVI w. zamieszkiwali licznie Brańsk, Suraż, Narew, Knyszyn, Tykocin, można też ich było spotkać w Goniądzu, Rajgrodzie i Bielsku.
Przedstawiciele szlachty nierzadko sprawowali zresztą urzędy miejskie. Prócz znaczniejszych miast, obiektem drobnoszlacheckich zakusów były również mniejsze ośrodki, takie jak położone tuż za granicą ziemi drohickiej Wysokie, od 1569 r. będące w rękach prywatnych. Swoje działki posiadała tu okoliczna szlachta z parafii kuleskiej, sokołowskiej, dąbrowskiej czy z tejże wysockiej, częściowo zaliczającej się do ziemi bielskiej. Zajęciem szlachty w podlaskich miastach było przede wszystkim rolnictwo, ale chwytano się i innych profesji: młynarstwa, kowalstwa, szynkarstwa czy piwowarstwa. Za fach godny szlachcica uważano chyba szczególnie złotnictwo, którym chętnie się zajmowano. Osiedlając się w miastach, szlachta nie zawsze przyjmowała do wiadomości, że przy tym traci swoje prawa i tytuły, przeciwnie – starała się za wszelką cenę obronić się przed deklasacją. Świadczą o tym np. zapisy Jamiołków, którzy wystawiają atestację szlachectwa swemu bratu, złotnikowi z Wilna lub podobna atestacja wydana przez krewnych szlachcicom Sokołowskim zamieszkałym w Rajgrodzie. Czym innym były zresztą wynikłe z „głodu ziemi” próby swoistego zawłaszczenia królewszczyzn lub też zarobienia na życie czy dorobienia w celu zwiększenia majątku, przy teoretycznym pozostawaniu dziedzicem w swym gnieździe rodowym, skąd takowy nobilis wciąż się pisał, a czym innym rzeczywiste wtopienie się w stan mieszczański „szlachty, która zgołociała”.
Nawet najmniejszy spłachetek ziemi w dziedzicznym posiadaniu czynił drobnego rycerza posesjonatem, cieszącym się – przynajmniej teoretycznie – prawami i wolnościami właściwymi jego urodzeniu. Wśród ubogiej, licznie rozrodzonej drobnej braci szlacheckiej często jednak zdarzało się, z różnych przyczyn, że dziedzic i ten ostatni skrawek majątku, czyli swej „osiadłości”, utracił. „Szlachectwo pozbawione swego głównego nerwu – jak gorzko zauważył lwowski historyk – szło w poniewierkę, w zapomnienie i w zupełną zatratę”. Wówczas, takowy imposessionatus, golota et odardus staczał się na same dno hierarchii społecznej swego stanu, nie mógł sprawować żadnych urzędów, kwestionowano także jego prawa, np. w zakresie korzystania z przywileju neminem captivabimus. Szlachcic taki razem z ziemią tracił nie tylko prestiż społeczny czy niezwykle ważną dla ówczesnych dobrą opinię (bona fama), ale często też wszelkie środki do życia. Stąd gołota szlachecka aby przeżyć, niejako z konieczności „chwytała się klamki pańskiej”, będąc na utrzymaniu możniejszych od siebie zasilała szeregi klienteli, co szczególnie niepokojące rozmiary przybrało w XVII w. Bywało też, że schodziła na margines społeczny, oddając się włóczęgostwu, wszelkiego rodzaju awanturnictwu, wreszcie – procederowi przestępczemu.
Najubożsi szlachcice, których trudna sytuacja czy wręcz głód zmusiły do szukania chleba poza rodowym zaściankiem, osiedlając się w cudzych dobrach – chłopieli. Starosta knyszyński Piotr Chwalczewski około roku 1556 osadził w puszczy hospodarskiej sioło Czarna (dziś Milewskie) ziemany […], którzy, przedawszy imioneczka i osiadłości swoje w Mazowszu, tu w tej puszczy JKM osiedli i teraz mieszkając, powinności takie jako i insze ludzie ciągłe pełnią. W zamian za ziemię drobna szlachta przyjmowała poddaństwo nie tylko w królewszczyznach, ale i w wielkopańskich dobrach, jak Jabłonowscy z przydomkiem Odoje, którzy zostali „bojarzynami” Szczawińskich z Waniewa we wsi Krzyżewo. Bywało, że szlachcice stawali się poddanymi swoich nieco tylko zamożniejszych sąsiadów – szlachty jednowioskowej, a nawet dziedziców cząstkowych. Włoski szlachcic August Matesilani z Bolonii, posiadacz Tokowiska, miał chyba wśród swych poddanych potomka „zgołociałych” dawnych dziedziców tej wsi, robotnego Stanisława Czeladczyka, który zbiegł potem pod kuratelę szlachcica z Wojen-Dąbrówki (1601). W późniejszych latach w poddaństwo Matesilaniego oddali się za długi inni „szaracy” – Proszeński (1610) i Rząca (1624). Kontrakty w obu przypadkach brzmiały bardzo podobnie, poza drobnymi szczegółami niemal powtarzając się słowo w słowo. Każdy z owych schłopiałych – choć przejściowo tylko – szlachciców dla swej pilnej potrzeby wziął od Matesilaniego pieniądze na załogę, a do tego na Tokowisku przyjął ćwiertkę włóki żytem zasianą i ćwierć włóki jarzyną, za które ma wszelakie podatki i roboty oddawać jako inszy ćwiartnicy robią […], oddawać, odrabiać i płacić. A gdzieby posłuszeństwa i roboty nieoddawał powinnej, tedy Panu Augustowi wolno będzie [go] skarać, o co czynić nie ma zeznawający prawem, chociaby i rany miał, aż do z[w]rocenia sumy i zasiewka jako teraz bierze. Z licznie rozrodzonej, a stosunkowo niewiele ziemi posiadającej rodziny Faszczów pochodzili np. szlachetni Zygmunt z Faszcz, poddany Choińskiego (1571) i Wojciech syn (tegoż?) Zygmunta, poddany Sokołowskiego (1615), a zapewne także zbiegły poddany z Rzepnych, Paweł Faszcza (1573), którego stanu w źródle nie określono. Z biegiem czasu, im dalej w głąb wieku XVII i później, problem chłopienia szlachty narastał, a deklasację przypieczętowywały zazwyczaj małżeństwa z osobami plebejskiego pochodzenia.
(Źródło: Emil Kalinowski - Szlachta ziemi bielskiej wobec bezkrólewi w XVI – XVII wieku, Warszawa 2018, str. 98-101, 104-109, 115-118). |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|