|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Sroczyński_Włodzimierz |
|
Temat postu: Boczne linie: nie jestem najbliższy - jak głęboko szukam?
Wysłany: 08-09-2024 - 10:54
|
|
Dołączył: 09-10-2008
Posty: 33433
Skąd: Warszawa
Status: Offline
|
|
Czy stawiacie sobie linie co do zakresu informacji o niebezpotomnie zmarłych krewnych, którzy nie byli waszymi przodkami, takich w miarę bliskich?
Czy jeśli nie ma formalnych ograniczeń (a na ogół nie ma), to drobiazgowo (koperty dowodowe, zdjęcia, dyplomy, wszystko co da radę:) byście "kwerendowali" brata dziadka w przypadku, gdy jego wnuki żyją i nie są zainteresowane? Siostrę matki (jak poprzednio - jej dzieci niezainteresowane)? Siostrę pradziadka?
Do czego (poza na ogół niekwestionowanym zakresem "wszystko o wstępnych") się poczuwacie, że "to także moje"?
Tam, gdzie mało przecina się z historią waszych wstępnych (przodków), gdzie niewiele wnosi do historii regiony, państwa, nie ilustruje bardzo czasów mechanizmów. Ot, oddzielne takie, bez powiązania bo nie prowadzicie badań typu "na co umierali w okolicy w latach 50 XX wieku", nie będzie to fragmentem uporządkowanej większej całości. Ot szczegół - bo akurat gdzieś dostępne było to dopiszę jak było dostępne "Iks, brat przodka, zginął w wypadku samochodowym, pozostawił dzieci i wnuki " ale nie dla badań "a ilu członków rodziny, gdzie i czy prowadzili czy pasażerami"
Jak daleko sięga "rodzina" pod kątem "mam prawo do informacji bez pytania zstępnych co o tym sądzą"?
Niekoniecznie ostre, jednoznaczne kryteria typu funkcja ze stopniem pokrewieństwa, okresem jaki upłynął od śmierci i jej wynik wprost "to dla mnie" / "a to już może aktywności dzieci/wnuków zmarłego pozostawię".
Nie o formalne granice pytam, ale raczej o samoograniczenie pytam.
I nie sugeruję "nie macie prawa":)
Ja najczęściej ograniczam się do już rodzeństwa przodków w dość podstawowym zakresie. Jeśli jednak bezpotomnie zmarli, ew. linia wygasła na dzieciach, a jest coś z wpływem na przodków albo wręcz uznaniowe stwierdzę "to ciekawe, chcę spróbować się dowiedzieć jak było", to dość swobodnie operuję, bez zahamowań - gdybym mógł to i korespondencją bardzo prywatną bym nie pogardził.
I czym bardziej odległe w czasie, tym mniej oporów w grzebaniu.
Wydawało mi się, że to dość powszechna prawidłowość (ta relacja swobody z odległością w czasie i odwrotnie - z "odległością w drzewie") ale dość niedawno spotkałem się z (całkiem sensownie motywowanym) innym podejściem "generacji BigData". |
_________________ Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
|
|
|
|
|
Krystyna.waw |
|
Temat postu: Re: Boczne linie: nie jestem najbliższy - jak głęboko szukam
Wysłany: 08-09-2024 - 14:02
|
|
Dołączył: 28-04-2016
Posty: 4616
Status: Offline
|
|
Sroczyński_Włodzimierz napisał:
o samoograniczenie pytam
Bliska krewna, jej nieżyjąca matka była dzieckiem nieślubnym.
Trochę danych było, zrobiłam wstępne rozeznanie, ale doszłyśmy do wniosku, że matka wiedziała, kto był jej ojcem. Jednak dzieciom tego nie przekazała, choć o przodkach sporo opowiadała. Widocznie o ojcu nie chciała. I myśmy to uszanowały. Jak nie chciała potomkom powiedzieć, to nie będziemy drążyć. |
_________________ Krystyna
*** Szarlip, Zakępscy, Kowszewicz, Broczkowscy - tych nazwisk szukam.
|
|
|
|
|
Ewafra |
|
Temat postu: Re: Boczne linie: nie jestem najbliższy - jak głęboko szukam
Wysłany: 08-09-2024 - 21:00
|
|
Dołączył: 02-08-2012
Posty: 836
Status: Offline
|
|
[quote="Sroczyński_Włodzimierz"
I czym bardziej odległe w czasie, tym mniej oporów w grzebaniu.".[/Quake]
To zależy o jakie grzebanie chodzi. Grzebanie w dostępnych dokumentach typu metryki, koperty dowodowe, zarchiwizowane życiorysy, akta sądowe itd? Tu nie mam żadnych oporów, także w odniesieniu do krewnych i powinowatych przodków. I nie rozumiem z czego miałyby wynikać. Na ogół tego nie czynię. Skupiam się na prostej linii rodowodowej. Krewnymi, także rodzeństwem interesuję się tylko wtedy gdy ich dokumenty mogą dostarczyć informacji o moich przodkach, ale to tylko taki, a nie inny zakres zainteresowań. Nie widzę żadnego powodu do samoograniczeń, niezależnie od tego czy zstępni tych odległych czasowo krewniaków żyją czy nie. Jeśli chodziło by o inny rodzaj grzebania. Nie wiem w czym dokładnie. Prywatnej korespondencji, prywatnych zapiskach? W takiej kwestii miałabym silne opory także względem własnych przodków. Nie wiem czy chciałabym przeczytać intymny pamiętnik swojej babki. I jeśli byłaby taka okazja to nie wiem czy skorzystałabym. Łatwiej byłoby w odniesieniu do jakiejś prapra, postaci prawie mitologicznej, ale też długo zastanawiałabym się. Z różnych przyczyn. |
|
|
|
|
|
Markowski_Maciej |
|
Temat postu: Re: Boczne linie: nie jestem najbliższy - jak głęboko szukam
Wysłany: 10-09-2024 - 22:01
|
|
Dołączył: 09-05-2010
Posty: 927
Skąd: Warszawa
Status: Offline
|
|
Nie stawiam sobie żadnych granic. Ba! Nawet grzebię w zupełnie obcych osobach.
