Serwis Polskiego Towarzystwa Genealogicznego

flag-pol flag-eng home login logout Forum Fotoalbum Geneszukacz Parafie Geneteka Metryki Deklaracja Legiony Straty
czwartek, 28 marca 2024

longpixel


Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Zobacz poprzedni temat Wersja gotowa do druku Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Małgorzata_KulwiećOffline
Temat postu: Takie tam przemyślenia nad metrykami przodków.  PostWysłany: 14-02-2017 - 11:41
Sympatyk


Dołączył: 16-02-2012
Posty: 1548

Status: Offline
Przeglądając od lat metryki moich przodków zastanawiam się jak mogło wyglądać ich życie codzienne. Zapewne różnie w zależności od stanu majątku, wykształcenia i rodzajów wykonywanych zajęć.

Głównie zajmuję się przodkami po mieczu czyli rodziną Kulwiec i rodziną Babińskich, a po kądzieli rodzinami Sadochów i Knapów. Pozostałe gałęzie też mam na uwadze, ale chyba traktuje je odrobinę po macoszemu, choć drzewka mam prowadzone dość rzetelnie.

Kulwiecie, pierwsza rodzina, której genealogią sie zajęłam już ponad 48 lat temu, to moi przodkowie ze strony „dziada ojczystego” - szlachta litewska.
Nie bogata, nawet chwilami nie zamożna, ale taka co to koń, kontusz, szabla, wąs sumiasty i przekonanie, że „noblesse oblige”. Nic to, że „dziedziczny majątek” to czasami chałupa jednodymowa, za cały inwentarz służą dwa krowie ogony, a w polu pracują nie pańszczyźniani chłopi, a sam pan dobrodziej z rodziną. Herb i poczucie, no właśnie, czego? – wyższości, dostojeństwa, możliwości …?
Nieważne, że niektórzy kiepsko piszą i na ważnych dokumentach stawiają koślawe krzyżyki zamiast podpisu, bo dzieje się to w końcu XVII i w początku XVIII wieku, kiedy zapewne większość społeczeństwa jest niepiśmienna. Ważny jest herb, status społeczny, posiadanie ziemi, przywileje szlacheckie.

Oczywiście trafiają się gałązki bogatsze – te 200-300 dziesięcin ziemi, tych kilkudziesięciu „poddanych” o czymś świadczą. Nie są to oczywiście majątki na miarę Radziwiłłów i zapewne niewielkie na ówczesne standardy, ale pozwalające żyć dostatnio, wywianować córki, a synów posłać do szkół.

Zdarzają się bowiem i tacy, a jest ich w całej masie moich przodków dość wielu, którzy nie dość, że opanowali sztukę pisania i posługują się nia zupełnie sprawnie, to znają języki obce, pokończyli niezłe szkoły i piastują znaczące urzędy. Jest wśród nich główny litewski działacz reformacji, jest generał major armii Wielkiego Księstwa Litewskiego, szambelan Stanisława Augusta Poniatowskiego, jest Attache na dworze Napoleona III, są sędziowie, posłowie, pracownicy Trybunałów wyższego stopnia, jest Starszy Sekretarz Warszawskiego Gubernialnego Zarządu, Nadworny Radca, są wojskowi, ale są też i tacy, którzy gospodarują na ziemi i zarządzają majątkiem, swoim bądź dość często cudzym.

W archiwach zachowało się wiele wywodów szlachectwa, w których moi przodkowie przedstawiają swych antenatów, udowadniają „lepsze” pochodzenie, chwalą się majątkami. Przypomina to trochę biblijne sformułowania „Abraham spłodził Izaaka, a Izaak spłodził Jakuba, a Jakub spłodził Judę i jego braci”. Tylko w Biblii nie podaje się na to dowodów, a w Wywodach zamieszczono opisy metryk, podając parafie, w których zostały spisane. Bardzo pomogło mi to szukać, wiedziałam przynajmniej w jakich działo się to parafiach. A parafii tych jest wiele, rodzina była bardzo płodna i na przestrzeni wieków rozlała się po Litwie, zasiedlając wiele parafii w Auksztocie i Sudowii. Chwilami odnoszę wrażenie, że nie ma na Litwie wsi, w której nie byłoby kiedykolwiek jakiegoś Kulwiecia.

