Genealodzy.PL Genealogia
Nasze drzewa, Programy genealogiczne, Monografie o rodzinach - Jak napisać książkę o swoim rodzie?
Kromplewski_Franciszek - 29-11-2012 - 13:02
Temat postu: Książka genealogiczna - wydanie własne
Witam Koleżanki i Kolegów
Po kilku latach pracy nad genealogią rodzinną doszedłem do wniosku , że informacje [rodowody , zdjęcia i opowieści rodzinne] zapisane w portalu internetowym są przydatne nie wielu osobom , są nie trwałe , często znikaja z internetu z wielu powodowów . Uważam , że najtrwalszą i najlepsza formą zapisania wspomnień rodzinnych jest książka genealogiczna rodzinna , która przetrwa wiele, wiele lat
Uważam , że w takiej książce powinien obowiązkowo być zamieszczony rodowoód w formie papierowej i razem z mapą miejscowości przodków schowany w stosownej kieszeni . Informacje tz dane osobowe powinne byc podanie wszystkie dla najbliższej rodziny z poniższą uwagą :
Informuję , że wszystkie dane osobowe zawarte w niniejszej książce i rodowodzie oraz zdjęcia rodzinne podlegają ochronie zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 29.08.1997 z póżniejszymi zmianami. W związku z powyższym osoby , które będą właścicielem tej książki proszone są o przestrzeganie ww ustawy . Ponadto proszę przyjąć do wiadomości, że ta książka jest przeznaczona tylko i wyłącznie dla celów genealogii dotyczącej następujących rodzin : ................... oraz rodzin pokrewnych . Zabrania się przekazywanie tej książki oraz informacji i zdjęć zawartych w tej książce w środkach masowego przekazu oraz osobom trzecim .
Proszę o własne doświadczenia w pisaniu takich książek o stosowne uwagi jak powinno się zacząć pisać taką ksiązke , a może należałoby wypracować pewne ramy, zasady , regóły, które bądą przydatne wielu początkującym genealogom
rwelka - 29-11-2012 - 13:30
Temat postu: Książka genealogiczna-rodzinna
Panie Franciszku
Z wielką przyjemnością chciałbym z Panem porozmawiać szerzej w rzeczonej sprawie najlepiej na Skype .
Także szykuję się do wydania podobnego opracowania w formie książki ,którą zamierzam wydać prywatnym sumptem .
Podaję adres Skype : ryszardwelka
Nie da się wymienić uwag poprzez post bo jest tak wiele zagadnień odnośnie ramy projektu .
Moje drzewo to 60.000 dusz i 2100 lat istnienia nazwiska-dlatego bardzo chętnie wymieniłbym przemyślenia .
ps
Pozwolę sobie na jedną uwagę .
Jezeli coś się wydaje jako dzieło -opracowanie publiczne nie można mieć zastrzeżeń aby ktoś nie korzystał z rzeczonego opracowania .
Natomiast można zastrzec źródła .
No dokładnie trzeba zaznajomić się z Ustawą Prawo Autorskie .
Bo albo coś jest publiczne
Albo prywatne czyli osobiste .
Oczekuję na kontakt
Sroczyński_Włodzimierz - 29-11-2012 - 13:33
Temat postu: Książka genealogiczna-rodzinna
Chętnie bym napisał, ale ponieważ jest to dla celu tajne/poufne to nie widzę powodu, aby dzielić się przemyśleniami.
Nie wiem czy w ogóle mam prawo, skro taki gryf tajności
ba niezręcznie się w wątku wypowiadać ale nadzieja w tym, że w sieci to niewielu osobom zaszkodzi (skoro i pomoże niewielu)
dpawlak - 29-11-2012 - 13:56
Temat postu: Książka genealogiczna-rodzinna
Moja drobna uwaga.
Na hasło książka od razu włącza się myślenie, że to wydawnictwo publiczne, dostępne dla każdego, sprzedawane w księgarni, przez allegro czy bezpośrednio od autora, w nakładzie minimum 500 egzemplarzy, a to nie musi być prawda. Ja sobie wyobraziłem drzewko w formie książkowej, przeznaczone dla osób z kręgu rodziny i choćbym stanął na uszach nie znajdę go w wolnej sprzedaży.
"Bo albo coś jest publiczne
Albo prywatne czyli osobiste."
Skoro może być partnerstwo publiczno-prywatne, to książka może być, ni to prywatna, ni publiczna.
JarekK - 29-11-2012 - 14:01
Temat postu: Książka genealogiczna-rodzinna
Idea książki całkiem fajna. Tylko ta nieszczęsna uwaga (zresztą w zaprezentowanej formie jest ona delikatnie mówiąc bez sensu). Najpierw proponuję zastanowić się co i dla kogo publikujemy a potem ewentualnie do tego dobierać "notki prawne"
rwelka - 29-11-2012 - 14:10
Temat postu: Książka genealogiczna-rodzinna
Tutaj nie ma żadnego nieszczęścia .
Autor postu miał pewnie na myśli Pamiątkę rodzinną w formie genealogii skierowaną do rodziny .
I tutaj zastrzeżenia są jak najbardziej zasadne gdyż jest to książka osobista i skierowana do najbliższej rodziny -ja także rozważam tego typu publikację jako wkład w tworzenie genealogii rodzinnej .
Taka sytuacja ma miejsce w rodzinach o silnej więzi rodzinnej .
Może także być publikacja skierowana do czytelnika powszechnego i wtedy podlega normalnej procedurze prawa autorskiego .
Właśnie te różnice chciałbym wyjaśnić w spokojnej rozmowie prywatnej .
Gdyż temat jest ciekawy ale nie prosty
Sprawa jest prawnie prosta .
Istotna jest tutaj WOLA Twórcy dzieła .
Jeżeli jego wolą jest skierowanie do odbiorcy rodzinnego powiązania to prawo chroni takie dzieło .
Istotą tutaj jest WOLA twórcy dzieła .
Aczkolwiek prawo jest kompletnie nieszczelne i bezradne .
Wolą naszego Papieża Jana Pawła II było pochowanie go w ziemi .
Nikt go nie posłuchał .
Wykopano i pochowano jak sobie tego chciano -nie licząc się z wolą Polaka.
Widocznie to prawo kleru nie dotyczy .
Sroczyński_Włodzimierz - 29-11-2012 - 14:11
Temat postu: Książka genealogiczna-rodzinna
nieważne czy 300 (skąd 500? czy 3000 egzemplarzy
nawet unikalny list jest własnością odbiorcy (tak, tak:) i to on decyduje komu pokazać i w jakim celu
widać, że myślenie o utajnianiu nieobce nie tylko urzędom ale i "zwykłym ludziom"
do zastrzeżenia "nie pokazywać nikomu poza przeze mnie wskazanym osobom' to trzeba mieć solidne podstawy, znacznie solidniejsze niż chęć/niechęć
wracając do tematu:
ja mam (może dlatego, ze próba niewielka) bardzo złe doświadczenia z takimi zbiorami kopii dokumentów i wniosków na ich podstawie wyciąganymi przekazanymi w formie papierowej
I głębokie przekonanie (mało argumentów, wrażenie jednak silne i niezupełnie bezpodstawne), że ilość pomyłek (czy wręcz świadomych zafałszowań) jest ściśle związana z wybraną formą. Papier dla (w założeniu) ograniczonego i zamkniętego kręgu odbiorców (*często nie potrafiących zweryfikować danych, zmuszonych przyjąć na wiarę). Dlaczego zmuszonych? Bo przecież pokazać "nie można" No "nie wypada" skoro autor nie życzył sobie
I później takie cegły rzeczywiście trwale wpisują się w tradycje. Leży/stoi i weź człowieku dysuktuj "przecież to w książce jest". Magiczna wiara w słowo drukowane /kserowane:)
JarekK - 29-11-2012 - 14:14
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
rwelka napisał:
Tutaj nie ma żadnego nieszczęścia .
ależ jest - ta uwaga od początku do końca jest wielkim "prawniczym" nieszczęściem
rwelka - 29-11-2012 - 14:21
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
A co tutaj ma do rzeczy szczęście czy nieszczęście .
Jeżeli ja mam wolę napisać książkę dla moich trójki dzieci jako pamiątkę po mnie to mam takie prawo i moja wola jest święta .
Nikt mi tego nie zabroni i jest to dokładnie traktowane tak samo jak mój testament czyli święte prawnie .
W czym jest rzecz?
Bo nie za bardzo rozumiem
Testament to testament .
Na razie w Polsce rzecz święta
Sroczyński_Włodzimierz - 29-11-2012 - 14:28
Temat postu:
chyba nie ma sensu wnikać i prostowac, ale w zasadzie każde zdanie jest...no nie do końca prawdą
testament w Polsce? żart? nie ma prawie żadnego znaczenie (ustawowe dziedziczenie, zachówek, niesłychanie trudne wydziedziczenie)
książka, każdy utwór..mogę się podzielić, wspólnie czytać z kim mam życzenie
nie jako autor ale posiadacz egzemplarza
etc etc
to, że ktoś wygenerował jakąś myśl, nie oznacza, że włada jej dalszą drogą
może mieć (i to niestety nie zawsze:( prawo do wymagania niezniekształcania jej i prawidłowego podpisania
a reszta...
nie tak jak się zdaje;) również wierzącym w święte mocy czy testamentów czy innych:)
rwelka - 29-11-2012 - 14:35
Temat postu:
Panie Sroczyński
Niepotrzebnie zabiera Pan głos i to nie znając się na sprawie
Testament jest rzeczą świętą i niepodważalną.
Zachowek nie dotyczy testamentu ale spodkobierców .
Nie pamiętam od kiedy prawo polskie chroni wolę testamentową ale jak podaje Marek Górny w " Genealgii Studia i Materiały " na pewno od 1600 roku .
Po co te akademickie rozważania ?
Sroczyński_Włodzimierz - 29-11-2012 - 14:36
Temat postu:
Żeby ktoś przypadkiem twoich słów nie potraktował serio w realnym życiu:)
po to:)
stanislaw_pikul - 29-11-2012 - 14:37
Temat postu:
Sroczyński_Włodzimierz napisał:
chyba nie ma sensu wnikać i prostowac, ale w zasadzie każde zdanie jest...no nie do końca prawdą
testament w Polsce? żart?
nie ma prawie żadnego znaczenie (ustawowe dziedziczenie, zachówek, niesłychanie trudne wydziedziczenie)...
Hmmm, a to nie jest tak że albo testament (z zachowkiem oczywiście) albo ustawowe dziedziczenie?
rwelka - 29-11-2012 - 14:51
Temat postu:
No nie za bardzo .
Bo Testament nie musi dotyczyć spraw majątkowych .I wtedy nie ma mowy o zachowku i o ustawowym dziedziczeniu .
Sroczyński_Włodzimierz - 29-11-2012 - 14:55
Temat postu:
Nie chcę kontynuować bocznej odnogi, z mojego punktu widzenia "czytelnik miał możliwość posiąść wiedzę i nie odszedł z wrażeniem, że na forum PTG uzyskał niezakwestionowaną informację "wola testatora rzecz święta" to naprawdę w bok od tematu
ale jak już (i pozostawię ewentualną odpowiedź na poniższe bez komentarza - bo jak wyżej - nie o tym wątek) przyjąć sugerowane
"jeśli testament to nie narzucone reguły z zewnątrz (poza zachówkiem)" oznacza jedno bezpośrednio: święta wola, ale nie do końca bo zachówek (prawda?. A zdanie nie jest prawdziwe w w każdym (ba! w większości:) przypadku. Testament rozumiany jako rozporządzenie majątkiem (tym bardziej całym) dokonane za życie, skutkujące po śmierci - nie wsytępuje i nie występował nieprzerwanie od 1600 roku. Ba! Nawet darowizna...ale to tez w w bok, od bocznej;)
stanislaw_pikul - 29-11-2012 - 14:59
Temat postu:
rwelka napisał:
No nie za bardzo .
Bo Testament nie musi dotyczyć spraw majątkowych .I wtedy nie ma mowy o zachowku i o ustawowym dziedziczeniu .
No tak ale wtedy to mówimy o "dziele zawierające przesłanie artysty dla potomnych".
rwelka - 29-11-2012 - 15:01
Temat postu:
No nie za bardzo.
Bo czemu to ma być dzieło ?
Czemu dla potomnych ???
To innym nie można zapisac testamentu?
I czemu artysty???
To sądzi Pan ,że nie artyści nie moga pisac testamentu???
Nie rozumiem ?
stanislaw_pikul - 29-11-2012 - 15:16
Temat postu:
rwelka napisał:
No nie za bardzo.
Bo czemu to ma być dzieło ?
Czemu dla potomnych ???
To innym nie można zapisac testamentu?
I czemu artysty???
To sądzi Pan ,że nie artyści nie moga pisac testamentu???
Nie rozumiem ?
Słowo testament ma dwa znaczenia - drugie opisałem (za PWN) powyżej ale zgodzę się że nie tylko artyści mają prawo do takiego testamentu.
Pierwsze, znacznie częściej spotykane znaczenie słowa testament to «akt prawny, w którym spadkodawca rozporządza majątkiem na wypadek swej śmierci». I wtedy mamy do czynienia z dziedziczeniem testamentowym bądź ustawowym (lub, może się zdarzyć - mieszanym).
dpawlak - 29-11-2012 - 15:21
Temat postu:
Powoli mija mi wytrzeszcz oczu spowodowany zejściem na testamenty w kontekście książki rodzinno-genealogicznej. Merytorycznie odechciało mi się dyskutować. Odniosę się tylko do:
"Hmmm, a to nie jest tak że albo testament (z zachowkiem oczywiście) albo ustawowe dziedziczenie?"
Już nie od roku po wprowadzeniu do prawa spadkowego zapisu windykacyjnego zachowek można w praktyce wyeliminować,
czytaj ograniczyć do drobiazgów.
http://wyborcza.biz/finanse/1,105684,10 ... zeniu.html
Ponieważ dopiero od roku więc stwierdzenie:
"Nie pamiętam od kiedy prawo polskie chroni wolę testamentową ale jak podaje Marek Górny w " Genealgii Studia i Materiały " na pewno od 1600 roku."
nie oddaje istoty rzeczy, bo jak można mówić, że prawo polskie chroniło wolę testamentową, skoro nie egzekwowano zapisu dom dla córki samochód dla syna, domek letniskowy dla np. chrześniaka, tylko dzielono ustawowo.
slawek_krakow - 29-11-2012 - 15:41
Temat postu:
"Gdy testament otworzono klasztor dostał wszystko,
W świat po prośbie wyruszyły dzieci w poniewierce."
cytując mistrza i uciekając od dyskusji:)
sławek
Kolank0 - 29-11-2012 - 15:52
Temat postu:
Panie Franciszku i pozostali rozmówcy!
Tak się składa, że mam już za sobą pierwszą rodzinną publikację i pierwsze z tym związane doświadczenia. Jednym z problemów była następująca postawa: "Proszę nie zamieszczać tego czy tamtego zdjęcia, bo nie chcę być uwieczniony w towarzystwie tej czy innej osoby".
Z tym, że ja nie opisywałem swojego stanu wiedzy na temat rodzinnej genealogii, a jedynie przygotowywałem album pamiątkowy po pierwszym zjeździe rodzinnym, w którym uwzględniono wszystkich (prawie, jak się okazało) potomków mojego pradziadka.
W Pana przypadku Panie Franciszku (jak i moim również) - to nie jest książka, publikacja oficjalna. Nikt nie występuję o ISBN itd. To co Pan napisze to jest Pana prywatne opracowanie, na prywatne potrzeby i żadne prawo autorskie tego nie obejmuje. Jedynymi nabywcami takiego opracowania będą co najwyżej inni członkowie rodziny, również zainteresowani rodzinnymi historiami.
Jeśli mogę coś zasugerować, to proszę przygotować gotować sobie w formie książkowej tylko kwintesencję poszukiwań, a źródła trzymać ładnie popakowane w teczkach i segregatorach. Potem testamentem przekazać przekazać do archiwum i tym sposobem powstanie nowy zespół akt pod Tytułem "Teki Franciszka K..." albo "spóścizna po Franciszku K..." Chyba, że ma Pan w rodzinie osobę, która przejmie po Panu dzieło badania rodzinnej historii.
Wracając do aspektów technicznych. Już samo wydanie albumu ze zdjęciami rodzinnymi może okazać się znacznym wysiłkiem. Trzeba w końcu materiał przejrzeć, dobrać posegregować i opisać. o obróbce graficznej nie wspomnę. I tym sposobem może powstać kilka tomów takich albumów. A gdzie tu jeszcze opisanie całej historii? Drzewo genealogiczne w formatach gen i pdf sugeruję nagrać na plytkę dołączoną do kompletu albumów i jakiś jeden egzemplarz wydrukować na ploterze. Taki wydruk może mieć nawet 3-4 metry wysokości i długość ograniczoną długością roli papieru.
W razie pytań zapraszam.
stanislaw_pikul - 29-11-2012 - 16:13
Temat postu:
dpawlak napisał:
Powoli mija mi wytrzeszcz oczu spowodowany zejściem na testamenty w kontekście książki rodzinno-genealogicznej. Merytorycznie odechciało mi się dyskutować. Odniosę się tylko do:
"Hmmm, a to nie jest tak że albo testament (z zachowkiem oczywiście) albo ustawowe dziedziczenie?"
Już nie od roku po wprowadzeniu do prawa spadkowego zapisu windykacyjnego zachowek można w praktyce wyeliminować,
czytaj ograniczyć do drobiazgów.
http://wyborcza.biz/finanse/1,105684,10 ... zeniu.html
Ponieważ dopiero od roku więc stwierdzenie:
"Nie pamiętam od kiedy prawo polskie chroni wolę testamentową ale jak podaje Marek Górny w " Genealgii Studia i Materiały " na pewno od 1600 roku."
nie oddaje istoty rzeczy, bo jak można mówić, że prawo polskie chroniło wolę testamentową, skoro nie egzekwowano zapisu dom dla córki samochód dla syna, domek letniskowy dla np. chrześniaka, tylko dzielono ustawowo.
Chyba nie w tym samym znaczeniu używamy słowa 'ustawowo' - ja mam na myśli tzw. dziedziczenie ustawowe występujące wtedy gdy nie było testamentu (lub...[tutaj parę wyjątków]) a nie, jak rozumiem, do zgodnego z obowiązującym Kodeksem Cywilnym ułamkowego podziału majątku bez zwracania uwagi na jego składniki.
A co do kierunku dyskusji - cóż - teoria dryfu była wyjaśniana w "Sposobie na Alcybiadesa" i wygląda na to że w czasach internetu nic ze swojej aktualności nie straciła.
Łucja - 29-11-2012 - 16:36
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
Kromplewski_Franciszek napisał:
Witam Koleżanki i Kolegów
Po kilku latach pracy nad genealogią rodzinną doszedłem do wniosku , że informacje [rodowody , zdjęcia i opowieści rodzinne] zapisane w portalu internetowym są przydatne nie wielu osobom , są nie trwałe , często znikaja z internetu z wielu powodowów . Uważam , że najtrwalszą i najlepsza formą zapisania wspomnień rodzinnych jest książka genealogiczna rodzinna , która przetrwa wiele, wiele lat
Uważam , że w takiej książce powinien obowiązkowo być zamieszczony rodowoód w formie papierowej i razem z mapą miejscowości przodków schowany w stosownej kieszeni . Informacje tz dane osobowe powinne byc podanie wszystkie dla najbliższej rodziny z poniższą uwagą :
Informuję , że wszystkie dane osobowe zawarte w niniejszej książce i rodowodzie oraz zdjęcia rodzinne podlegają ochronie zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 29.08.1997 z póżniejszymi zmianami. W związku z powyższym osoby , które będą właścicielem tej książki proszone są o przestrzeganie ww ustawy . Ponadto proszę przyjąć do wiadomości, że ta książka jest przeznaczona tylko i wyłącznie dla celów genealogii dotyczącej następujących rodzin : ................... oraz rodzin pokrewnych . Zabrania się przekazywanie tej książki oraz informacji i zdjęć zawartych w tej książce w środkach masowego przekazu oraz osobom trzecim .
Proszę o własne doświadczenia w pisaniu takich książek o stosowne uwagi jak powinno się zacząć pisać taką ksiązke , a może należałoby wypracować pewne ramy, zasady , regóły, które bądą przydatne wielu początkującym genealogom
.
Myślę, że te zastrzeżenia, że mediom i osobom trzecim "nie", nie są wskazane i potrzebne. Bo jak Was ktoś "nowy", kogo nie znacie ma odszukać, w przyszłości?
A napisać tak jak "my" potrafimy to najlepiej zrobić, forma, jaka "naszym" talentom i zdolnościom najbardziej odpowiada. Formy mogą być różne.
Można np. opisać swoje ustalenia i poszukiwania oraz zamieścić dokumenty i zdjęcia jako załączniki. Te dokumenty można przetłumaczyć, opisać, tak samo opisać zdjęcia.
.
Miałam wgląd do takiej "książki" napisanej ręcznie wiele lat temu, bardzo dużo stron, też dokumenty, też drzewo. Po kilkudziesięciu latach należało zrobić weryfikację ustaleń, bo np. Mormoni udostępnili metryki i można było do nich dotrzeć, obejrzeć, przeczytać, porównać. Ja byłam tutaj "osoba trzecia", gdyby było takie zastrzeżenie jak piszesz, nikt z rodziny nie mógłby mi tego pokazać. A tak mogłam się przyczynić i wskazać pewne moje ustalenia, inne niż w tej książce. Co więcej, gdyby mi zastrzeżono, że nie mogę nikomu o tym powiedzieć, np. w mediach (forum internetowe) nie mogłabym o tym teraz napisać...
Trzeba się liczyć, że nasze ustalenia i dochodzenia po latach będą wymagały weryfikacji, normalna sprawa i że nie musi tego zrobić ktoś z rodziny. A może powstanie czasopismo genealogiczne (media!) i ktoś zechce fragment takiej książki tam zamieścić? Albo będzie konkurs na takie "książki" i ktoś zechce przedstawić opracowanie do konkursu? Czyli - bez zastrzeżeń, a jeśli już to raczej typu, żeby następcy zechcieli te ustalenia zweryfikować w oparciu o nowe źródła do których nie było dostępu i informacji, że istnieją.
Łucja
Kromplewski_Franciszek - 29-11-2012 - 17:50
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
Sznowna Łucjo piszesz tak : "Myślę, że te zastrzeżenia, że mediom i osobom trzecim "nie", nie są wskazane i potrzebne. "
Uważam , że jak puszcza sie do rodziny zbiór danych osobowych i zdjęcia prywatne to dla własnego bezpieczeństw trzeba napisać , że taka ustawa istnieje .
W moim przypadku nie mam od poszczególnych osób pisemnej zgody na podawanie danych osobowych i zamieszczanie prywatnych zdjęć. A to dlatego , że nie sposób je zdobyć jak ma się rodzinę w wielu krajach . Więc w tym przypadku powołanie się na ustawę o ochronie danych jest uzasadnione i konieczne . Wprawdzie wydanie moje jest przewidziane dla najbliższej rodziny o nakładzie 25 szt , ale z życia wiemy jak jest z bliską rodziną i książka może trafić do różnych osób . Wiec w takim przypadku należy zachować ostrożność . Myślę , ze tu potrzebna jest wypowiedz radcy prawnego co do zasadności podania stosownej uwagi o ochronie danych osobowych do książki genealogicznej . A więc bardzo proszę jeżeli ktoś ma możliwość , to proszę dać do przeczytania moją uwagę radcy prawnemu
Franek
Morawicka_Justyna - 29-11-2012 - 18:23
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
Witam, Panie Franciszku, dokładnie rok temu zamieszczałam post a w nim informację o wydaniu książki o rodzinie Rylów:
https://genealodzy.pl/index.php?name=PNp ... ny+ryl%F3w
Przez lata zbierałam informacje o rodzinie, później razem z mężem opracowaliśmy w formie biogramów 140 potomków Jana Ryla - mojego pra...dziada. Książkę wydaliśmy głównie dla rodziny, choć kilka egzemplarzy wysłaliśmy też do bibliotek. Chciałabym aby opracowanie nie zginęło, wiadomo bowiem, że różne losy są księgozbiorów domowych... a może ktoś z potomków za kilkadziesiąt lat zainteresuje się rodziną i będzie miał naszą pomoc w bibliotece
Pozdrawiam
Justyna
JarekK - 29-11-2012 - 18:44
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
Kromplewski_Franciszek napisał:
Sznowna Łucjo piszesz tak : "Myślę, że te zastrzeżenia, że mediom i osobom trzecim "nie", nie są wskazane i potrzebne. "
Uważam , że jak puszcza sie do rodziny zbiór danych osobowych i zdjęcia prywatne to dla własnego bezpieczeństw trzeba napisać , że taka ustawa istnieje .
W moim przypadku nie mam od poszczególnych osób pisemnej zgody na podawanie danych osobowych i zamieszczanie prywatnych zdjęć. A to dlatego , że nie sposób je zdobyć jak ma się rodzinę w wielu krajach . Więc w tym przypadku powołanie się na ustawę o ochronie danych jest uzasadnione i konieczne . Wprawdzie wydanie moje jest przewidziane dla najbliższej rodziny o nakładzie 25 szt , ale z życia wiemy jak jest z bliską rodziną i książka może trafić do różnych osób . Wiec w takim przypadku należy zachować ostrożność . Myślę , ze tu potrzebna jest wypowiedz radcy prawnego co do zasadności podania stosownej uwagi o ochronie danych osobowych do książki genealogicznej . A więc bardzo proszę jeżeli ktoś ma możliwość , to proszę dać do przeczytania moją uwagę radcy prawnemu
Franek
Po pierwsze jak wcześniej wspomniałem najpierw określmy co chcemy publikować - czyli jakie dane osób zmarłych a jakie żyjących - dopiero wtedy można określić czy trzeba powołać się na jakieś przepisy.
Jeśli już koniecznie chcesz wspominać o jakiś przepisach prawnych to w tym momencie sam powinieneś zgodnie z nimi postępować czyli:
1. zgoda na opublikowanie danych osobowych od każdej żyjącej osoby (i nie ma tu znaczenie czy odbiorca jest spokrewniony czy nie)
2. zgoda autorów zdjęć na ich publikacje - prawa autorskie
3. zgoda właścicieli aktów (USC, AP, AD) na ich publikacje
itd
dlatego moim zdaniem rozsądniejsze jest napisanie zwykłej prośby do czytelników żeby wzięli pod uwagę rodzaj materiałów zawartych w "publikacji"
a i tak unikałbym publikacji danych osób żyjących bez ich zgody - chyba że sa publicznie dostępne
Pozdrawiam
Jarek
Krzysztof_Wasyluk - 29-11-2012 - 19:01
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
Jakich właścicieli aktów? To dokumenty urzędowe - USC wytwarza je i korzysta w sposób zgodny z przepisami, a AP zapewniają ich przechowanie również zgodnie z przepisami. Może jedynie metryki wyznaniowe, jeśli nie są dokumentami stanu cywilnego mogłyby być wskazane, że są "czyjąś" własnością.
Krzysztof Wasyluk
JarekK - 29-11-2012 - 19:05
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
Krzysztof_Wasyluk napisał:
Jakich właścicieli aktów? To dokumenty urzędowe - USC wytwarza je i korzysta w sposób zgodny z przepisami, a AP zapewniają ich przechowanie również zgodnie z przepisami. Może jedynie metryki wyznaniowe, jeśli nie są dokumentami stanu cywilnego mogłyby być wskazane, że są "czyjąś" własnością.
Krzysztof Wasyluk
pisałem ogólnie bo własnie autor jeszcze nie napisał co dokładnie chce publikować a juz chce zatrudniac prawników
Węgrzyn_Ania - 29-11-2012 - 19:13
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
I wydaje mi się, że esencją tego tematu, który zbaczał i rozdymał się w nieodpowiednich kierunkach, znajduje się w dwóch ostatnich postach. Osoba, która ma takie działanie za sobą, więc wie jak to jest w praktyce. I oczywiście uwagi Jarka, które przypominają jak żyć w zgodzie z prawem w obydwie strony.
Sroczyński_Włodzimierz - 29-11-2012 - 19:13
Temat postu:
ja unikałbym nawet najmniejszego podejrzenia o wywieranie presji na podanie swoich danych
bardzo głupio odmówić "bo to tylko dla rodziny przecież"
asertywności mi nie stało już dwukrotnie:(
i nie chodzi o ustawę o ochronie , z nią czy bez niej (a chyba pierwszy raz gdy uległem ustawy jeszcze nie było) raczej ograniczyłbym się do absolutnego minimum, tj ew. pytania o minimum
imię (jedno), rok urodzenia (ewentualnie), może stan cywilny wolny/zamężna/żonaty
o imiona i daty urodzeń dorosłych dzieci już bym nie pytał rodziców
imię małżonka/i -rzecz mocno dyskusyjna
imiona niepełnoletnich dzieci...niekoniecznie
zawód, wykształcenie etc - zdecydowanie nie, tak jak i adres zamieszkania
"można nie podawać" to nie jest opcja:)
stanislaw_pikul - 29-11-2012 - 19:47
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
Kromplewski_Franciszek napisał:
Sznowna Łucjo piszesz tak : "Myślę, że te zastrzeżenia, że mediom i osobom trzecim "nie", nie są wskazane i potrzebne. "
Uważam , że jak puszcza sie do rodziny zbiór danych osobowych i zdjęcia prywatne to dla własnego bezpieczeństw trzeba napisać , że taka ustawa istnieje .
Franek
Dwa linki do przejrzenia:
http://e-prawnik.pl/porady-prawne/prawo ... stych.html
oraz
http://www.web.gov.pl/g2/big/2009_12/f9 ... 259cf2.pdf
Worwąg_Sławomir - 29-11-2012 - 20:15
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
Ludze kochani!
Opętało Was wszystkich z tą ochroną danych osobowych?!