Kryterium dla mnie jest inne: jeżeli wpływali na życie moich przodków, to warto o nich wiedzieć więcej. Poszukuję informacji o sąsiadach, znajomych. Konkurenci w biznesie także są interesujący, bo byli członkami tego samego cechu i się kontaktowali.
Interesujące są wszystkie osoby występujące w metrykach - czasami nawet nie odpuszczam nawet organiście, który standardowo występuje w metrykach z danej parafii.
I uważam, że warto też wiedzieć "na co umierali w okolicy w latach 50 XIX wieku", bo to też miało wpływ na moich przodków.
Najpierw warto ich sprawdzić, a dopiero potem zakwalifikować czy warto o nich pisać, czy nie.
I wychodzą takie sytuacje, że mimo pokonania przez trzy pokolenia dystansu tysięcy kilometrów, przeróżnych wydarzeń, cały czas rodziny jakoś utrzymywały jakiś kontakt i ich miały na siebie wpływ. Mimo że żadnych powiązań rodzinnych między nimi nie było.
Na szczęście nie miałem żadnych przykrości z powodu, że grzebię w czyiś przodkach, a wręcz przeciwnie. Jednak słyszałem o nieprzyjemnych sytuacjach u innych osób.
Może dlatego, że tylko sporadycznie zdarza mi się przekraczać barierę 100 lat. Zwykle granicą jest koniec XIX wieku, czasami I, rzadko II wojna światowa. |
_________________ Pozdrawiam
Maciej
http://KimOnibyli.pl
|
|
|
|
|
Ewafra |
|
Temat postu: Re: Boczne linie: nie jestem najbliższy - jak głęboko szukam
Wysłany: 11-09-2024 - 09:02
|
|
Dołączył: 02-08-2012
Posty: 836
Status: Offline
|
|
Markowski_Maciej napisał:
Na szczęście nie miałem żadnych przykrości z powodu, że grzebię w czyiś przodkach, a wręcz przeciwnie. Jednak słyszałem o nieprzyjemnych sytuacjach u innych osób.
Może dlatego, że tylko sporadycznie zdarza mi się przekraczać barierę 100 lat. Zwykle granicą jest koniec XIX wieku, czasami I, rzadko II wojna światowa.
Wydaje mi się, że takie przykrości ze strony czyichś potomnych mogą wynikać nie tyle z samego grzebania w źródłach ile z publikowania na temat ich przodków informacji, uznanych za wstydliwe, sensacyjne, skandaliczne. Owa wstydliwość to oczywiście pojęcie subiektywne. Dla każdego może oznaczać coś innego. Jeden będzie wstydził się pochodzenia narodowego czy społecznego, inny poczuje się oburzony nagłośnieniem faktu, że jego dziadek służył w wermachcie, albo prababka podpisała volkslistę, babcia urodziła trójkę nieślubnych dzieci, każde z ojca NN, jeszcze inny dostanie szału jak ktoś powie głośno, że jego dziadek to sławetny "szpicbródka". I w takich wypadkach wybucha burza. I być może Włodzimierzowi w jego zawiłym poście bardziej chodziło o granice udostępniania niż pozyskiwania informacji. Tak tylko gdybam.
Pozdrawiam
Ewafra |
|
|
|
|
|
Sroczyński_Włodzimierz |
|
Temat postu:
Wysłany: 11-09-2024 - 09:53
|
|
Dołączył: 09-10-2008
Posty: 33433
Skąd: Warszawa
Status: Offline
|
|
Nie, chodziło mi o pozyskiwanie.
Pretensje i burze to zewnętrzne czynniki, ja bardziej o stawiane sobie samemu granice. Nie ograniczenie "nie mam prawa' (mam;), a "nie będę - bym źle się czuł". Odczucia, więc trudno mi o twardych kryteriach pisać.
Nie mam żadnych oporów - wręcz czuję się sprowokowany, zachęcony do sprawdzenie- gdy ktoś przedstawia wyraźnie nieprawdziwe historie dotyczące jego przodków. Szczególnie, gdy to próbuje jakoś wykorzystać: pojechać na fałszywych przodkach jako osoba publiczna, pisarz "autobiografią" etc
Co do wrażliwych...może bardzo niereprezentatywna próbka, ale jednak dość spora była. Wyznanie, narodowość, pochodzenie (typu prawe/nieprawe), karalność jakoś bez większego oporu wchodzą fakty o przodkach z tego zakresu.
Prędzej widziałem, spotykałem zdziwienie /odrzucenie faktów z zakresu majątek/status. Szczególnie, gdy nie bardzo odległe czasy (koniec XIX wieku i później). Tę niezgodność przekazu/wyobrażeń (może z krzywego, ale z mojego doświadczenia) najtrudniej przychodziło uznać.
Ale to też się zmienia:) |
_________________ Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|