|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Chet_Sikora |
|
Temat postu:
Wysłany: 29-08-2021 - 07:21
|
|
Dołączył: 20-08-2021
Posty: 38
Status: Offline
|
|
Doceniam możliwość przeczytania tego postu. Powyższe dyskusje dostarczyły znacznie bardziej osobistego zrozumienia definicji, historii, zwyczajów i kultury.
Dziękuję,
Chet Sikora |
|
|
|
|
|
aneta.janas |
|
Temat postu:
Wysłany: 01-09-2021 - 11:51
|
|
Dołączył: 10-09-2020
Posty: 22
Skąd: ŻYRARDÓW
Status: Offline
|
|
"Jeżeli ubogi szlachcic, a już tym bardziej zdeklasowany w XVIII-XIX wieku, przeprowadził się z kresów wschodnich do centralnej Polski w poszukiwaniu pracy"
Czy są jakieś opracowania odnośnie takich przypadków? Poczytałabym. |
_________________ Pozdrawiam,
Aneta
Moje parafie: Łany Wielkie, Żarnowiec, Mstyczów, Niedźwiedź, Książ Wielki, Tczyca
nazwiska: Janas, Lipiński, Heruciński, Leszczyńska, Marszycka
|
|
|
|
|
Szczeszek |
|
Temat postu:
Wysłany: 01-09-2021 - 21:13
|
|
Dołączył: 27-05-2020
Posty: 119
Status: Offline
|
|
Z kresów może nie, ale z Podlasia do Warszawy tak. Być może impulsem było osierocenie w wieku 4 lat i decyzja rodziny by wysłać do Warszawy mojego prapradziadka. Rodzina nie przeszła "legitymacji". Nie miała wystarczającego majątku. Prapardziadek został mistrzem kowalskim.
Magda |
|
|
|
|
|
jamiolkowski_jerzy |
|
Temat postu:
Wysłany: 02-09-2021 - 12:00
|
|
Dołączył: 28-04-2010
Posty: 3165
Status: Offline
|
|
"Jeżeli ubogi szlachcic, a już tym bardziej zdeklasowany w XVIII-XIX wieku, przeprowadził się z kresów wschodnich do centralnej Polski w poszukiwaniu pracy"
Czy są jakieś opracowania odnośnie takich przypadków? Poczytałabym.
Obawiam się, że takiego całościowego opracowania nie ma . Ale można ten problem zgłębiać przez analizę metryk migrantów. Najłatwiej to robić w oparciu o metryki warszawskie, głównie śluby. Najłatwiej ale najsensowniej bowiem Warszawa była największym celem migracji. Metryki pozwalają na ocenę statusu społecznego migrantów. Jest tylko jeden warunek musimy wiedzieć jakich nazwisk szukamy. Czyli wiedzy o regionie z którego migrowali. I jeszcze jedna uwaga z moich kwerend. Ze wsi na wschodzie daleko na wieś do centralnej Polski nie migrowali. Nie znam takiego przypadku. Najmowali się co najwyżej w pobliskich majątkach, Dalekie migracje były do miast.
Zrobiłem taki warszawski spis dla Jamiołkowskich. Dla chętnych do wglądu
http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata ... =&lp=2&QI=
a konkretnie od strony 314. Warszawa. W tym miejscu konieczne wyjaśnienie. Uważam że tereny mojego bielskiego Podlasia można zaliczyć do kresów bowiem migracje spoza tereny Królestwa Polskiego były migracją z zagranicy, trudna do zrealizowania dla migracji zarobkowej a o takiej trzeba mówić w przypadku deklasującej się drobnej szlachty. Jako wyraz tych trudności niech posłuży fakt że do pobliskiego Białegostoku (ale już poza granica Królestwa emigrowali tylko liczeni na palcach Jamiołkowscy , do Warszawy wyniosło się blisko setki, może i więcej bo nie liczyłem. Powód oczywisty -na Narwi była granica i do migracji potrzebne była zgoda (paszport) .