Przed wejściem w życie tej ustawy (której cele nawiasem mówiąc dotyczyły zupełnie czegoś iinnego), nikt z Was by nawet nie pomyślał przy publikacji dla własnej rodziny o wypisywaniu jakichś zastrzeżeń prawnych . Ba! Mogłoby być to odebrane jako wysoce niestosowne...
Wasze dobra osobiste chroni kodeks cywilny i KAŻDY obywatel ma obowiązek się do niego stosować!
A przede wszystkim, zanim zaczniecie się na cokolwiek powoływać, to najpierw to przeczytajcie. Przynajmniej początek.
Art. 3.
1. Ustawę stosuje się do organów państwowych, organów samorządu terytorialnego
oraz do państwowych i komunalnych jednostek organizacyjnych.
2. Ustawę stosuje się również do:
1) podmiotów niepublicznych realizujących zadania publiczne,
2) osób fizycznych i osób prawnych oraz jednostek organizacyjnych niebędących
osobami prawnymi, jeżeli przetwarzają dane osobowe w związku z
działalnością zarobkową, zawodową lub dla realizacji celów statutowych
- które mają siedzibę albo miejsce zamieszkania na terytorium Rzeczypospolitej
Polskiej, albo w państwie trzecim, o ile przetwarzają dane osobowe przy wykorzystaniu
środków technicznych znajdujących się na terytorium Rzeczypospolitej
Polskiej.
Art. 3a.
1. Ustawy nie stosuje się do:
1) osób fizycznych, które przetwarzają dane wyłącznie w celach osobistych
lub domowych,
2) podmiotów mających siedzibę lub miejsce zamieszkania w państwie trzecim,
wykorzystujących środki techniczne znajdujące się na terytorium Rzeczypospolitej
Polskiej wyłącznie do przekazywania danych.
2. Ustawy, z wyjątkiem przepisów art. 14-19 i art. 36 ust. 1, nie stosuje się również
do prasowej działalności dziennikarskiej w rozumieniu ustawy z dnia
26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe (Dz.U Nr 5, poz. 24, z późn. zm.2)) oraz do
działalności literackiej lub artystycznej, chyba że wolność wyrażania swoich poglądów
i rozpowszechniania informacji istotnie narusza prawa i wolności osoby,
której dane dotyczą.
Jest w powyższym cytacie coś o WAS?
No jest. Że do Was owa ustawa nie ma zastosowania.
O reszcie powinno decydować poczucie przyzwoitości i dobre maniery.
I tyle.
Sroczyński_Włodzimierz - 29-11-2012 - 20:20
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
ale pogrozić ustawą czemu nie? jeśli "wszyscy" się boją i mnóstwo osób grozi - to babcia też
ale skoro się pojawiło to warto i zahaczyć o ochronę dobrego imienia, czyli w praktyce - do trzymania się faktów (jeśli piszemy, że to fakt) i wyraźnego oddzielania swoich opinii od nich. Do opinii mamy prawo. Do podawania nieprawdy o żyjących czy nieżyjących - nie.
Co istotne do podawania prawdy (a nawet lżej, coś co dzięki staranności ustaliliśmy, że jest prawdą) - prawo mamy
...jeszcze...
Worwąg_Sławomir - 29-11-2012 - 20:31
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
No ale grozić ustawą w publikacji dla rodziny?
Zgroza...
Virg@ - 29-11-2012 - 21:17
Temat postu: Re: Książka genealogiczna-rodzinna
Normy prawne są zazwyczaj o krok w tyle za zmieniającą się rzeczywistością. Toteż obowiązujące przepisy prawa nie opisują wszystkich naszych zachowań, niektóre z nich występują jeszcze w formie zwyczajowej. Zatem najlepiej trzymać się w życiu pięknej zasady:
„Jak nie wiesz, jak masz się zachować, zachowaj się przyzwoicie. Jak nie wiesz, co masz powiedzieć, na wszelki wypadek powiedz prawdę” (Antoni Słonimski).
Dobrą zasadą jest, w opisie dokumentów i fotografii, zamieszczanych w naszych opracowaniach, zarówno papierowych jak i w Internecie, pod opisem zamieścić informację kto nam dokument lub zdjęcie udostępnił (przesłał, podarował).
Podaję konkretny przykład z mojej strony WWW.
Kliknąć: Fotografie > Dzieciństwo > Fot.1
Kliknąć: Fotografie > W kręgu rodzinnym > Fot.1
oraz kliknąć: OPIS FOTOGRAFII
„Rodzina Szymona Grzybały (1831-1896)
Odrzykoń, ok. 1907 roku.
(Pamiątka rodzinna Anny Kuś-Orfin)”.
Zasadę tę stosuję również w opracowaniach zamieszczonych w Internecie.
Takie rozwiązanie wskazuje w czyim posiadaniu jest to, co przedstawiamy, popularyzujemy, rozpowszechniamy, czy jak kto woli promujemy.
Pozdrawiam serdecznie –
Lidia
P.S.
Fotografii (całej), o której w powyższym przykładzie, szukam przez kilka lat, również w przestrzeni publicznej, na Forum GenPol i przy pomocy wspomnianej strony WWW.
Po latach poszukiwań szczęście znalazło do mnie drogę – dzięki Kuzynom Andrzejowi Urbankowi i Jackowi Grzybale, którzy wypatrzyli ją u innej Kuzynki, zeskanowali i w formie elektronicznej, ku wielkiej mojej radości, mi ją podarowali.
Za co ogromnie im Obu jestem wdzięczna.
Lidia
Węgrzyn_Ania - 30-11-2012 - 19:15
Temat postu:
Zgadzam się z Włodkiem, żeby w rozsądny i przemyślany sposób gospodarować danymi ludzi żyjących. Warto skupić się, rozwijać i udostępniać informacje o ludziach, którzy już odeszli. Takie postępowanie jest bezpieczne i nieszkodzące nikomu. Natomiast wszelkie dane o żyjących można gromadzić, ale nie udostępniać. Warto mieć spadkobiercę, któremu całą dokumetacje będzie można przekazać w celu uaktuaniania dostępu innych do informacji. Wiadomym jest, że informacje raz podane w internecie nigdy nie znikają i nigdy nie ma pewości do kogo dotrą, mimo blokad, kodów i innych zabezpieczeń.
apogorzelska - 30-11-2012 - 20:02
Temat postu:
Worwag nie do końca się z Tobą zgodzę, bo jeśli zakładasz, że genealog jest zwolniony z przestrzegania ustawy o odo z powodu:
Cytat:
1) osób fizycznych, które przetwarzają dane wyłącznie w celach osobistych lub domowych,
To do póki przetwarzasz dane w swoim domu, to się zgodzę. Ale tu mówimy o wydaniu książki.
Jeśli myślisz o:
Cytat:
2. Ustawy, z wyjątkiem przepisów art. 14-19 i art. 36 ust. 1, nie stosuje się również
do prasowej działalności dziennikarskiej w rozumieniu ustawy z dnia
26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe (Dz.U Nr 5, poz. 24, z późn. zm.2)) oraz do
działalności literackiej lub artystycznej, chyba że wolność wyrażania swoich poglądów
i rozpowszechniania informacji istotnie narusza prawa i wolności osoby,
której dane dotyczą.
To mamy tu działalność literacką. Ale nie jest sprecyzowana jej definicja, ustawa nie odsyła do innych przepisów regulujących taką działalność. Jak dla mnie dość ryzykowne, ale to zupełnie nie moja dziedzina. Musiałaby się wypowiedzieć osoba obyta w temacie literackim.
Wg. mnie konieczna jest zgoda osób żyjących na publikacje i to wszystko.
Kod:
Informuję , że wszystkie dane osobowe zawarte w niniejszej książce i rodowodzie oraz zdjęcia rodzinne podlegają ochronie zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 29.08.1997 z póżniejszymi zmianami. W związku z powyższym osoby , które będą właścicielem tej książki proszone są o przestrzeganie ww ustawy . Ponadto proszę przyjąć do wiadomości, że ta książka jest przeznaczona tylko i wyłącznie dla celów genealogii dotyczącej następujących rodzin : ................... oraz rodzin pokrewnych . Zabrania się przekazywanie tej książki oraz informacji i zdjęć zawartych w tej książce w środkach masowego przekazu oraz osobom trzecim .
Wg. mnie to nie ma sensu. Co do powielania książki to to reguluje chyba ustawa o prawie autorskim. Wszystkie uwagi odnośnie konieczności stosowania się do ustawy oodo są nie potrzebne.
Jeśli bardzo Panu zależy, aby ta książka 'wyszła' poza kręgi rodzinne to jest coś takiego jak umowa powierzenia danych osobowych
Ania
Worwąg_Sławomir - 30-11-2012 - 20:42
Temat postu:
Gdyby książka ta została wydana publicznie, to jedynie wtedy ta ustawa miałaby do niej zastosowanie, a i to jedynie w zakresie "istotnego naruszania prawa i wolności osoby", której by dotyczyła. Innymi słowy - gdyby w książce zostały podane nieprawdziwe fakty z życia któregoś członka rodziny i gdyby ktoś uznał, że wskutek tego jego prawa są w istotny sposób naruszone, mógłby żądać usunięcia tych faktów. Nie zmienia to faktu, że mógłby żądać usunięcia tych faktów jedynie na podstawie kodeksu cywilnego, a nie ustawy o ochronie danych osobowych, bo autora ta ustawa nie dotyczy.
Poza tym, tekst typu "Zabrania się przekazywanie tej książki oraz informacji i zdjęć zawartych w tej książce w środkach masowego przekazu oraz osobom trzecim ." podchodzi o prawo autorskie, ale w zakresie ogólnie pojętego zastrzeżenia wszelkich praw.
Upublicznienie przez jakiegokolwiek adresata tej książki istotnych informacji w sposob mogący naruszać czyjeś dobra obarcza odpowiedzialnością osobę ujawniającą. Innymi słowy autor książki może zastrzec SWOJE prawa wynikające z prawa autorskiego, np kopiowanie fragmentów książki bez swojej zgody, ale nie może ponosić odpowiedzialności za nieodpowiedzialne zachowanie adresatów.
I tak jak napisałem - bardzo źle brzmią tego typu zastrzeżenia.
Ja pisząc taką książkę, chcąc zastrzec moje prawa jako autora, zawarłbym jedynie formułkę "Wszelkie prawa zastrzeżone". I tyle.
Natomiast, chcąc uświadomić adresatom, że pewne informacje, fakty czy zdjęcia zostały przekazane autorowi jedynie na potrzeby publikacji rodzinnej, a nie ogólnej, w takiej postaci właśnie bym to ujął: informacyjnej, a nie restrykcyjnej. Aby adresat był tego świadomy, że to on sam ponosi odpowiedzialność za ewentualne upublicznienie tych faktów.
Kolank0 - 30-11-2012 - 21:56
Temat postu:
Z całym szacunkiem, ale lubicie sobie Państwo utrudniać życie. Taka monografia rodziny ma charakter prywatny, tak jak list czy pamiętnik. Czy pisząc do kogoś list zastanawiacie się, czy naruszacie prawo prasowe albo o ochronie danych osobowych?? Jeśli robimy sobie jakieś zdjęcia to chyba po to móc je sobie oglądac albo pokazać komuś, znajomemu, przjacielowi koledze, sąsiadce i powiedzieć: "spojrz. odnalazłem swego dalekiego kuzyny. Czy nie jesteśmy choć trochępodobni?" Gdyby jakiś krewny nie chciał, by ktoś oglądał z nim zjęcia to by nie pozował, albo nie udostępniał nam swych prywatnych zbiorów, albo zrobił to z zastrzeżeniem.
Odbiorca tej pracy będzie rodzina, a przynajmniej ta jej część, która to zainteresuje. Aby to była normalna publikacja w mysl prawa musiałby być nadany ISBN
W każdym bądź razie gdybym chciał w zbiorczej postaci uporządkować swoj dotychczasowy stan poszukiwań, to ustalił bym kto wogóle poza mną jest zainteresowany taką pamiątkową monografią. Następnie po napisaniu rozdziału dotyczącej jakiejś gałęzi rodziny i dobrawszy do niego materiału fotofgraficznego, wysłałbym go przedstawicielom tej gałęzi do akceptacji. Z prośbą o naniesienie uwag i poprawek oraz czy wyrażają zgodę na publikację tych a nie innych zdjęć. I tak z każdą gałęzią rodziny, z którą miałem kontakt i od której otrzymałem jakiekolwiek materiały. Gdyż jeśli coś zdobyłem sam, bez niczyjej pomocy, to niby dlaczego mam się kogoś pytać czy sobie życzy by o tym pisać?
Mając akceptacje cząstkowe (choćby drogą mailową) z czystym sumieniem bym wydrukował i jeszcze we wstępie pięknie podziękował za pomoc w dotychczasowych poszukiwaniach i udostepnienie materiałów. i pach do drukarni.
Jesli jedyn odbiorcą takiej pracy byłbym ja sam, to napisałbym i wydrukował to co bym chciał i nikt, ale to nikt nie mógłby mi tego zabronić. Leśli się komuś coś nie podoba, to może sobie napisać swoją wersję rodzinnej monografii. I o ile ona również miałaby chcarakter prywatny, to nic mi do tego by było.
Kromplewski_Franciszek - 01-12-2012 - 00:08
Temat postu:
Szanowny Wojciechu bardzo dziękuję za kompetentne i fachowe wypowiedzi. Rozumiem , ze zgodnie z celem i przeznaczeniem mojej książkie [tylko dla potrzeb rodziny] nie muszę powoływać się na ustawę o ochronie danych osobowych, a raczej na prawo autorskie tz
[Wszystkie prawa zastrzeżone] Ponieważ zamierzam napisać tę książkę po raz pierwszy muszę zachować ostrożność . Trzeba wziąść pod uwagę fakt , ze nie posiadam żadnej zgody na dane osobowe osób zyjących i ich prywatnych zdjęc zamieszczonych w mojej ksiązce i rodowodzie Może mi ktoś radzić aby taką zdodę uzyskac . Jest to nierealne-niemożliwe, bo jak dostaję zbiorowe zdjęcia rodzinne- weselne z Litwy to przcież nie będe pisał kilkanascie pism-listów do każdej osoby o taką zgodę. Natomiast zdjęcia opisuję doładnie podając wszystkie nazwiska , datę i miejscowość. Wiem z życia , że jak wyślę książkę mojej rozległej rodzinie to tafi ona do różnych osób , a nawet do rodzin skłóconych i wrogów co zdarza sie w każdej rodzinie . Więc w tej stuacji muszę być rozważny i wybrać stosowną uwagę o ochronie wielu danych, informacji osobistych i zdjęć rodzinnych.
Serdecznie i genealogicznie pozdrawiam
Franek
enora - 01-12-2012 - 02:37
Temat postu:
Artykuł 81 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zezwala na publikowanie wizerunku osoby tylko za jej zgodą. Nie obowiązuje ta zasada, jeśli osoba taka jest szczegółem większej całości, co mogłoby się odnosić do zdjęć z wesela. Mogłoby, gdybyś nie zamierzał tych osób imiennie podpisać.
Po drugie - musisz mieć zgodę autora na opublikowanie jego zdjęcia.
Żadna adnotacja nie pomoże - po twojej stronie jest wykazanie, że miałeś wymagane zgody.
Nie masz i nie zamierzasz mieć, czyli świadomie zamierzasz naruszyć czyjeś prawa autorskie i prawo do ochrony wizerunku.
Żadna dodana do książki uwaga, prośba, "klauzula tajności" niczego nie zmieni, bo to nie ewentualni czytelnicy, ale Ty naruszasz prawo w momencie publikacji.
Zakładam, że nie chodzi o fotoksiążkę, którą podarujesz siostrze, żonie i dwóm kuzynkom.
Oczywiście, można się zastanawiać, czy ktoś z licznych a skłóconych krewnych zechce Cię ciągać po sądach. A jeśli, to czy może uda Ci się udowodnić, że praca wydana w 100 egzemplarzach, ale bez ISBN nie jest publikacją, ale zapiskiem prywatnym.
Ja bym się jednak zastanowiła, czy to, co chcesz zrobić, jest zwyczajnie w porządku.
I na czym polega problem z napisaniem kilkunastu listów tej samej lub zbliżonej treści? Co tu jest niemożliwego?
Pozdrawiam,
Eleonora
Worwąg_Sławomir - 01-12-2012 - 05:25
Temat postu:
Owszem, PUBLIKOWANIE wizerunku czy zdjęć. Wydanie kiążki rodzinnej skierowanej wyłącznie do rodziny moim zdaniem NIE JEST publikacją w znaczeniu ustawy o prawie autorskim. I nie o ilość wytworzonych egzemplarzy tu chodzi, a o adresata.
Ten sposób rozprowadzenia książki podlega raczej pod dozwolony użytek osobisty.
Śmiech_Michał - 01-12-2012 - 08:36
Temat postu:
Dzień dobry.
Ja nie znam się za specjalnie na prawie. Chciałbym tylko napisać moje trzy grosze na temat.
W Pułtusku została wydana książka w dwu tomach autorstwa Edwarda Sieńkowskiego "Pułtuski album Wspomnień".
W środku są same zdjęcia. Zarówno osób żyjących jak i już zmarłych. Nie słyszałem aby autor miał z tego powodu jakieś przykrości, nikt go nie pozwał o naruszenie praw.
Ja mam u siebie obydwa tomy. Gdy ktoś znalazł na którymś zdjęciu siebie z przed lat to raczej się cieszył, a nie zaczynał pisać pozew sądowy.
Kolank0 - 01-12-2012 - 09:31
Temat postu:
Muszę wyjaśnić jeszcze jedną rzecz. sposób akceptacji tekstu jaki wyżej zaprezentowałem wynikał ze specyfiki opracowania. Był to album głównie o żyjacych, bo przy piątym pokoleniu kontakt z większością krewnych ustał niemal do zera, nie zas opracowanie od zarania dziejów, w którym wykazałbym wszystkie ustalone fakty. Jako punkt wyjscia wzięliśmy mego pradziadka i jego dzieci. Każdy miał sam przygotować którtką notkę o sobie i przesłać wybrane przez siebie zdjęcia. Tyle teorii. Skończyło się na tym, że dla wielu osób bioramy pisać musiałem sam, zdjęcia jeśli nie mialem we własnych zasobach, jakoś wyprosiłem i z wielkim trudem album ukonczyliśmy. Przed wysłaniem do druku, biogramy poszczegolnych gałęzi wysłałem do akceptacji. Nawet do tych osób, które ze "wszystkim miały problem". Całość zaś poszła do Cioci-sponsora ).
Poza tym właśnie mi się przypomniało, że niedawno ukazała się już ksiażka Pana Jerzego Jamiołkowskiego "Historia Genealogiczna Jamiołkowskich"., który swoją pracę przekazał do Podlaskiej Biblioteki Cyfrowej i jest ona aktualnie w pełni dostępna pod adresem http://pbc.biaman.pl/Content/13544/Gotowe.pdf
I jeszcze jedna myśl. Kiedyś w przypadku druku pamiętników znanych osób, z publikacją czekano, aż umrą wszystkie wzmiankowane osoby. Dziś nikt się tym nie przejmuje. Dlatego jeśli w tej książce, poza danymi historycznymi nie będzie działu pt "anegdoty rodzinne", które mogłoby zostać równie odebrane, ani nie będą opisywane wzajemne relacje między czlonkami rodziny - to nie widziałbym problemu.
Poza tym tak mi się wydaje, że Pan Panie Franciszku, próbuje się zabezpieczyć nie tyle przed odpowiedzialnoscią prawną a raczej przed nieprzychylną reakcją krewnych. Przytaczając stare powiedzenie, że nie urodził się jeszcze taki, który by każdemu dogodził. - podobnie było z "moim" albumem. Najwięcej zastrzeżeń miały osoby, od których niczego się nie można było doprosić - album dostały gratis (jedna z ciotek była sponsoerem całości). To wszystko zrekompensowane zostało ciepłym przyjęciem u pozostałej rodziny.
Piórkowska_Ewa - 28-03-2013 - 12:20
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Witam. Chyba potrzebuję otuchy, albo podzielenia się waszymi refleksjami. Zbierałam informacje o mojej rodzinie. Wydawało mi się, że mam już tego dużo, schowane w komputerze, segregatorze, że może podzielę się tym z resztą bliższych i dalszych krewnych. Może mały przerost ambicji, ale wiecie, zamażyła mi się książka. Jestem praktycznie na finiszu i dałam dwa rozdziały do przeczytania komuś, kto chciał zrobić okładkę... No i teraz mam telefony ze świętym oburzeniem, jak mogłam napisać, że jakaś kuzynka była z kimś w ciąży kilka lat przed ślubem i poroniła. Gdyby to była tylko prośba: nie pisz, pewnie bym się zgodziła i tyle, ale dostało mi się wiadro oburzenia i złości. Może jesem za delikatna, ale mnie to ruszyło i na koniec tego żalu, rzuciłam ze złością: OK nie będzie żadnej książki, wtedy nikt nie będzie dotknięty. Czy ktoś podzieli się ze mną swoimi refleksjami. Ja nie zamierzałam być skandalistką, ale przecież nie wymyślę ojca, jak go nie widać. Co byście zrobili, wydali po swojemu, wcale nie wydawali (ew. tylko sobie na półkę). Normalnie mnie przybiło. Ewa
anna-grażyna - 28-03-2013 - 12:31
Temat postu:
napiszę tak:jeżeli marzysz o wydaniu ksiązki to ją wydaj bo to jest Twoje marzenie i krewnym do marzeń nic.
Ja też dostałam "po głowie" a raczej nie dostałam informacji pomimo,że nie chcę pisać książki ani nawet bloga,nie było kuzynki z przedślubną ciążą i każdy miał ojca -Ty przynajmniej wiesz za co oberwałaś -ja nie mam pojęcia.Mnie to zdopingowało.
Anna Grażyna
rwelka - 28-03-2013 - 12:41
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Bardzo dziwby jest ten list Pani Ewo.
A dla mnie wręcz szokujący .
Kazdy normalny człowiek o jakiej takiej logice ma dokładnie poukładany system wartości .
Przy czym nie ma tutaj nic wspólnego wyznanie,zapatrywania i płeć czy też jakiekolwiek polityczne czy inne preferencje .
Są wartości stałe i niezmienne dla człowieka z gatunki Homo Sapiens.
Piszę to ,gdyż zupełnie inny jest system wartości dla powstałego 30 lat temu nowego gatunku Homo Videns -już dawno oficjanie zdefiniowanego .
I tak sprawy innych ludzi dzielą się na sprawy INTYMNE .........
............. a więc nie publiczne
I sprawy ogólnodostępne ...a więc nie INTYMNE .
Ja się zupełnie nie dziwię i zszokowany jestem Pani zdziwieniem .
Sprawy INTYMNE to nie sprawy publiczne .
Dam prosty przykład .
Sprawa wiary to sprawa INTYMNA a nie publiczna .
Ja jak chcę porozmawiać z STWÓRCĄ nie potrzebuję do tego ani internetu ani telefonu ani radia ani telewizji .
Ani żadnych pośredników .
Stwórca ceni najwyżej intymną osobistą rozmowę ,którą można przeprowadzić w głowie telepatycznie
To moja intymna sprawa ..... a więc nie publiczna .
Umiejętność podziału precyzyjnego na sprawy Intymne i publiczne jest obowiązkiem HOMO SAPIENS.
Inaczej mam wrażenie ,że chodzi o HOMO VIDENS czyli człowieka myślącego obrazami .
Jest masa fachowej literatury na ten temat .Chętnie podam .
Pozdrawiam
Słomińska_Dominika - 28-03-2013 - 12:41
Temat postu:
No to mogło zaboleć Bo może ona - ta kuzynka, wcale nie chce się tym chwalić? Fakt, ze historia boli, prawda boli ale też trzeba jakoś mieć, nie wiem jak to napisać, sumienie? Ludzkie uczucia? Oczywiście, nie przeczę, że to mogło być tzw. święte oburzenie w stylu, że brudy to się pierze w domu. Akurat taka kwestia to kwestia delikatna. Gdybym coś miała pisać o takim przypadku to osobiście zastanowiłabym się nad poruszaniem takiej kwestii odnośnie dwóch z moich ciotek. Czemu? Bo takie rzeczy bolą. Dla nas to możę być fakt historyczny ale dla tych kobiet to dramat, że ileś tam dzieci straciły. Nie poddawaj się jednak i pisz. Ale też rozważ nie tyle co piszesz ale jaką to ma formę nawet gorzką pigułkę można przełknąć, gdy jest ciekawie podana.
A komu najlepiej dać do recenzji? Komuś, kto podziela Twoją pasję, komuś, komu ufasz i wiesz, że nie zrobi przeciw Tobie krucjaty. A reszta? Cóż. Jak napisała Anna Grażyna. Nic nikomu do Twoich marzeń
Barbara_Domagała - 28-03-2013 - 12:42
Temat postu:
Jeśli kuzynka jest osobą żyjącą, to jednak zachowałabym dyskrecję.
Pozdrawiam,
Basia
Sawicki_Julian - 28-03-2013 - 12:44
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Witaj Ewo, głowa do góry i pisz dalej książkę, w niej tylko prawdę według tam wprawionych dokumentów, choćby przez ogródek ale wspomnij jak to było.To nie tylko u Ciebie zdarzają się przeciwnicy odkrywania prawdziwej historii, trzeba brać pod uwagę takie powiedzenie; z rodziną nawet na zdjęciu jest się niepewnym bo mogą cię odciąć ze zdjęcia. A to co piszemy to zostaje dla potomnych i trzeba mieć nadzieję ze chociaż jedna z dziesięciu Cie pochwali np. za sto lat. Więcej nie mogę pisać bo mało tego ze wszyscy tu czytają, przyjaciele i nie to jeszcze radzę telefony komórkowe trzymać w szufladzie, wtedy mniej słychać co się mówi w domu i żadne drzewo genealogiczne podane raz w komputer nie jest tylko Twoje ; pozdrawiam- Julian
Łucja - 28-03-2013 - 12:47
Temat postu:
Nie pisać o sprawach młodszych niż 100 lat, a w uzasadnionych przypadkach np. 50 lat (to od śmierci osoby), czyli pisać wyraźnie o przeszłości. Łatwiej pisać tym, którzy bliskiej rodziny nie mają, a ta dalsza i wspólni przodkowie łapie się na ten przedział, dochodzę do wniosku, że genealogia jest dla wymierających rodów, dla tych "do przodu" zawsze mogą być jakieś problemy
Ja zaczęłam pisać "książkę" ale o dziwo nie o genealogii, jakoś ją tam jednak choć trochę przemycę. O genealogii miałabym takie same problemy o których piszesz, ale potrafię to zrozumieć, młody wyznawca pewnego opozycyjnego ugrupowania mógłby przeżyć szok gdyby się dowiedział, że ma wśród przodków nie tylko Polaków, może nawet Krzyżaków. I co? I nic, ale rodzice mają prawo mu tego nie mówić, a ja też muszę trzymać język za zębami.
Łucja
rwelka - 28-03-2013 - 12:49
Temat postu:
Kontynuując sprawę można napisać .
To iż bywają niktórzy oczywiście przedstawiciele gatunku Homo videns opisujący dla pieniedzy w książkach najbardziej intymne sprawy a to swoje a to innych to opinia o tym moze byc tylko jedna .
Głupota .
Historia i geneaolgia to nie sprawy intymne i nie do opisu .
Taki system myślenia ma każdy człowiek z gatunku Homo Sapiens .
Słomińska_Dominika - 28-03-2013 - 12:51
Temat postu:
Łucjo ciekawa historia, ale tutaj to wina rodziców nie w tym, że był przodek ale że go nie nauczyli jak traktować historię .
mika_tomasz - 28-03-2013 - 12:55
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Książki rodzinne powinny zawierać informacje tylko o osobach zmarłych i najlepiej żeby było z 50 lat po pogrzebie. Wtedy nie ma problemów o których piszesz. Ja też bym się oburzył jak by ktoś z rodziny publicznie wyciągał moje "grzeszki".
rwelka - 28-03-2013 - 13:04
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
To ,że ktoś nie żyje czy też żyje nie jest żadnym kryterium .
Przodków obowiązują takie same zasady intymności jak żyjących .Chociażby ze względu na szacunek do przodków .
Moi dziadowie nie takie wyskoki robili jak my .
Ale to nie jest powód aby sprawy intymne opisywac .
Często rozmawiam z moimi niezyjącymi dziadkami będac na cmentarzu i szokujący by było i dla nich i dla mnie jak by ktoś opisywał ich intymne sprawy .
Chyba że dureń .
Ja tez jestem dziadkiem i moje wnuczki mają do mnie szacunek i ja tez musze mieć szacunek do moich dziadków .
Szok jak sie czyte takie teksty.
To juz inny gatunek ludzi
Takie teksty moga pisac tyylko ludzie niedoświadczeni .
Ale nie ma kłopotu .
Jak sami zostaną dziadkami opcja im się zmieni ....
....i będą wstydzili sie takich farmazonów długie lata aż do śmierci .A nie ma nic gorszego jak się wstydzić za samego siebie .
Ja bym sie pochlastał gdybym takie coś zrobił
Sawicki_Julian - 28-03-2013 - 13:14
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Witam ponownie, pisanie książki dla siebie i potomnych, czyli dla rodziny to nie jest to publiczna ksiązka. Piszą i dzisiaj bardziej polityczne dla pieniędzy np. o rodzinie Komorowskich, to mnie to poza przeczytaniem nic nie interesuje, kto miał dziecko ślubne, czy nie ; Julian
Ps. - atmosfera świąteczna, jak tak samo modlę się Rysiek w bardzo starym klasztorze ( 1000 letni) gdzie mogli być i moi pra...dziadkowie, jako ze też dziadek, ale o to by tym żyjącym było lepiej i u siebie w kraju mieli prace. A tamtym by mnie coś podpowiedzieli i to pomaga, w ciągu trzech dni ktoś znowu do mnie napisze z nieznajomych, ale o mojej rodzinie i to cieszy ze jednak duchy są po mojej stronie i szukam dalej ;Julian
rwelka - 28-03-2013 - 13:17
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Każda publikacja jest publiczna .
