|
|
|
Autor |
Wiadomość |
jurek.solecki |
|
Temat postu: Warszawa 39 - 44 wspomnienia
Wysłany: 05-08-2011 - 23:05
|
|
Dołączył: 19-07-2009
Posty: 624
Skąd: Orneta woj.Warmińsko-Mazurskie
Status: Offline
|
|
|
|
|
Rzeszotek_Łukasz |
|
Temat postu: Warszawa 39 - 44 wspomnienia
Wysłany: 06-08-2011 - 02:24
|
|
Dołączył: 22-04-2009
Posty: 290
Skąd: Warszawa
Status: Offline
|
|
Przeżyłam okupację Niemiecką tylko dzięki wsparciu Polaków. Po likwidacji warszawskiego getta moi rodzice i ich dzieci żyli przez pewien czas po aryjskiej stronie. Moi brat i siostra umarli w osławionym "Hotelu Polskim" (gdzie naziści wabili bogatych Żydów obiecując zagraniczne paszporty i przejście do krajów neutralnych - przy.red.) w momencie gdy moi rodzice byli ukrywani przez Polaków do czasu śmierci kiedy zostali zdradzeni przez informatora. Lecz przed zdradą byli ukrywaniu przez wielu ludzi (co najmniej 10cioro), którzy ryzykowali ich własne życie w tym procederze.
Odwiedziłam swoich rodziców w małym pokoju na Nowym Świecie. Niestety nie pamiętam nazwisk osób, które pomagały im w tym czasie. Przez wiele tygodni mieszkali ze starszym panem Woroncowem, będącym kasjerem w "VI Urzędzie Skarbowym" na Śliskiej. Przez pewien czas byli ukrywani przez Jankę, siostrę naszej służącej, Zosi, kiedy pomagał im były sekretarz obwodu Warszawa-Północ, Stanisław Wasylkiewicz, który mieszkał na Wspólnej. Innym razem byli ukrywanie przez byłą pielęgniarkę Julię Stańczyk i jej męża.
Pani Fokasieiwicz uzupełnia dalej listę osób, które pomogły jej, jej rodzicom i przyjaciołom: Przed wspomnianym Woroncowem ukrywających moich rodziców i nauczyciela Dr. Stanisława Lewiego (obecnie w Izraelu).
Zbigniew Reginiewicz mieszkający na Kilińskiego 3, w czasie okupacji (obecnie w Konstancinie pod Warszawą) zawsze mi towarzyszył. Jako przyjaciel mojego męża nigdy nie pozwalał bym wychodziła sama (mam typowe żydowskie cechy fizyczne) i zawsze eskortował mnie jeżeli mój mąż nie mógł być ze mną. Gdy moja siostra i jej narzeczony uciekli z obozu, Pan Reginiewicz ukrył ich, udostępniając swój pokój na kilka dni, do czasu gdy nie znaleźli innego miejsca.
Michał Wojewódzki (Obecnie jeden ze współredaktorów "Kuriera Czerwonego" w Warszawie) często nas odwiedzał. Bez rzadnych kosztów dla nas zaopatrzył całą moją rodzinę w dokumenty osobowe (Kenkarty). Jan Szymański - własciciel sklepu spożywczego na Podwalu, jego żona i dwie córki ukrywali mnie w swoim małym mieszkaniu przez kilka dni. Mieszkaliśmy z rodziną Stopińskich, z Kobyłki pod Warszawą, składającej się z ojca, matki dwóch synów i synowych, przez prawie rok. Pani Stopińska, położna, odebrała mojego syna. Wszyscy wiedzieli kim jestem. Mieszkaliśmy z mężem mając aryjskie papiery. Szymańscy ukrywali również żydowskiego rzeźnika z Wołomina. Ze względu na swoje wyjąkowo semickie rysy i akcent mieszkał w stodole, ale jadał z rodziną w domu. Wydaje mi się, że jego imię to Lejzor. Przeżył, ponieważ był ukrywany przez lokalnych chłopów i rodzinę Stopińskiem. Spędziłam kilka dni z Jadwigą Forkasiewicz nawet gdy mieszała w szkole z internatem prowadzonej przez zakonnice. Spałyśmy w tym samym pokoju wraz z dziewięciorgiem innych osób. Pan Józef i Pani Helena Krusiewiczwie, oraz matka Pana Krusiwicza z Kobyłki. W okresie gdy Armia Rosyjska zbliżała się do Warszawy, okoliczne tereny i sama Kobyłka stały się polami bitew, zabrali nas do swojego domu, ponieważ dom Stopińskich znajdował się na odsłoniętej pozycji za drogą. Byli świadomi naszego fatalnego położenia, lecz pomimo tego pomagai nam finansowo, choć sami nie mieli wiele. Ta sytuacja trwała aż do wybuchu Powstania Warszawskiego, aż do ewakuacji do Pruszkowa.Obecnie, Pan Krusiewicz, rzeczoznawca z zawodu, mieszka ze swoją rodziną w Kobyłce.