Jeśli chodzi o tytuł książęcy Kulwieciów, często im przypisywany, to mam bardzo duże wątpliwości. Nie znalazłam dotąd żadnego dokumentu, w którym potwierdzałoby sie iż takowy tytuł im przysługiwał.. Zupełnie więc nie wiem skąd w niektórych herbarzach wywodzenie familii od Dowszprunga, Narymunta i innych. Raczej sądzę, że są to pobozne życzenia potomków, tych gałązek, które kiedyś były zamożniejsze i zubożały, albo złe tłumaczenie z litewskiego bądź ruskiego. W latach późniejszych niz panowanie Władysława Jagiełły, kiedy język polski wszedł na Litwę na zasadzie równorzędnego z ruskim i litewskim Kulwiecie sa określani jako „bajoras”, co źle tłumaczone bywa na bojar (na Rusi to możnowładca), a to po prostu znaczy szlachcic.
Gdzieś na początku drogi „plącze” mi się niejaki Abraham Adamowicz Narbutowicz Kulwiec który sam siebie w 1598r nazywa - ziemianin hospodarski.

Wszyscy żyją „jak Bóg przykazał”, mają żony i dużo dzieci. Dożywają starości lub nieraz opuszczają ten padół jako niemowlęta. Oczywiście są tacy, którzy żegnają się z życiem w kwiecie wieku i najczęściej wówczas przyczyną jest … jak to ksiądz zapisał „długa i cięzka choroba” lub „katar kiszek” czyli, jak się domyślam, wszelakie choroby dające objawy w obrębie układu trawiennego.
Śmiertelność wśród niemowląt jest, jak na dzisiejsze standardy, spora, ale jednak większość dzieci dożywa do dorosłości. Bywają gałęzie, które nie tracą ani jednego dziecka, choć bywa ich nieraz i kilkanaścioro z jednej matki. Ma na to zapewne wpływ status majątkowy rodziców, ale zapewne też i wyższy poziom wykształcenia i świadomości, pozwalający korzystać z pomocy medyków, a nie traktować ich jak „pomiot szatana”.

Dzieci nieślubne zdarzają się, dlaczego nie, jak zawsze i wszędzie, ale przeważnie zostają uznane przez ojców (bądź ojców domniemanych) podczas ich ślubu z matką. Na dzieci pozamałżeńskie kobiet zamężnych, w metrykach nie trafiłam. Z metryk też nie wynika, czy dzieci „z nieprawego łoża” są w jakikolwiek sposób dyskryminowane, ale widać, że jako ludzie dorośli piastują odpowiedzialne stanowiska, żenią się i wychodzą za mąż, z osobami o tym samym statusie społecznym jak ich matki i dziadkowie, więc swego statusu nie tracą z racji nieprawego urodzenia.
O skokach w bok żonatych panów metryki milczą, więc nie wiadomo czy byli wierni małżonkom i czy miewali przygody „na boku”.

Od lat pięćdziesiątych XIX wieku rodzina rozrasta się coraz bardziej i ubożeje. Coraz więcej rodzi się dzieci i coraz więcej osiąga dorosłość. Ziemia jest dzielona pomiędzy dzieci, bądź folwarki przejmuje syn najstarszy, a resztę rodzeństwa spłaca. A jako, że dzieci jest wiele, to większość majątków, na których temat znalazłam zapisy zaczyna być zadłużone w Towarzystwie Kredytowym. Rok w rok, ogłaszane są licytacje majątków, które de facto nie dochodzą do skutku i majątki dalej pozostają w rękach Kulwieciów. Musiało to być chyba obarczone dużym wysiłkiem finansowym rodziny.