Publikacja to publikacja .
Nikt jej w sejfie nie trzyma .
To bzdury największe jakie czyatłem
Intymne to intymne .
Doradzam przeczytanie książki Giovaniego Sartori.
Najwyższy czas
Alfut_Piotr - 28-03-2013 - 13:28
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Witam.Nie przejmuj sie pisz!Ja tez pisałem o różnych sprawach, esesmanach w rodzinie ,nieslubnych dzieciach itp,niektore informacje niewygodne jak dzieci nieslubne,to spytaj czy mozesz umiescic,a jak sie nie zgodza to nie pisz,a w swoim egzemplarzu zrób sobie errate i sprawa zamknięta.Wesołego Alleluja ps miałem taki przypadek po wydaniu broszury ,ze jedna osoba ktora miała takie dziecko sama do mnie zadzwoniła,czemu takowego nie wpisałem,bo ja takie miałam Pozdrawiam Piotr Alfut
Sawicki_Julian - 28-03-2013 - 13:28
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Ryśku, ja mam na uwadze napisanie książki najtaniej, na komputerze i będzie leżeć u kogoś w szufladzie, nigdy nie będzie wydana publicznie ; Julian
rwelka - 28-03-2013 - 13:36
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
No tak
Tym sie zasadniczo różnimy .
Ja szanuję intymne sprawy innych osób jako najwyższą świętośc w życiu .
Sam mam takowe i nie ma znaczenia czy jesem żonaty ,czy nie .
Jeszcze raz piszę.
Sprawy INTYMNE to Sprawy INTYMNE a nie publiczne .
Ktoś ,kto tego nie roumie musi zadumać się w swoim systemie wartości .
Mogę współczuć tylko takim osobom ,które tego nie rozumieją .
Ale nie szkodzi
Przyjdzie i dla nich czas na refleksję i zrozumieją o co chodziło .
Pisanie publikacji po to aby opisywac sprawy intymne to dzisiaj normale w świecie wirtualnym .
Ale to ,że to świat wirtualny to nie znaczy ,że ja sie ugnę .
To ,że wielu oszszołomów wyznaje wiarę w facebuki i inne komunistczne wynalazki to nie znaczy ,że ja mam małpować .
Człowiek to rónorodność a nie myślenie standardami .
Przeczytaj książke to się dowiesz ,dlaczego wydawanie takiej publkacji to zwykłe świństwo.
Łucja - 28-03-2013 - 13:46
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Teraz się uważa, że zatajone drastyczne sprawy intymne mogą mieć negatywny wpływ dla przyszłych pokoleń, mogą, nie muszą.
Sama usłyszałam bardzo dawno już temu, że moja nieciekawa sytuacja osobista może wynikać z drastycznej aborcji w rodzinie, szperając w genealogii odkryłam jedną faktycznie bardzo drastyczną, skoro na ulicy po prawie 100 latach jeszcze o niej opowiadają... kto wie zatem.
Ukrywać prościej, pisać trudniej, ale co mądrzej? Nie byłabym taka pewna czy mądrzej ukrywać.
Łucja
Sawicki_Julian - 28-03-2013 - 13:49
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Jednym słowem każda książka napisana teraz z genealogii, czyli prawda o rodzinie, to za sto lat będzie droższa, bo to jedyne źródło. Jak np. pisał Gall Anonim, czyli zakonnik Marcin rodem z Galii we Francji, a pisał w 1112 - 1116 roku u króla Bolesława o naszym kraju i panujących od 550 roku ; Julian
rwelka - 28-03-2013 - 13:51
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Sprawa banalnie prosta .
Rozwaga
ps
definicja co to jest na wikipedii .
Jak by ktoś próbował opisac moje intymne sprawy to zwróce sie zza grobu do Stwórcy aby go w d...kopnął
Piórkowska_Ewa - 28-03-2013 - 13:59
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
To znowu autork. Sprawa dotyczyła ludzi, którzy nie żyją. To dziecko się nawet nie urodziło. Dziewczynę aby nie było wstydu wysłali do miasta. Tam poroniła ciążę. Tam wyszła za mąż. To miało być takie tło, jak dziewczyna z dalekiej wsi i biednej rodziny trafiła do Warszawy i tam później całą resztę życia mieszkała. Zawsze chciałam znać przyczynę większych zmian w życiu przodków. Tą osobę wysłali tam zawstydzeni rodzice. Dziecko nie urodziło się, ale może rzeczywiście to zbyt intymne, no i ledwie 90 lat. Może i dobry talki kubeł zimnej wody. Ewa
rwelka - 28-03-2013 - 14:04
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
A to jak mój dzidek zmarł to juz nie ma prawa do intymnych sparw ?
Szok iż w ogóle ktoś tak myśli .
To sie nazywa Szacunek do osoby bliskiej
ps
definicja na wikipedii
No wirtualnuy Świat .
..szkoda pisać
Wesołego Alleluja
W smutnym wirtualnym Świecie .
szkoda ,że te posty to Alleluja smutne
Słomińska_Dominika - 28-03-2013 - 14:16
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Łucjo, napisz, przecież nie musisz pisać wprost, że aborcja, bo to się bardzo negatywnie kojarzy. A pan Rwelka jak zwykle wyciąga trupy z szafy i pisze skrajności.
Albo tak jak ktoś radził, zrob wersję oficjalną a drugą dla siebie roboczą.
magda_lena - 28-03-2013 - 14:23
Temat postu: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Cytat:
A to jak mój dzidek zmarł to juz nie ma prawa do intymnych sparw ?
A to jak moja prababcia, nieżyjąca od ponad 30 lat, miała nieślubną córkę, to mam ją uznać za "intymną" i nie uwzględniać w rodzeństwie mojej babci?
Bez urazy, rwelko, ale babcia chyba by się w grobie przewróciła, że pomijam jej ukochaną siostrę
Zwłaszcza, że historia też nie była taka prosta ...
Podpisując się pod postem Dominiki, życzę ciepłych i pogodnych świąt!
dpawlak - 28-03-2013 - 14:26
Temat postu: Re: Chciałam opisać dzieje rodziny i dostałam po głowie.
Marzenie zacne i książkę pisz ale trochę wrażliwości społecznej, to jednak byłoby wskazane. Powiem tak, pomimo że jestem gruboskórny nosorożec w tych sprawach to ja bym o tym nie napisał w takiej książce, bo to byłoby do niczego nie potrzebne.
Piórkowska_Ewa napisał:
No i teraz mam telefony ze świętym oburzeniem, jak mogłam napisać, że jakaś kuzynka była z kimś w ciąży kilka lat przed ślubem i poroniła.
Była w tej ciąży z przyszłym ślubnym? Bo jak nie, to napisałaś, że był rogaczem. Mógł o tym nie wiedzieć, jeśli wiedział ale była to tajemnica pomiędzy nimi, to jak wyżej. A jak dojdzie do rozpadu małżeństwa?
Będziesz bezpośrednim sprawcą, nawet jeśli napisałaś prawdę, zależy Ci na tym? Chcesz opisać historię, czy ją tworzyć?
Jeśli zaś nawet był to jej przyszły ślubny to i tak "obsmarowałaś" kuzynkę, że się źle prowadziła, w niektórych społecznościach to jak wyrok.
Cytat:
Gdyby to była tylko prośba: nie pisz, pewnie bym się zgodziła i tyle, ale dostało mi się wiadro oburzenia i złości.
Co z tego, że napiszesz, czy nie napiszesz, skoro sprawa wyciekła, wcale się nie dziwię oburzeniu. Jeśli osoba, która to czytała jest dyskretna, to może sprawa rozejdzie się po kościach, a jak w książce taki wrażliwy i niepożądany temat się nie znajdzie, to może wszystko skończy się dobrze.
Jeśli ...
magda_lena - 28-03-2013 - 14:30
Temat postu:
Cytat:
A jak dojdzie do rozpadu małżeństwa?
Ale zdaje się, że to było 90 lat temu, a "zainteresowani" nie żyją
Cytat:
Sprawa dotyczyła ludzi, którzy nie żyją. [...]Dziecko nie urodziło się, ale może rzeczywiście to zbyt intymne, no i ledwie 90 lat.
Gdyby chodziło o osoby żyjące, to ja bym też tematu (chyba) nie poruszała. Chociaż intymność to rzecz względna. Moja babcia i jej siostra nigdy nie ukrywały, że ciotka jest "nieślubna" i afery z tego nikt nie robił, chociaż ciotka mieszkała na wsi. Ale np. dla mojej mamy (!) była to rzecz nie do przyjęcia
Tekla - 28-03-2013 - 14:34
Temat postu:
Witaj Łucjo!
Pisz dalej!!! To przecież Twoja rodzinna historia. Niech Cię nie zraża niechęć kogoś, kto poczuł się dotknięty. Prawdopodobnie ta osoba ze swojej pamięci próbowała wymazać przeszłość przodka, może nawet wymyśliła sobie jakąś inną wersję.
Jestem po Twojej stronie z podobnych powodów. Też napisałam, na razie tylko w komputerze i tylko niektóre wątki dałam do przeczytania. Biłam się z myślami, czy wszystko, czego się dowiedziałam ujawniać....
Po wypowiedzi Juliana postanowiłam, że niektóre (te wątpliwe moralnie) sprawy zostaną w wersji drukowanej pominięte. Pozostaną jako errata do poczytania za kilkanaście lat, może nawet później....
Pozdrawiam serdecznie
Tekla
Słomińska_Dominika - 28-03-2013 - 14:38
Temat postu:
Moja cioteczna babka miała nieślubnego syna i mam go normalnie w drzewie. Mam jego ojca jako partnera a nie męża i jakoś mi to różnicy nie sprawia. Jemu tez nie bo mu "zwisa", ze jest nieślubny. Dosłownie takie ma zdanie o tym fakcie. Jego dzieciom też to nie przeszkadza. Wnukom również. A nadgorliwa poprawność pseudopolityczna jest gorsza od faszyzmu.
dpawlak - 28-03-2013 - 14:50
Temat postu:
magda_lena napisał:
Ale zdaje się, że to było 90 lat temu, a "zainteresowani" nie żyją
No to fajnie, tak istotna informacja pojawia się w xdziesiątym poście, a ja czytam pierwszy otwierający i długo długo po nim, cały czas jakby to o żyjących chodziło.
W takim razie moje uwagi nie odnoszą się do przypadku.
Ja z kolei mam taką sytuacje, że nieślubne dziecko jest dzieckiem księdza, tajemnica poliszynela, czyli najbliżsi niby wiedzą ale spróbuj tylko napisać czarno na białym, to cię zjedzą. Matka dziecka nie żyje, ksiądz już prawie nad grobem i wielce we wsi poważany. Ja mimo powszechnej wiedzy 100% dowodów nie mam, a ponadto nie wiem, czy potomkowie byliby zachwyceni gdybym o tym napisał, już nie mówiąc o osobach postronnych.
jakozak - 28-03-2013 - 15:56
Temat postu:
Po mojemu to jest tak:
Jeśli będziesz pisać o osobach nie żyjących i wydarzeniach, które nie mają bezpośredniego związku z obecnie żyjącymi, to musisz po prostu wybrać: albo się na Ciebie poobrażają, bo napiszesz, albo nie napiszesz i się nie obrażą. Innego wyjścia nie ma.
Wybierz to na czym Ci bardziej zależy.
Ja bym w ogóle nie pisała takiej książki. Chyba. że byłyby to osoby znane, cenione. Ale ja jestem ja, a Ty jesteś Ty.
Przede wszystkim musisz wiedzieć, czego chcesz, musisz się upewnić, że nie grożą Ci żadne procesy sądowe i musisz dokonać wyboru. Nikt tego za Ciebie nie zrobi.
Dławichowski - 28-03-2013 - 19:48
Temat postu:
Dzień dobry!
Ja piszę moją książkę i będzie to m o ja książka o rodzie, rodzinie i miejscowości w której żyją od 1610 roku do dziś. Przez te 400 lat były wydarzenia które slużyć mogą "ku pokrzepieniu serc" i wszystkie inne w którym najlżejszego kalibru to zamykanie kościoła przed własnym proboszczem, i inne do dziś wytykane przez pospólstwo za hańbiące. Ale ja piszę prawdę i tylko prawdę. Więc sprawy sądowe mi nie grożą. Moi własni pradziadowie są bękartami i mnie to nie przeszkadza. A komu przeszkadza niech podda się terapii Berta Hellingera. Genealog to bowiem tropiciel historii rodziny. "Jak by nie była". Jeśli się ją już poznaną zamknie w słoiku i słoik zakopie - to po co ta cała robota i fascynacja. Czasy się zmieniają, ale widzę zaścianek dzielnie się trzyma. A może po 60-tce czlowiek na wszystko patrzy już "z góry". Indeksując tysiące aktów zgonu zmienia się perspektywa na cud życia. Dla mnie ono się tylko liczy. A co powie ten, czy tamten. Warto żyć po to by robić swoje. A dany przypadek Łucjo można tak opisać, że nie zaboli.
Decyzja należy tylko do Ciebie.
Krzycho z Koszalina
Wojciechowski_Michal - 28-03-2013 - 20:38
Temat postu:
Całkowicie zgadzam się z Krzychem.
Indesuję teraz akty urodzenia ze św. Krzyża, rok 1868 i na około 36 aktów chrztu dziennie średnio tylko 3 akty to dzieci małżonków wychowywane w rodzinie, przyniesione do chrztu przez ojca lub innego członka rodziny, pozostałe to "złożone do kołyski Instytutu Dzieciątka Jezus" nieznanego miejsca urodzenia i nieznanych rodziców, którym na chrzcie św. nadawane jest imię i nazwisko. Tzw "przeżywalność" tych dzieci była bardzo mała (złe warunki w Domu Podrzutków). Indeksuję bardzo skrupulatnie bo mam nadzieję, że może choć jedno dziecko przeżyło i znajdzie swój akt chrztu i zrozumie, że czasy były bardzo trudne - bieda, głód, choroby, powstania, wywłaszczenia, itp... Nie nam oceniać. Nie mamy do tego prawa.
pozdrawiam
michał
Słomińska_Dominika - 28-03-2013 - 20:52
Temat postu:
dobrze, że wspomniałeś Michale o dzieciach z Instytutu. Z tą przeżywalnością to jakaś tragedia. Robiłam w tym tygodniu jeden rocznik z mojej parafii i tam na 67 zgonów było prawie dwadzieścia zgonów dzieciaków wziętych na wychowanie właśnie stamtąd. Ale tylko nieliczne miały nazwiska. Inne dostały przypis "Szpitalna" lub "Szpitalny". Bardzo smutne. Ale widziałam też osoby dorosłe, które miały swoje rodziny. Więc jest jakaś nadzieja
cypla_piotr - 28-03-2013 - 21:08
Temat postu:
"A komu przeszkadza niech podda się terapii Berta Hellingera. Genealog to bowiem tropiciel historii rodziny jaka by nie była"... święte słowa Panie Krzysztofie… przecież taka jest właśnie nasza misja - badać i opisywać prawdę i tylko prawdę.
Jednak nie wszyscy tak uważamy - Pan rwelka zamkając się w swojej "dulszczyźnie" postanawia krytykować innych i odsyłać ich do słowników. Czy zmarli mają prawo do intymności? Oczywiście, że mają, ale nie oznacza to, że mamy opisywać nieprawdę, koloryzować, ujmować fakty lub je dodawać. Chciałbym tylko wiedzieć po co Pan rwelka sam bada swoje korzenie… przecież to, co znajduje w wszelkiej maści metrykaliach to nic innego jak grzebanie w intymnych sprawach naszych przodków. Czy moralność i te inne wzniosłe słowa pozwalają Panu rwelce czytać te straszliwe i jakże intymne historie?
Mam daleką krewną, która ma już przeszło 90 lat – gdy dowiedziała się, że badam historię mojego rodu i z nim skoligaconych stwierdziła, że „jej bliscy przewracają się w grobie”, a moją ciężką i wieloletnią pracę uznała jako profanację pamięci i czci tych, co „w grobie spokojnie przez to leżeć nie mogą”… Myślę, że Pan rwelka znalazłby z moją krewną wspólny język. Uważam, że naszym zadaniem jest dociekać prawdy i ją opisywać, nawet gdy jest ona niewygodna dla innych. O ile nie dociekać prawdy, to po co zajmować się genealogią. Od razu ustalmy, że pochodzimy od Chrystusa, a w naszej rodzinie były same niepokalane poczęcia, z których wyrośli przyszli monarchowie i najzacniejsi tego świata. A nieślubne dzieci i inne „wstydliwe” tematy zamiećmy pod dywan…
O zmarłych pisz Łucjo prawdę i tylko prawdę i nie zastanawiaj się nad „intymnością” . Gdy piszesz o żyjących tu wskazana jest daleko idąca rozwaga. Najlepiej niech sami napiszą o sobie… ja tak przynajmniej zrobiłem.
julia_jarmola - 28-03-2013 - 21:49
Temat postu:
Witam!
Zgadzam się z Panem Krzysztofem;"zaścianek dzielnie się trzyma!"
To co miłe-tak:
PISZMY,PODKREŚLAJMY,a co wstydliwe-pod dywanik i jeszcze szafę na tym postawmy,żeby się nie wyślizgnęło!
Jedną z moich ciotek dotknęło to,że napisałam w historii rodziny o pojedynku dwóch braci(wujkowie ciotki) mojej babki. Chodziło o dziewczynę. Jeden z nich stracił życie-niezaprzeczalna tragedia,ale ciocia wolałaby,aby nazwać to "nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności".
Pozdrawiam-Julia J.
Wojciechowski_Michal - 28-03-2013 - 21:58
Temat postu:
Dziękuję Dominiko za te informacje, dzieci z Instytutu były oddawane na wieś do tzw mamek - co się dalej z nimi działo??? Do kołyski były składane dzieci co miały 1 dzień, miesiąc, itd ... ale i takie, które miały 3 lata ...
pozdrawiam
michał
Słomińska_Dominika - 28-03-2013 - 22:59
Temat postu:
A marły i nastolatki. Zmieniamy temat ale może nas nie pogonią? .
Jak to było potem z nazwiskami? "Bez nazwiska" do końca życia? Czy może Niewiadomski?
cichocka.karolak - 28-03-2013 - 23:03
Temat postu:
Witam. Mało , są takie historie,że jeżeli kogoś to dotyczy, to są niezadowoleni, mało ,mówią ,że po co?,że jest to , nie potrzebne,a tylko dlatego,że sami nie mogą znależć się wśród tych przodków, jeżeli są to zaszczytni,lub z pozycją przodkowie.A taki przeszkadzający został np: spłodzony z innego ojca i przez niezadowolenie, gotowy byliby zabronic poszukiwań. Znane to,znane.Pozdrawiam - Halina
jakozak - 12-03-2014 - 19:37
Temat postu: Co będzie potem z owocem mojej pasji?
Wciągnęłam się w tę "swoją" genealogię.
Tak dużo znalazłam. Tak ciekawych rzeczy. Taką wspaniałą historię.
A po mnie najprawdopodobniej wszystko pójdzie na śmietnik. Nie mam żadnych złudzeń co do tego, że ktoś "te głupoty" schowa w jakieś miejsce, gdzie poczekają na następnego "nawiedzonego". Przecież teraz się liczy tylko robota. Szkoda mi.
Czy Wy też macie takie obawy?
Markowski_Maciej - 12-03-2014 - 19:46
Temat postu: Co będzie potem z owocem mojej pasji?
Tak mam takie obawy, mimo, że syn zapewnia, że będzie kontynuował badania.
Dlatego publikuję w na swoim blogu, a w planach mam wydanie jako książki w jakimś minimalnym nakładzie, ale z wysyłką do bibliotek.
I mimo, że drzewa "kradną" to wpisałem swoje dane do myheritage i geni.
Pobłocka_Elżbieta - 12-03-2014 - 20:06
Temat postu:
Jolu,piszesz ,że to twoja pasja,sprawia zapewne wiele satysfakcji i przyjemności.
Nie zaprzątaj sobie głowy tym co będzie,liczy się tu i teraz,to co robisz.
Sama piszę historie rodzinną od 7 lat,podobnie jak ty pracuję nad nią solidnie .
Doszłam w poszukiwaniach do 4xpra – druga połowa XVIII wieku.
Nie powstrzymało mnie nawet stwierdzenie dalszej krewnej,że na stare lata szukam rodziny,co bardzo mnie rozbawiło.
Interesuje mnie skąd przybyli moi przodkowie ich migracje,na co chorowali i umierali,jak coś,
to zawsze mogę zgonić na geny .
Wieczory zimowe są bardzo długie ,więc wówczas porządkuję ,dopisuję ,itd...
Drukuję swoje zapisy ,wysyłam kuzynostwu,tym którzy mi pomagają i są zainteresowani.
Życzmy sobie wzajemnie dużo zapału w dalszym ciągu i niech nic i nikt nas nie zniechęca
Serdecznie pozdrawiam
Ela
Bea - 12-03-2014 - 20:09
Temat postu:
Jolu,
a może powinnaś pomyśleć nad wydaniem "książki" ? Może nie będzie to Trylogia Sienkiewiczowska , ale opracowanie w spójnym formacie i dołączoną np. płytką CD. Koszt samego wydruku i oprawienia nie powinien być powalający, bo przecież nie mówimy o tysiącach egz. tylko o pewnie max 10-ciu.
Na płytce CD/DVD skatalogujesz skany wszystkich dokumentów jakie znalazłaś. Dołączysz drzewo przodków w wersji elektronicznej.
Kosztem możesz się podzielić zawsze z np. dziećmi, które pewnie kiedyś zapytają: "mamo, a co Ci kupić pod choinkę ?"
Oczywiście jest pewien istotny minus tego przedsięwzięcia. Trzeba by SOBIE powiedzieć, że szukanie zakończone i teraz się biorę za opracowywanie. Bo na jakimś etapie trzeba zakończyć poszukiwania, żeby wymyślić formę książki, jak zacząć opowieść i jak nią pokierować... A to trudne, bo genealogia ...w zasadzie ... nigdy się nie kończy..
Pisanie opracowania zajmie Ci sporo czasu i energii. Bo to inna forma, bo musi być spójne... ciekawe... podparte źródłami (przypisy na każdej stronie).
I pewnie będziesz wkurzona jak rok po wydaniu Twojej książki większość do niej nie zajrzy... ale... może za dwa pokolenia, jacyś młodzi ludzie zaczną się zastanawiać, jak odtworzyć płytkę DVD ?! przecież to taka przestarzała technologia, a tylko tam są te super-ciekawe materiały prababci Jolanty!
Stanisław_Szwarc - 12-03-2014 - 20:19
Temat postu: Co będzie potem z owocem mojej pasji?
Jolu, jednak nie jesteś taką pesymistką, jeżeli przewidujesz, że znajdzie się następny nawiedzony.
Póki co, zbierajmy co się da o naszych przodkach, utrwalajmy dla wnuków i prawnuków nasze własne wspomnienia. Kiedyś one właśnie staną się prehistorią rodziny.
Opowieści mojej matki o życiu w przedwojennej Warszawie, wojnie i powstaniu słuchałem jak bajki (jak dobrze, że spamiętałem). Kiedyś taką bajką będą (po trochu już są) nasze opowieści o życiu w PRL.
Miejmy nadzieję, że pendrive czy twardy dysk nie staną się jakimś zawadzającym w domu szpargałem, który trzeba wyrzucić. To jednak coś innego niż stosy zdjęć i papierowych dokumentów. Poza tym, do "tych głupot" trzeba dojrzeć. Niektórzy dojrzewają dopiero na emeryturze. Pomóżmy im, żeby nie musieli żałować, że nie zapytali w odpowiednim czasie babci czy dziadka.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
Staszek
Sawicki_Julian - 12-03-2014 - 20:49
Temat postu: Co będzie potem z owocem mojej pasji?
Witam, ja też czasami mam dość tego ślepiania ze tu żył mój pra... i coś powinno być zapisane w starych księgach, szukam ale nie ma nic. To myślę sobie, może i dobrze nareszcie się zajmę żywymi, ale gdzie tam, zadzwonił telefon bo zmarł z rodziny, no to znowu trzeba to co mam nowego wydrukować, a na cmentarzu cała rodzina się spotyka bez zaproszeń i okazja pogadać i wcisnąć moją nową książkę, temu kto chce ją poczytać. Czyli nie ma takiego złego co by na dobre nie wyszło. A moja rada ; wychodzić na ulicę w ciemnych okularach, po to by nie widzieć jak się w głowę stukają ; pozdrawiam - Julian
krzysztof_kot - 12-03-2014 - 20:50
Temat postu:
Też miałem chwile takiej zadumy... Genealogia zajmuję się od 1,5 roku. Nikt inny w rodzinie (nie małej) nie zajmuje się i bardzo go nie ciągnie. Postanowiłem spisywać wszystko co robię. Jak nie mojemu synowi ( 14 marca kończy rok) to może ktoś inny za xxxx lat znajdzie gdzieś na strychu moje zapiski i powie... Łaaaa to się prax3dziadek napracował
Zawada_Cezary - 12-03-2014 - 20:50
Temat postu:
Witam serdecznie,
Wysunęła Pani bardzo ciekawy temat. Też, mimo iż jestem młody, mam nie raz takie obawy i myślę o tym co będzie kiedyś, kto przejmie lub przynajmniej zachowa to co udało mi się znaleźć odszukać o przodkach. Póki co pracuje nad tym już 6 lat, a najintensywniej od 2012 roku, wtedy to rozpocząłem poszukiwania w Archiwach Państwowych i Kościelnych etc. Martwi mnie to, że za duże grono osób nie interesuje się genealogią tak jak ja. Gdy zaczynam opowiadać o moim prapradziadku, o którym to nikt wcześniej nic nie wiedział, to niektórzy zaczynają ziewać . Jest się nad czym zastanowić, ale myślę że nie trzeba się przejmować. U mnie może być różnie, odkrywam w sobie powołanie, być może na jesieni będę w Seminarium,moje badania przystaną nie co,a w przyszłości złoże wszystko raczej na ręce mojego brata, który jest wrażliwy na te sprawy, ale przede wszystkim zależy mu na tym żeby przechowywać to co stworzyłem i dalej tworzę
Pozdrawiam Panią i wszystkich na Forum
P.S. Dodam Pani Jolu że mama mojej bratowej nazywa się Kozak i pochodzi z Zabrza a jej rodzice z Lubelszczyzny.
Rafael - 12-03-2014 - 22:54
Temat postu:
Ciekawe pytanie. Ponownie skłoniło mnie do zastanowień. Cieszę się, że nie jestem osamotniony w tym temacie.
Często o tym myślałem co będzie dalej z tym co odnalazłem, wiem o rodzinie, z moim drzewem.
Raczej nie widzę osoby, która mogłaby to przejąć. Wiele rzeczy mam w głowie: wspomnień, opowieści bliskich. Niektórzy w mojej rodzinie (szeroko pojmowanej) nie mają pojęcia nawet o "podstawowych" w moim pojęciu informacjach. Czasem wydaje mi się, że wiem dużo o mojej rodzinie, bo niektórzy pytają mnie o różne rzeczy, o których powinni wiedzieć, bo są dużo starsi.
Kiedyś myślałem, by spisać wszystkie opowieści i to co odnalazłem. Bliska osoba powiedziała mi, że musiałbym spisać wszystko, zarówno "dobre" jak i "złe", bez wybielania. Jeszcze nadal nad tym myślę, pamięć zanika. Patrząc na wiek bliskich mi osób, którzy odeszli, nie wiem czy zdążę przed własnym odejściem. Trochę też boję się opisywać wrażliwe historie, których osoby czytające mogę nie zrozumieć. A dla mnie niektóre wspomnienia są jak świętość. Zauważam, że duża część rodziny nie ma takiego przywiązania do takich wartości jak ja. Teraz większość ważnych wspomnień czy opowieści mam w głowie ja i moja mama.
Rozpisałem się, przepraszam.
Reasumując, też mam obawy. To pytanie skłoniło mnie do tego, by jeszcze raz i wnikliwiej rozważyć ten temat.
piotr_nojszewski - 12-03-2014 - 22:56
Temat postu:
Obawiam się, że należy zachować zdrowy poziom oczekiwań względem naszych potomków.
Genealogia to hobby czy też pasja albo nałóg a niestety nie jest to tak, ze po ojcu filateliście rodzi się zawsze córka filatelistka.
Zainteresowania przeszłościa jakoś wzrastają z wiekiem a przynajmniej mam takie wrażenie. )) Wiec szanse rosną z czasem.
Ale najlepiej jak planuje Maciej jakoś zabezpieczyć dokonania bo może kiedyś wśród potomnych z linii lewej lub prawej obudzi się zainteresowanie.
Jako ciekawostke podam, ze w Niemczech młodzi małżonkowie zachęcani sa do nabycia droga kupna rodzaju segregatora zwanego Stammbuch, w którym znajduje sie m.in. gotowe do wypełnienia drzewo genealogiczne od pradziadków do prawnuków.
Sawicki_Julian - 13-03-2014 - 08:39
Temat postu:
Witam ponownie Jolu, powtórzę za prezydentem z USA ; nie pytaj co dla Ciebie zrobił kraj, tylko co Ty zrobiłeś dla kraju, czyli róbmy swoje, albo słowa L. Walesy ; bierzcie sprawy w swoje ręce i dodam od siebie - zostawmy coś po sobie dobrego i co dalej będzie, trudno odgadnąć.
