|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Młochowski_Jacek |
|
Temat postu:
Wysłany: 12-04-2008 - 21:05
|
|
Dołączył: 20-06-2006
Posty: 1725
Skąd: Radom
Status: Offline
|
|
Goś_Edmund napisał:
Witaj Jacku!
Właśnie dokąd zmierzamy???? Odpowiedź powinna brzmieć w świetlaną przyszłość genealogii tzn. ogólnej dostepności metrykalii, spisów ludności i innnych wiadomości, które mogą być cennym źródłem dla poszukiwaczy swych korzeni. Ale narazie to utopia, a może się mylę.????
Na szczęście nie jest to utopia. To realne możliwości. Problem polega na tym, czy my jesteśmy gotowi na to by wziąć sprawy w swoje ręce. Wiele osób chce uczestniczyć w tworzeniu świetlanej przyszłości, i istnieją po temu warunki ale duża część Środowiska w ogóle nie zauważa tematu. Owszem, cieszą się jak pojawią się możliwości uzyskania kserokopii i jak spadną ceny, ucieszą się gdy w archiwach wolno będzie fotografować własnym sprzętem, ale nie chcą sie angażować poprzestając na korzystaniu. I to jest smutne. Jeśli chcemy metrykalii on line w internecie i jeśli dostaniemy je na złotej tacy to ktoś musi je zindeksować. Konieczność mówienia jednym głosem TG istnieje i w tej sprawie doszliśmy do porozumienia. Zajrzyj tutaj. 10 TG już się porozumiało w tej sprawie. Teraz pojawi się konieczność wspólnej pracy. Świetlana przyszłość sama nie przyjdzie, musimy do niej dojść. Wiadomo którędy, trzeba tylko chcieć. |
_________________ Pozdrawiam serdecznie
Jacek Młochowski
|
|
|
|
|
Goś_Edmund |
|
Temat postu:
Wysłany: 12-04-2008 - 21:18
|
|
Dołączył: 17-09-2006
Posty: 874
Status: Offline
|
|
Tak to jest, gdy moda na konsumpcyjny tryb życia. Jak najwięcej "dla mnie", przy najmniejszej własnej pracy. To musi przewałkować się w sterowanym do pewnej chwili społeczeństwie, które zachłysnęło się wolnością i demokracją. Powinienem napisać dwa ostatnie wyrazy w cydzysłowiu, gdyż wielu nawet nie rozumie o co biega. Niestety ja nie znam recepty na nasze genealogiczne bolączki, ale gdy mogę pomagam. Miejmy nadzieje, że przyjdą złote lata. |
|
|
|
|
|
Nowik_Andrzej |
|
Temat postu:
Wysłany: 12-04-2008 - 21:40
|
|
Dołączył: 22-06-2007
Posty: 575
Status: Offline
|
|
Jeszcze jeden argument za integracją środowiska, brutalny i według mnie najsilniejszy:
w Polsce nadal trwa proces niszczenia archiwaliów należących do dziedzictwa narodowego.
Po zniszczeniach II wojny światowej cenne archiwalia były masowo niszczone w PRL, skala tego barbarzyństwa nie jest jeszcze dobrze znana, niszczono akta również po 1989 r. i proces ten, chociaż ostatnio znacznie spowolniony, trwa nadal.
Indywidualne działania stosunkowo niewiele mogą pomóc. Potrzeba działania WSPÓLNEGO i rozwiązań całościowych w skali Polski tego problemu.
Może to, co piszę, dla wielu wyda się abstrakcją, ale gdyby sobie uświadomili, że właśnie w czasie, gdy z wysiłkiem prowadzą poszukiwania, cieszą się zdobytą każdą informacją, ktoś pali w piecu zdjęciami ich pradziadków, oddaje na przemiał ich spisane wspomnienia sprzed I wojny światowej, wyrzuca na śmietnik dokumenty dotyczące ich losów podczas powstania warszawskiego, inaczej mógłby się ustosunkować do prowadzonej tu dyskusji. Nie piszę o rzeczach wyssanych z palca, lecz mam na myśli konkretne przykłady dzisiejszego barbarzyństwa, pomimo powtarzanych jak frazes deklaracjach o ochronie dziedzictwa narodowego.