Coraz częściej w metrykach Kulwiecie pojawiają się jako „odnodworcy” bądź „krestianie”. Pojawiają się zapisy „stawił się Obywatel …”. Kulwiecie coraz częściej zajmują się handlem, „chodzą dzierżawami”. Status majątkowy rodziny spada i zaczynają się wyjazdy do Ameryki. Tym co wyjechali powodzi się zupełnie nieźle, znajduję potwierdzenia służby w wojsku, posiadania działek ziemi, wykształcenia. Żyją, pracują, nie przepadają. Ich potomkowie sa lekarzami, architektami, prawnikami. Przestają być szlachtą, zaczyna się epoka współczesnego człowieka.
Ale pamięć „świetności” przeszłości trwa ciągle. Nie jest ważne, że często przeszłość ta wcale nie była taka świetna. Wielu Kulwieciów brało udział w zrywach narodowych, wielu opuściło kraj jadąc na emigrację, wielu wywieziono. Majątki poprzepadały, choć nikt ich nigdy w karty nie przegrał i nawet nie zostały zlicytowane za długi. Ostatnie „dobra ziemskie” Kretkompie zostały sprzedane w latach trzydziestych XX w, a resztę (nieliczną) upaństwowiono.
Jednak magia przeszłości w rodzinie trwa. Dzieciom opowiada się jak to dawniej bywało na rodzinnych dworach, pieczołowicie przechowuje się zdjęcia, które przetrwały zawieruchy dziejowe, uczy szacunku do przeszłości, którą trochę się ubarwia i dopasowuje do dziecięcej wyobraźni ukształtowanej przez Trylogię Sienkiewicza.
Ja sama w wieku 12 lat, gdy znalazłam na strychu kartkę z zapoczątkowanym przez mego, już nieżyjącego dziadka, drzewem Kulwieciów, zobaczyłam w wyobraźni sceny jak z Pana Wołodyjowskiego. Szable, kolorowe kontusze, intrygi, pogonie – po prostu kolorowy film przygodowy. Jednak w opowieści ojca, który opowiadał o pradziadach, majątku Kretkompie nad Niemnem oraz rodzinnych trzech herbach Ginwiłł, Hippocentaurus oraz Łabędź, wierzyłam „z przymrużeniem oka”. No bo jak miejscowość może się nazywać Kretkompie i cóż to za nazwa dla herbu - Hippocentaur. Dziecięca wyobraźnia przyjmowała jedynie „romansową” część opowieści rodem jak z dworku Ketlinga.
Nie przypuszczałam, że po latach opowieści te się udokumentują, że znajdę metryki podpisane ręką prapradziada Macieja, akty notarialne opisujące majątek Kretkompie oraz świadectwa rzeczywistego istnienia ludzi z opowieści mego ojca i kartki dziadka. Jeszcze nie wiedziałam, że ujawnią mi się nazwy majątków takich jak „Pojedupie:, „Skordupiany” i inne tym podobnie brzmiące. Nie sądziłam, że kiedykolwiek zobaczę groby moich pradziadów i będę chodziła po ziemi, po której i oni stąpali.

Ciekawa jestem co we mnie dzisiejszej wynika z wychowania w pamięci dla tego co było drzewiej i ... utraconego (???). Może jedynie to, że od wczesnej młodości interesuje mnie genealogia i mimo upływu prawie pół wieku, dalej sie nia zajmuję. A może coś jeszcze?

Drugą rodziną po mieczu są Babińscy. Ale o nich później.