Przy okazji wspomnę tu o Cezarym i jego powołaniu, znałem p. Antoniego Zawadę, naprawiał też telewizory i w czasie kryzysu były trudności w stanie wojenny z lampami do naprawy telewizora. Pamiętam taki przypadek, że ja wracając w nocy z drugiej zmiany z huty na przystanku w w Rudkach, spotkałem Antoniego, wracał do domu z naprawy TV u ludzi. Zapytałem go czy może mi sprzedać takie lampy, bo po taki towar trzeba było jechać do Warszawy, Antoni chętnie mi je odstąpił i powiedział że u mnie możesz zawsze liczyć na koleżeńską pomoc. Co do pracy w zawodzie jako księdza, powiem że nie jest to takie proste życie księdza. To jest w pewnym rodzaju życie prawie jak świętego i obowiązek, np. chłop zawsze wygolony, zdrowy na pokaz i niosący pomoc w każdej sytuacji, śluby, czy pogrzeby. Kierowanie ludźmi z parafii, zadbanie o kościół, cmentarz, plebanie, jak na wsi to i pole do obsiania. Nie zależnie od wieku, zawsze o tej samej godzinie na służbie, np. na mszy. Mam nadzieję ze Jola się nie obrazi na mnie, o pisaniu z życia wzięte ; pozdrawiam - Julian
gostel - 13-03-2014 - 08:44
Temat postu:
Witam
Ja osobiście mam odpowiedź na to pytanie: przede wszystkim słucham opowiadań najstarszych, i zapisuję, zapisuję... bardzo często jest tak, że wiem wiecej, niż najbliżsi danej osoby. A człowiek w starszym wieku patrzy na swe życie inaczej, chce mówić. . Sprawy drażliwe staram się ujmowac delikatnie, np fakt, ze jedna z kobiet rozbiła małżeństwo i zamieszkała z czyimś mężem określiłam po prostu: zakochała się, straciła rozsądek. Nie każdy musi znać szczegóły. Tym bardziej, że w życiu wszystko jest możliwe i nikt nie wie, co komu los przyniesie;-) Przyznaję, miałam problem z ujawnieniem "tajemnicy poliszynela"-przed wojną jeden z braci dziadka został zabity przez przyszłego szwagra. Była tragedia, dziś żyją tylko dwie osoby, które były świadkiem tamtych wydarzeń. Czas zagoił rany, teraz już o tym mogą mówić nawet potomkowie tego, który zabił.
Jestem pewna, że drzewa genealogicznego nie można tworzyć tylko dla siebie . Bardzo często bowiem czytam, że np. z obawy przed niedoskonałością programów komputerowych, czy wręcz z obawy przed poczynaniami innych ludzi, twórcy drzew nie zapraszają nikogo do wspólpracy, nie udzialają upoważnień do wchodzenia na strony drzewa, a same drzewa tworzą tylko na swoim komputerze, bez publikacji w sieci. Ze względu na bezpieczeństwo-robią doskonale. Ale jakim cudem ktoś potem na przejąć "schedę"? Jak ma dowiedzieć się o godzinach poświęconych na zbudowanie drzewa? Tylko wtedy, gdy sam będzie mógł w odpowiedniej dla siebie chwili zanurzyć się w konarach drzewa i usłyszeć szept przodków...Nie oczekujcie, że ktoś z potomnych już teraz zainteresuje się Waszym drzewem i powie: "będę to kontynuować". Jeśli wielu ludzi będzie miało link i hasło dostępu do Waszego "dzieła"-jestem pewna, że kiedyś obudzi się ktoś, kto przejmie od Was "pałeczkę". Wiem, co mówię, bo tak było ze mną. Dwadzieścia pięć lat temu brat mojej babci zaczął spisywać wspomnienia, tworzyć poszczególne konary drzewa. A wtedy była to straszna praca z racji tego, że nasza rodzina jest rozsiana po całej Polsce i poza granicami: szedł na pocztę, brał książki adresowe miast, spisywał dane nazwiska i numery telefonów a potem po prostu dzwonił do ludzi z zapytaniem o najstarszych przodków... Naprawdę wiele zdziałał, do dziś jestem mu wdzięczna i wiem, że nasze drzewo istnieje tylko dzięki jego uporowi. Przyznaję, że wtedy zainteresowałam się drzewem tylko na chwilę: gdy po rozmowach telefonicznych ludzie zaczęli przysyłać zdjęcia. Stare fotografie zawsze mnie przyciągały, jak magnes. Ze zdziwieniem stwierdzałam, że nieznani dotąd ludzie, których podobizny widniały na nadesłanych zdjeciach, są bardzo podobni do tych, których znam...Brat babci zbierał wieści i spisywał na szpaltach papierowych kart, ja czasem to przeglądałam...Ale najważniejsze: wiedziałam, że to jest i gdzie to jest. Kiedy zmarł, poprosiłam o jego zapiski. Przeleżały u mnie dobrych kilka lat. Aż przyszedł dzień, gdy poczułam, jakby otworzylo się moje trzecie oko. To był czas po śmierci mojej Mamy. Nagle zapragnęłam rozłożyć na stole wszystko, co zebrał brat babci. Wszystkie dzieje mojego rodu ulożyły się w całość. I zaczęło się moje szaleństwo. Przepisałam wszystko ze szpalt dziadka do programu komputerowego, dodałam zdjecia. Przodkowie staneli mi przed oczami, jak żywi. Zaprosiłam do tworzenia drzewa członków mojej bliższej i dalszej rodziny. Niektórzy zajrzeli tylko raz, ale niektórzy, jak i ja, zaglądają prawie codziennie. Drzewo rośnie i rośnie. Nawet nie zastanawiam się, kto to kiedyś przejmie, bo wiem, że kiedyś, komuś również nagle otworzy się trzecie oko, nawet może to być, gdy mnie już nie będzie. Ale ten ktoś, tak jak i ja przed laty, musi wiedzieć, że drzewo istnieje i musi mieć prawo dostępu do niego.
To jest moja refleksja i osobista recepta na wieczne życie drzewa. Każdy musi znaleźć swoje rozwiazanie, jak to w życiu;-)
Życzę samych pięknych znalezisk!
Małgorzata
jakozak - 13-03-2014 - 10:16
Temat postu:
Dziękuję Wam pięknie za wsparcie.
Julian, delaczego miałabym się obrazić. Nie żartuj. To mądre, co napisałeś.
Meduza - 13-03-2014 - 13:26
Temat postu:
Witam ,
W zeszłym roku zwróciła się do mnie córka brata ciotecznego o informacje rodzinne do założenia drzewka . Usiadłam , spisałam wszystko co pamiętałam . Wykonałam kilkanaście telefonów do osób które pamiętałam i uzupełniłam informację rodzinne , mojej babci i dziadka oraz ich rodzeństwa ( nikt z żyjących członków rodziny nie znał imion pradziadków ,ze strony mamy ) i nasze drzewko zaczynało się od 1900 roku . Patrząc na zapisane kartki postanowiłam stworzyć drzewko i zaprosić do współpracy jak najwięcej osób . Miałam profil na nk i zaczęłam poszukiwania rodziny i rozsyłałam informację o założonym drzewku . Drzewko rosło , a mój apetyt na odnalezienie większej ilości żyjących krewnych i wkręcenia ich w tworzenie drzewka rósł z dnia na dzień , Stworzyłam drugie drzewko , rodziny ze strony taty i użyłam tego samego schematu . Wpisałam co wiedziałam i szukam żyjących członków rodziny , i wkręcam ich w budowanie wspólnego drzewka ..W sierpniu znalazłam - zapoznałam gałązkę rodzinną z USA . To oni namówili mnie bym założyła profil na facebook w celu bliższego zapoznania . Nie ominę zaznaczenia zdziwienia moich wnuków jak otrzymali zaproszenie od babci na facebook-u , która ich ostrzegała , a sama założyła profil ,a z czasem założyłam strony rodzinne ( czyli grupy rodzinne ), na których umieszczam -y informacje o rodzinie . Co wiemy , kogo i gdzie szukamy .
Niedawno znalazłam stronę Genealodzy pl. i dzięki pracy ludzi dobrej woli , ludzi związanych z genealogią nasze drzewko ruszyło niektóre z gałązki drzewka są w 1790 roku , znamy nie tylko pradziadków , ale już prapr…. i ich rodzeństwo . Każdą znalezioną informacją dzielę się na stronie rodzinnej . Kilka osób w wolnych chwilach pomaga w szukaniu inni może obudzą się za kilka lat , a ja zadawalam się tym , że stworzyłam początek badań korzeni rodzinnych i staram się zebrać jak najwięcej informacji i im przekazać
Najważniejsze jest to , że jesteśmy , szukamy przodków i korzeni , spisujemy rodzinne historie , które warte są upamiętnienia i przekazania . Nie zastanawiajmy się co będzie gdy nas nie będzie róbmy swoje
Pozdrawiam Anna
Behem - 14-03-2014 - 12:32
Temat postu: Re: Co będzie potem z owocem mojej pasji?
Markowski_Maciej napisał:
I mimo, że drzewa "kradną" to wpisałem swoje dane do myheritage i geni.
Przepraszam, o co chodzi z tym, że kradną?
Agnieszka
Sawicki_Julian - 14-03-2014 - 12:54
Temat postu: Re: Co będzie potem z owocem mojej pasji?
To tak Agnieszko się to nazywa, jak ktoś sobie zciągnie czyjeś drzewko do swojego bez pozwolenia właściciela. Może z rodziny ktoś, albo tak dla powiększenie ilości ludzi w swoim hobby z genealogii. Ale drzewka z korzeniami nikt nie wyrwie, tylko będzie dwa takie same, bo skopiowane w necie ; Julian
Jana - 14-03-2014 - 13:11
Temat postu: Re: Co będzie potem z owocem mojej pasji?
Wczoraj mój 19 letni syn powiedział do mnie "mamo - napisz książkę o tej naszej genealogi". Ja się zaczęłam śmiać i odpowiedziałam mu - tylko kto ją będzie czytał ? Adaś skomentował to tak, że przecież pewnie znalazło by się paru chętnych, choć nie zakręconych tak jak ja...bo historie ciekawe opisuję, a nie suche fakty.
Trochę mnie podniósł na duchu, bo myślałam po ostatnich jego stwierdzeniach "że nie ogarnia i bym mu nie tłumaczyła"... a jednak może nie wyrzuci tych moich zapisków jak ja odejdę. Muszę jednak zacząć go wciągać choć troszeczkę, bo jest jedynakiem i to on musi to wszystko po mnie przejąć
Dodał też, bym szukała spadków Jak to młodzież - kasa na pierwszym miejscu.
Marcin_Mądry - 14-03-2014 - 16:15
Temat postu: Re: Co będzie potem z owocem mojej pasji?
Chyba każdy z nas ma takie chwile, w których zastanawia się co będzie dalej z tym co już udało się zebrać. Póki co, sam nie wiem. Na tę chwilę ważne jest dla mnie to, że zajmuję się czymś szalenie ciekawym, a Bliscy, może nie aż tak "zakręceni" mogli zobaczyć nowe zdjęcia, albo dowiedzieć się czegoś, o czym do tej pory nie mieli pojęcia.
No i chyba najważniejsze- rodzinna Starszyzna jest niezwykle zadowolona, że jest ktoś, kto pamięta o pokoleniu nie tylko Ich, ale i jeszcze dalej. Cieszą się zwyczajnie, że są komuś potrzebni
Pawłowski_Henryk - 14-03-2014 - 21:42
Temat postu:
Najważniejsze to wydrukować. Jeżeli nie ma pomysłu na całą książkę to przynajmniej znalezione źródła i drzewo i zakamuflować w kilku bibliotekach czy archiwach
Obok genealogii interesuję się etnografią, budownictwem drewnianym mojego regionu.
Najstarsze drewniane domy ginęły już od lat 60-tych XX wieku. Do naszych czasów dotrwały strzępy. Gdybym wtedy mógł być na moich wioskach i sfotografować, przerysować plany.
Dotarłem do prac etnografów którzy to zrobili właśnie w latach 70-tych. Na zwykłych kartkach z zeszytu, na fotografiach.
Potem nikt pozostawionych teczek nie przeglądał a po 50 latach są jak relikwie.
Potem dotarłem do fotografów którzy ok 1901 fotografowali stare domy. Popatrzyłem na wioski ich wzrokiem, cofnąłem się znów w czasie.
Potem odnalazłem grafiki z 1823 roku jak wtedy wyglądały wioski.
Mogę tylko apelować by poszukiwania drukować i rozrzucać ślady gdzie tylko się da.
Znajdą się kolejni, myśmy przecież też się znaleźli
Jana - 14-03-2014 - 21:53
Temat postu:
Ciekawy pomysł....
Olczyk_Paweł - 14-03-2014 - 22:48
Temat postu:
Witam
Przeżyłem czterdzieści lat i nigdy genealogia, poszukiwania rodzinnych korzeni mnie nie interesowały. Opowieści moich bliskich wydawały mi się nieciekawe i nużące. Aż przyszedł taki czas, że na wszystko spojrzalem z trochę innej perspektywy. Od tamtego okresu minęło już dwanaście lat. Lat poszukiwań i dużych sukcesów. I nie jest dla mnie najważniejsze, czy moje dziecko będzie kontynuowało dzieło. Robię to, co kocham, a za jakiś czas się okaże. Może będzie tak, jak ze mną?
Pozdrawiam. Paweł
jakozak - 15-03-2014 - 09:48
Temat postu:
Nie chodzi o kontynuowanie. Chodzi o to, żeby nie poszło na śmietnik.
Lina - 15-03-2014 - 12:27
Temat postu:
Można chyba przekazać do muzeum , zapytać tylko w jakiej formie .
Na forum też pewnie znajdzie się chętny , na co ja liczę i cierpliwie czekam .
Kopie wszystkiego co znalazłam przekażę może także jakiejś firmie zajmującej się poszukiwaniami. Mam już ”na oku” użytkownika tego forum i nie tylko , zwłaszcza że spowinowacony. Jeżeli tylko zechce. Lepsze to miejsce niż kosz .
Książka z wysyłką do bibliotek to jest bardzo dobry pomysł ale niestety nie mam talentu do pisania ,nad czym szczerze ubolewam. Pozdrawiam .Lina
Mendyka_Grzegorz - 15-03-2014 - 22:34
Temat postu:
Pawłowski_Henryk napisał:
Najważniejsze to wydrukować. Jeżeli nie ma pomysłu na całą książkę to przynajmniej znalezione źródła i drzewo
i zakamuflować w kilku bibliotekach czy archiwach
Mogę tylko apelować by poszukiwania drukować i rozrzucać ślady gdzie tylko się da. Znajdą się kolejni, myśmy przecież też się znaleźli
Lina pisze:
Książka z wysyłką do bibliotek to jest bardzo dobry pomysł
ale niestety nie mam talentu do pisania ,nad czym szczerze ubolewam. Pozdrawiam .Lina
otóż w naszym Śląskim TG staramy się wydawać Zeszyty ŚTG gdzie zamieszczamy, cytuję: - nasze własne relacje koleżanek i kolegów opisujące genealogiczne peregrynacje oraz efekty poszukiwań... zatem papierowa forma zaprezentowania swoich pasjonackich działań i efektów powinna się sprawdzić w formule „Zeszytów ŚTG”.
Jestem przekonany, że wskazanie możliwości wydania drukiem dzieła własnego
będzie działało mobilizująco na wszystkich członków Towarzystwa.
Będzie zachęcało do wzmożonych genealogicznych poszukiwań, udziału we wspólnym wydawnictwie,
a nawet inspirowało do indywidualnych.
Oczywiście wydawnictwo ma ISBN zatem egzemplarze obowiązkowe idą do 22 określonych ustawą
dużych bibliotek oraz rozdajemy bibliotekom zaprzyjaźnionym.
Jeśli ktoś chciałby zapoznać się z naszym Zeszytem 1/2012 w pliku pdf [5MB]
to proszę napisać na priv lub mój adres ze strony gento
pozdrawiam
Grzegorz
gienia - 16-03-2014 - 16:20
Temat postu:
Witam,
a kto sponsoruje te zeszyty ŚTG, bo my też się zastanawiamy nad wydaniem naszych genealogicznych wspomnień.
Wydać jako książkę, to dzisiaj zły pomysł, bo pouczono mnie w księgarni, że oni boją się handlować czyś takim. Mały obrót, mała kasa. I może dlatego nie mogę dostać nigdzie, nawet w internetowej księgarni, książki pt "Księga kryminalna miasta Dobczyc ..." autor p. Mikuła.
Jak się ten czas zmienia.
Gienia.
Mendyka_Grzegorz - 16-03-2014 - 21:44
Temat postu:
gienia napisał:
Witam,
a kto sponsoruje te zeszyty ŚTG, bo my też się zastanawiamy nad wydaniem naszych genealogicznych wspomnień. ...
nie mogę dostać nigdzie, nawet w internetowej księgarni, książki pt "Księga kryminalna miasta Dobczyc ..." autor p. Mikuła....Gienia.
-wszystkie koszty wydania pokrywają członkowie ŚTG/składki/, autorzy mają prawo dołożyć więcej
...i za to prawo do większej ilości egzemplarzy autorskich.
-naszymi Zeszytami nie handlują księgarnie, to nie biznes;
-Zeszyty rozdajemy, ale apelujemy o wsparcie następnych zeszytów poprzez dobrowolną darowiznę na cele statutowe ŚTG
-Księgę kryminalną dostaniesz na allegro: http://allegro.pl/ksiega-kryminalna-mia ... 84102.html
Grzegorz
Węgrzyn_Ania - 16-03-2014 - 22:41
Temat postu:
Bardzo mnie ten temat zainteresował, ale nie w sensie edytorskim. Przyznam, że moje kilkuletnie działanie na polu genealogii nie skłoniło mnie do zastanowienia "co to będzie jak mnie nie będzie". Chętnie jednak zapoznałam się z odczuciami i rozterkami innych oraz sposobami zatrzymania w czasie wszystkich zdobyczy. Dalej jednak nie zastanawiam się co mam zrobić ze swoimi zbiorami. Cała moja działalność sprawiła mi radość i mocno podniosła mnie na duchu, gdy okazało się, że nie jestem "znikąd". Wiedziałam, że moja rodzina jest liczna, dużą część znałam jeszcze w latach dziecięcych, ale to wszystko miało miejsce tu i teraz. Jednak kim byli moi dziadkowie, pradziadkowie? Skąd pochodzili? Gdzie i jak żyli? Miałam tylko jedną babcię, którą znałam i kochałam, inni byli tylko strzępkiem opowiadania mojej mamy, starą fotografią ślubną cudownie zachowaną przez wojnę, wizyty na cmentarzu na grobach bliskich i zabawa jak w parku. Czas dorosłości bardziej oddalił niż zbliżył do krętych ścieżek genealogii, praca, dzieci, dom pochłaniały bez reszty każdą sekundę życia i sporo czasu musiało upłynąć, aby "dorosnąć" do zainteresowania się swoją przeszłością tak samo jak przyszłością. Impulsem do tego są różne sytuacje, ja sama znalazłam się na krawędzi życia i jak doszłam już do siebie ogarnęła mnie ogromna chęć rozwiązania zagadek rodzinnych. Bardzo mnie do tego dopingował chrzestny, który poprosił o rozwiązanie jego zagadki rodzinnej. Do tej pory nie udało mi się to jeszcze całkowicie zrobić, ale byłam osobą, która doprowadziła do jego spotkania z kuzynką po upływie ok. 60 lat. Cieszyłam się jak dziecko, gdy mogłam mojej mamie przekazywać nowinki dotyczące jej rodziny. Niestety, odeszła, ale informacje jakie od niej uzyskałam, to najcenniejszy spadek jaki otrzymałam. Jestem jej wdzięczna, ale ona też nie zastanawiała się co się z tym stanie później. Ważne było, że może cieszyć się nowymi informacjami w danej chwili.
Możliwe, że będę się w przyszłości martwiła, co z tym moim znaleziskiem zrobić. Jednak dzięki waszym propozycjom coś wartego uwagi znajdę dla siebie. Może znajdą się jakieś inne możliwości. Mam nadzieję, że szeroko pojęte zajęcie zwane poszukiwaniem genealogicznym, w dalszym ciągu będzie mnie zadowalało i dawało szczęście.
Pocieszam wszystkich, którzy mają dylematy, róbcie swoje a będzie co będzie.
jakozak - 17-03-2014 - 10:27
Temat postu:
Bardzo Wam dziękuję za wypowiedzi. Czytam je pilnie i dowiaduję się naprawdę ciekawych rzeczy.
Marzena64 - 19-03-2014 - 14:14
Temat postu:
Witam wszystkich
Genealogią rodziny zajmuję się od kilku lat i trochę się wszystkiego nazbierało. Niestety, "bakcylem" genealogicznym nieudało mi się nikogo z rodziny zarażic. Zdarza się też , że słyszę " jak niemasz co robic, to możesz się pobawic w detektywa". Przyjmuję to z przymrużeniem oka, bo każdy ma prawo do własnych upodobań i na siłę niemam absolutnie ochoty nikogo uszczęśliwiac. Jednak przykro się robi, kiedu ofiarowując komuś z rodziny z wielkim trudem zdobytą kopie metryki słyszę:" Przyda się na podpałkę do kominka".
No, ale do sedna sprawy!
Od jakieś już czasu chodzi mi po głowie pewien pomysł. Chciałabym opracowac i wydac książkę w 5-6 egzemplarzach, która zawierałaby oprócz materiałów dawniejszych, czyli informacji o osobach już nieżyjących, na końcu opis losów moich i mojego męża, niemieszkamy już od ponad 30 lat w Polsce. Byłyby to wspomnienia od prapradziadków ,zbiory dokumentów, zdjęc, miejscowości, aż po czasy prawie obecne i przeznaczone dla moich dzieci i wnuków.
I teraz konkretne pytanie z mojej strony. Czy ktoś już coś takiego zrobił i jak sie do tego zabrac? Napewno wszystkie te informacje trzeba zebrac na CD, no ale co potem? Czy są wydawnictwa, może jakieś prywatne drukarnie w Polsce ( jestem często w Warszawie) które wydałyby taki projekt w 5-6 egzemplarzach? Bo chyba rzadnych zezwoleń nietrzeba?
Będe wdzięczna za każdą wiadomośc.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam
Marzena
Markowski_Maciej - 19-03-2014 - 15:07
Temat postu:
Książki sensu stricto w kilku egzemplarzach się nie opłaca wydrukować - koszt puszczenia maszyn i sam ich rozruch będzie kosztował wielokrotnie więcej. Chyba nawet 100 szt. jest poniżej granicy opłacalności. Natomiast parę sztuk można wydrukować w niemal w dowolnym bardziej zaawansowanym punkcie Xero - porządniejszej drukarce. Niektórzy nazywają to drukiem cyfrowym. Kluczową sprawą jest chyba oprawa. Skład też robią. W Warszawie jest ich do koloru i wyboru. Przykład spod dużego palca: http://www.druk24h.pl/jak-dojechac
Cennik wydawnictwa książkowego http://www.druk24h.pl/cennik-1.
Zdaje mi się, że korzystałem z nich jako firma i nie było problemów.
Myślę, że można znaleźć tańszą opcję.
I taki przykład książki wydanej w trochę większym nakładzie:
http://www.kimonibyli.pl/dobra-rzewnie-mrozy-zaruskich/
Pozdrawiam
Maciej
Mendyka_Grzegorz - 19-03-2014 - 16:19
Temat postu:
Marzena64 napisał:
...Od jakieś już czasu chodzi mi po głowie pewien pomysł. Chciałabym opracowac i wydac książkę w 5-6 egzemplarzach, ...
.. Czy ktoś już coś takiego zrobił i jak sie do tego zabrac? Napewno wszystkie te informacje trzeba zebrac na CD,
GM: można na CD, ale też wystarczy przygotować/zredagować plik w WORD, zapisać go w PDF i taki plik .pdf wysłać do drukarni.
Po uzgodnieniach szczegółów [format, okładka, rodzaj i gramatura papieru, kolory/lub cz-b, ilość egz, koszty]
zamawiamy -można mailowo, jakaś uzgodniona przedpłata...i po kilku dniach, może kilkunastu mamy swoją Książkę Rodzinną.
Tak nazywamy jednostkowe wydawnictwa w naszym ŚTG:
nasi członkowie wydawali prywatnie kilka, kilkadziesiąt, a nawet w dwóch egzemplarzach;
teraz ten szalony eR planuje wydanie 200 stronicowej [b]biblii w jednym egzemplarzu ![/b]
no ale co potem? Czy są wydawnictwa, może jakieś prywatne drukarnie w Polsce które wydałyby taki projekt w 5-6 egzemplarzach?
GM: oczywiście, że są. Wystarczy poszukać w I-necie. Mamy we Wrocławiu zaprzyjaźnionego wydawcę-drukarnię co zrobi nam WSZYSTKO ! /adres na priv/
Bo chyba rzadnych zezwoleń nietrzeba?
GM: nie trzeba nic. tylko jeśli wydajemy z ISBN to obowiązkowe 22 egzemplarze musimy rozesłać do wyznaczonych bibliotek w Polsce.
Wydane bez ISBN kilka/naście/dziesiąt/set egzemplarzy do niczego nie zobowiązuje.
Maciej:Książki sensu stricte w kilku egzemplarzach się nie opłaca wydrukować
GM: pojęcie co się opłaci jest względne. Dla mnie i wielu Kolegów Genealogów wydanie swojej Księgi Rodzinnej jest warte każde pieniądze
Jeśli ktoś chciałby jeszcze o tym porozmawiać to zapraszam na spotkania ŚTG lub skype lub mail jak poniżej
Grzegorz
Marzena
dla Marzeny ukłony
Markowski_Maciej - 19-03-2014 - 16:57
Temat postu:
Mendyka_Grzegorz napisał:
Maciej:Książki sensu stricto w kilku egzemplarzach się nie opłaca wydrukować
GM: pojęcie co się opłaci jest względne. Dla mnie i wielu Kolegów Genealogów wydanie swojej Księgi Rodzinnej jest warte każde pieniądze
Książka sensu stricto - puszczona na prawdziwych maszynach drukarskich - offsetowych. Małe nakłady (szczególnie kilku egzemplarzy) tłucze się na dużych drukarkach zwanych drukarnią cyfrową. W tym sensie się nie opłaca, że tak samo wyglądającą rzecz (prawie - dla laika głównie różni się zapachem, wyraźnie widać różnicę na apli) można mieć za kilkadziesiąt złotych zamiast za setki czy tysiące.
I robi to praktycznie każdy większy zakład, których w Warszawie są dziesiątki.
A że wydanie księgi rodzinnej jest bezcenne to pisałem w chyba drugim poście tej dyskusji. tylko po co robić na offsecie? Dla zapachu? Wole wydać te pieniądze na zakup innych książek.
Pozdrawiam
Maciej
mgiers - 19-03-2014 - 17:08
Temat postu:
Chciałbym przekonać wszystkich niezdecydowanych - piszcie, opisujcie, dzielcie się z rodziną owocem swojej niejednokrotnie wieloletniej pracy.
Ja tak zrobiłem kilka lat temu:
https://picasaweb.google.com/lh/photo/1nBVRbnA3K-w7sAYZt6qIvBJ998thLbY3qAhUKG6O6M?feat=directlink
to okładka albumu o genealogii mojej rodziny.
Gwarantuję niesamowitą satysfakcję ze swojej pracy. Oczywiście, historia się zmienia i już w miesiąc po wydaniu coś byśmy dopisali i zmienili, dlatego wersja elektroniczna ( internetowa) jest nieodzowna.
Ktoś napisał, że wydanie kilku sztuk się nieopłaca. Nie powinno się tak tego postrzegać. W moim przypadku wydałem album z pomocą dużej firmy Foto...ker, zależało mi na jakości, normalna cena 1 szt albumu A4 to około 130pln, ale jak się dobrze przyczaić to można skorzystać z licznych promocji i za połowę tej ceny też się da, na znanym portalu aukcyjnym są podobne oferty w znacznie niższych cenach.
Rodzina, wspomnienia, nasi przodkowie - to wszystko jest bezcenne, warte każdych pieniędzy, skoro jesteśmy na tym portalu to chyba dlatego, że w to wierzymy. Nie oczekujmy, że od razu zostaniemy docenieni za naszą pracę, czasami ktoś może popukać się w czoło widząc co robimy - i co z tego? Robimy to co lubimy, dla siebie, dla rodziny, dla potomnych...
Tomek_Wojtaszek - 19-03-2014 - 17:11
Temat postu:
Markowski_Maciej napisał:
Książka sensu strict e
'sensu stricto' albo 'stricte' (jako przysłówek - bez 'sensu')
http://pl.wiktionary.org/wiki/sensu_stricto
HTH
(-) Tomek Wojtaszek
Markowski_Maciej - 19-03-2014 - 17:40
Temat postu:
Tomek_Wojtaszek napisał:
Markowski_Maciej napisał:
Książka sensu stricte
'
sensu stricto' albo '
stricte' (jako przysłówek - bez '
sensu')
http://pl.wiktionary.org/wiki/sensu_stricto
HTH
(-) Tomek Wojtaszek
Dziękuję za uwagę
poprawiam na górze aby w oczy nie kłuło
Maciej
Fedorczyk - 19-03-2014 - 18:58
Temat postu:
Witam!