Andrzej Nowik |
|
|
|
|
|
LenkaW |
|
Temat postu:
Wysłany: 12-04-2008 - 22:44
|
|
Dołączył: 10-04-2008
Posty: 281
Status: Offline
|
|
Andrzeju,
na te bolączki pozostaje tylko ROZWIJAĆ ZAINTERESOWANIA
i EDUKOWAĆ! Taką rolę spełniał program o poszukiwaniu swoich korzeni, który przemknął (bezpowrotnie?) przez TVP. Robią to szkoły, robi Archiwum Państwowe w Częstochowie organizując konkursy dla młodzieży. W czasie "Dni z Nauką" w Szczecinie w naszej Książnicy były bardzo ciekawe, inspirujace spotkania, zachęcające młodzież do gromadzenia wspomnień, pamiątek, zdjęć. Praca u podstaw, własny przykład. Uff, ale mi wyszło.
Pozdrawiam
Helena |
|
|
|
|
|
Wanda_Knobloch |
|
Temat postu:
Wysłany: 12-04-2008 - 23:21
|
|
Dołączył: 06-12-2006
Posty: 5
Skąd: Vroclavo / Wrocław
Status: Offline
|
|
Diałalność towarzystw genealogicznych opiera się na bezpłatnej pracy wolontariuszy, ale są też koszty finansowe: wynajem dobrego szybkiego serwera bez reklam, zakup licencjowanych programów do redagowania i administrowania witryną, zakup książek do biblioteczki stowarzyszenia, wydawanie genealogicznego periodyku, nagrody w konkursach organizowanych dla młodzieży itd. Siedziba małego towarzystwa może się mieścić w mieszkaniu prywatnym prezesa (o ile się zgodzi współmałżonek), ale większe stowarzyszenie musi wynająć lokal na swoją działalność, najlepiej wspólnie z innymi stowarzyszeniami prowadzącymi działność kulturalną. Symboliczne składki członków (30-60 zł rocznie) z trudem wystarczają na opłacenie niezbędnych wydatków. Jeżeli chcemy korzystać z dorobku stowarzyszeń, zdecydujmy się na wpłacenie składki do PTG lub jednego z towarzystw regionalnych. Towarzystwa udostępniają nam na swych witrynach mnóstwo pożyteczych informacji i genealogicznych baz danych. Zastanówmy się, ile musielibyśmy stracić czasu i wydać pieniędzy na samodzielne zdobycie tych informacji, i nie żałujmy tych kilkudziesięciu złotych rocznie na składki członkowskie.
Wanda
http://praulo.worsten.org |
Ostatnio zmieniony przez Wanda_Knobloch dnia 12-04-2008 - 23:25, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
Feltynowska_Grażyna |
|
Temat postu:
Wysłany: 12-04-2008 - 23:23
|
|
Dołączył: 26-06-2006
Posty: 223
Status: Offline
|
|
Chciałabym odpowiedzić w dwóch słowach, w czym się nie zgadzam z Edkiem, a mianowicie z jego opinią że jeżeli należeć to i aktywnie działać. Pamiętam krótką rozmowę na ten temat w realu, lecz wówczas nie było czasu ani warunków do dłuższej dyskusji. Moim zdaniem przynależność organizacyjna potwierdzona opłacaniem skromnych przecież składek jest już sama w sobie przejawem aktywności. Oczywiście można być bardziej aktywnym w miarę możliwości, uzdolnień, czasu itp. Takie pozornie dość bierne członkostwo jest kropelką, która drąży skałę. Irytuje mnie spotykane niekiedy utożsamianie braku przynależności z niezależnością. Czy posiadaczowi pracowniczego ogródka działkowego, który poza opłacaniem składek działa tylko na niwie swoich trzystu metrów kwadratowych ktoś zarzuci brak niezależności? lub brak aktywności? Albo członkowi związku pszczelarzy posiadającemu tylko pięć uli? A jednak organizacje te mają coś do powiedzenia. Owszem, trzeba dostosować się do przyjętej przez większość normy, choć indywidualnie może być to nam nie na rękę, lecz ma to zwykle głebszy sens. Nawet takie członkostwo w wymiarze minimum pozwala mieć wpływ na bieg spraw. Dlatego nie mówię "albo wszystko, albo nic", nie obwiniam się też z powodu małej aktywności pozostając jednocześnie wdzięczna tym koleżankom i kolegom, którzy robią dużo więcej ode mnie. I staram się, by genealogia pozostawała dla mnie wciąż źródłem przyjemności, czego sobie i Wam wszystkim życzę |
|
|
|
|
|
przeski |
|
Temat postu:
Wysłany: 13-04-2008 - 00:09
|
|
Dołączył: 26-06-2006
Posty: 548
Status: Offline
|
|
Aktywni członkowie to zawsze zdecydowana miejszość w jakiejkolwiek organizacji społecznej. Można tylko pomarzyć aby wszyscy byli aktywni i chętni do wspólnych działań. Nie ma tak dobrze i nie będzie.
