Genealodzy.PL Genealogia

Wojny i Powstania zbrojne, Wojsko.. - Jak to mogło być w czasie kampanii wrześniowej?

Arkadiusz_16 - 05-06-2019 - 13:04
Temat postu: Jak to mogło być w czasie kampanii wrześniowej?
Jak każdy maiłem dwóch dziadków: Feliksa i Felka.
Feliks mieszkał w Anielinie Starym a Felek w Brzozowie, obie miejscowości oddalone były od siebie o około 5 km. Obaj brali udział w kampanii wrześniowej.

Moje pytania są następujące:
Służbę wojskowa odbywali około 1931 roku w Łowiczu, gdzie stacjonował 10PP

1. Czy skoro odbywali służbę wojskowa w Łowiczu to w czasie mobilizacji wojsk przydzieleni zostali do 10PP, czy raczej nie nie można tego stwierdzić?

2. Czy skoro mieszkali tak blisko to skierowani zostali obaj w 1939 do tej samej formacji, czy to również nie można uznać za pewne? (ich historie przekazywane przez rodzinę mają jakieś wspólne elementy)

3. Czy z pewnością zostali skierowani do obrony np Łowicza, czy równie dobrze mogli zostać wysłani w zupełnie inne regiony?

4. Czy zachowały się jakieś dokumenty na podstawie których można stwierdzić, gdzie zostali skierowani rezerwiści z tamtych obszarów?

5. Jak wyglądała mobilizacja rezerwistów? Przychodziły pisma pod konkretne adresy?
bezkropki - 05-06-2019 - 13:48
Temat postu: Jak to mogło być w czasie kampanii wrześniowej?
Ad 5. przypuszczam, że było tak jak z moim dziadkiem. Miał on książeczkę wojskową i w niej rozkaz, że w przypadku ogłoszenia mobilizacji ma się stawić w koszarach swego pułku w miejscowości R. Chyba tam był określony zakres czasowy na to stawiennictwo (ok. 2 - 3 dni, nie mam książeczki pod ręką, piszę z pamięci), a po tym czasie, wg pouczenia w książeczce, groziły jakieś kary. Mój dziadek i jego książeczka to wczesne lata 20-ste, ale sądzę, że zasada pozostałą ta sama - poborowy znał swój przydział służbowy i miejsce obowiązkowego stawiennictwa. Wystarczyło urzędowe obwieszczenie o mobilizacji rozwieszane na słupach, ogłaszane przez księdza (u nas tak to działało) i chyba także wójta.

Ad 3. - Najpierw trzeba ustalić ich przydział wojskowy, a potem "wystarczy" prześledzić szlak bojowy danej jednostki.
Pozdrawiam
Szymański_Wojciech - 05-06-2019 - 13:53
Temat postu: Re: Jak to mogło być w czasie kampanii wrześniowej?
Arkadiusz_16 napisał:
Jak każdy maiłem dwóch dziadków: Feliksa i Felka.
Feliks mieszkał w Anielinie Starym a Felek w Brzozowie, obie miejscowości oddalone były od siebie o około 5 km. Obaj brali udział w kampanii wrześniowej.

Moje pytania są następujące:
Służbę wojskowa odbywali około 1931 roku w Łowiczu, gdzie stacjonował 10PP

1. Czy skoro odbywali służbę wojskowa w Łowiczu to w czasie mobilizacji wojsk przydzieleni zostali do 10PP, czy raczej nie nie można tego stwierdzić?

2. Czy skoro mieszkali tak blisko to skierowani zostali obaj w 1939 do tej samej formacji, czy to również nie można uznać za pewne? (ich historie przekazywane przez rodzinę mają jakieś wspólne elementy)

3. Czy z pewnością zostali skierowani do obrony np Łowicza, czy równie dobrze mogli zostać wysłani w zupełnie inne regiony?

4. Czy zachowały się jakieś dokumenty na podstawie których można stwierdzić, gdzie zostali skierowani rezerwiści z tamtych obszarów?

5. Jak wyglądała mobilizacja rezerwistów? Przychodziły pisma pod konkretne adresy?



W Łowiczu stacjonował 10 Pułk Piechoty WP, o którym jest bardzo dużo w Internecie.

Powodzenia!

Wojciech Szymanski
slawek_krakow - 05-06-2019 - 19:26
Temat postu: Re: Jak to mogło być w czasie kampanii wrześniowej?
Arkadiusz_16 napisał:
Jak każdy maiłem dwóch dziadków: Feliksa i Felka.
Feliks mieszkał w Anielinie Starym a Felek w Brzozowie, obie miejscowości oddalone były od siebie o około 5 km. Obaj brali udział w kampanii wrześniowej.