Od 8 lat zajmuję się genealogią mojej rodziny. Przeglądając rodzinne zdjęcia i dokumenty, których było coraz więcej i więcej, postanowiłem to dokumentować w formie elektronicznej. Opisywanie dokumentów a przede wszystkim zdjęć , często znalezionych w pudełkach, zapomnianych, nieopisanych prawie nie do odgadnięcia-kto, co i gdzie były zrobione. Tak zgromadzony materiał postanowiłem przelać na papier. Pierwsza książka to historia moich nieżyjących dziadków- Marianny i Jana Fedorczyków- (1897-1995r)- opisana w dokumentach i fotografii jakie udało mi się zdobyć w całej rodzinie, archiwach, publikacjach itp. Pierwsze wydanie liczyło 160 stron, II wydanie 200 stron i wydrukowałem dla najbliższej rodziny, na własnej domowej drukarce HP- 8 egz. Teraz wszyscy mają komplet dokumentów i zdjęć związanych z historią moich dziadków- od narodzin aż po śmierć. Niektórzy mają te książki w formie elektronicznej. W moim komputerze powstaje kolejne III wydanie tej książki. Rodzina jest zadowolona i oczekiwała na kolejne książki. I tak dokumentowałem kolejne rodziny- moich i żony rodziców. Zacząłem też opracowywać kolejne historie podstawowych rodzin występujące w moim drzewie. I tak powstały książki o rodzinach – Lamparskich, Guttmanach, Kwiatkowskich, Leporynich, Galińskich. Niektóre egzemplarze trafiły aż za ocean. Obecnie pracuję nad I wyd. szerszego opracowania „Historii Rodziny Fedorczyków w Polsce”. Ponieważ genealogia to niekończąca się historia, a więc w komputerze powstają kolejne strony nowoodkrytych aktów, dokumentów, zdjęć i faktów z bogatego życia naszych przodków a i nasi najbliżsi też piszą codziennie swoją historię , którą też warto udokumentować. Na pewno wszystkiego nie zrobię ale mam już w rodzinie osoby które podejmą moje rodzinne badania, może nawet zrobią to lepiej. Niektórzy już opracowali swoje książki o swoich najbliższych lub swoich rodzinach. Ważne że ziarno opisywania dziejów naszej rodziny zostało zasiane a ich ciekawa historia będzie nie zapomniana.
Pozdrawiam
Zbyszek Fedorczyk
Marzena64 - 20-03-2014 - 10:30
Temat postu:
Witam wszystkich
Bardzo dziękuję za odpowiedzi na moje pytania.
Do Maćka Markowskiego: Dziekuję za linki, jak widać możliwości są, przy następnym moim wypadzie do Warszawy zasięgnę informacji w punktach Xero, cennik też się przydał.
Do Grzesia Mendyki: Dziękuję za obszerną informację, 5-6 sztuk egzemplarzy jest wystarczająca, wspaniale, ,że jest możliwość zwrócenia się do zaprzyjażnionej drukarni. Czy jest możliwość kontaktu z nią ?
Również ukłony w Twoją stronę
Do Macieja ( mgiers)
Moje wielkie gratulacje ! Maćku, Twoja okładka albumu wygląda imponująco!
Możesz być dumny! Wygląda bardzo profesjonalnie.
Do Zbyszka Fedorczyka:
Zbyszku, jestem pełna podziwu dla Twojej pasji i pracy, którą włożyłeś w
wydanie książki. Ponieważ nasze poszukiwania nigdy się niekończą i mamy nadzieję, że jeszcze coś znajdziemy, myślę, że CD jest dobrym rozwiązaniem, bo zawsze można coś dodać.
Jednocześnie można mieć dwie wersje : CD ( jako nigdyniekończącąsięhistorię) i wydaną książkę, którą można w każdej chwili wziąść do ręki i się nią delektować.
Uważam, że Twój pomysł, wydania książek nr.1, 2 itd.jest też mądry.
Po przemyśleniu, chyba lepiej będzie, jeśli najpierw w książce I, będzie opis historii przodków, a opis moich losów- będzie tematem na książkę II.
Cieszę się na wykonanie tej pracy, ale jednocześnie, niechcę się " zakopać" w tym wszystkim i czegoś pominąć. To też niema być praca na akord, ale przyjemność. A czy zaczętą przeze mnie pracę ktoś będzie kontynuował?
W każdym razie moje dzieci, urodzone i wychowane zagranicą, miałyby trudno same zdobyć kiedyś wiadomości o przodkach ich rodziców.
Ja sama zaczęłam sie genealogią interesować dopiero , kiedy sama dostałam dzieci. W każdym razie chcę im pozostawić zebrane wiadomości o ich przodkach, skąd się wywodzą, a w drugiej części, już tej nowszej, o nas, o Polsce PRL-owskiej, naszym w niej dzieciństwie i emigracji.
A resztę ...jeśli kiedyś będą chcieli, sami spiszą...
Serdecznie pozdrawiam wszystkich
Marzena
Kolank0 - 20-03-2014 - 12:21
Temat postu:
W dobie druku cyfrowego wydanie książki nie jest problemem. Przy niskich nakładach najdroższą i najtrudniejszą rzeczą jest skład i przygotowanie książki do druku. Sam druk to grosze.
JarekK - 20-03-2014 - 13:07
Temat postu:
a jak ktoś chce mieć ładniej niż z Word'a to do składu można użyć darmowego Scribusa
http://www.scribus.net/canvas/Scribus
Mendyka_Grzegorz - 20-03-2014 - 22:28
Temat postu:
Marzena64 napisał:
wspaniale, ,że jest możliwość zwrócenia się do zaprzyjażnionej drukarni. Czy jest możliwość kontaktu z nią ? Marzena
wysłałem kontakty na priv
G
stempelixx - 26-03-2014 - 18:38
Temat postu: Re: Co będzie potem z owocem mojej pasji?
Wydanie książki to rzeczywiście wspaniały pomysł, może sama o tym pomyślę.
Stefanie - 13-06-2014 - 20:12
Temat postu: Re: Co będzie potem z owocem mojej pasji?
jakozak napisał:
Wciągnęłam się w tę "swoją" genealogię.
Tak dużo znalazłam. Tak ciekawych rzeczy. Taką wspaniałą historię.
A po mnie najprawdopodobniej wszystko pójdzie na śmietnik. Nie mam żadnych złudzeń co do tego, że ktoś "te głupoty" schowa w jakieś miejsce, gdzie poczekają na następnego "nawiedzonego". Przecież teraz się liczy tylko robota. Szkoda mi.
Czy Wy też macie takie obawy?
Maślanek_Joanna - 14-06-2014 - 07:05
Temat postu: Re: Co będzie potem z owocem mojej pasji?
jeszcze co do formy książkowej - pewnym rozwiązaniem jest fotoksiążka. Nie jest to ideał, bo jest raczej przewidziana do edycji zdjęć, a nie tekstu i dosyć drogo wychodzi, ale do opracowań, gdzie zamieszczamy tekst, zdjęcia drzewka - nieźle się sprawdza. Wymaga dużego wkłady pracy własnej, ale wygenerowałam 2 takie "wydania" o 2 gałęziach rodziny i jestem zadowolona z efektu.
Joanna
piotr_nojszewski - 14-06-2014 - 07:23
Temat postu: Re: Co będzie potem z owocem mojej pasji?
Dla osób które nurtuje problem "co z tym będzie" ciekawa może być informacja, że w niektórych krajach (o ile pamiętam np w Wielkiej Brytanii) towarzystwa genealogiczne przyjmowały w depozyt/do biblioteki wywody przodków lub podobne materiały będace owocem pracy członków. Były one udostępniane osobom, które wykazały się pokrewieństwem.
Oczywiście wymaga to lokalu i biblioteki. I zawsze jakiegoś uporządkowania.
W aktualnych realiach myślę, że taką rodzinną książeczkę można spróbować przekazać do Biblioteki Narodowej. Ale to luxny pomysł - nie wiem co a to biblioteka.
UMINSKA_IWONA - 06-08-2014 - 01:08
Temat postu: Re: Co będzie potem z owocem mojej pasji?
Wspaniale by było, gdyby Nasze prace mogły kontynuować potomkowie Nasi - osobiście ciut na to liczę, że jedno z moich dzieci będzie miało ochotę na kontunuację.
Jednak rodzina już żyjąca nie uchyla żadnej tajemnicy, nic nie mówi, twierdząc najczęściej, że nie pamięta. Takie zachowania irytują, zniechęcają - jednak nie poddaję się. Zaglądam jak najdalej i szukam jak najwięcej.
Wydanie książki to wspaniałe zwieńczenie pracy i podsumowanie wszelkich starań
W moim przypadku jest zawsze ta część rodziny, która wogóle o tym słyszeć nie chce... nie mówię już o założeniu bloga, na który miałabym ochotę - szans żadnych. Zakładać i pomijać niektóre osoby, kłótnie, pretensje... - szkoda zachodu...
Dlatego bardzo Wam zazdroszczę, za możliwości i otwartość coś wspaniałego...
Smoktadeusz - 25-02-2017 - 12:10
Temat postu: Wydanie książki
Witam
Mam pytanie. Chciałbym wydać spisane dzieje moich rodzin. Czy ktoś wie gdzie można to zrobić tanio ale dobrej jakości. Czy ktoś korzystał z Ridero, albo podobnych wydawnictw??
Albo jakaś inna podpowiedź.
slawek_krakow - 25-02-2017 - 13:14
Temat postu:
Na tak postawione pytanie nie ma odpowiedzi. Podaj ilość stron, nakład, jaki papier, rodzaj oprawy, czy druk ma być czarno-biały czy w kolorze (jeśli tak to ile stron kolorowych) itd, to wtedy coś się doradzi.
Smoktadeusz - 25-02-2017 - 13:31
Temat postu:
Stron ok 150 oprawa miękka kolor na 4 stronach okładki, nakład to nie wiem bo może się okazać ze 100 sztuk się nadziej opłaca niż 20. Papier kredowy ew. 125 gr.
WiktorK - 25-02-2017 - 14:43
Temat postu:
Witam,
Proponuję popatrzeć na all..... , trochę tego jest, może coś Pana zainteresuje
Pozdrawiam
Wiktor
Markowski_Maciej - 25-02-2017 - 15:19
Temat postu:
Z wydawnictwa nawet takiego jak Ridero warto korzystać, gdy się chce sprzedawać w księgarniach czy w inny sposób na dużą skalę, a nie chce się bawić z dystrybucją.
W mniejszych nakładach warto albo samemu złożyć albo powierzyć to jakiemuś fachowcowi, których jest dużo na rynku. Następnie samemu wybrać drukarnię, których również jest bardzo dużo. Warto też książkę dać przynajmniej do sprawdzenia redaktorowi - zawsze przyda się kolejna para oczu przy zczytywaniu.
jamiolkowski_jerzy - 25-02-2017 - 15:26
Temat postu:
Za książkę w nakładzie 10 egzemplarz (z zamysłem rozdania rodzinie i poważnie zainteresowanym), okładka kolor, bardzo porządny papier, 242 strony zapłaciłem w drukarni komputerowej 230 zł.
Porządne drukarnie zwykle maja opcję umożliwiająca zrobienie samodzielnie kalkulacji
100 egzemplarzy kosztowałoby mnie niewiele więcej (około 100 zł) ale mając możliwość umieszczenia książki na Podlaskiej Bibliotece Cyfrowej z góry z nadmiernego nakładu zrezygnowałem.
Ale zwracam uwagę na podstawowy problem - koszt składu komputerowego!!, o wiele większy od kosztu druku. U mnie było zero bo zrobił mi to za darmo chrześniak.
Pozdrawiam
tobiaszboksik - 25-02-2017 - 16:28
Temat postu:
Moja ma 600 stron kolor format A4 , szyta, twarda oprawa, tłoczony tytuł, dobry papier (do wyboru) - cena około 200 za szt u introligatora (zamawiałem 10szt), który sam drukuje z dostarczonego PDF (musi go przerobić z A4 na A3), układa odpowiednio strony do zszywania. Kolejne egzemplarze nawet taniej - ma przygotowany plik do wydruku.
Może i drogo ale trwałość i jakość nieporównywalna do klejonej
Trzeba szukać i unikać dużych firm
Jarek
Tomasz_Lenczewski - 25-02-2017 - 16:53
Temat postu:
Koszt składu komputerowego plus ewentualnie obrazki kolorowe powiększa cenę ostateczną. Trzeba naprawdę się troszkę pogimnastykować, aby znalezc dobrą drukarnię, która dobierze odpowiednią gramaturę papieru rowniez wobec okładki. Warto poszukać poza Warszawą, popytać znajomych, jeśli chce się wydać książkę porządnie oraz pamiętać, iż przy nakładach poniżej 100 egz. Ksiazkapowinna się znalezc w BN i BJ. Należy rozważyć nadanie jej ISBN. I umieścić swój egz. W Gabinecie Genealogiczno-Heraldycznym Zamku Królewskiego w Warszawie. Pozdrawiam Tomasz
slawek_krakow - 25-02-2017 - 20:12
Temat postu:
Smoktadeusz napisał:
Stron ok 150 oprawa miękka kolor na 4 stronach okładki, nakład to nie wiem bo może się okazać ze 100 sztuk się nadziej opłaca niż 20. Papier kredowy ew. 125 gr.
Cena jednostkowa przy 100 sztukach zawsze będzie mniejsza niż przy 20, nawet jeśli mówimy o druku cyfrowym. Offsetu przy takiej ilości nie bierzemy pod uwagę.
Moim zdaniem w tych parametrach, które podałeś lub zbliżonych, będzie Cię to kosztowało:
- dla formatu A5 od 7 zł netto
- dla formatu A4 od 14 zł netto
Formaty "pomiędzy" to już musisz dopytać w konkretnym miejscu.
Trzy rady ode mnie.
- Jeśli nie miałeś nigdy do czynienia z poligrafią udaj się do najbliższej drukarni i dotknij wszystkiego. W tym papieru. Być może niekoniecznie 125 g/m bo i po co (moja uwaga). Papier z marżą najbardziej wpływają na cenę.
- W Polsce jest sporo drukarni, a klientów niekoniecznie. Jest w czym wybierać. Negocjuj.
- Nie ma czegos takiego jak "solidnie i tanio", dotyczy to nie tylko poligrafii.
Smoktadeusz - 25-02-2017 - 20:19
Temat postu:
Dzięki za wszelkie informacje. Pozdrawiam wszystkich którzy dopisali swoje trzy zdania. Wszystko zachowam i rozważę. Temat uważam za zamknięty.
Kasia1405 - 20-11-2017 - 23:16
Temat postu: Książka z drzewem
Witam,
mam takie pytanko
chciałabym wydąć książkę z drzewem genealogicznym mojej Rodzimy.
książka będzie od roku 1780 roku aż po dziś
będzie w niej około 300 - 350 osób
będę w niej osoby zmarłe jak i żyjące
czy mam w książkę zawrzeć jakąś informacje o przetwarzaniu danych osobowych jakiś art. czy co?
jeśli tak co jaki art. lub co mam wpisać ???? HELP ME eeee
każda osoba wyraża zgodę na zdjęcie i jej dane
imię nazwisko
data i miejsce urodzenia
data i miejsce ślubu
bo z tego co wiem osoby zmarłe nie podlegając ochronie danych osobowych
Kasia
Niewiadomski_Robert - 21-11-2017 - 00:12
Temat postu: Książka z drzewem
Prosze sie zapoznac z ustawa (nowelizacja z 2016):
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDe ... 0160000922
bezkropki - 21-11-2017 - 09:17
Temat postu: Re: Książka z drzewem
Kasia1405 napisał:
Witam,
mam takie pytanko
chciałabym wydąć książkę z drzewem genealogicznym mojej Rodzimy. (...)
będę w niej osoby zmarłe jak i żyjące
Osobiście dość dużą szkodę mi uczynił jeden domorosły genealog, który ujawnił genealogię żyjących osób z mojej rodziny. Po prostu jedni niesympatyczni ludzie dostali prezent w postaci informacji, w jaki sposób (przez "obskoczenie" kogo) można "dokuczyć" mnie (która im siedziałam jak zadra w d*, a poza prawem, to działali oni). Mój przypadek był zapewne dość nietypowy w swej drastyczności. Nie mniej jednak, osobiście zachęcam raczej do tego, by osób żyjących nie tykać. Owszem, wewnątrzrodzinne opracowanie - to co innego, ale w internecie, czy w inny sposób rozpowszechniane - NIE.
Nigdy nie wiesz komu wyrządzisz niedźwiedzią przysługę.
Co do zmarłych, to ja w tym co publikuję, trzymam się zasady "100 lat minęło, wolno ujawnić dane". Oczywiście znowu, w kontaktach rodzinnych, gdzie jest wzajemna znajomość oraz zgodność celów, wypełniamy sobie drzewa do stanu "na dziś". Ale nie w publikacjach. Tj. jak chciałam kuzynce na prezent ślubny dać "książkę o rodzinie", to jej zrobiłam (ręcznie) wyrób książkopodobny ze wszystkimi danymi. Ale, powtarzam, to było ściśle prywatne.
Oczywiście moja prośba o ograniczenie szafowania danymi osób żyjących była apelem natury ogólnej, wywołanym Twoim postem, a nie zarzutem pod adresem Twej osoby.
Pozdrawiam
Anna
Pawłowski_Henryk - 26-11-2017 - 15:46
Temat postu: Re: Książka z drzewem
Mam pytanie do osób które już wydały swoją książkę. W jakim formacie pisać ją na komputerze żeby potem nie było kłopotów ze zmianą formatu? Ja na razie piszę na standardowych ustawieniach strony- A4 ale oczywiście że książka będzie w mniejszym formacie więc może od razu przejść na inny format? Czy są przy wydawnictwach i w drukarniach jakieś standardowe formaty?
W ramach książki będę miał tabele z wypisami z materiałów źródłowych na kilkadziesiąt stron A4 i boję się że potem przechodząc na inny format może mi się ta tabela pokićkać.
Markowski_Maciej - 26-11-2017 - 22:23
Temat postu: Re: Książka z drzewem
Jeszcze nie wydałem swojej książki, ale zebrałem trochę przemyśleń jak wydać książkę genealogiczną . Myślę, że może pomóc. Aby oddać do drukarni najczęściej trzeba będzie przeformatować. Profesjonalne drukarnie nie przyjmuje pdfu zrobionego z worda. Ale są też tacy co wszystko wezmą.
_________________
Pozdrawiam
Maciej
Mendyka_Grzegorz - 26-11-2017 - 23:14
Temat postu:
Drukarnie nie przyjmują worda, wolą w profesjonalnym programie edytorskim,
ale też przyjmą PDF zapisany z naszego worda.
Najlepiej skontaktować się z wybraną drukarnią przed podjęciem prac,
uzgodnić w jakiej formie najchętniej przyjmują teksty do druku;
bo ważne też są uzgodnienia dotyczące wstawianych do tekstu fotografii, obrazów, tabel itp.
Warto też wcześniej zaprojektować i uzgodnić z drukarnią swoją okładkę książki.
Oczywiście najprościej wszystko powierzyć specjalistom za spore pieniądze,
ale gdzie wówczas radość z własnego tworzenia...
Grzegorz z Wrocławia Mendyka
Markowski_Maciej - 27-11-2017 - 11:16
Temat postu:
Dla niektórych odpowiednie przygotowanie zdjęć, odpowiedniego pliku pdf może wydawać się bardzo trudne. Nie wszyscy mają zdolności w tym kierunku i muszę się bardzo dużo nauczyć o zasadach druku, typografi itd, aby uzyskać dobry efekt. Zrobienie pracy na wysokim poziomie wymaga dużo czasu, wiedzy i umiejętności.
Nie mówię, że się nie da. Ale nie zawsze efekt będzie odpowiedni w stosunku do włożonej pracy w odszukanie przodków i napisanie tekstu. I nie zawsze te włożone pieniądze są spore w porównaniu z różnica pomiędzy swoja pierwszą próbą, a pracą wykonaną przez osobę, która na tym zęby zjadła.
Ja, mimo, że pracowałem w drukarni, byłem redaktorem i tak będę się wspomagał fachowcami. Może dlatego, że wiem co może pójść nie tak jak sobie wymarzyłem.
urluch - 14-03-2018 - 22:41
Temat postu: Najtrwalszy papier i sposób oprawy książki.
Dzień dobry.
Chciałbym poradzić się w sprawie jak najlepszego utrwalania książki.
Zacznijmy od papieru. Jaki papier jest najbardziej trwały (to znaczy odporny na upływ czasu i na czynniki takie jak słońce, woda lub gumkowanie)? Ważna jest między innymi kwasowość papieru. Jakie parametry kartki są istotne (np. rozmiar, grubość)? Czy lepszy jest zwykły papier archiwalny, czy papier czerpany?
W jaki sposób najlepiej oprawić książkę, aby ta oprawa ją dobrze chroniła? Sklejane książki szybko się rozpadają, trwalsze są szyte książki. Na co jeszcze zwracać uwagę, aby książka była dobrze oprawiona?
Po co to wszystko? Czas leci, życie nam upływa i zanikają różne cenne informacje dotyczące naszego życia. Zapisujemy to, co dla nas jest ważne i nie chcielibyśmy, aby zaginęło. Co zrobić, żeby utrwalić to, ale nie tylko na chwilę, ale na bardzo długo?
Pozdrawiam,
Michał
Sroczyński_Włodzimierz - 14-03-2018 - 23:11
Temat postu: Najtrwalszy papier i sposób oprawy książki.
a popatrz na już istniejące wątki na ten temat i ew. tam kontynuuj jeśli nie znajdziesz
przewagi ww nad zakładaniem nowego (oprócz kwestii regulaminowych) wątku:
* tu się mogą nie dopisać Ci, co już kilkukrotnie się na ten temat wypowiadali (po co pisać, jak poszukującemu informacji nie chce się użyć wyszukiwarki)
* znajdziesz kontakt (a to się opłaca czysto merkantylnie) na jedną lub więcej osób, które przyznały się, że w temacie siedzą zawodowo, codziennie merkantylnie obsługują tego typu pytania, doradzają często i profesjonalnie
PS naprawdę ma dla Ciebie znaczenie czy po 150-200 czy po 1000-1500 latach "papier" się rozłoży?
Krystyna.waw - 15-03-2018 - 18:13
Temat postu:
Michale, o wydaniu książki na forum było, na pewno Maciej Markowski o tym pisał, ale nie znalazłam.
Odsyłam więc poza forum, czyli do jego bloga i poradnika "Jak napisać książkę"
https://www.kimonibyli.pl/spis-tresci-g ... -na-blogu/
Może też coś znajdziesz w temacie o wydrukach
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopic-t-39815.phtml
Jak nie ma, to tam się dopisz, może pouczeń unikniesz
urluch - 15-03-2018 - 19:19
Temat postu:
Dziękuję za odpowiedzi i za wskazówki.
Przepraszam za założenie duplikatu istniejącego już wątku.
Michał
Mendyka_Grzegorz - 15-03-2018 - 21:28
Temat postu: Re: Najtrwalszy papier i sposób oprawy książki.
[quote="Sroczyński_Włodzimierz"]a popatrz na już istniejące wątki na ten temat i ew. tam kontynuuj jeśli nie znajdziesz
przewagi ww nad zakładaniem nowego (oprócz kwestii regulaminowych) wątku:
*... jak poszukującemu informacji [b]nie chce się użyć [/b]wyszukiwarki)
* ...to się opłaca czysto [b]merkantylnie[/b] ... [b]merkantylnie [/b]obsługują tego typu pytania, doradzają często i profesjonalnie
PS naprawdę ma dla Ciebie znaczenie czy po 150-200 czy po 1000-1500 latach "papier" się rozłoży?[/quote]
Włodzimierzu
A daj se wreszcie siana i pofolguj:
-ciągle kogoś pouczasz, wyśmiewasz, obrażasz...
-zaś sam pleciesz używając słów sobie nieznanych, a mających kontekst pejoratywny:
-cytuję za https://synonim.net/synonim/merkantylny
chciwy,
dorobkiewiczowski,
egoistyczny,
interesowny,
konsumpcyjny,
łapczywy,
materialistyczny,
pazerny,
samolubny,
zachłanny,
handlowy,
komercjalny,
komercyjny,
kupiecki,
oraz inny link
Słowo merkantylny posiada 14 synonimów w słowniku synonimów. Synonimy słowa merkantylny: materialistyczny, komercyjny, konsumpcyjny, zachłanny, handlowy, komercjalny, samolubny, kupiecki, pazerny, egoistyczny, ...
Ci, którzy, jak piszesz [i]obsługują tego typu pytania, doradzają często i profesjonalnie[/i] powinni się obrazić za to określenie
ponadto trwałość papieru MA ZNACZENIE dla każdego, oprócz skupów makulatury i ciebie, jak widać.
W swej odpowiedzi lepiej gdybyś podał linki do wątków, które tak łatwo odnajdujesz, w przeciwieństwie do Michała i wielu innych.
Michałowi życzę samych życzliwych p/odpowiedzi
Grzegorz z Wrocławia
PS dla admina: nie działają przełączniki B, i, Wyłącz BBCode w tym poście
zatem moja tu wizytówka nieaktualna
mszatilo - 26-09-2018 - 11:00
Temat postu: Wasze publikacje genealogiczne
Hej!
Wiele osób opracowujących swoją genealogię planuje ją utrwalić w formie książkowej (papierowej lub cyfrowej). Sam mam taki plan i zacząłem w tym celu opisywać dokumenty i tworzyć rodowody poszczególnych rodzin wraz z biogramami przodków. Pomimo zapisania ponad 100 stron, wciąż czuję, że jestem daleko w lesie.
Pomyślałem, że byłoby super zebrać linki do podobnych publikacji genealogicznych, żeby w ogóle zobaczyć na jakie sposoby można taką książkę zrobić.
Sam korzystałem z kilku wspaniałych publicznie dostępnych opracowań rodzinnych:
1. Hasbachowie. Z rodzinnego sztambucha https://repozytorium.uwb.edu.pl/jspui/b ... %20res.pdf
2. Formanowiczowie i Furmanowiczowie z Buku https://books.google.pl/books?id=ixNDQv ... mp;f=false
3. Historia genealogiczna Jamiołkowskich (naszego kolegi z forum - Pana Jerzego Jamiołkowskiego) http://pbc.biaman.pl/Content/13544/Gotowe.pdf
Znacie podobne publikacje lub macie dostępne własne?
Michał
Markowski_Maciej - 26-09-2018 - 21:05
Temat postu: Wasze publikacje genealogiczne
Ja bym polecił książkę Grażyny Rychlik nie tylko poświęconą jej rodzinie, a przede wszystkim jako omówienie jak powinno się porządnie opisywać biogramy i tym podobne zagadnienia.
A tu na blogu jest opisanych kilka książek dla genealogów i omówionych parę zagadnień związanych z powstawaniem książek.
_________________
Pozdrawiam
Maciej
jandalf - 26-09-2018 - 22:35
Temat postu: Wasze publikacje genealogiczne
Mam własną
https://e-isbn.pl/IsbnWeb/onix/summary. ... id=6992016
ino dostępną tylko w formie papierowej. Nakład 100egz. Rozszedł się w rodzinie. +BN, PAN, bibl lok.
Efekt 10 lat badań i poszukiwań.
Wielka przygoda i frajda.
Książka bardziej historyczna niż genealogiczna. Czuję się bardziej historykiem rodzinnym niż genealogiem.
Janus
PomTG
mszatilo - 27-09-2018 - 08:23
Temat postu: Re: Wasze publikacje genealogiczne
Markowski_Maciej napisał:
Ja bym polecił książkę Grażyny Rychlik nie tylko poświęconą jej rodzinie, a przede wszystkim jako omówienie jak powinno się porządnie opisywać biogramy i tym podobne zagadnienia.
A
tu na blogu jest opisanych kilka książek dla genealogów i omówionych parę zagadnień związanych z powstawaniem książek.
_________________
Pozdrawiam
Maciej
Ostatnio intensywnie czytałem Twojego bloga, ale ten wpis przeoczyłem. Będę czytał wszystkie publikacje. Swoją drogą, nigdy nie widziałem lepszego bloga genealogicznego niż Twój. Gratuluję!
jandalf napisał:
Mam własną
https://e-isbn.pl/IsbnWeb/onix/summary. ... id=6992016
ino dostępną tylko w formie papierowej. Nakład 100egz. Rozszedł się w rodzinie. +BN, PAN, bibl lok.
Efekt 10 lat badań i poszukiwań.
Wielka przygoda i frajda.
Książka bardziej historyczna niż genealogiczna. Czuję się bardziej historykiem rodzinnym niż genealogiem.
Janus
PomTG
Książka prezentuje się naprawdę okazale, ale żeby ją przeczytać w grę wchodzi tylko wycieczka do BN, prawda?
Michał
Sochers - 27-09-2018 - 08:37
Temat postu: Re: Wasze publikacje genealogiczne
Z ciekawością będę się przygladał temu tematowi, w nieśmiałych planach i ja mam kiedyś książkę, ale to pieśń przyszłości, choć warto wcześniej zrobić rekonensans, więc Michale, fajna inicjatywa.
jamiolkowski_jerzy - 27-09-2018 - 09:45
Temat postu: Re: Wasze publikacje genealogiczne
Z własnego doświadczenia mam radę aby nie spieszyć się nadmiernie z wydawaniem książki genealogicznej. Genealogia to nieustająca przygoda i nowe odkrycia. Tu wymienione moje opracowanie Historia genealogiczna Jamiołkowskich akurat ja uważam za słabe. Mając świadomość braków po kilku latach umieściłem na portalu podlaskiej biblioteki cyfrowej odrębne opracowanie stricte rodzinnej genealogii (tu już niewiele jest do dodania w sferze faktów, co najwyżej mógłbym pofantazjować, ale po co?)
http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata ... =1&QI=
Natomiast opracowanie o genealogii rodowej jest tylko rodzajem stale uzupełnianego brudnopisu, który najpewniej nigdy nie stanie się papierową książką
http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata ... =2&QI=
MarekLech - 27-09-2018 - 10:08
Temat postu: Re: Wasze publikacje genealogiczne
Również uważam, że z wydawaniem książki nie należy się spieszyć. Warto się upewnić, że wyczerpaniu uległ potencjalny materiał źródłowy. Ja materiały zbierałem kilkanaście lat. Z kolei zgromadzony obszerny materiał i pełna znajomość źródeł stanowi znakomitą podstawę do kolejnych książek - w moim przypadku dzieje parafii (Skibniew Podawce).