_________________
pozdrawiam
Małgorzata_Kulwieć

Szukam wszelkich informacji o: wszystkich Kulwiec(i)ach; Babińskich i Steckich z Lubelszczyzny, Warszawy, Włocławka i Turku; Sadochach i Knapach z okolic Mińska Maz.
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
sbasiaczOffline
Temat postu: Takie tam przemyślenia nad metrykami przodków.  PostWysłany: 14-02-2017 - 12:14
Zasłużony
Sympatyk


Dołączył: 11-02-2015
Posty: 2223
Skąd: Warszawa i okolice
Status: Offline
Witam
Z przyjemnością przeczytałam takie tam przemyślenia.
Ja jestem na początku drogi w odkrywaniu przodków, dotarłam co prawda do 1750 r.ale w dalszym ciągu nie wiem skąd pojawili się na lubelszczyźnie moi Bukarowie, mogę się tylko domyślać.
Szukajc innych przodków Sikorskich tkaczy z Przeworska, dowiedziałam się, że dziadek gen.Sikorskiego był również tkaczem z Przeworska.Chciałam ustalić pokrewieństwo, ale zabrakło aktów i tak dotarłam do Łukowej, gdzie umarł Michał Sikorski.
Obecnie indeksuję parafię Łukowa i tam spotkałam Rządcę Dóbr Klucza Łukowskiego i Wójta gminy Łukowej Ur.Józefa Babińskiego, który uznał swojego syna i bodajże, gdy ów miał chyba 5 lat ożenił się z jego matką Ur.Heleną Matczyńską.Czytając jego akt ślubu, zastanawiałam się co było przyczyną opóźnienia ślubu?Może ojciec panny nie wyrażał zgody?Ślub był zawarty po jego śmierci.
Pozdrawiam
Basia Sikorska
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
WarakomskiOffline
Temat postu:   PostWysłany: 14-02-2017 - 13:53
Sympatyk


Dołączył: 29-02-2012
Posty: 928

Status: Offline
Ponieważ sam musiałem mierzyć się z pojęciem „bojar litewski”, które to pojęcie nie jest tożsame z pojęciem „bojar ruski”, polecam lekturę:

Art. Władysława Semkowicza, wybitnego mediewisty o prawno-spolecznym charakterze bojarstwa litewskiego, również o tytułach książęcych.
„Jako warstwa zawodowa nie jest bojarstwo litewskie stanem w pojęciu polskiem i zachodniem, nie stanowi bowiem odrębnej kasty społecznej, zorganizowanej, zamkniętej i na zewnątrz od innych warstw odgrodzonej. Jest ono na przełomie XIV. i XV. w. dopiero w fazie formowania się, konsolidacyi wewnętrznej, przybierania godeł herbowych, jako pierwszego kroku w kierunku exkluzywności, przyspieszonej niewątpliwie przywilejem wileńskim z r. 1387, ale nie dokonanej. Jednem słowem było ono wówczas w tem stadyum rozwoju, w jakiem znajdowało się rycerstwo polskie w wieku XIII., gdy w łonie jego tworzył się i organizował stan szlachecki.”
http://pawet.net/library/history/bel_hi ... owego.html

„Encyklopedia staropolska” Glogera
https://pl.wikisource.org/wiki/Encyklop ... ska/Bojary

„Prawda ruska; czyli, Prawa wielkiego xięcia Jarosława Władymirowicza” m.in. o bojarach ruskich. Jarosław I Mądry – twórca potęgi Rusi Kijowskiej.
https://books.google.pl/books?id=PSkVAA ... za&f=false
Krzysztof
 
 Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość  
Odpowiedz z cytatem Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:     
Skocz do:  
Wszystkie czasy w strefie GMT - 12 Godzin
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Zobacz poprzedni temat Wersja gotowa do druku Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zobacz następny temat
Powered by PNphpBB2 © 2003-2006 The PNphpBB Group
Credits
donate.jpg
Serwis Polskiego Towarzystwa Genealogicznego zawiera forum genealogiczne i bazy danych przydatne dla genealogów © 2006-2024 Polskie Towarzystwo Genealogiczne
kontakt:
Strona wygenerowana w czasie 0.821961 sekund(y)