Wiele słyszy się o negatywynych nastrojach kleru względem Żydów, ale chcałaym wspomnieć o dwóch nazwiskach:
Ojciec Bolesław Skwarliński, Prefekt w Radomiu: W czasie ukrywania się w przez sześć miesięcy w Garbatce pod Radomiem, prefekt był częstym gościem księdza Józefa Kuropieskiego, który zapewniał mi właściwą opiekę jakiej wymaga kobiea w ciąży. Musiałam wyjechać gdy zbliżał sie poród i wtedy zaczęłam mieszkać ze Stopińskimi.
Ksiądz Jan Podsiadły, przyjaciel mojego męża ze szkoły: Byliśmy gośćmi jego kuzyna na Wielkanoc 1943 w czasie gdy przebywał w seminarium. W 1943 Niemcy ewakuowali wszystkie tereny na prawym brzegu Wisły, wtedy zostaliśmy zabrani do obozu w Pruszkowie, gdzie rozdzielono nas z mężem, który trafił do Dachau. Zostaliśmy same z dzieckiem w Sochaczewie w tragicznych okolicznościach. (Moje wyraziste żydowskie rysy były jedynie cześciowo skrywane pod bezbłędnym polskim akcentem) Z pomocą lokalego wikarego (który nie znał mojego pochodzenia) dotarłam do Mszczonowa koło Zyrardowa, gdzie ojciec Podsiadły był wikarym. Zaopiekował się moim dzieckiem i mną kwaterując nas u bezdzietnej rodziny i odwiedzając nas często; Pomimo, że wizyty mogły spowodować jego aresztowanie lub śmierć pomagali będąc sprzymierzeńcami mojego żydowskiego wyglądu.
Na koniec chciałabym powiedzieć o osobie, która pomogła nam najbardziej, o moim obecnym mężu Józefie Forkasiewiczu. Ryzykując własne życie ukrywał mnie i moich rodziców. Sprowadził siostrę mojego ojca do siebie, po aryjskiej stronie, po czym przemycił ją do Getta aby mogła trafić do szpitala i skorzystać z leczenia - z powodu choroby płuc. Gdy Niemcy likwidowali obóz dla żydowskich jeńców wojennych (powstały w Lublinie dla żydowskich członków Armii Krajowej) zaopatrzył mojego brata i jego żonę w ubrania cywili, sprowadził do domu i przeszmuglował do Getta.
Później uciekliśmy z Getta i znaleźliśmy schronienie w polskiej rodzinie, Woroncow i innych, o których pisałam na początku wspomnień.
Ci, którzy żyli w czasie terroru niemieckiej okpuacji, wiedzą jaka była cen, którą trzeba było zapłacić za pomoc Żydom; i wiedzą, że na takie; samo ryzyko były wystawione rodziny pomagających.
Jestem pewna, że najgłośniejszymi krytkami Polaków są Ci Żydzi, którzy żyli na obszarach okpuacji rosyjskiej, gdzie życie było trudne, lecz nieporównywalne z naszym, ponieważ byliśmy celami polowań, a złapani spotykaliśmy się z torturami i śmiercią.
Anna Forkasiewicz |
_________________ Pozdrawiam,
Łukasz
|
|
|
|
|
jurek.solecki |
|
Temat postu: Warszawa 39 - 44 wspomnienia
Wysłany: 07-08-2011 - 15:44
|
|
Dołączył: 19-07-2009
Posty: 624
Skąd: Orneta woj.Warmińsko-Mazurskie
Status: Offline
|
|
Witam.
Wielkie dzięki Lukaszu za tłumaczenie wspomnień Anny
Jerzy Solecki |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|