Pozdrawiam
Lech
www.niepieklo.pl
jandalf - 27-09-2018 - 10:24
Temat postu: Re: Wasze publikacje genealogiczne
jandalf napisał:
Mam własną
https://e-isbn.pl/IsbnWeb/onix/summary. ... id=6992016
ino dostępną tylko w formie papierowej. Nakład 100egz. Rozszedł się w rodzinie. +BN, PAN, bibl lok.
Efekt 10 lat badań i poszukiwań.
Wielka przygoda i frajda.
Książka bardziej historyczna niż genealogiczna. Czuję się bardziej historykiem rodzinnym niż genealogiem.
Janus
PomTG
Książka prezentuje się naprawdę okazale, ale żeby ją przeczytać w grę wchodzi tylko wycieczka do BN, prawda?
Michał[/quote]
Jeszcze biblioteka Pan w Gdańsku
ciągle nie moge dojechac do Biblioteki w pałacu Przebendowskich w Wejherowie
Zapraszam na spotkania PomTG do Sopotu, egz czytelniczy zwykle jest dostępny, po wcześniejszym umówieniu załatwie tak aby byl na pewno
jakby ktoś szukał opinii o ww książce:
recenzję pióra prof. Józefa Borzyszkowskiego można przeczytać w Acta Cassubiana t.19. 2017
Janus
PomTG
Mendyka_Grzegorz - 27-09-2018 - 21:19
Temat postu: Re: Wasze publikacje genealogiczne
mszatilo napisał:
... byłoby super zebrać linki do podobnych publikacji genealogicznych, żeby w ogóle zobaczyć na jakie sposoby można taką książkę zrobić.
Znacie podobne publikacje lub macie dostępne własne? Michał
Dobry pomysł!
Staram się zapisywać/gromadzić linki oraz informacje o takich publikacjach.
A jest ich dużo i coraz więcej. Zatem BAZA PUBLIKACJI GENEALOGICZNYCH byłaby b. cenna dla nas.
Są już jakieś próby zbierania, ale trudno je odnaleźć.
W tutejszym Katalogu Linków hasło Wydawnictwa - czasopisma (102) ma 102 pozycje...!
Więc można by umieścić docelowo w tym katalogu, aliści
proponuję za Michałem by je w tym wątku zgłaszać Wasze/Nasze publikacje genealogiczne
Grzegorz
Tomasz_Mierzejek - 22-09-2019 - 15:13
Temat postu: Jak napisać książkę o swoim rodzie?
Witam. W moim temacie "Upamiętnienie przodków - jakie sposoby?" pisano o książce rodzinnej. Przychodzę do Państwa z prośbą. Mianowicie, proszę aby wypisały osoby, które już pisały książkę co mam w niej napisać. Będę tworzył taką książkę lecz nie wiem od czego zacząć. Czy mogą Państwo wypisać w punktach co mam zawrzeć w książce? Czy są jakieś rozdziały, tematy itp... Każda uwaga będzie na wagę złota.
jamiolkowski_jerzy - 22-09-2019 - 17:13
Temat postu: Jak napisać książkę o swoim rodzie?
Nie sądzę aby były jakieś obowiązujące standardy? To zależy od tego: jakie treści ma się do przekazania, ile ma się na to pieniędzy, co się chce osiągnąć i do jakiego grona potencjalnych czytelników chce się dotrzeć (osobiście zalecam w tej mierze wstrzemięźliwość). Opracowanie nie musi mieć formatu papierowej książki, wystarczy sam maszynopis umieszczony w sieci. Wtedy koszt takiej „ książki” jest zero.
Dzięki życzliwości kierownictwa Podlaskiej Biblioteki Cyfrowej dwa takie opracowania udało mi się umieścić w sieci
http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata ... =1&QI=
http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata ... =3&QI=
Zaletą tej formy jest możliwość systematycznej aktualizacji( a genealogia ma to do siebie że stale coś nowego odkrywamy). Dla mnie to było niezwykle istotne,. Jeszcze kilka lat temu prowadziłem bardzo intensywne kwerendy. Papierowe książki się dezaktualizują . Przerobiłem to na sobie wydając około 10 lat temu papierową książkę Historia genealogiczna Jamiołkowskich. Była także w PBC. Ba miała kilkanaście tysięcy kliknięć (bo przecież nie czytelników) .Niemniej postanowiłem ja z sieci usunąć, głównie z powodu dopływu wielu nowych znalezisk.
Natomiast nadal w sieci jest moja inna papierowa, stricte „rodzinna” książka, o moim krzu Jamiołkowskich Sieniutów.
http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata ... =2&QI=
W tym przypadku ilość nowych odkryć jest minimalna , min dlatego że nie prowadzę już czynnej kwerendy w archiwach . 30 egzemplarzowy nakład rozdałem rodzinie i przyjaciołom. Akurat w tym przypadku (druk komputerowy) istnieje możliwość dodruków w minimalnych nakładach.
julia_jarmola - 22-09-2019 - 17:37
Temat postu:
Każdy z tych, co już cokolwiek napisali o swoich korzeniach, da zapewne inne rady.
Ja zaczęłam od rysu historycznego i geograficznego -w moim przypadku Nowogródczyzna:
1.Wstęp
2.Ktokolwiek będziesz w nowogródzkiej stronie...
.......................................................................
Później przeszłam do linii po mieczu , następnie po kądzieli - wszystko ze strony ojca:
3....... z Dworca k. Nowogródka.
4....... z Ostrowca, Nowogródka i Nowinek.
W rozdziałach, oprócz informacji scricte genealogicznych (posiadane metryki),chrzty, śluby, zgony, dodałam zasłyszane opowieści. Oprócz tego , przy okazji ,nawiązywałam do szkolnictwa, ochrony zdrowia, obyczajów...
Umieściłam zdjęcia i skany metryk.
W kolejnych rozdziałach napisałam o rodzeństwie babki (mam informacje):
5.Ci, co pozostali na Kresach.
6.Kierunek Stany Zjednoczone.
W ostatnim podałam jeden z wywodów szlachectwa.
Oddzielnie wymieniłam też bibliografię.
Nie robiłam przypisów, ale cytując , podawałam źródło.
To moja wizja opowieści o rodzinie.Może być ich wiele. Wszystko zależy od ilości materiału. Równie dobrze może to być opowieść o jednym przodku. O jednej linii, jak sił starczy, weny twórczej , to i liniach bocznych, gdy mamy informacje.
Ogólnie wiadomo,że konieczna jest trójdzielność : wstęp, rozwinięcie, zakończenie
Nie przeznaczam tego do druku, mam skrypt, gdyż osobiście lubię wersję papierową, którą można zdjąć z półki i w każdej chwili przejrzeć.
Dobrze jednak mieć też wersję elektroniczną, ponieważ w genealogii nie ma końca i zawsze można coś dodać, coś zweryfikować.
Myślę, że oprócz moich skromnych informacji, koledzy genealodzy dodadzą niejedną cenną radę
Tomasz_Mierzejek - 22-09-2019 - 18:06
Temat postu:
Super. Dziękuję bardzo.
Sianoszek_Michal - 22-09-2019 - 18:09
Temat postu:
Hej,
takie przykłady książek, polecam:
"Genealogia rodziny Gargulskich - Potomkowie Kazimierza Gargulskiego (1786-1858)"
"Genealogia rodziny Rylów od XVIII do XXI w." obydwie książki autorstwa Justyny i Mariusza Lesława Krogulskich
oraz
"Formanowiczowie i Furmanowiczowie z Buku - ponad 300 lat udokumentowanej historii rodziny" autorstwa Mariusza Formanowicza.
Pozdrawiam
Michał
amordal - 22-09-2019 - 19:04
Temat postu:
W moim opracowaniu rodziny w pierwszym rozdziale są dane oraz wszelkie dokumenty oraz zdjęcia moich rodziców ich dzieci i wnuków. W drugim rozdziale są przodkowie po mieczu ( mojego Taty) w trzecim rozdziale są przodkowie po kądzieli ( mojej Mamy) W tych rozdziałach zawarłem wszystkie skany lub inne dokumenty jakie udało mi się uzyskać. Wpisy z ksiąg metrykalnych tłumaczyłem lub przepisywałem słowo słowo w przypadku języka polskiego oraz przy każdych przodkach zrzut drzewa zawierający potomków. W czwartym rozdziale zawarłem historie spisane przez członków rodziny. W piątym rozdziale zawarłem opisy miejscowości i parafii wraz ze zdjęciami z której pochodzili przodkowie. Andrzej
Tomasz_Mierzejek - 22-09-2019 - 19:08
Temat postu:
Super pomysł. Naprawdę bardzo ciekawy Panie Andrzeju.
Bibi - 22-09-2019 - 19:49
Temat postu:
Moja książka o rodzinie jest napisana dla dziecka zawiera więc informacje zarówno o mojej rodzinie oraz o rodzinie mojego męża. Zawiera pięć rozdziałów:
1Wstęp - poświęcony jest metodologii badań genealogicznych, przybliżeniu zawodów wykonywanych przez przodków, ówczesnym warunkom życia, krótkim opisom miejscowości, w których mieszkali oraz pochodzeniu poszczególnych członków rodzin.
2 Genealogia rodziny męża
3 Genealogia mojej rodziny
każdy z tych rozdziałów jest podzielony na cztery części, na jedną rodzinę każda [dziadek/babcia ojczysta;
dziadek/babcia macierzysta]- w każdym rozdziale opisana jest historia ich przodków, razem ze zdjęciami,
ciekawymi metrykami i innymi znaleziskami.
4 Dodatki - zawierają pochodzenie nazwisk, alegaty [transkrypt/tłumaczenie], opisy herbów itp.
5 Indeks wszystkich źródeł wykorzystanych do opracowania
W całej książce są zamieszczone zdjęcia przodków, mapy, ciekawsze metryki, tablice genealogiczne.
Książka posiada 390 stron i format A4. Oprawiona w płotno.
pozdrawiam
Basia
Tomasz_Mierzejek - 22-09-2019 - 19:53
Temat postu:
Super naprawdę genialna robota. Czy spisujecie historie rodzinne?
Markowski_Maciej - 22-09-2019 - 19:53
Temat postu:
Bardzo polecam książkę Grażyny Rychlik Praktykowanie genealogii. Zawiera bardzo dużo cennych porad wraz z przykładami pozytywnymi i negatywnymi. Częścią tej pozycji jest też historia części przodków autorki. Jak dla mnie, sposób przyjęty przez Grażynę jest nieco zbyt suchy i schematyczny, ale zdecydowanie wzorcowy, jeżeli chodzi o dbałość o udokumentowanie informacji.
Jako przyszły autor (na razie gawędziarz) zebrałem trochę swoich przemyśleń o strukturze książki. Myślę, że też mogą się przydać.
_________________
Pozdrawiam
Maciej
Piachu2 - 22-09-2019 - 22:20
Temat postu:
Dziękuję za piękny temat !
Od jakiegoś czasu jestem nagabywany przez rodzinę czy nie planuję swoich genealogicznych zbiorów wydać w formie książki. Ciągle waham się, a to z powodu o jakim pisze Tomek, bo też nie wiem jak zacząć i co ma zawierać ta publikacja , ale również dlatego, że ciągle przybywa nowych informacji. Ot, choćby z archiwum w Ełku, gdzie znalazłem dużo aktów notariuszy dotyczących intercyz przedmałżeńskich, sprzedaży, zakupów, pożyczek lub testamentów dla północnego Podlasia,
Po lekturze postów w tym wątku doszedłem do wniosku, że nie ma na co czekać! Pisać! A z czasem będzie nowe - uzupełnione wydanie. Czy będzie mojego autorstwa, czy młodsze pokolenie to zrobi...?
pozdrawiam
MichalChudzikowski - 23-09-2019 - 09:11
Temat postu:
Moja książka dla rodziny to dopiero przygotowania, choć już nie wstępne. Prócz tego co pisali poprzednicy chcę w niej umieścić jeszcze dwa pomysły.
Pierwszy, umieścić przygotowane puste wykresy do uzupełnienia. Nigdy nie dzielimy kompletu przodków z naszymi kuzynami. To co dostaną ode mnie będzie w dużej mierze kompletne i ciężkie do dalszego rozwijania. Puste miejsca, to sposób na spersonalizowanie ich egzemplarzy o rodziny np współmałżonków. Dodam gotowe wykresy z miejscami na wklejenie fotografii (najlepiej wcześniej zeskanowanych), przygotowane formularze życiorysów w stylistyce tych uzupełnionych i legendą jakich danych szukać i pytać starszych, ale do ręcznego wypełnienia. Ogólnie tak, by zachęcić do przeprowadzenia wstępnych badań do linii ich pradziadków, by książka dla nich żyła i była pełniejsza.
Drugi pomysł, opisywać swoje porażki. Nic nie działa na wyobrażnię jak tajemnica. Można przemilczeć, że czegoś nie wiem i pokazać niepełny obraz którzy inni odbiorą jako kompletny, lub opisywać to co nie pasuje, zestawiać legendy z faktami, pisać do jakich ksiąg nie zajrzeliśmy. Dać punkty zaczepienia dla odbiorców w przyszłości.
jandalf - 23-09-2019 - 09:23
Temat postu:
Idealnego przepisu na rodzinna biografie nie ma. Ja swoją książkę przygotowywałem 10 lat. Początkowo bez wyraźnego planu. Po prostu pisałem bigrafię kolejnych członków rodu a potem a w zasadzie równolegle (bo ciagle były uzupełnienia) sklejałem. Forma pracy ewoluowała przez lata. Dodawałem rozdziały, łączyłem, dzieliłem, przenosiłem. Aż praca osiągnęła satysfakcjonującą mnie formę. Równolegle konsultowałem się z żoną i córką (filolog).
Całość jakoś się uformowała. Wyszła z tego książka powiedzmy popularno-naukowa.
Przeglądałem trochę podobnych pozycji, ale nie starałem się na niczym wzorować.
Informacje o książce dostępne pod adresem:
https://e-isbn.pl/IsbnWeb/onix/summary. ... id=6992016
tu recenzja napisana przez prof. Józefa Borzyszkowskiego
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Act ... 68-472.pdf
Redagując ksiażkę najwięcej kłopotów z wydarzeniami, które rodzinie chwały nie przynoszą, a które miały wpływ na losy rodziny. W książce opisałem w krótszy lub dłuższy sposób kilkaset osób.
Jak pewnie w większości rodzin wśród nich trafili się alkoholicy, ktoś dopuszczał się przemocy wobec rodziny, ktoś miał wypadek pod wpływem alkoholu, inny popełnił samobójstwo, w rodzinie zdarzały się tez ostre spory czy panieńskie dzieci. Trzeba to było opisac tak aby nikogo nie urazić. Aby dzieci czy wnuki nie wstydziły się za swoich bliskich. Na szczęście wile takich rzeczy nie było.
Kolejna sprawa to umiejętność ciekawego ujęcia rzeczy banalnych i codziennych.
Pozdrawiam
Janus Groth
PomTG
Tomasz_Mierzejek - 23-09-2019 - 13:56
Temat postu:
Dziękuję za informacje.
julia_jarmola - 23-09-2019 - 17:07
Temat postu:
Nie ma chyba rodów bez skazy. Zastanawiamy się nad tym czy pisać o czarnych owcach?
Moim zdaniem TAK
Owszem, tak , jak powiedziano wyżej, róbmy to w miarę oszczędnie, ale nie zamiatajmy pod dywan np. historii cioci notorycznie , odbijającej cudzych mężów,złodzieja czy nawet zabójcy
Lukrowanie przodków i przeszłości, to fałsz. Nie upodabniajmy się do polityków.
Historia każdej rodziny, to swoiste puzzle o różnej kolorystyce.
Tomasz_Mierzejek - 23-09-2019 - 17:10
Temat postu:
Proszę o udział w ankiecie.
miczoni - 23-09-2019 - 18:41
Temat postu:
Napisałem. Książka zawiera genealogię rodu i opisuje historię okolic miejsca urdz. i dzieciństwa. Tytuł -"ŚLADY PRZY ŹRÓDŁACH" . miczoni
Tomasz_Mierzejek - 23-09-2019 - 18:52
Temat postu:
I tak każdej osoby?
Dławichowski - 23-09-2019 - 20:50
Temat postu:
Dzień dobry!
Fajny temat. Ogarniam to (cha, cha) etapowo. Rozumiem że większość z nas, genealogów amatorów z pisarstwem nie ma nic wspólnego. Może napisał jeden, dwa "rozdziały" swego "pamiętnika" adresowanego dla swoich dzieci. A cóż dopiero "KSIĄŻKĘ" ! Wielką widzę tu rolę regionalnych towarzystw genealogicznych. One to bowiem winny wydawać swój periodyk i w nim zamieszczać "wypociny" swoich członków. Po takim treningu, po dyskusjach wśród swoich, autor wie już "co i jak". Jeszcze jakaś próba do lokalnej gazety. Jeszcze jakiś wywiad do regionalnej telewizji i ... m o ż n a p i s a ć.
Żeby się potem potomkowie nie uśmiali. Przestrzega:
Krzycho z Koszalina
Michał_Paweł - 23-09-2019 - 21:25
Temat postu:
Ja napisałem dwie książki o rodzinie.
Jedna to była powieść, saga rodzinna, zbiór opowiadań ciągnących się od 1812 do 2015. Dotyczył jednej linii rodziny, przodków mojego dziadka. Oczywiście nie znałem moich przodków żyjących 150 lat temu, ale opowiadania obracały się wokół spraw, które ich dotyczyły. Na przykład:
- moja 3xprababka wyszła za mąż i przez 5 lat nie urodziła dziecka. Urodzone pierwsze dziecko zmarło po 28 niedzielach. W tym samym czasie jej młodsze siostry wychodziły za mąż i bez problemu rodziły dzieci.
- moja praprababka z rodziną wyjechała z miejsca, gdzie mieszkali z dziada pradziada. Wróciła po jakichś 14 latach. Jak się czuła, porzucając rodzinne strony?
- w pokoleniu dziadków - tu już mi pomogli kuzyni matki, którzy dzielili się ze mną wspomnieniami z dzieciństwa.
Opierałem się wyłącznie na dokumentach. Co jest fikcją - osobowość przodków, relacje emocjonalne między nimi.
Napisałem też drugą książkę - już niebeletrystyczną. Tym razem o rodzinie babci. Każda para przodków dostała swój rozdział. Robiłem krótkie wprowadzenie, wypisywałem dzieci + ich dalsze losy, ciekawostki umieszczałem na marginesach opowieści. Tak było do pokolenia dziadków - moja babcia i każde z jej rodzeństwa dostało własny rozdział.
Virg@ - 24-09-2019 - 11:01
Temat postu:
*
Jeśli ma się „lekkie pióro” i posiada się sztukę opowiadania, można interesująco opisać też fabularyzowaną historię swojego rodu. Ten gatunek sprawia, że nie mamy do czynienia z suchym zbiorem faktów, lecz z opowieścią o przodkach z krwi i kości, którą będzie się pamiętać jeszcze długo po skończonej lekturze.
Takim przykładem jest, zamieszczona na portalu Towarzystwa Genealogicznego Centralnej Polski, 11 odcinkowa Saga rodu Blewązków, autorką której jest Małgorzata Blewąska-Żywicka.
*
Oczywiście, gdy mamy zaprezentować zgromadzony materiał w ramach pracy monograficznej, z konieczności naszpikowany on będzie odsyłaczami, przypisami i bibliografią.
Kilka lat temu opracowałam, do III części: „Odrzykońskiego Słownika Biograficznego”, poświęconego lekarzom, prawnikom, inżynierom, wojskowym, działaczom politycznym, społecznikom i organizatorom życia kulturalnego – na prośbę Prezes Stowarzyszenia Odrzykoniaków – biografię mojego dziadka, Jana Nawrockiego, rolnika, ludowca i posła na Sejm Ustawodawczy oraz na Sejm I Kadencji II Rzeczypospolitej Polskiej, która zamieszczona została w formie drukowanej w „Zeszyty Odrzykońskie”, Nr 21 z 2014, strony 100-116 (oraz zdjęcia: s. 141 i 143).
Wersję elektroniczną opracowania można zobaczyć na portalu „issuu.com”: Jan Nawrocki (1876-1958). Biografia
Naturalnie, biografia jednej osoby odbiega planem od monografii całego rodu.
Mój pomysł na układ treści tego opracowania zawiera poniższy:
Spis treści
1. Odrzykońskie korzenie
2. Dom rodzinny
3. Rolnik, ludowiec oraz polityk
4. Jan Nawrocki jako mąż, ojciec i dziadek
Przypisy
Bibliografia
W opracowaniu zamieściłam też informacje genealogiczne, łącznie z graficzną wersją wywodu przodków bohatera opracowania.
Łączę pozdrowienia i życzę ciekawego pomysłu na własną wersję przedstawienia monografii swojego rodu –
Lidia
Dławichowski - 24-09-2019 - 12:50
Temat postu:
Dzień dobry!
Wpadł mi do głowy jeszcze jeden pomysł.
Najlepiej wzorować się na wzorcach doskonałych. Takim np. wzorcem może być ktoś, kto napisał ileśtamdziesiąt książek i w końcu napisał genealogiczną. myślę tu o "naszej" kobiecie Joannie Chmielewskiej, autorki iluś tam kryminałów. Opisała, oczywiście "z dreszczykiem" swą genealogię i zatytułowała ją znacząco: "Najstarsza prawnuczka". Nic dodać, nic ując.
Do ideału można zmierzać pisząc swoją sagę rodziny wzorując się na "nienaszej" autorce. Tym razem jest nią bardzo w świecie znana dziennikarka Oriana Fallaci. Jej "Kapelusz cały w czereśniach" to gruba "cegła" będąca oczywiście "wielką" sagą Jej rodziny. We Włoszech kupiło ją ponad pół miliona ludzi.
Gdy już się przeczyta "coś takiego" można pokusić się na coś swojego. I nigdy nie wolno rezygnować z tego pomysłu. Ja kiedyś na pewno napiszę. Obiecuje:
Krzycho z Koszalina rodem z Kazimierza Biskupiego pod Koninem.
Tomasz_Mierzejek - 24-09-2019 - 18:07
Temat postu:
Trzymam kciuki za Pana. Tak sobie też myślę czy pisać pochodzenie kazdego nazwiska czy tylko tych najważniejszych?
Bibi - 25-09-2019 - 09:12
Temat postu:
Też się nad tym zastanawiałam, ale ostatecznie opisałam tylko pochodzenie nazwisk moich rodziców i teściów.
Moja genealogia dotyczy tylko przodków w linii prostej i do tej pory obejmuje 259 nazwisk. Pomyślałam,ze to trochę dużo, ale decyzja należy do Ciebie.
pozdrawiam
Basia
Tomasz_Mierzejek - 25-09-2019 - 09:16
Temat postu:
Dziękuję za odpowiedź. Faktycznie może być trudno opisać wszystkie nazwiska.
mellonann8205 - 15-12-2019 - 20:00
Temat postu: ksiazka o rodzie EJSMONTÓW (komentarz)
Witam. Poszukuje informacji jak wydac lub złozyc ksiazke genealogiczna dla rodziny. Prosze mnie przekierowac na wlasciwy temat na forum jesli był podejnowany ten temat. Interesuje mnie struktura ksiazki czyli poczatek od czego powinna sie zaczynac ze wzgledu na działy ,zaczynajac od PRZEDMOWY,WSTEPU, SPISU TRESCI,WARSZTATU GENEALOGA ITP.
Prosze o porade i poprawic mnie jesli niewlasciwie opisuje tetat.
Leszek.
Tomasz_Mierzejek - 15-12-2019 - 21:18
Temat postu:
Witam. Czy są osoby, które już drukowały książki? Czy drukarnie chcą drukować w kilku egzemplarzach?
mszatilo - 16-12-2019 - 11:22
Temat postu:
Tak Tomek, wpisz w Google "druk na żądanie" i bez problemu znajdziesz listę drukarni, które realizują takie zlecenia. Koszt egzemplarza to zwykle kilkadziesiąt złotych, czyli taki jakbyś po prostu kupił książkę w księgarni, ale oczywiście koszt zależy od wielu czynników: papieru, rodzaju okładki (twarda, miękka), fotografii, stron kolorowych itp.
Mnóstwo informacji o self-publishingu jest w sieci. Genealogicznie temat poruszył użytkownik tego forum na swoim blogu: https://www.kimonibyli.pl/jak-wydac-ksi ... blishingu/
Pozdrawiam,
Michał
Tomasz_Mierzejek - 16-12-2019 - 13:45
Temat postu:
Dziękuję Michale.
Krystyna.waw - 16-12-2019 - 19:59
Temat postu:
Leszku, dotychczasowe porady na forum dotyczyły głównie kwestii technicznych związanych z wydaniem już napisanej książki.
Jak ją napisać, czy dzielić na rozdziały latami czy raczej gałęziami, czy opisywać, jak szukałeś dokumentów czy zamieszczać tylko rezultat tych poszukiwań - tu nie ma jednej reguły, każdy autor sam decyduje o kształcie swojego dzieła.
Może w tym temacie znajdziesz inspirację
https://genealodzy.pl/forum-genealogicz ... 6808.phtml
mellonann8205 - 16-12-2019 - 20:32
Temat postu:
Ok. Zatem strukturze ksiazki moga towarzyszyc 12 działow podstawowych z poddziałami chronologicznie.
1t. Uznalem na 2 strony A4 przedmowy i 2t. 3lub4 Wstepu o histori wlasnej genealogi, nastepnie 3t.Warsztat Genealoga i poddziały ze zrodłami i słownikiem. 4t.Historia od zarania dziejów do ,,potopu szweckiego,, losy przypuszczalne przodków z omowieniem krotko tematu DNA .5.Geneza lustracji, hipotek dóbr ziemskich....w połaczeniu wykresów drzew i wykresów oraz map i wedrowek atenatów i tak chronologicznie do swpołczesnych.Taki mam plan. Musze sie kogos poradzic czy to dobry pomysł bo taki zrodził mi sie w glowie i poczułbym sie spełniony napisac dla rodziny taka ksiazkę.
Leszek Szczesny.
Jan.Ejzert - 16-12-2019 - 22:14
Temat postu:
Ponieważ w tym roku wydałem broszurkę poświęconą sprawom rodzinnym, napiszę kilka uwag. Co ja ująłem w swoim opracowaniu:
1. Tzw stopka redakcyjna
2. Tytuł i autor opracowania
3. Wstęp cel opracowania i źródła z których korzystałem
4. Kolejne rozdziały
5. Podsumowanie, uzupełnienia
6. Zdjęcia z opisami.
Format wydania A5 (210 x 148) dlaczego taki mały format? Mam kilka opracowań w formacie A4 i nie mieszczą się na półki, chyba że położone poziomo.
Papier kredowy mat/błysk 170 g/m2.
Klejenie klejem PUR (trwałe i mocne) broszurka nie rozsypuje się, zawiera 70 stron.
Łamanie i skład robiło wydawnictwo. Czas od złożenia materiałów do odbioru gotowych broszurek ok. 3 tygodnie.
Ponieważ publikacja była przeznaczona tylko dla rodziny (40 egz.) nie starałem się o nadanie numeru ISBN / ISSN.
Koszt całkowity nakładu 40 egz., łącznie z opracowaniem graficznym ok. 1150 zł.
tobiaszboksik - 17-12-2019 - 01:20
Temat postu:
Pozwolę się nie zgodzić.
Zdecydowanie format A4 (czytelność fotografii i tabel i łatwiejsze łączenie z tekstem), napisane w Wordzie (marginesy na zszycie, paginacja, automatyczny spis treści,, indeksy rzeczowe i osobowe, korekta błędów, opisy zdjęć, itp ), zapisane do PDF (dla wygody i zachowania układu książki przy drukowaniu), zaniesione do introligatora a on już zatroszczy się o resztę (drukowanie, skład i oprawienie) , zdecydowanie oprawa twarda, książka szyta (nie klejona), papier dobrej jakości raczej cienki (nie kredowy). Koszt 1 szt. ok. 600 str. to 200pln (przy 10 szt. - ceny sprzed 2 lat).
Jarek
mellonann8205 - 17-12-2019 - 16:26
Temat postu:
Super Panowie.Liczyłem na taką otuchę. Dodaliście mi skrzydeł i wiary. Cenne sa wasze pomoce jesli o przedsięwzięcie i podejscie do struktury ksiazki. Dziekuję.
Leszek Szczesny
BUBUŚ - 04-04-2020 - 16:30
Temat postu:
Od dłuższego czasu planuję zebrać informacje z kilku lat poszukiwań dokumentów, zdjęć rodzinnych z opisami a także przekazów ustnych w formie małego wydania. Ostatnio mając więcej wolnego prace nabrały tempa i powoli szukam sposobu na wydruk. Mam jeszcze trochę czasu bo chcę skończyć do grudnia, tak aby podarować "książkę" pod choinkę. Myślę o około dziesięciu egzemplarzach, dla chętnych z rodziny pewnie z pokryciem kosztów druku. Póki co nie mam pojęcia ile to będzie kosztowało, prawdopodobnie ok. 150 stron A4, większość w kolorze. Myślę o cenie za sztukę od 100 do 200 zł. Czy to realne... nie wiem. Dam znać czego się dowiedziałem, jak cenowo i jakościowo wyszedł gotowy egzemplarz.
Pozdrawiam
PS. jeśli ktoś ostatnio się tym zajmował bardzo proszę o konkretne informacje, każda wskazówka jest cenna.
Tomasz_Mierzejek - 04-04-2020 - 16:42
Temat postu:
Ja również piszę
Właśnie problem jest z wydrukiem. Mało jest drukarni, które chętnie wydrukują mniej niż 100 książek.