"Taka jest prawda i innej być nie może" jak mawiała jedena z legend panny "S".
Organizacja ma szanse przetrwania i rozwoju gdy znajdzie się odpowiednia grupa aktywistów chcących coś dla rozwoju tej organizacji robić.
Problem z PolTG jest, że taka grupa jeszcze sią nie wytworzyła.
Nic tu straconego, ciągle jesteśmy młodą organizacją i wszystko może się zdarzyć i zmienić na lepsze
Pisałem już wielokrotnie więc napiszę jeszcze raz.
Sam Jacek nie stanie się "lokomotywą". Nie ma siły, to jest poza prawami fizyki.
Potrzeba jest kilkanaście osób z pośród członków PolTG, którzy zgodzili by "się na poświącenie ekstra czasu dla organizacji. Tylko i aż tylu.
Prezes nie może i nie powinien być administratorem strony.
Dobre prezesowanie zabiera wystarczająco ilość czasu. Administrowanie strony może i powinien robić ktoś inny.
Proszę, mamy już zajęcie dla jednego aktywisty znającego się na rzeczy.
Gdy sią znajdą chętni to wtedy można pomyśleć o jakimś skromnym planie działania. Bardzo skromnym.
Wtedy można myśleć o propagowaniu Towarzystwa poza tzw "Srodowiskiem". Można pomyśleć o kilku innym projektach.
To jest warunek wstępny. Muszą się znaleźć chętni do pracy.
Mamy tu pytanie związane z tematem; jak to się dzieje, że niektóre towarzystwa genealogiczne mają status org i dla czego PolTG takiego nie posiada?
Przemek |
|
|
|
|
|
Fronczak_Waldemar |
|
Temat postu:
Wysłany: 13-04-2008 - 02:20
|
|
Dołączył: 28-06-2006
Posty: 676
Skąd: Łódź
Status: Offline
|
|
To pocieszające, że tak wiele osób odczuwa podobnie jak ja, potrzebę integracji środowiska. Szczególnie teraz gdy rysują się przed nami naprawdę poważne możliwości, gdy stoimy o krok, od konkretnych ustaleń z instytucjami centralnymi z NDAP na czele, głosy takie jak Przemka, Grażyny, Andrzeja Nowika i innych są bardzo cenne.
Niedawno dzięki Wiktorowi Tyburskiemu, udało się przetrzeć wiele ważnych szlaków. Do pracy stawiła się grupa "robotników" ze środowiska genealogicznego: Nitsch, Młochowski, Tyburski, Nowik i ja.
Prezes robił później za człowieka orkiestrę i jak słusznie zauważył Przemo, powinien być odciążony z kilku absorbujących czasowo spraw.
Andrzej Nowik od tego momentu siedzi cały czas w archiwum i ustala tysiące spraw. Ale to jest niestety jedynie kilka osób. Na szczęście gotowość wyraziła już następna grupa z Towarzystw regionalnych.
Jeszcze nie tak dawno na kilku forach, przy okazji uruchomienia przez Diecezję Tarnowską ksiąg on-line, mówiłem o swoich obawach o możliwość zebrania przez nas odpowiedniej liczby ludzi, do czekającej nas indeksacji ksiąg. Mówiłem to na podstawie zarówno własnych doświadczeń w realizacji znacznie mniejszych projektów, ale także na podstawie dotychczasowego stopnia integracji środowiska. Trudno jest zebrać chętnych i przekonać ich do wspólnego działania. Jest to trudne, ale nie niemożliwe.
Przemek pisze, że podstawą są chętni do pracy. Tak, oczywiście. Właśnie to starałem się uświadomić na Genpolu i tutaj, jak również w innych dyskusjach. Niestety nie wszyscy to rozumieją i istotnie spotykałem się z krytyką takiego stanowiska. Trudno, nie wszystkich można zadowolić.
Do indeksacji potrzebować będziemy sporej ilości chętnych. Jest to możliwe jedynie wówczas gdy nastąpi ścisła współpraca wszystkich towarzystw. To praktycznie mamy już zagwarantowane. Niebawem w Łodzi gościć będziemy przedstawicieli większości towarzystw regionalnych w tej właśnie sprawie.