Jakie główne wnioski płyną z tego spisu. Końcówka XVIII i pierwsza polowa XIX wieków to migracja zamożniejszych. Niektórzy Jamiołkowscy, posiadają wymienione w spisach Warszawy domy. Nieliczni obejmują niskie urzędy, są szumnie zwani „fabrykanci” zajmujący się produkcją krochmalu, generalnie „moi” trzymają się „spożywki” np. handlu wiktuałami ,są ogrodnicy, relatywnie sporo organistów. Są w tej liczbie wylegitymowani. Tak się składa ,ze wiem z jakich rodzin (o jakim statusie) migrowali i nie był to jeszcze wtedy status zmuszający do wyjazdu za chlebem
Z czasem do Warszawy przynosi się ich coraz więcej, szczególny przyrost następuje po uruchomieniu kolei warszawsko wileńskiej (1862). W tej liczbie coraz więcej biedoty. Kobiety to oczywiście służące , a mężczyźni to głównie wyrobnicy, szewcy , furmani i dorożkarze. Widać coraz wyraźniejszy podział . W rodowym gnieździe bogatszym w Warszawie też się raczej relatywnie lepiej wiedzie. Szczególnie przedstawicielom, krza kowalaków (Jan zwany jest królem dorożkarzy, był także wielkim producentem powozów) . Ale było jeszcze kilku pisanych obywatel (choć się nie legitymowali) a także przedstawicieli już nowoczesnych zawodów technicznych. Stanowili jednak mniejszość w morzu pospólstwa i biedoty. Zawrotnych karier jednak nie odnotowałem.
Nie zrobiłem takiego spisu dla innych nazwisk, przedstawiciel drobnej podlaskiej szlachty. Ale nawet pobieżny przegląd na genealodzy w genetece i metrykach ukazuje podobną sytuację u Stypułkowskich, Łapińskich, Perkowskich, Kamieńskich, Roszkowskich i wszystkich innych. Jednym udawało się lepiej, innym gorzej. Generalnie - startowa sytuacja majątkowa rzutował na warszawski status. Ale także ważne były wrodzona zaradność i szczęście. |
|
|
|
|
|
Tomasz_Lenczewski |
|
Temat postu:
Wysłany: 02-09-2021 - 12:36
|
|
Dołączył: 26-09-2010
Posty: 1987
Skąd: Warszawa
Status: Offline
|
|
Dobrym przykładem może tu być Roman Dmowski, którego obaj rodzice pochodzili z drobnej szlachty. Ojciec był brukarzem. Matka natomiast miała pochodzić z rodziny, która już w XVIII w. utraciła szlachectwo z powodu zajęcia się rzemiosłem. |
|
|
|
|
|
aneta.janas |
|
Temat postu:
Wysłany: 02-09-2021 - 12:41
|
|
Dołączył: 10-09-2020
Posty: 22
Skąd: ŻYRARDÓW
Status: Offline
|
|
Dzięki. Tak, w Warszawie znalazłam jednego z moich Marszyckich, ślusarza (po powstaniu listopadowym). Ale bardziej intryguje mnie jego dziadek, Walenty Formowicz, który w 1781 ożenił się w Kliszowie, parafia Kije (koło Pińczowa). W Genetece nie ma nikogo starszego o tym nazwisku, w żadnym województwie, ale jakaś bezimienna Formowicz pojawia się później w Daszowie, parafia Ilińce. Dlatego zastanawiam się, czy Walenty mógł z tamtych okolic przed 1781 przywędrować w okolice Pińczowa. |
_________________ Pozdrawiam,
Aneta
Moje parafie: Łany Wielkie, Żarnowiec, Mstyczów, Niedźwiedź, Książ Wielki, Tczyca
nazwiska: Janas, Lipiński, Heruciński, Leszczyńska, Marszycka
|
|
|
|
|
pawel_po |
|
Temat postu:
Wysłany: 02-09-2021 - 17:45
|
|
Dołączył: 20-01-2008
Posty: 76
Status: Offline
|
|
Tomasz_Lenczewski napisał:
Dobrym przykładem może tu być Roman Dmowski, którego obaj rodzice pochodzili z drobnej szlachty. Ojciec był brukarzem. Matka natomiast miała pochodzić z rodziny, która już w XVIII w. utraciła szlachectwo z powodu zajęcia się rzemiosłem.