Tomasz_Lenczewski - 04-04-2020 - 17:54
Temat postu:
Kiedy drukowałem książkę 2 lata temu w nakładzie zresztą 50 egzemplarzy nie było z tym problemu. Wysłałem kilka ofert do reklamujących się firm w Warszawie i otrzymałem dwie propozycje całkiem znośne. Ostatecznie wydrukowałem w Łodzi, bo oferta była konkurencyjna. Przypuszczam, że w obecnej dobie niewiele będzie problemu. Zresztą składający druk, bo książkę poważną wypada złożyć i to jest ok. 60-70% kosztów, a nie druk, zwłaszcza jak dochodzą obrazki i tablice, sam zwykle zna firmy i proponuje. Wydają książkę dla rodziny czy znajomych warto rozpisać subskrypcję, co pozwala pokryć koszty składu. A subskrybentów wpisać do egzemplarza. Tak zwykle wydawali książki typu herbarze np. Kanoniczni warszawskie Szymon Konarski
Miko661 - 18-08-2022 - 21:44
Temat postu: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Drodzy,
pracuję nad genealogią od dłuższego czasu - wielokrotnie korzystałem już z mądrości forumowiczów. Udało mi się stworzyć całkiem pokaźne drzewo (~500 osób i ciągle rośnie) oraz zebrać wiele historii, które zapisałem w formie notatek. Chciałbym je jakoś uporządkować i spisać w formie, która będzie uporządkowana i przyjemna w odbiorze. Pomyślałem o książce. Zacząłem szukać jakichś przykładowych książek dostępnych w sieci i ku mojemu zaskoczeniu nie znalazłem wiele (szukałem w języku polskim i angielskim; udało mi się znaleźć jedynie jakiś program który oferuje szablony). Niewiele znalazłem również artykułów opisujących jak do tematu podejść (jedyny na który natrafiłem godny uwagi to: https://moremaiorum.pl/jak-napisac-ksia ... enealoga/, ale jest dość ogólnikowo).
Czy znacie jakieś publikacje współczesnych monografii lub książek rodzinnych? (nie chodzi mi o te XIX wieczne - ciekawe, ale dziś da się to z pewnością opracować przystępniej). Może sami zrobiliście coś podobnego i możecie się tym podzielić? Trochę szukam inspiracji, trochę instrukcji. Pomyślałem, żeby opisywać kolejno rodziny moich pradziadków (podzielić utwór na 4 lub 8 części - 4 małżeństwa lub 8 osób) - tak ich przodków jak i potomstwo. Wydaje mi się to dość dobrym podziałem, tym bardziej że ewentualna część rodziny będzie zainteresowana tylko częścią książki. Mam świadomość, że ten pomysł może mieć swoje słabe strony i dlatego też chciałbym popatrzeć na napisane już podobne książki.
Pozdrawiam,
Mikołaj
Sroczyński_Włodzimierz - 18-08-2022 - 22:38
Temat postu: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
"Wydaje mi się to dość dobrym podziałem, tym bardziej że ewentualna część rodziny będzie zainteresowana tylko częścią książki."
Sam widzisz, że to zależne od profilu czytelnika.
Nie ma uniwersalnego produktu, więc i przepisu na "potrawę dla każdego niezależnie od smaku, diety, pory roku i czasu na spożywanie" brak.
A Ciebie co najbardziej zainteresowało w efektach pracy? A może sam proces był interesujący?
Zdzirek - 18-08-2022 - 23:19
Temat postu: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Witam,
Sam od jakiegoś czasu myślę o takim prezencie dla rodziny. Tzn. o książce w której znajdą się informacje o najbliższej mojej rodzinie tzn. od moich dziadków w dół wraz z ich przodkami, ze zdjęciami, informacjami o ich zamieszkaniu, wykształceniu, wykonywanych zawodach, historiach itp. Każda karta czyli dwie strony książki zawierałaby informacje o jednej osobie (wyjdzie dość gruba książka). Do tego myślę o "wkładce" z wyraźnym drzewem genealogicznym najbliższej rodziny i moich przodków. Do książki dołączyłbym płytę cd z pełnym drzewem genealogicznym z informacją gdzie i jak można sobie go wyświetlić. Na płycie umieściłbym wszelkie wspólne zdjęcia rodzinne, z wesel, urodzin, szczególnie tych starych bo i za wiele ich zwykle nie ma. No i dołączyłbym informację na temat korzystania z mojego drzewa online. Tak to sobie wymyśliłem;) Jak na razie tylko o tym myślę
Moderacja
Zgodnie z regulaminem i przyjętym zwyczajem prosimy o podpisywanie swoich postów przynajmniej imieniem.
Jeżeli każdorazowe podpisywanie postów jest kłopotliwe, wtedy można ustawić automatyczny podpis. https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopi ... rt-0.phtml
Wojtek, moderator
Maślanek_Joanna - 19-08-2022 - 11:05
Temat postu: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Witam,
chyba każdy genealog w pewnym momencie staje przed pytaniem, jak swoje znaleziska opracować/ zaprezentować. Wydaje mi się, że forma - zarówno merytoryczna, jak i techniczna zależy od tego, czym dysponujemy oraz tego, ile pieniędzy chcemy na to przeznaczyć.
Moim zdaniem koncepcja podziału na gałęzie jest bardzo dobrym pomysłem - z jednej stronie nie wyjdzie nam "cegła", a z drugiej łatwiej będzie dzielić się z rodziną - tymi wspólnymi gałęziami.
Poza tym wiele zależy od tego, jakim materiałem dysponujemy - bo z tym bywa różnie. Wiadomo, że im więcej zdjęć i ciekawych ilustracji, tym lepiej, żeby książka o rodzinie nie zamieniała się w książkę telefoniczną: urodził się, ożenił, rozmnożył, umarł .
Co do formy technicznej, to wiem, że można po prostu wydać książkę w dowolnym nakładzie, tylko jest to dość kosztowne, a na drugim biegunie jest wydruk opracowania na przyzwoitym papierze i oprawa introligatorska (chyba najtańsza opcja). Ja wybrałam coś pośredniego czyli fotoksiążkę - nie chcę być tu posadzona o kryptoreklamę, ale dla mnie ta forma świetnie się sprawdza i jest osiągalna finansowo. Ponadto mogę w każdej chwili dorobić egzemplarz, jak komuś z rodziny przypomni się, że on też by chciał.
Ja podzieliłam opracowania na gałęzie (wg dziadków), natomiast układ zależał wprost od tego, jakim miałam materiał wyjściowy.
W przypadku babci Michalskiej miałam spisane jej wspomnienia o wszystkich 4 gałęziach jej dziadków oraz rodzinny album ze zdjęciami. Całość tylko uporządkowałam i uzupełniłam o swoje genealogiczne znaleziska oraz drzewka i było gotowe. Ten album to w praktyce wspomnienia mojej babci poszerzone o ilustracje i dokumenty (tudzież trochę moją gene-wiedzę). Datą graniczną jest 1939 rok, kiedy babcia wyszła za mąż.
https://zapodaj.net/caf355fdf27c9.jpg.html
https://zapodaj.net/f5e9cb91309ed.jpg.html
https://zapodaj.net/644330107278d.jpg.html
Do książki o rodzinie Górków zmobilizowała mnie Mama, która sama próbowała jakoś "ogarnąć" swoją rozbudowaną rodzinę, ale dawnymi metodami nie bardzo to wychodziło. Więc poprosiłam Mamę o odnowienie kontaktów z ciotecznym rodzeństwem i zgromadzenie jak największej liczby skanów zdjęć oraz historii rodzinnych. Wszyscy stanęli na wysokości zadania (przy okazji ja poznałam kilkanaścioro kuzynów) i powstała książka w takim układzie, że najpierw jest część "wspólna", historyczno-genealogiczna bazująca na rodzinnych opowieściach i moich gene-zdobyczach, potem historia moich pradziadków, a potem kolejne części o ich sześciorgu dzieciach i ich rodzinach - doprowadzone do współczesności.
https://zapodaj.net/c264fbdb91389.jpg.html
https://zapodaj.net/8339d93220171.jpg.html
https://zapodaj.net/e98d485eaebe1.jpg.html
Trzecia rodzinna książka - o kresowym dziadku Dąbrowskim - jest niestety najbardziej "sucha", bo opiera się właściwie tylko na moich zdobyczach genealogicznych, metrykach itp, natomiast niewiele jest tam żywych historii i przede wszystkim zdjęć, bo te zachowały się w bardzo ograniczonym zakresie. W tym przypadku mam bardzo dużo informacji o przodkach aż do XVI wieku, ale one są niestety z gatunku "książki telefonicznej" Dopiero rodzina XIX-wieczna "ożywa" i książka robi się po prostu ciekawsza, a nie tylko faktograficzna.
https://zapodaj.net/eb3063ec821c4.jpg.html
https://zapodaj.net/5fd48d5b250f4.jpg.html
https://zapodaj.net/0c7c5fb4034f1.jpg.html
Takie są moje doświadczenia, na zapodajach widać, jak to wygląda finalnie.
Pozdrawiam,
Joanna
w3w - 19-08-2022 - 11:41
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Maślanek_Joanna napisał:
Ja wybrałam coś pośredniego czyli fotoksiążkę - nie chcę być tu posadzona o kryptoreklamę, ale dla mnie ta forma świetnie się sprawdza i jest osiągalna finansowo. Ponadto mogę w każdej chwili dorobić egzemplarz, jak komuś z rodziny przypomni się, że on też by chciał.
Bardzo ładnie wyglądają te Pani dzieła, aż chciałoby się obejrzeć je w całości. Jaką ma każdy z tych tomów objętość i jakie mniej więcej były koszta?
Wojciech
Maślanek_Joanna - 19-08-2022 - 12:23
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Dziękuję za miłe słowa
Mi te książki wychodziły na +/- 40-60 stron A4 i koszt tego przy zwykłym papierze (są droższe opcje) i twardej okładce (w miękkiej taniej) to bardzo około 150-200 zł. Ja to robiłam już kilka lat temu, a ceny wzrosły. Z drugiej strony, jak drukowałam jednorazowo chyba 8 sztuk, to bezproblemowo dostałam rabat 20%.
Pozdrawiam
Joanna
vonklinkoff - 19-08-2022 - 13:10
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Cena za fotoksiazke A4 w twardej oprawie 48 stron to ok 32 pln plus wysylka. Drukuje czesto wiec jestem na biezaco z cenami.
Maślanek_Joanna - 19-08-2022 - 13:28
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
To na pewno w innej firmie, ale brzmi bardzo zachęcająco To już zdradź, kto jest tym bezkonkurencyjnie tanim wydawcą...
Pozdrawiam
Joanna
vonklinkoff - 19-08-2022 - 13:33
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Maślanek_Joanna napisał:
To na pewno w innej firmie, ale brzmi bardzo zachęcająco
To już zdradź, kto jest tym bezkonkurencyjnie tanim wydawcą...
Pozdrawiam
Joanna
moderacja (elgra)
zgodna z Regulaminem
punkt I.3.p
w3w - 19-08-2022 - 14:24
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Maślanek_Joanna napisał:
Ja to robiłam już kilka lat temu,
Tak z ciekawości, czy skorzystała Pani wtedy już z akt odznaczeniowych
Michalski Kazimierz Maciej Klemens 1886-02-24 Piotrków Trybunalski 24.10.1931, KN
https://wbh.wp.mil.pl/pl/skanydetale_wyszukiwarka_bazy_personalne/110161/
bo zwykle są one kopalnią ciekawych i różnych informacji, niekiedy nieznanych nawet rodzinie od zawsze zainteresowanej swoimi dziejami i mającej doskonałe "udokumentowanie" papierami. A tu Krzyż Niepodległości, więc wysoko!
https://wbh.wp.mil.pl/c/scans/kartoteki/MICH-MICH/Mich_Mich_1153.jpg
https://wbh.wp.mil.pl/c/scans/kartoteki/MICH-MICH/Mich_Mich_1154.jpg
Wojciech
Maślanek_Joanna - 19-08-2022 - 14:36
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Bardzo dziękuję za ten trop Tak, znam te akta - dotarłam do teczek pradziadka w CAW w Rembertowie. Faktycznie jest tam dużo różnorodnych informacji, które trudno znaleźć gdzie indziej. U innego przodka znalazłam np. odręczny życiorys z załączonymi kwitami potwierdzającymi przywołane fakty - istne cudeńka!
Pozdrawiam
Joanna
Miko661 - 19-08-2022 - 18:53
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Pani Joanno - bardzo dziękuję za przykłady. Właśnie o takie przykłady prosiłem - bardzo inspirujące. Dziękuję również za podzielenie się opisami, bo redakcja wspomnień jest też dużym wyzwaniem. Pozostaje jeszcze kwestia kiedy skończyć zbierać wspomnienia, zamrozić notatki jako materiał wejściowy i zacząć go przetwarzać, bo można pewnie go zbierać w nieskończoność... No ale na to pytanie odpowiedź trzeba znaleźć samodzielnie. Bardzo podoba mi się również wzmianka o faktograficznym charakterze i tym, że książka staje się wtedy mniej atrakcyjna - myślę podobnie, że powinno starać się tworzyć to jak najbardziej przystępnie, tak by dobrze się to czytało.
Chylę czoła.
Mikołaj
Markowski_Maciej - 19-08-2022 - 19:24
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Do wydania prawdziwej książki o rodzinie szykuję sie od dłuższego czasu. Zbieram informacje, robię wprawki. Taką wprawką była fotoksiążka z Empiku. Opisałem jak nad nią pracowałem i jakie były zalety i wady tego rozwiązania.
Rozważałem również strukturę książki i doszedłem do wniosku, że jednak wydam w tomach, a raczej tomikach. Im bardziej się cofamy, tym bardziej losy rodzin się rozchodzą. Jak dobrać co w każdym tomiku się znajdzie, zależy od indywidualnych losów rodzin. Część osób jest wchłaniania przez "silniejsze" rodziny, a czasami grupy rodzin trzymają się razem lub mają bardzo podobną historię. Wtedy warto opisywać je razem.
Ceny, które podaję w artykułach, ostatnio bardzo się zmieniły, ze względu na inflację i szalejący zrost cen papieru. Z tym będzie coraz gorzej.
Natomiast mnie nie pili wydanie książki. Postęp prac opisuję na blogu i można się przekonać, że ciągle coś nowego się pojawia.
Mimo że chcę się zajmować tylko XIX wiekiem, to ciągle coś wyskakuje i trzeba się cofać do jakiegoś XVII czy XVI wieku.
_________________
Pozdrawiam
Maciej
Heropolitanska_Izabela - 19-08-2022 - 19:50
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Na początek uważam, że powinno się zdecydowanie oddzielić rodzinę po mieczu i po kądzieli. Co do tego nie miałam od początku wątpliwości.
Właśnie kończę I tom książki o rodzinie po mieczu. Finalnie będą dwa tomy. Tom I zawiera biogramy prakrewnych i prapowinowatych związanych z dwoma pierwszymi synami mojego 3xpradziada, który jako pierwszy urodził się w Polsce. Ponadto będą też biogramy moich 5xpradziadków oraz 4xpradziada. Tom II będzie zawierał biogramy prakrewnych i prapowinowatych związanych z trzecim i czwartym synem oraz rodzinę „polską”, czyli krewnych i powinowatych mojej 3xprababki Justyny z Polczyckich. Chodziło mi o to, żeby Ci co nabyli Tom I sięgnęli też do Tomu II. Trochę to wredne. Ale tylko trochę. Historię rodziny należy znać całą.
Kolejność biogramów w książce jest zgodna z kolejnością, w jakiej osoby występują w drzewie genealogicznym. Zdecydowałam się na coś co jest przez wszystkich odradzane. Uznałam jednak, że to ja piszę książkę i w związku z tym mogę zrobić to, co ja chcę. Otóż jest oczywiste, że obok biogramu H(i)eropolitańskiego lub H(i)eropolitańskiej jest biogram małżonka. W tym rozdziale dot. współmałżonka będą również biogramy części członków jego rodziny, tych, którzy są ściśle związani z tym wżenionym. Tłumaczyłam oponentom, że przecież nikt nie żyje w próżni a rodzina wżenionego uczestniczyła w życiu nowej rodziny. I powiem Państwo, że ani przez chwilę nie żałowałam swojej decyzji. Była to dla mnie wielka przyjemność i niezwykła przygoda. Okazywało się wielokrotnie, że moi prakrewni zawierali związki małżeńskie z bardzo ciekawymi osobami albo co najmniej z osobami mającymi niezwykłe rodziny. Nie raz musiałam zbierać przysłowiową szczękę z podłogi a czasem to aż niewiele z niej zostawało. Najlepsze było to, że moi żyjący krewni nie mieli pojęcia jakich mają niezwykłych prakrewnych.
Książkę kończę, ale już podjęłam decyzję, że jednak zrezygnuję z formatu A4. Jak dla mnie jest nieco za duży. A5 jest za mały, zatem będzie B6, ostatnio często stosowany przez wydawnictwa. Bardzo mi odpowiada. Może być trochę większa czcionka i przyzwoitej wielkości fotografie. Oczywiście oprawa będzie twarda, chociaż niektórzy moi krewni żartują, że trzeba oprawić w skórę, oczywiście ekologiczną.
Zgadzam się z p. Tomaszem Lenczewskim, który w podobnym wątku na Forum sugerował do przekazania książki do profesjonalnego łamania. Tak właśnie zrobię. Już otrzymałam z Biblioteki Narodowej numery ISBN. Na razie cierpliwie czekają.
Będą też w książce drzewka, zdjęcia i trochę dokumentów. Zdecydowałam o umieszczeniu w książce tylko najważniejszych aktów stanu cywilnego tj. dot. 5xpradziadków, 4xpradziadków i wszystkich „założycieli” czterech gałęzi. Będą też inne dokumenty, które nazwałam milowe dot. jakiegoś niezwykle (dosłownie) ważnego wydarzenia w rodzinie. Wszystkie dokumenty sporządzone w języku polskim i w łacińskim mają transkrypcje. Dokumenty łacińskie i rosyjskie mają dodatkowo tłumaczenia. Bo tak naprawdę późniejsze asc są najczęściej nudne.
I jeszcze coś co się może nie spodobać. W książce jest mnóstwo przypisów, w których nie tylko podawałam z jakiego źródła skorzystałam ale także jest nr asc, rok, miejsce jego sporządzenia i parafia. Niekiedy są w nich drobne ciekawostki dot. osób, które nie „załapały” się na biogram. Przypisy są na dole strony. Jak ktoś nie będzie chciał to nie musi tam zaglądać. I oczywiście małą czcionką.
Korzystałam przy pisaniu z asc, opowieści moich kuzynów, materiałów z archiwów, książek i gazet w bibliotekach cyfrowych ciesząc się, że takie były plotkarskie i opisywały również sprawy dot. „zwykłych” ludzi i że nie było wówczas RODO. Zawsze były zamieszczane nazwiska w pełnym brzmieniu. Wbrew pozorom z asc można „wycisnąć” również mnóstwo ciekawych rzeczy w szczególności, gdy porównuje się je z innymi aktami. Aż sama się dziwiłam.
Książka jest przeznaczona wyłącznie dla rodziny, ale już zgłaszają się do mnie osoby z rodzin wżenionych.
I jeszcze prawie na koniec sprawa osób żyjących. Od razu zapowiedziałam, że nie mam zamiaru pisać ich biogramów. Ale zwróciłam się z propozycją, że jak dadzą mi wyraźną zgodę to umieszczę ich imię (imiona), nazwisko i rok urodzenia w odpowiednim drzewku. Napisałam, że brak informacji o zgodzie oznacza brak akceptacji na figurowanie w drzewie.
Muszę się przyznać, że sporym problemem było napisanie biogramów w atrakcyjnej dla czytelnika formie. Nie zawsze to było możliwe, bo czasem miałam tylko suche fakty. Ale nieocenione przedwojenne gazety najczęściej mnie z tej opresji ratowały dostarczając różnych ciekawych informacji. Ponieważ nie jest to książka naukowa żadną znalezioną historią a nawet historyjką nie wzgardziłam.
Oczywiście to, co ja wybrałam jest praco i czasochłonne. Jak ktoś nie ma czasu i ochoty na takie pisanie to zawsze może napisać książkę opartą na wywodzie przodków np. dla dziadka. Każda książka będzie wspaniała i ucieszy rodzinę. Można też pisać przez „pączkowanie”. Najpierw jedna książeczka a potem kolejne obejmujące pozostałych krewnych.
Kiedy skończyć zbierać materiały? I tu zadziałali skutecznie moi Krewni. Najpierw zdecydowanie „zmusili” mnie do rozbicia książki na dwa Tomy, a potem kategorycznie „zażądali” żebym skończyła. Jak coś wyjdzie potem to niech się martwią potomni. No cóż, uległam.
w3w - 19-08-2022 - 20:10
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Heropolitanska_Izabela napisał:
Książkę kończę, ale już podjęłam decyzję, że jednak zrezygnuję z formatu A4. Jak dla mnie jest nieco za duży. A5 jest za mały, zatem będzie B6, ostatnio często stosowany przez wydawnictwa. Bardzo mi odpowiada.
Jak mniemam z tym B6 to "przejęzyczenie", bo B6 jest mniejsze od A5
Heropolitanska_Izabela napisał:
I jeszcze coś co się może nie spodobać. W książce jest mnóstwo przypisów, w których nie tylko podawałam z jakiego źródła skorzystałam ale także jest nr asc, rok, miejsce jego sporządzenia i parafia. Niekiedy są w nich drobne ciekawostki dot. osób, które nie „załapały” się na biogram.
Doskonały pomysł, bo tak winno być, by czytelnik mógł informacje zawarte w książce zweryfikować czy - w razie większego zainteresowania - rozszerzyć o wiadomości (z oczywistej konieczności - nie da się wszystkiego uwzględnić) pominięte.
A tak nawiasem mówiąc, dobre przypisy bywają najciekawszą częścią tekstu.
Wojciech
PS. Mam nadzieję że będzie Pani pamiętać o egzemplarzach obowiązkowych.
Heropolitanska_Izabela - 19-08-2022 - 20:16
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
A ja byłam przekonana, że to B6. W każdym razie większy od A5 a mniejszy od A4.
Tak, panie Wojciechu, pamiętam. Ale dziękuje za przypomnienie.
Lech_Niepiekło - 19-08-2022 - 20:21
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Myślę, że forma książki powinna wynikać z ilości i zakresu zgromadzonego materiału. Spotkałem książki poświęcone wyłącznie osobom o jednym nazwisku. Są też książki poświęcone konkretnej rodzinie - o charakterze wspomnieniowym. Oczywiście istnieje możliwość wydawania pewnych partii materiału w formie pojedynczych tomików. Ale można to samo uzyskać pisząc książkę z wyraźnym podziałem na rozdziały. Jeśli wyczerpałaś możliwości gromadzenia materiałów źródłowych warto zainwestować w porządne wydanie o charakterze pamiątkowym. Z moich doświadczeń wynika, że książki o historii rodziny czyta (od deski do deski) niewiele osób, nawet z najbliższej rodziny. Jest też grupa ludzi szukających konkretnych informacji dla własnych potrzeb. Ale ładnie wydana książka jest chętnie nabywana jako pamiątka rodzinna, na prezent, itd. Jest wtedy trzymana na poczesnym miejscu, i stanowi powód do dumy dla właściciela.
O mojej książce znajdziesz informacje na www.niepieklo.pl
Powodzenia
Heropolitanska_Izabela - 19-08-2022 - 20:28
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Właśnie tak. Wydanie ma być porządne. Tego życzą sobie członkowie Rodziny. Tylko ten papier kredowy trochę mnie przeraził.
I jeszcze zdradzę, że zdecydowałam się oddać książkę do korekty, pomimo że zawodowo piszę książki i błędów raczej nie robię. Ale przecinki, literówki czy jakieś lapsusy zdarzają się każdemu.
w3w - 19-08-2022 - 20:31
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Lech_Niepiekło napisał:
Z moich doświadczeń wynika, że książki o historii rodziny czyta (od deski do deski) niewiele osób, nawet z najbliższej rodziny. Jest też grupa ludzi szukających konkretnych informacji dla własnych potrzeb.
Bywa że takimi książkami bardziej są zainteresowane osoby "z zewnątrz", nie mające żadnych więzi z opisaną rodziną, ale zajmujące się miejscowością, regionem czy tp. Stąd warto takie książki z czasem udostępniać w formie pdf np. przez którąś bibliotekę cyfrową (najlepiej przez polonę - czyli Bibliotekę Narodową i równocześnie przez bibliotekę cyfrową regionalną, dla Małopolski to Małopolska Biblioteka Cyfrowa)
Lech_Niepiekło napisał:
O mojej książce znajdziesz informacje na
www.niepieklo.pl
Minęło już 8 lat od wydania, więc może warto wstawić gdzieś jej pdf, bo zapewne niejedna osoba by do niej z ciekawością zajrzała.
Wojciech
Heropolitanska_Izabela napisał:
zdecydowałam się oddać książkę do korekty, pomimo że zawodowo piszę książki i błędów raczej nie robię. Ale przecinki, literówki czy jakieś lapsusy zdarzają się każdemu.
Ważniejsze byłoby oddanie do redakcji, czyli komuś kto zna się na temacie i z uwagą przeczyta tekst oraz obejrzy ilustracje (zwykle też wyłapie literówki itp. czyli zrobi korektę), bo dopiero taka osoba może wyłapać różne niejasności, niedomówienia (oczywistości dla Autora nie zawsze są oczywistościami dla czytelnika), a bywa że i sprzeczności... Autor z czasem tego nie widzi. chyba że po napisaniu odłoży gotowe dzieło na czas dłuższy i zajmie się czymś innym, i dopiero po takiej przerwie na nowo, "świeżym okiem" przeczyta swoją pracę.
Wojciech
Heropolitanska_Izabela - 19-08-2022 - 20:45
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Tak, racja. Od bardzo dawna nie spotkałam się już w wydawnictwach z samą tylko korektą. Obligatoryjnie połączona jest z redakcją.
w3w - 19-08-2022 - 20:59
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Heropolitanska_Izabela napisał:
Tak, racja. Od bardzo dawna nie spotkałam się już w wydawnictwach z samą tylko korektą. Obligatoryjnie połączona jest z redakcją.
Co do tej redakcji w dzisiejszych wydawnictwach, to miałbym duże zastrzeżenia, zwykle ogranicza się ona do zwykłej i to słabej korekty, co widać na półkach księgarń, także naukowych. Nijak im do poziomu redakcyjnego opracowania książek z czasów komuny. Wtedy redaktor sprawdzał wszystko, w tym poprawność przypisów, podążał starannie śladami autora.
A dziś tzw. "redaktorzy" tego nie zrobią, nawet do głowy im nie przyjdzie sprawdzenie czegokolwiek, nie mówiąc już do zrobieniu rzetelnej redakcji tekstu (choć owszem są rodzynki). Usprawiedliwieniem jest filozofia wydawców, chcą szybko i za małe pieniądze. Jakość ich nie interesuje, bo "kto to zauważy.."
Wojciech
Ścibor_Grażyna - 21-08-2022 - 20:28
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Heropolitanska_Izabela napisała:
....Już otrzymałam z Biblioteki Narodowej numery ISBN...
.... Książka jest przeznaczona wyłącznie dla rodziny...
Wystąpiła Pani do Biblioteki Narodowej o nadanie numeru ISBN, a to oznacza, że będzie Pani musiała wysłać 1 egzemplarz książki właśnie do Biblioteki Narodowej. Więc, nie będzie to książka wyłącznie dla rodziny...
Grażyna Ścibor
Sroczyński_Włodzimierz - 21-08-2022 - 20:39
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
chyba minimum to dwa egzemplarze obowiązkowe
kwestia jak to jest egzekwowane, ale zapis to 2 albo 17...
..do sprawdzenia
Heropolitanska_Izabela - 21-08-2022 - 20:53
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Wystąpiłam o ISBN bo zgodnie z przepisami prawa wydawca musi go umieścić na książce. A skoro ja wydaję książkę prywatnie to jestem wydawcą. Nie miałam innego wyjścia.
Sroczyński_Włodzimierz - 21-08-2022 - 20:58
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Nie. To "dobry obyczaj" nie obowiązek. Moim zdaniem:)
w3w - 21-08-2022 - 21:08
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Heropolitanska_Izabela napisał:
Wystąpiłam o ISBN bo zgodnie z przepisami prawa wydawca musi go umieścić na książce. A skoro ja wydaję książkę prywatnie to jestem wydawcą. Nie miałam innego wyjścia.
Nie ma takiego obowiązku. Jest taka możliwość.
Ścibor_Grażyna napisał:
Heropolitanska_Izabela napisała:
....Już otrzymałam z Biblioteki Narodowej numery ISBN...
.... Książka jest przeznaczona wyłącznie dla rodziny...
Wystąpiła Pani do Biblioteki Narodowej o nadanie numeru ISBN, a to oznacza, że będzie Pani musiała wysłać 1 egzemplarz książki właśnie do Biblioteki Narodowej. Więc, nie będzie to książka wyłącznie dla rodziny...
Przy nakładzie do 100 egz. są 2 egzemplarze obowiązkowe do BN i BJ. przy większym jest 17 egzemplarzy obowiązkowych do 15 bibliotek.
Wojciech
Heropolitanska_Izabela - 21-08-2022 - 21:16
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Też sprawdziłam. Nie ma rzeczywiście obliga. Ale po prostu nie wyobrażam sobie książki bez numeru ISBN pomimo egz. obowiązkowych, o których wiedziałam. Ale pozytyw jest ten, że wysyłka do bibliotek jest za darmo.
w3w - 21-08-2022 - 21:32
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Heropolitanska_Izabela napisał:
Też sprawdziłam.
Ja nie sprawdzałem, bo nie słyszałem by ostatnio przepisy w tym zakresie się zmieniły.
Heropolitanska_Izabela napisał:
po prostu nie wyobrażam sobie książki bez numeru ISBN pomimo egz. obowiązkowych, o których wiedziałam. Ale pozytyw jest ten, że wysyłka do bibliotek jest za darmo.
Wszelkie druki z numerem ISBN wyglądają "lepiej" (a całkiem niedawno istnienie nr ISBN czy ISSN miało znaczenie finansowe), no i są jednoznacznie identyfikowalne.