Moje pytania są następujące:
Służbę wojskowa odbywali około 1931 roku w Łowiczu, gdzie stacjonował 10PP

1. Czy skoro odbywali służbę wojskowa w Łowiczu to w czasie mobilizacji wojsk przydzieleni zostali do 10PP, czy raczej nie nie można tego stwierdzić?

2. Czy skoro mieszkali tak blisko to skierowani zostali obaj w 1939 do tej samej formacji, czy to również nie można uznać za pewne? (ich historie przekazywane przez rodzinę mają jakieś wspólne elementy)

3. Czy z pewnością zostali skierowani do obrony np Łowicza, czy równie dobrze mogli zostać wysłani w zupełnie inne regiony?

4. Czy zachowały się jakieś dokumenty na podstawie których można stwierdzić, gdzie zostali skierowani rezerwiści z tamtych obszarów?

5. Jak wyglądała mobilizacja rezerwistów? Przychodziły pisma pod konkretne adresy?


1. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że tak właśnie było.

2. Patrz punk pierwszy, chyba że co innego masz na myśli.

3. Jeśli przyjąć założenie z punktów 1 i 2 to należy prześledzić szlak bojowy 10 pp.

5. Można przyjąć, iż większość otrzymała karty mobilizacyjne w okolicach 26 sierpnia. Jeśli takowej nie dostali, to zgodnie z obwieszczeniem mobilizacyjnym z dnia 30 sierpnia, mieli obowiązek zgłosić się do najbliższej komendy rejonowej uzupełnień. Najbliższej względem miejsca przebywania.

Należy mieć na uwadze, że mobilizacja trwała tak naprawdę od wczesnej wiosny, choć większość rezerwistów otrzymała karty mobilizacyjne pod koniec sierpnia. Bardzo pomocne byłoby gdybyś miał wiedzę na temat specjalizacji wojskowej dziadków, wszak pułk piechoty to nie tylko mięso armatnie z bagnetem na karabinie. Można to znaleźć w książeczkach wojskowych. Czasem nawet tych odtwarzanych po 1945 roku, jeśli wojny nie przetrwały. Dziadkowie wojnę przeżyli? Może w ZBOWIDzie byli? Archiwa w większości zachowane, a tam każdy ma teczkę i w niej życiorys. Niesamowite historie niejednokrotnie, choć oczywiście należy brać poprawkę na upływ czasu i konfabulacje.

Nie poddawaj się. Ja losy wojenne mojego dziadka sklejam od 20 lat i wciąż pojawiają się nowe okoliczności Smile
Sroczyński_Włodzimierz - 05-06-2019 - 20:31
Temat postu: Re: Jak to mogło być w czasie kampanii wrześniowej?
ale dotyczące Września czy całego okresu te okoliczności nowe przez 20 lat?
Arkadiusz_16 - 05-06-2019 - 20:32
Temat postu: Re: Jak to mogło być w czasie kampanii wrześniowej?
Zachowało się zdjęcie dziadka Feliksa z wojska, jeden z żołnierzy trzyma tabliczkę z napisem "2CKM" a oficer ma chyba odznakę półkową 10PP.

Jeśli ktoś ma ochotę na lekturę to wspomnienia moich wujków i rodziców o tym, co opowiadali dziadkowie są następujące:

Feliks:
W 1939 wybuchła II Wojna Światowa. Według przekazu ustnego syna Feliksa Jana Włodarczyka jednostka, w której walczył Feliks została rozbita a żołnierze uciekli do domów. W czasie powrotu głód zmuszał Polaków do jedzenia brukwi rosnącej na polach. Razem z Feliksem powrócił Stefan Walczak ze Żdżar, gmina Bielawy, parafia Oszkowice. Marianna Przybylska, córki Feliksa wspomina, że w czasie wojny wojska niemieckie wyprowadziły Feliksa z domu. Prawdopodobnie prowadzony był do obozu jenieckiego lub miał być przetransportowany na roboty do Niemiec. Kiedy Polacy przebywali w prowizorycznym obozie, Feliks przekupił kobietę handlująca papierosami, która pomogła mu uciec. Stanisław Włodarczyk, najstarszy syn Feliksa pamięta opowieści wg których Feliks stacjonował w okopie wraz z innym żołnierzem. Wojska wroga prowadziły w tym czasie nalot z powietrza. Kompan Feliksa stwierdził, że jest w tym miejscu bardzo niebezpiecznie i namawiał swojego towarzysza broni do ucieczki. Feliks się na to nie zgodził. Kiedy wzrokiem odprowadzał uciekającego kolegę zobaczył jak w jego pobliżu spada bomba i zadaje śmiertelne rany. W czasie powrotu z frontu Feliks został pojmany przez wojska wroga. Kiedy przetrzymywany był w prowizorycznym obozie do bramy przychodziły kobiety handlować z więźniami jedzeniem i papierosami. Feliks wyrwał jednej kosz i przeszedł za bramę udając handlarza. Kobieta zachowała spokój i nie wydała Feliksa. W dowód wdzięczności Feliks odnalazł kobietę, podziękował jej i wręczył pieniądze.