Tomku, wg Zbigniewa Wąsowskiego "Monografia parafii Rozbity Kamień na Podlasiu", dwaj starsi bracia Romana - Julian i Wacław - "wyelgitymowali się w Królestwie Polskim ze szlachectwa" (s. 106). Wąsowski podaje to za Bonieckim.
Paweł |
|
|
|
|
|
Szablewski_P |
|
Temat postu:
Wysłany: 26-10-2021 - 00:02
|
|
Dołączył: 18-06-2020
Posty: 156
Status: Offline
|
|
Jako, że temat już dawno wypłynął poza kwestie deklasacji pod zaborami dodam i swoje anegdotki pół żartem pół serio - współczesne:
1) Mam koleżankę w pracy (handel), która sobie dorabia mając główną pracę na politechnice (mgr inż. od ćwiczeń). Zabiera się za doktorat. Zapytała się mnie pół żartem pół serio (znając moje zainteresowania) czy jak zrobi doktorat to czy będzie jej wypadało dalej dorabiać sobie w handlu (gdzie zarabia wcale niezłe pieniądze). Odpowiedziałem, że mgr inż. to tytuł zawodowy, ale dr to już naukowy a zatem "szlachecki"- noblesse oblige - nie będziesz mogła zatem już handlem się zajmować.
2) W tej samej pracy tylko w innym mieście tak się zżyłem z kolegami, że każdemu zrobiłem drzewko (Poznań, a zatem prosta sprawa- w 15 minut wyskakiwali 6xpradziadkowie również dzięki WAM). Jednemu koledze drzewka robić nie musiałem, bo się dowiedział w wieku ok. 30 lat - dopiero ode mnie, że ojciec jego matki jest w sumie... nadal hrabią dla którego książęta Czartoryscy to jak bracia. To tak w kwestii "zapominania" i całkiem serio zapominania o jakimś zaściankowym szlachectwie z którego robi się tutaj czasem wydarzenie
W kwestii mojego osobistego drzewa- kilku chłopów śmierdzi mi dawnym szlachectwem (Wawrowski, Rogoziński, Ogłoziński, Tłokiński - wszyscy ziemia sieradzko-łęczycka), ale kręciłoby mnie tylko o tyle o ile pozwoliłoby mi to pchnąć drzewa dalej, bo ze względu na szybką pauperyzację (laboris już ok. 1750) raczej dworkowi nigdy nie byli |
_________________ aweł
Mam przodków z okolic Warty (Sieradzkie) i Pleszewa (Kaliskie) - także jakby co - PW
|
|
|
|
|
Sroczyński_Włodzimierz |
|
Temat postu:
Wysłany: 26-10-2021 - 00:10
|
|
Dołączył: 09-10-2008
Posty: 33427
Skąd: Warszawa
Status: Offline
|
|
herbowi noblesse to tylko (albo aż) ochrona herbowych handlowców, ich szlaków, organizacji
no od pewnego poziomu, dr mało chyba..odpowiednicy "prof." może mieli tego świadomość, detaliści i szaraczki chyba nie...chociaż może..skoro tak rzadko i niechętnie zjawiali nie na innych głosowaniach niż sejmikowe lokalne, to może wiedzieli jak "wiele znaczą"
może tak poznańsko bardziej: jak handlowiec idzie w doktoraty, to może mieć problemy zdrowotne (nawet we Wiedniu) |
_________________ Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
|
|
|
|
|
Szablewski_P |
|
Temat postu:
Wysłany: 26-10-2021 - 00:29
|
|
Dołączył: 18-06-2020
Posty: 156
Status: Offline
|
|
|
|
|
Aquila |
|
Temat postu:
Wysłany: 25-05-2024 - 15:32
|
|
Dołączył: 16-01-2018
Posty: 168
Status: Offline
|
|
Zastanowiło mnie stwierdzenie, że w danej miejscowości istniały dwie rodziny o tym samym nazwisku, które "z pewnością nie były spokrewnione". Skąd taka pewność? Jeśli metryki urywają się na, powiedzmy, 1750 roku - jaka pewność, że te dwie rodziny to nie gałęzie jednej i tej samej, które rozeszły się, powiedzmy, w 1600 roku? 150 lat to szmat czasu.