Dodatkowo, przy niskonakładowych wydawnictwach, można być niemal pewnym zainteresowania ze strony Biblioteki Kongresu, bo oni "lubią" gromadzić takie publikacje.
Wojciech
PS. Warto też zastosować ręczne ponumerowanie egzemplarzy (na stronie redakcyjnej) np. z formułką
"Nakład xxx egzemplarzy
ręcznie numerowych przez Autora.
Egzemplarz nr...."
Heropolitanska_Izabela - 21-08-2022 - 21:56
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Bardzo dziękuję za pomysł z ręcznym numerowaniem. Jest świetny.
w3w - 21-08-2022 - 22:09
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Heropolitanska_Izabela napisał:
Bardzo dziękuję za pomysł z ręcznym numerowaniem. Jest świetny.
Bywają formułki proste,
ale i tak rozbudowane bibliofilsko
Wojciech
lubkap3 - 22-08-2022 - 11:37
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Pomysł z numerowaniem stary jak świat, tyle że to jest przedpotopowe. Wydawanie książeczki w nakładzie 100 egzemplarzy mija się z celem. Kto to przeczyta? Jeśli się myśli o młodych, to trzeba wydawać w formie e-booka + wersja papierowa. Wyjdzie taniej i dotrze do całej rodziny, nawet za granicą.
O dobrej korekcie warto pomyśleć samemu. Dziś wydawnictwa prawie tego nie robią, nawet nie zwracają uwagi na skład, co widać w druku np. przy myślnikach. Inna sprawa, że wielu "korektorów" w redakcjach jest zwyczajnie niedouczonych, nie za bardzo wiedzących, na czym polega prawidłowa korekta. Ostatnio miałem robiony artykuł, gdzie korektorka zamieniała słowa, bo jej się nie podobały, że bardziej archaiczne. Oczywiście z poprawnych na poprawne.
W przypadku poważniej pracy genealogicznej warto zwrócić się po recenzję dobrego, zawodowego historyka, wyłapie dużo wpadek, często oczywistych. Najlepsi są w tego typu sprawach zawodowi historycy- regionaliści.
Ostatnio czytałem pracę takiego domorosłego historyka, który chciał wydać w nakładzie 500 egzemplarzy. Obraził się na mnie, bo na 3 stronach maszynopisu miał ok. 40 błędów. Książki na razie wydał.
Miałem też w rękach 4 książki wydane i nie wydane, gdzie autorzy wrzucili do nich wszystko, co znaleźli. Takie coś mija się z celem.
Do przemyślenia.
Andrzej
Heropolitanska_Izabela - 22-08-2022 - 12:22
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Pomysłu z numerowaniem nie znałam i bardzo mi się podoba. Ton Pana uwagi jest niemiły.
Moja rodzina nie jest duża. Przodkowie przyjechali z daleka i wszyscy o tym nazwisku są spokrewnieni. Nakład 100 egzemplarzy to bardzo dużo. Może dla kogoś innego np. dla Pana wydanie książki w takim nakładzie mija się z celem ale nie dla mnie. To jest książka dla rodziny, o JEJ historii i nie ma aspiracji pracy naukowej. Gdybym wzięła pod uwagę Pana rady o bezcelowości wydawania książek w takim nakładzie, to nigdy bym nie rozpoczęła jej pisania. A byłoby to wielką szkodą przede wszystkim dla mnie, bo gdy zaczynałam swoją przygodę to wiedziałam, że dziadek miał na imię Stanisław a pradziadek prawdopodobnie Walenty. Również Koleżanki i Koledzy z Forum nie wydaliby książki o historii swojej rodzinki - bo nieopłacalne. Byłaby to wielka szkoda, bo najczęściej jest to jedyne miejsca, z której wiedzę taką można zaczerpnąć, gdy rodziny nie są tak znane, że inni piszą o nich opracowania historyczne i naukowe.
W mojej rodzinie akurat młodzi czytają głównie książki papierowe.
Nie rozumiem co Pan ma na myśli pisząc, że "o dobrej korekcie warto pomyśleć samemu"?. Przecież nie będę robiła sama korekty swojej książki. Być może ma Pan do czynienia z wydawnictwem, które nie robi korekty albo korektorzy, jak Pan pisze, są niedouczeni. Ja na szczęście mam do czynienia z bardzo dużym wydawnictwem i z profesjonalnymi korektorami. Ale bardzo współczuję panu złych doświadczeń. To musi być trauma.
Moja książka będzie "poważna" ale nie ma jakichkolwiek aspiracji do pracy historycznej czy regionalnej. Nie mam ani takiego wykształcenia, ani wiedzy żeby pisać na takie tematy. Wyszłoby z tego rzeczywiście coś żenującego. Zawiera po prostu opis życia prakrewnych. I myślę, że takie książki mają na myśli Koleżanki i Koledzy z Forum. Zatem nie widzę jakiejkolwiek potrzeby oddawania jej do recenzji historykowi. Z całym szacunkiem, ale nawet najbardziej wybitny historyk nie ma wiedzy o życiu moich prakrewnych. Zatem jak będzie w stanie profesjonalnie i uczciwie zrecenzować książkę, która jest tylko albo AŻ o ich życiu?
Nie wiem co Pan ma na myśli pisząc, że "autorzy wrzucili do nich wszystko, co znaleźli"?. Ponieważ moi prakrewni nie byli osobami bardzo znanymi, więc jakakolwiek wzmianka o nich w książce czy w gazecie była dla mnie wielką radością i oczywiście taką historię uwzględniałam w książce. Zupełnie jest inaczej jak się "cierpi" na nadmiar materiałów.
To tyle po przemyśleniu.
w3w - 22-08-2022 - 13:06
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Pozwolę się wtrącić
Heropolitanska_Izabela napisał:
Nakład 100 egzemplarzy to bardzo dużo [...] o bezcelowości wydawania książek w takim nakładzie
Proszę się tą uwagą rozmówcy nie przejmować, bo nie ma racji. Ze dwa wieki wydawane są w Polsce, z różnych przyczyn, książki w nakładach mniejszych od 100 egzemplarzy i to całkiem często (stąd nawet i to "od zawsze" owa specjalna norma egzemplarzy obowiązkowych). I były tak książki wydawane w czasach, gdy podstawowym kosztem był "skład tekstu", którego dziś nie mamy, a który sprawiał że cena jednostkowa przy niskim nakładzie stawała się bardzo duża.
Heropolitanska_Izabela napisał:
W mojej rodzinie akurat młodzi czytają głównie książki papierowe.
Książka, o ile się chce ją zachować na pokolenia winna być papierowa. Bo papier jest wciąż najlepszą formą zapewnienia trwałości przechowania treści. Formy elektroniczne, o ile się o nich nie pamięta i nie przegrywa lub w inny sposób nie pilnuje, są krótkotrwałe. W początkach płyt CD zapewniano 100 letnią trwałość zapisu. Wiele osób przekonało się już po kilku latach że taka obietnica była bardzo na wyrost. Wielu płyt z czasem nie daje się odczytać. Nie mając innych kopii stracili wszystkie zapisane treści. Tak samo bywa z różnymi kontami czy "chmurami" gdy np. stracą ważność znikają bez śladu i bez możliwości odzyskania zawartości.
Heropolitanska_Izabela napisał:
mam do czynienia z bardzo dużym wydawnictwem i z profesjonalnymi korektorami.
nie widzę jakiejkolwiek potrzeby oddawania jej do recenzji historykowi. Z całym szacunkiem, ale nawet najbardziej wybitny historyk nie ma wiedzy o życiu moich prakrewnych. Zatem jak będzie w stanie profesjonalnie i uczciwie zrecenzować książkę, która jest tylko albo AŻ o ich życiu?
Tu pozwolę się z Panią nie zgodzić. Wydawnictwo z którym ma Pani do czynienia jest specjalistyczne, nie zna i "nie czuje" tematyki którą będzie zawierać Pani książka, więc nie zauważy w niej ewentualnych uchybień (innych niż korektorskie). Stąd sugestia pokazania jej specjaliście (co nie znaczy że ma to być "najbardziej wybitny historyk", bo taki zwykle niekoniecznie ma pojęcie w temacie) ma sens. Nie musi on mieć jakiejkolwiek wiedzy o życiu Pani prakrewnych, by czytając zwrócić uwagę na różne ewentualne braki, jak i zasugerować dodanie jakichś wyjaśnień. Osoba z zewnątrz, ale mająca warsztat, może w ten sposób pomóc wzbogacić książkę. Jak już pisałem, Autor (zwłaszcza "na świeżo" w trakcie pisania) jest zbyt oswojony z tekstem, by zauważyć niektóre niedociągnięcia.
Wojciech
Krystyna.waw - 22-08-2022 - 13:20
Temat postu:
Moje trzy grosze.
Uwagi Wojciecha są super, nic dodać nic ująć. Ale ja przewrotnie o tym, że "amatorszczyzna" może mieć dobre strony.
Kilka lat temu nie miałam pojęcia o swoich przodkach. Prawie przez przypadek trafiła do mnie mała książka o dalszej gałęzi rodziny. Było w niej mnóstwo błędów, pomylone daty, imiona itp. ale wsiąkłam po uszy.
Zaczęłam szukać prawdziwych danych, skontaktowałam z autorem (dalekim kuzynem).
Z nim i jego rodziną dziś bardzo się lubimy i odwiedzamy
Tak więc nawet niedoskonała publikacja może mieć pozytywny wpływ na rodzinę.
W naszym przypadku jest pałeczką sztafety, bo między innymi dzięki niej rodzinna historia się powiększyła i pogłębiła.
O publikacji myślę od dawna, ale ciągle widzę jakieś niedoskonałości, braki.
Na szczęście tamten kuzyn nie stawiał sobie wysokich wymagań i opublikował "co wiedział"
Heropolitanska_Izabela - 22-08-2022 - 13:20
Temat postu: Re: Książka o rodzinie - jak może wyglądać?
Bez obawy panie Wojciechu. Książkę wydaję ja. O wydawnictwie, z którym współpracuję wtrąciłam, czując się w obowiązku bronić przynajmniej jednego wydawcę, przed taką zdecydowaną krytyką.
Pana uwagi o redaktorze oczywiście wzięłam sobie do serca.
w3w - 22-08-2022 - 14:21
Temat postu:
Krystyna.waw napisał:
ja przewrotnie o tym, że "amatorszczyzna" może mieć dobre strony.
Kilka lat temu nie miałam pojęcia o swoich przodkach. Prawie przez przypadek trafiła do mnie mała książka o dalszej gałęzi rodziny. Było w niej mnóstwo błędów, pomylone daty, imiona itp. ale wsiąkłam po uszy.
Zaczęłam szukać prawdziwych danych, skontaktowałam z autorem (dalekim kuzynem).
Z nim i jego rodziną dziś bardzo się lubimy i odwiedzamy
Tak więc nawet niedoskonała publikacja może mieć pozytywny wpływ na rodzinę.
W naszym przypadku jest pałeczką sztafety, bo między innymi dzięki niej rodzinna historia się powiększyła i pogłębiła.
O publikacji myślę od dawna, ale ciągle widzę jakieś niedoskonałości, braki.
Na szczęście tamten kuzyn nie stawiał sobie wysokich wymagań i opublikował "co wiedział"
Niestety życie poucza, że - mimo inspiracji jaką sprawiała w Pani przypadku - na taką "amatorszczyznę" nie można patrzeć tak optymistycznie jak Pani. Bo niestety błędy z takich publikacji, w tym pisanych przez "najbardziej wybitnych historyków" (których publikacje niekiedy nie różnią się poziomem merytorycznym od książki Pani kuzyna) wchodzą na trwałe do obiegu i - jak pokazuje praktyka - żadne sprostowania tego nie zmieniają. Bo w obiegu "zadomawia się" to co pierwsze i to jest najczęściej wykorzystywane. Niekiedy nawet bywa że informacje z takich książek, wydanych przez "amatora", trafiają do encyklopedii i stają się "obowiązujące" w nauce...
Heropolitanska_Izabela napisał:
moi prakrewni nie byli osobami bardzo znanymi, więc jakakolwiek wzmianka o nich w książce czy w gazecie była dla mnie wielką radością i oczywiście taką historię uwzględniałam w książce.
Z tych też względów dobrze byłoby aby książka Pani była nie tylko dla rodziny. By np. ktoś badający głośne strajki 1905 r. w Królestwie Polskim mógł się dowiedzieć czegoś o owym delegacie "Herpolitańskim", zapewne, mimo braku jednej litery "o", należącym do Pani rodziny..,
Heropolitanska_Izabela napisał:
Zupełnie jest inaczej jak się "cierpi" na nadmiar materiałów.
Nigdy nie ma nadmiaru...
Może wtedy stworzyć dzieło wielotomowe, jak to zrobił autor biografii Karola Estreichera (1906-1984), którą zaplanował na kilka ogromnych tomów, z czego tom I do 1939 r. ma 800 stron, a drugi (1939-1945) liczy już stron 900...
Wojciech
lubkap3 - 22-08-2022 - 21:12
Temat postu:
No cóż, zdaje mi się, że lubi Pani, aby wyłącznie kadzić. Bez urazy, ale żadne poważne wydawnictwo nie będzie wydawać książeczki w nakładzie 100 egzemplarzy. Proszę nie mylić wydawnictw z drukiem na życzenie przez wydawnictwa, które pobierają opłatę za wydanie. Chociaż i na tym polu są wydawnictwa dobrze działające, niektóre nawet zupełnego badziewia nie przyjmują. Wydawanie książki z myślą wyłącznie o rodzinie jest bezcelowe. W takim wypadku można wydać na prawach rękopisu, bez numeru nadawanego przez BN w Warszawie. Książka z ISBN trafia do obiegu i jest umieszczona w bibliografiach, a egzemplarze obowiązkowe dostępne w wybranych bibliotekach. Wydawanie bzdeta chluby nie przynosi.
To się chwali, że czytają w rodzinie wersje papierowe. Tyle że to bzdura. Pani żyje iluzją.
Książki elektroniczne, CD, dyskietki, co jakiś czas się przekopiowuje na nowe nośniki. No chyba że ktoś się uprze, żeby tylko leżały na półce.
Książki papierowe też nie są trwałe, ileż to poszło z dymem. Ale zawsze można wrócić do glinianych tabliczek. Proszę popytać, co się dzieje z XIX-wiecznymi drukami na papierze zakwaszonym.
Mimo wszystko życzę powodzenia w wydaniu książki. Nie omieszkam przeczytać w BN lub Jagiellonce.
Andrzej
Heropolitanska_Izabela - 22-08-2022 - 22:02
Temat postu:
Szkoda, że nie czytał Pan tego co napisałam we wcześniejszych postach i powtórzyłam w ostatnim. Książkę o rodzinie wydaję ja sama a nie wydawnictwo.
Pisałam o wydawnictwie, które wydaje moje zawodowe książki.
Nie wiem zatem jakie iluzje miał Pan na myśli.
Życzę wszystkiego dobrego.
w3w - 22-08-2022 - 22:23
Temat postu:
lubkap3 napisał:
żadne poważne wydawnictwo nie będzie wydawać książeczki w nakładzie 100 egzemplarzy
Widać nie ma Pan pojęcia o rynku książki i o wydawnictwach "poważnych" i tym co wydają. Bo książki o takim nakładzie znajdzie Pan w dorobku nawet czołowych, najbardziej uznanych polskich wydawnictw.
Zapewne Pan nie wie, że niedawno bardzo ważna seria monografii "Wczesnośredniowieczne grodziska w Polsce", na którą autorzy dostali "milionowego" granta, wydana została przez Instytut Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk w nakładzie 50 egzemplarzy!
lubkap3 napisał:
Wydawanie książki z myślą wyłącznie o rodzinie jest bezcelowe. W takim wypadku można wydać na prawach rękopisu, bez numeru nadawanego przez BN w Warszawie.
Książkę wydaje się dla czytelników. Skoro wydawca zakłada, że ze względu na temat będą nimi członkowie rodziny to dlaczego takie wydanie ma być bezcelowe? Taka grupa nie ma prawa czytać? I czym się to różni od wydania książki w takimż niskim nakładzie o dziejach jakiejś małej wsi dla jej mieszkańców?
Książki "na prawach rękopisu" wydawano przede wszystkim za komuny, dla uniknięcia problemów z cenzurą, albo gdy cenzura nie wyrażała zgody na normalne wydanie, a była możliwość wydania.
I myli się Pan. Numeru ISBN nie nadaje BN, a sam wydawca, BN jedynie przydziela mu pulę numerów do dyspozycji.
lubkap3 napisał:
Książka z ISBN trafia do obiegu i jest umieszczona w bibliografiach, a egzemplarze obowiązkowe dostępne w wybranych bibliotekach.
Myli się Pan. Obecność ISBN nie ma znaczenia, by książka została umieszczona w bibliografiach czy znalazła w zbiorach bibliotecznych. Liczy się jej zawartość. ISBN ułatwia identyfikację druku.
lubkap3 napisał:
Książki elektroniczne, CD, dyskietki, co jakiś czas się przekopiowuje na nowe nośniki.
Słowem istnienie książek w takiej postaci wymaga ciągłego pilnowania, by nie zniknęła. A i tak, nawet przy przedterminowym zadbaniu może się okazać że nie ma już czego pilnować bo książka "się unicestwiła".
A książki papierowe spokojnie stawia się w dowolnym miejscu i można tak je zostawić na setki lat. Zawartość książki nawet trzymanej w wilgotnej piwnicy, nawet spleśniałej wciąż pozostaje dostępna. Nie tak dawno porządkowano jakieś XIX wieczne wysypisko śmieci w Kanadzie, i okazało się że wiele znajdujących się tam gazet sprzed ponad 150 lat nadal jest doskonale czytelna, niekiedy wręcz jak za "młodości".
Drobne zakłócenie w dostępie do wersji elektronicznej pozbawia nas całkiem zapisanej tam treści.
lubkap3 napisał:
Książki papierowe też nie są trwałe, ileż to poszło z dymem.
Wbrew pozorom książki nie palą się tak łatwo. By poszły z dymem trzeba się o to mocno postarać (tak jak to zrobili Niemcy po Powstaniu Warszawskim z bibliotekami w Warszawie).
A poza tym książka, nawet nadpalona, może przechować sporo treści.
lubkap3 napisał:
Proszę popytać, co się dzieje z XIX-wiecznymi drukami na papierze zakwaszonym.
W większości przypadków, gdy książki były normalnie trzymane, niewiele (trochę się "kurzą" - "sypią"), czyli w sumie nic.
A poza tym można, jak jest potrzeba, po prostu odkwasić i książka przetrwa spokojnie kolejne dziesiątki lat.
Wojciech
Janiszewska_Janka - 22-08-2022 - 22:24
Temat postu:
https://genealodzy.pl/index.php?name=PN ... ht=#597167
Dawno takiej bzdury w temacie genealogii nie wymyślono. To dopiero iluzja!!! Dawno nic tak mnie nie rozśmieszyło, w kontekście tych napuszonych porad jak pisać i wydawać książki....))
lubkap3 - 22-08-2022 - 23:01
Temat postu:
Pośmiać się można, ale jakby Pani miała 1500 osób i 40-letnią wyrwę w ślubach i zgonach, to już do śmiechu nie jest. Nie tak prosto ułożyć. Proszę nie zapominać, że można gałęzie odtwarzać, bo w zapiskach np. ślubów po 1810 r. są informacje, że świadek to np. stryj pana młodego, a świadek ma np. 60 lat.
Proszę zobaczyć programy szachowe.
Andrzej
julia_jarmola - 23-08-2022 - 20:14
Temat postu:
rewelka napisała , bardzo dawno temu, bo w 2012. roku:
Cytat:
Jeżeli ja mam wolę napisać książkę dla moich trójki dzieci jako pamiątkę po mnie to mam takie prawo i moja wola jest święta .
Mam podobne zdanie:)
Poza tym , pisząc opowieść o historii rodziny - książka to, moim zdaniem za wielkie słowo! - opieram się na dokumentach, wspomnieniach. Piszę o ludziach, których już nie ma, więc dlaczego mam nie umieszczać faktów i tzw. smaczków.
Skoro o bracie mojej babki ojczystej ksiądz w spisie parafian w uwagach zapisał :bezbożnik, dlaczego mam to pominąć?
Albo, skoro zdarzył się wypadek w wyniku, którego zginął jeden z braci, mam milczeć, tak , jak mi radziła śp. ciotka , córka owego bezbożnika
Widziałam kilka książek napisanych przez moich kolegów genealogów i miały one różną formę, od zbioru metryk i zdjęć opatrzonych komentarzami do opracowania biograficznego wybranej linii.
Piszecie Państwo o wydawnictwach, nadawanych numerach, , to wszystko brzmi niezwykle poważnie, ale jeśli jest taka wola....mnie nic do tego. Każdy ma swoją wizję i odpowiednie fundusze.
No i jeszcze ma dla kogo to robić
Osobiście nie zamierzałam nigdy wydawać swoich opracowań w formie profesjonalnego druku na kredowym papierze i oprawy w skórze tylko w formie obindowanego tekstu (wraz z tłem historycznym, wybranymi metrykami i zdjęciami) , nie zamierzałam rozpowszechniać poza rodziną, więc uważałam, że mogę napisać tak, jak chcę.
Pozdrawiam,
Julia.
Czyżewski_Bartłomiej - 11-02-2024 - 10:50
Temat postu:
Podepnę się pod temat, zamiast zakładać jakiś nowy
Powoli przygotowuję publikację książkową do druku, jednak z racji tego, że przykładam dużą wagę do detali utknąłem, na pewnej kwestii technicznej, związanej z tworzeniem przypisów przy użyciu zwrotu "ibidem". Poczytałem oczywiście co Internet ma w tym zakresie do zaoferowania, ale nigdzie nie znalazłem jednoznacznej odpowiedzi, która forma z poniższych przypisów będzie prawidłowa:
Przykład 1
1) Ur. 20 stycznia 1894 r. w Łodzi (APŁ, ASC par. rzym-kat św. Krzyża w Łodzi, Księga urodzeń, małżeństw i zgonów 1894 r., sygn. 41, akt urodzenia nr 296, k. 74v.)
2) Ur. 14 grudnia 1894 r. w Łodzi (APŁ, ASC par. rzym-kat św. Krzyża w Łodzi, Księga urodzeń, małżeństw i zgonów 1894 r., sygn. 43, akt urodzenia nr 4073, k. 1018.)
czy
1) Ur. 20 stycznia 1894 r. w Łodzi (APŁ, ASC par. rzym-kat św. Krzyża w Łodzi, Księga urodzeń, małżeństw i zgonów 1894 r., sygn. 41, akt urodzenia nr 296, k. 74v.)
2) Ur. 14 grudnia 1894 r. w Łodzi (Ibid., sygn. 43, akt urodzenia nr 4073, k. 1018)
Przykład 2
1) Ur. 20 stycznia 1894 r. w Łodzi - zm. 12 kwietnia 1897 r. w Łodzi (APŁ, ASC par. rzym-kat św. Krzyża w Łodzi, Księga urodzeń, małżeństw i zgonów 1894 r., sygn. 41, akt urodzenia nr 296, k. 74v.; APŁ, ASC par. rzym-kat św. Krzyża w Łodzi, Księga urodzeń, małżeństw i zgonów 1897 r., sygn. 73, akt zgonu nr 5, k. 2070v.)
2) Ur. 14 grudnia 1894 r. w Łodzi - zm. 11 czerwca 1895 r. w Łodzi (APŁ, ASC par. rzym-kat św. Krzyża w Łodzi, Księga urodzeń, małżeństw i zgonów 1894 r., sygn. 43, akt urodzenia nr 4073, k. 1018.; APŁ, ASC par. rzym-kat św. Krzyża w Łodzi, Księga urodzeń, małżeństw i zgonów 1895 r., sygn. 54, akt zgonu nr 1232, k. 208)
czy
1) Ur. 20 stycznia 1894 r. w Łodzi - zm. 12 kwietnia 1897 r. w Łodzi (APŁ, ASC par. rzym-kat św. Krzyża w Łodzi, Księga urodzeń, małżeństw i zgonów 1894 r., sygn. 41, akt urodzenia nr 296, k. 74v.; APŁ, ASC par. rzym-kat św. Krzyża w Łodzi, Księga urodzeń, małżeństw i zgonów 1897 r., sygn. 73, akt zgonu nr 5, k. 2070v.)
2) Ur. 14 grudnia 1894 r. w Łodzi - zm. 11 czerwca 1895 r. w Łodzi (Ibid., sygn. 43, akt urodzenia nr 4073, k. 1018.; Ibid., Księga urodzeń, małżeństw i zgonów 1895 r., sygn. 54, akt zgonu nr 1232, k. 208)
Przykład 3
1) Boniecki A., op. cit., t. III, str. 126; Uruski S., op. cit., t. II, str. 250
2) Boniecki A., op. cit., t. III, str. 128; Uruski S., op. cit., t. II, str. 251; Nejman E., op. cit., Lit. C-F, str. 101
czy
1) Boniecki A., op. cit., t. III, str. 126; Uruski S., op. cit., t. II, str. 250
2) Ibid., str. 128; Ibid., str. 251; Nejman E., op. cit., Lit. C-F, str. 101
Mam wrażenie, że im dłużej nad tym myślę, tym bardziej się zapętlam, będę zatem niezmiernie wdzięczny za pomoc
Sroczyński_Włodzimierz - 11-02-2024 - 10:55
Temat postu:
a. dodałbym numer zespołu, linka do kopii jeśli via kanał jakiś nie bezpośrednio z AP
b. formalnie - inna jednostka/inna sygnatura, to bez ibid.
Krystyna.waw - 11-02-2024 - 11:50
Temat postu:
Wolę wersję bez ibid.
W dłuższych tekstach zaciemnia, powtórzenie źródła jest klarowniejsze
Czyżewski_Bartłomiej - 15-02-2024 - 20:10
Temat postu:
Sroczyński_Włodzimierz napisał:
a. dodałbym numer zespołu, linka do kopii jeśli via kanał jakiś nie bezpośrednio z AP
b. formalnie - inna jednostka/inna sygnatura, to bez ibid.
Krystyna.waw napisał:
Wolę wersję bez ibid.
W dłuższych tekstach zaciemnia, powtórzenie źródła jest klarowniejsze
Dziękuję za podpowiedzi Pozostanę zatem przy nieco dłuższych przypisach, ale za to czytelniejszych.
Tomasz_Lenczewski - 15-02-2024 - 21:35
Temat postu:
Czyżewski_Bartłomiej napisał:
Sroczyński_Włodzimierz napisał:
a. dodałbym numer zespołu, linka do kopii jeśli via kanał jakiś nie bezpośrednio z AP
b. formalnie - inna jednostka/inna sygnatura, to bez ibid.
Krystyna.waw napisał:
Wolę wersję bez ibid.
W dłuższych tekstach zaciemnia, powtórzenie źródła jest klarowniejsze
Dziękuję za podpowiedzi
Pozostanę zatem przy nieco dłuższych przypisach, ale za to czytelniejszych.
Proszę nie być purystą, bo to utrudnia pisanie. Linki wg mnie mają większy sens przy publikacji internetowej, przy książkowej dyskusyjny.
Herbarze to teraz tylko literatura pomocnicza. Ja często w bibliografii komentuję, aby uniknąć nadmiaru przypisów.
Zresztą każda publikacja może mieć nowatorski charakter. Proszę zapoznać się z moimi tekstami o Edmundzie Massalskim (wywód) i z biogramem Władysława Korybut Woronieckiego.
Przy okazji czy ma Pan coś wspólnego z Czyżewskimi opisanymi w książce p. Burmistrzaka Czyżewscy h. Drya?
Pozdrawiam
Tomasz
Eder - 15-02-2024 - 22:00
Temat postu:
Stanisław Burmistrzak to amator. Czytałem jego trzy inne książki. Narobił mnóstwo błędów w genealogiach rodzin tam opisanych.
Pozdrawiam, Andrzej
Tomasz_Lenczewski - 15-02-2024 - 22:09
Temat postu:
Eder napisał:
Stanisław Burmistrzak to amator. Czytałem jego trzy inne książki. Narobił mnóstwo błędów w genealogiach rodzin tam opisanych.
Pozdrawiam, Andrzej
Próbowałem skontaktować się z nim, bowie pominął milczeniem istotne słowo z kluczowej metryki XVIII w. Powiązał swoją rodzinę z Czyżewskimi z Lubelskiego mającymi sfałszowaną genealogię. Pikanterii dodaje fakt, że tamci Czyżewscy z Chełma założyli w mieście oddział Związku Szlachty Polskiej (już wymarli). Pominął milczeniem szczegóły uzyskania przed wojną przez Czyżewskich, którzy weszli w posiadanie dworów i majątków potwierdzenia tytułu szlacheckiego (wspomina ogólnie o jakimś potwierdzeniu). Jakieś 30% książki do wyrzucenia.
Czyżewski_Bartłomiej - 22-02-2024 - 17:59
Temat postu:
Tomasz_Lenczewski napisał:
Proszę nie być purystą, bo to utrudnia pisanie. Linki wg mnie mają większy sens przy publikacji internetowej, przy książkowej dyskusyjny.
Herbarze to teraz tylko literatura pomocnicza. Ja często w bibliografii komentuję, aby uniknąć nadmiaru przypisów.
Zresztą każda publikacja może mieć nowatorski charakter. Proszę zapoznać się z moimi tekstami o Edmundzie Massalskim (wywód) i z biogramem Władysława Korybut Woronieckiego.
Mam nadzieję, że publikacja ukaże się drukiem, więc linki odpadają. Trochę też popracowałem nad tekstem i wydaje mi się, że stosowanie skrótu "ibid." przy jednostkach archiwalnych prawie w ogóle nie skraca przypisów i ogółu tekstu, a sprawia, że robi się to nieczytelne i niejasne.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Powered by
PNphpBB2 © 2003-2006 The PNphpBB Group
Credits