Felek:
W 1939 nastąpiła mobilizacja sił rezerwy i poborowych. Feliks trafił w szeregi Polskiej Armii, gdzie przydzielono mu obsługę ciężkiego karabinu maszynowego. 6 września kolumna wojskowa w której się poruszał została rozbita w okolicach Grójca przez 3 niemieckie bombowce. 2 z nich zostały zestrzelone przez polskie myśliwce, trzeci zmuszony był do awaryjnego lądowania. Feliks wraz z dwoma kolegami udał się w drogę powrotną do domu. Wracali głównie pod osłona nocy nadal mając na sobie polskie mundury. Kilkukrotnie zostawiali broń, po którą znów wracali w obawie o swoje bezpieczeństwo. Pewnego dnia idąc skrajem lasu zobaczyli 3 polskich oficerów grających w karty i pijących alkohol. Kompani Feliksa ukryli się w krzakach a on sam poszedł do nich rozeznać się w sytuacji. Oficerowie kazali, aby przyprowadził kolegów i przyłączył się do nich. Żołnierze wspólnie pili alkohol i opowiadali sobie, co ich spotkało. Wnet niespodziewanie zostali okrążeni przez żołnierzy wermachtu, którzy motocyklami wyruszyli na patrol. Niemcy ustawili Polaków w szeregu i chcieli rozstrzelać. Jeden z polskich oficerów doskonale znający język niemiecki zaczął tłumaczyć dowódcy jednostki, że są już rozbrojeni i nie stanowią żadnego zagrożenia. Po długich negocjacjach niemiecki dowódca kazał opuścić broń. Kiedy już wydawało się, że Polakom nic nie grozi jeden z niemieckich żołnierzy zauważył u Feliksa wystające naboje, których czubki przebiły podszewkę munduru. Postawili Feliksa pod dębem i odbezpieczyli karabiny. Polski oficer jednak nadal nie dawał za wygraną. Jego upór ocalił Feliksowi życie. Niemcy rozkazali Polakom udać się do miejscowości Radogoszcz. Wrzesień był bardzo ciepły, żołnierzom z wysiłku popuchły nogi i ciężko było dalej iść. Spotkał ich polski chłop, który zapytał, co tutaj jeszcze robią. Żołnierze opowiedzieli, co ich spotkało oraz że mają rozkaz udać się do miejscowości Radogoszcz. Chłop złapał się za głowę, opowiedział żołnierzom, że dookoła jest już pełno Niemców a miejsce, do którego dostali rozkaz się udać jest przejściowym obozem i idą na pewną śmierć. Oficer nakazał Feliksowi wziąć kolegów i znaleźć kogoś, kto podwiezie ich do miejsca, do którego dostali rozkaz się udać. Był to tylko pretekst, aby żołnierze oddalili się od oficerów. Każdy udał się w swoją stronę ratując swoje życie. Feliks z kolegami szedł pod osłoną nocy polami, omijając niemieckie posterunki. Jedna z kobiet, której mąż był na wojnie dała im zapas żywności oraz cywilne ubrania. Kiedy Feliks był już w Waliszewie natknął się na niemiecki samolot, który nie mógł wzbić się w powietrze. Winny był grząski grunt przez który maszyna nie mogła się poderwać. Niemieccy żołnierze widząc Feliksa dali mu saperkę i kazali kopać. Feliks nie znał języka niemieckiego, nie wiedział o co chodzi krzyczącemu Niemcowi. Ten w przypływie złości wyciągnął broń i skierował ją w kierunku Polaka. Drugi z niemieckich żołnierzy kazał się mu uspokoić, wziął do ręki łopatę i pokazał Feliksowi, co należy zrobić. Feliks pod wpływem silnego stresu, wycieńczony wykopał pod każdym z kół samolotu rowy długie na 50 metrów. Samolot wzbił się w powietrze. Niemiecki żołnierz poklepał go po plecach, poczęstował papierosem i pozwolił odejść.
Bea - 05-06-2019 - 20:32
Temat postu:
Nawet jeśli coś jest bardzo prawdopodobne (np. na 99%) - to zawsze może się okazać, że to czego szukasz akurat jest w tym marginesie...