Napisałem w jednym z postów, że "Naszą podstawową siłą jest energia ludzi, dziesiątków genealogów, którą musimy wyzwolić."
Podtrzymuję to zdanie. Wiele razy daliśmy wyraz takiej siły. Liczę, że stopniowo uświadomimy to innym. To zadanie edukacyjne, a nie administracyjne. Tego nie da się zadekretować i wprowadzić "ukazem".
W rozmowie z Jackiem Młochowskim, mówiłem dzisiaj, ze nie możemy przypominać domokrążców, czy agentów ubezpieczeniowych, przed którymi ludzie zamykają drzwi. Nie może być tak, że każde nasze pojawienie się na forum, będzie zapalało lampkę ostrzegawczą i słychać będzie szepty: "o znowu przyszli i będą namawiać by wstąpić do PTG".
Ten proces powinien odbywać się poprzez przyciąganie przykładami i działaniem, poprzez ukazywanie istoty integracji, tak jak robi to Przemek i inni w tym wątku. Andrzej Nowik pokazuje, o co walczymy. To jest też bardzo ważne, aby uświadomić to innym.
Jestem optymistą. Mamy naprawdę wspaniałych ludzi i piszę to nie tylko o tych zrzeszonych, ale również o tych niezrzeszonych. Nie wszyscy bedą nosili legitymacje towarzystw, ale z pewnością większość z nich pomoże, gdy będzie widziała konkretny cel i sens.
Pozdrawiam serdecznie
Waldemar Fronczak |
|
|
|
|
|
przeski |
|
Temat postu:
Wysłany: 15-05-2008 - 21:50
|
|
Dołączył: 26-06-2006
Posty: 548
Status: Offline
|
|
Odnawiam ten wątek bo myślę, że pytanie w nim zawarte jest bradzo ważne.
Spotkanie z NDAP mamy już za sobą.
Wiemy, że trzech ludzi z naszego żrodowiska będzie brała udział w przyszłych, roboczych kontaktach z decydentami.
W międzyczasie środowisko czyli my genalodzy może zrobić parę rzeczy, które mogą wpłynąć pozytywnie na rozwój współprycy z NDAP.
Jest taki temat na Forum PTG pt Genealogia w mediach
Zazwyczaj ktoś donosi o jakimś artykule dot. genealogii, który ukazał się w prasie czy też o audycji w radiu.
Przyszedł chyba czas aby srodowisko genealogów zaczęło być aktywne w mediach.
Digitalizacja zasobów archiwalnych na świecie, u sąsiadów i w Polsce może być tematem ciekawego artykułu.
Po zakazie Mormonom dalszego mikrofilmowania ksiąg metrykalnych przez Watykan wytworzyła się nowa sytuacja
Musimy być bardziej aktywni. Taka kampaniia ze strony środowiska genealogów na rzecz digizalizaji zsobów
archiwalnych w Polsce może zdecydować o przyszłych poczynaniach NDAP w tym zakresie.
Przemek |
|
|
|
|
|
Sroczyński_Włodzimierz |
|
Temat postu:
Wysłany: 27-09-2012 - 00:43
|
|
Dołączył: 09-10-2008
Posty: 33796
Skąd: Warszawa
Status: Offline
|
|
|
|
|
Zatoka |
|
Temat postu:
Wysłany: 27-09-2012 - 01:19
|
|
Dołączył: 04-07-2009
Posty: 328
Status: Offline
|
|
Przeczytałem i łza mi się zakręciła w oku. Tak było jeszcze cztery lata temu. Spokój, rzeczowość, a dziś…. Szkoda gadać. Wszyscy widzimy jak jest.
Dziękuję Ci za przypomnienie tego tematu.
Pozdrawiam
Janusz |
|
|
|
|
|
Avalon77 |
|
Temat postu:
Wysłany: 27-09-2012 - 12:32
|
|
Dołączył: 15-10-2010
Posty: 90
Skąd: Warszawa
Status: Offline
|
|
Janusz, zawsze na początku tworzenia czegoś nowego wydaje się, że jest idealnie. Wola współpracy z różnych stron i teraz występuje, tylko problemem jest wola słuchania się siebie nawzajem, niebrażania, wypracowywania konsensusu. To,że się spieramy jest normalne, ważna jest forma/ język, ale też konsekwencje tych sporów - czy da się je przekuć na konstruktywne działania. Ale w tym rola Zarządu...
Szkoda, że Waldek już się tak nie udziela jak kiedyś. Wiele wartościowych osób "odeszło". Wielka strata dla PTG.
Pozdr
A. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|