Autor |
Wiadomość |
Komentarze |
|
Temat postu: W(y)padki warszawskie. (komentarz)
Wysłany: 24-07-2016 - 21:16
|
|
Dołączył: 02-07-2006
Posty: 4480
Status: Offline
|
|
|
|
|
Warakomski |
|
Temat postu:
Wysłany: 25-07-2016 - 15:21
|
|
Dołączył: 29-02-2012
Posty: 928
Status: Offline
|
|
No cóż, wypada pogratulować powrotu z Krainy Baśni do świata rzeczywistego.
Krzysztof |
|
|
|
|
|
Sroczyński_Włodzimierz |
|
Temat postu: W(y)padki warszawskie. (komentarz)
Wysłany: 28-07-2016 - 19:50
|
|
Dołączył: 09-10-2008
Posty: 33581
Skąd: Warszawa
Status: Offline
|
|
|
|
|
JerzyGrzegorz |
|
Temat postu: W(y)padki warszawskie. (komentarz)
Wysłany: 29-07-2016 - 17:55
|
|
Dołączył: 09-04-2008
Posty: 96
Status: Offline
|
|
Zrobię wyjątek i odpowiem na „zaczepliwe posty”.
Krzysztofie. Stałem i stoję mocno na ziemi. To co zasygnalizowałem pisząc „chciałem a bałem się” dotyczyło innej kwestii. Jedna z moich warszawskich prababek nosiła rodowe nazwisko takie jak rozsławiony przez przedwojenne media „Mazowiecki Kapitan z Kopenick”. Czego się bałem? No właśnie, czego? Dziś mam do tego dystans. Odwzajemniam gratulacje – za to, że tym razem przebrnąłeś przez wstęp i przeczytałeś wszystko do deski do deski.
Włodku. Zgadzam się z Tobą. Podoba mi się Twoja postawa ; wskazujesz - nie komentujesz. Ubawiło mnie określenie – „nośnik reklam”. Tak to niestety działa. Ale nie drążę tematu. Mam już wakacje. Nie dam się wciągnąć w politykę. Przez kilka miesięcy, śledząc doniesienia prasowe o przyszłych emeryturach, polityki mam po dziurki od nosa. Od dziś, żadnej polityki, bo zaczynam się już gubić. Nawet książki i pisma kucharskie w pewien sposób kojarzą mi się z polityką. Pierwszy z brzegu przykład. Dawniej nasze matki, żony i kochanki docierały do naszych serc przez żołądek. Dzisiaj dobre żarcie omija serce i wali prosto do głowy. Wystarczy tylko skromny obiad u Sowy i mówi się to, co się myśli.
Niektórzy w końcowym wierszyku mogą dopatrywać się podtekstu politycznego. Nic mylnego. Jak już pisałem, stronię od polityki. Chciałem przypodobać się tym, którzy nie lubią gości ze „Świętogenu” i publicznie wyrażają tą niechęć. W artykule zamieściłem tylko końcowy fragment większego dzieła. Cały poemat poświęciłem żonie. Ożeniłem się u podnóża Świętego Krzyża. Przeczytałem gdzieś, że Baba-Jaga pochodzi stąd. Teraz czeka mnie niezła robota. Genealogiczna oczywiście. Cały matriarchalny wywód mojej żony. Na razie wnikliwie przyglądam się jej koleżankom. Jak dotąd zauważyłem, że tam gdzie ja mam siurka, one wszystkie mają bruzdę. Relikt po prababkach przemieszczających się na miotle? Przypadek?
Pozdrawiam wakacyjnie i ogórkowo. Jurek |
|
|
|
|
|
|
|
|