Mój dziadek został powołany do czynnej służby wojskowej w kwietniu 1937 r. - do 4 PP w Równem. Zwolniony w sierpniu 38'. A we wrześniu 39' zmobilizowany do 23 PP Włodzimierz Wołyński.
Czyli do zupełnie innej jednostki.
Jeśli Twoi dziadkowie pobierali emeryturę w PRL to musieli należeć do Zbowidu, bo takie było prawo. Ja dokumenty dostałam właśnie dzięki archiwum ZUS.
Sroczyński_Włodzimierz - 05-06-2019 - 20:46
Temat postu:
jak?
Ty poważnie o obowiązkowym ZBOWiD jako warunku emerytury?
Bea - 05-06-2019 - 20:57
Temat postu:
Żeby odtworzyć książeczkę wojskową trzeba było to załatwiać przez Zbowid. A lata wojny/okupacji liczyły się do emerytury (tym bardziej, że dziadek jako jeniec pracował na lotnisku wojskowym). Może nie trzeba było być czynnym zbowidowcem, ale oni sami zapisywali wszystkich, którzy się do nich zgłosili.
Sroczyński_Włodzimierz - 05-06-2019 - 21:03
Temat postu:
OK, czyli nie trzeba było, przymus nie istniał
a z tego co wiem: spora fala zapisów była 80-81, Ci co wcześniej mogli, a nie chcieli - zdecydowali się mając nadzieję na zmianę charakteru org. utrwalaczy

nie można myśleć: każdy uczestnik Wojny Obronnej , był w Zbowidzie
nie był, a żył w PRL tzn nie służył WP we IX
slawek_krakow - 05-06-2019 - 22:15
Temat postu:
Bea napisał:
Nawet jeśli coś jest bardzo prawdopodobne (np. na 99%) - to zawsze może się okazać, że to czego szukasz akurat jest w tym marginesie...


Mój dziadek został powołany do czynnej służby wojskowej w kwietniu 1937 r. - do 4 PP w Równem.


A nie aby 44?
Bea - 05-06-2019 - 22:22
Temat postu:
slawek_krakow napisał:
A nie aby 44?


Cool oczywiście że 44PP
Badylarz - 05-06-2019 - 22:24
Temat postu:
Witam !
Cytat:

Feliks mieszkał w Anielinie Starym a Felek w Brzozowie, obie miejscowości oddalone były od siebie o około 5 km.

A jak daleko od Łowicza ?

Bo mój dziadek, rodowity Warszawiak, odbywał służbę w Baranowiczach, a ćwiczenia rezerwistów w Białej Podlaskiej. Trochę daleko od Warszawy ?
Arkadiusz_16 - 06-06-2019 - 09:59
Temat postu:
Badylarz napisał:
Witam !
Cytat:

Feliks mieszkał w Anielinie Starym a Felek w Brzozowie, obie miejscowości oddalone były od siebie o około 5 km.

A jak daleko od Łowicza ?

Bo mój dziadek, rodowity Warszawiak, odbywał służbę w Baranowiczach, a ćwiczenia rezerwistów w Białej Podlaskiej. Trochę daleko od Warszawy ?


około 30 km
Dudkiewicz - 07-06-2019 - 22:17
Temat postu:
Mój dziadek służył w 10pp w Łowiczu w latach 1936-1938 w łączności . W kwietniu 1939 został zmobilizowany. Trafił do tego samego 10pp. też do łączności. kwaterowali w Zielkowicach. 1 września 1939 roku jego oddział znajdował się w miejscowości Czerlin, w Wielkopolsce. Opowiadał, że cały czas się wycofywali, w kierunku Warszawy. Szedł przez Kompinę, ale do Łowicza nie dotarł. Gdzieś w okolicach Brochowa oddział został zaatakowany przez Niemców. Zostało tylko trzech żołnierzy, w tym ciężko ranny dowódca. Do niewoli trafił w okolicy Witkowic. Potem przebywał w Korzuszkach. Być może Pański dziadek Felek trafił do jednostki rezerwowej 10 pp. lub był w nadwyżkach stanów osobowych 10 pp. bo te maszerowały na Grójec i Górę Kalwarię. W Łowiczu funkcjonuje grupa rekonstrukcyjna 10 pp., myślę że mają sporo informacji na interesujący Pana temat. Alicja.
Wszystkie czasy w strefie GMT - 12 Godzin
Powered by PNphpBB2 © 2003-2006 The PNphpBB Group
Credits