Temat ciekawi mnie, bo nazwisko mam takie same jak stara szlachta wywodząca się z tego regionu jeszcze z XIV wieku. Przedstawiciele tego rodu zasiadali na urzędach w okolicy. Jest ponoć jakaś wzmianka o jednym z przedstawicieli tego rodu który z powodu małżeństwa przeniósł się w XVII wieku bodajże do wsi kilkanaście kilometrów od wsi moich przodków. Jednak najstarsze metryki sięgające lat 1770 wykazują, że moi bezpośredni przodkowie o tym nazwisku to chłopi odrabiający pańszczyznę. Nie znając realiów tamtych czasów nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony czytam o tym, że szlachta mogła spaść do poziomu chłopów pańszczyźnianych, z drugiej widzę teksty w których mowa o tym, że szlachta, nawet najbiedniejsza, prawa swoje zachowywała i dbała o pamięć o swoich korzeniach. I komu tu wierzyć? |
_________________ Pozdrawiam,
Mirek
|
|
|
|
|
Krystyna.waw |
|
Temat postu:
Wysłany: 26-05-2024 - 16:06
|
|
Dołączył: 28-04-2016
Posty: 4609
Status: Offline
|
|
Mogło być jeszcze tak, że chłop bez nazwiska (kiedyś ich nie mieli) zaczął być nazywany tak jak dziedzic (właściciel dzierżawca) wsi.
Zobacz rozdział: Zmiana nazwisk
https://ornatowski.com/nazwiska/pochodz ... ka-ludowe/ |
_________________ Krystyna
*** Szarlip, Zakępscy, Kowszewicz, Broczkowscy - tych nazwisk szukam.
|
|
|
|
|
Aquila |
|
Temat postu:
Wysłany: 26-05-2024 - 16:45
|
|
Dołączył: 16-01-2018
Posty: 168
Status: Offline
|
|
Tak, wiem, ale tej wsi ta rodzina nigdy nie posiadała z tego co mi wiadomo. Jako właściciele i dziedzice zawsze wymieniane są inne rody. Również w pobliżu nie posiadała niczego z tego co mi wiadomo. Było ponoć jakieś małżeństwo (mój brat tak twierdzi, że kiedyś dogrzebał się do takiej informacji, ale nie ma żadnego dokumentu a ja nie znalazłem żadnego potwierdzenia np w zachowanych metrykach żeby jacyś potomkowie tam mieszkali) które miało mieć miejsce jakieś 15 km od wsi moich przodków, ale nie wiem na jakiej dokładnie zasadzie to wówczas wyglądało (czy mąż oficjalnie przejmował dobra żony itd). |
_________________ Pozdrawiam,
Mirek
|
|
|
|
|
Markowski_Maciej |
|
Temat postu:
Wysłany: 26-05-2024 - 18:01
|
|
Dołączył: 09-05-2010
Posty: 927
Skąd: Warszawa
Status: Offline
|
|
Szablewski_P napisał:
Jako, że temat już dawno wypłynął poza kwestie deklasacji pod zaborami dodam i swoje anegdotki pół żartem pół serio - współczesne:
1) Mam koleżankę w pracy (handel), która sobie dorabia mając główną pracę na politechnice (mgr inż. od ćwiczeń). Zabiera się za doktorat. Zapytała się mnie pół żartem pół serio (znając moje zainteresowania) czy jak zrobi doktorat to czy będzie jej wypadało dalej dorabiać sobie w handlu (gdzie zarabia wcale niezłe pieniądze). Odpowiedziałem, że mgr inż. to tytuł zawodowy, ale dr to już naukowy a zatem "szlachecki"- noblesse oblige - nie będziesz mogła zatem już handlem się zajmować.
W kwestii formalnej:
doktor to nie jest tytuł naukowy. Jest tylko jeden tytuł naukowy: profesor (tzw. belwederski, bo jest też uczelniany i licealny).
Doktor to stopień naukowy, tak jaki doktor habilitowany. |
_________________ Pozdrawiam
Maciej
http://KimOnibyli.pl
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|