Genealodzy.PL Genealogia

Emigracja - Podróż i pobyt w USA -publikacje

Darek1965 - 30-01-2010 - 17:30
Temat postu: Podróż i pobyt w USA -publikacje
Witajcie,
w odpowiedzi na zapytania o podróże naszych przodków (między innymi poborowych) do USA , zapytanie Beaty w wątku: „ …pradziadek w armii carskiej” oraz zapytania w innych tematach dotyczących dokumentów tożsamości – paszportów, niniejszym opracowaniem dzielę się wiedzą o podróży i pobycie przodków na terenie USA. Jak wynika z treści opracowania, podróż do USA w na przełomie XIX i XX wieku nie była związana z wcześniejszym uzyskaniem paszportu, na pewno dotyczyło to mieszkańców Ziemi Dobrzyńskiej.

W połowie XIX-wieku z terenu zaboru rosyjskiego, rozpoczęła się emigracja zarobkowa do USA, która w latach dziewięćdziesiątych przyjęła falę masowych wyjazdów chłopów za pracą. Uwłaszczenie chłopów w 1864r. nie rozwiązało problemów wsi dobrzyńskiej. Karłowate gospodarstwa nie były w stanie wyżywić wszystkich członków rodziny. Tak też najmłodsze pokolenie, wywodzące się z rodzin chłopów gospodarzy, ale nie dziedziczące ziemi szukało chleba za granicą.
Według oficjalnych danych statystycznych podawanych przez władze carskie w lata 80-tych XIX wieku z terenu guberni płockiej wyemigrowało około 4996 osób, z których ponad 4515 udało się do Stanów Zjednoczonych. Do roku 1888 najwięcej emigrantów dostarczyły powiaty: rypiński i lipnowski, wyprzedzając przasnyski, sierpecki, mławski, ciechanowski, płocki i płoński. Największy odsetek wśród osób opuszczających kraj stanowili chłopi, około 71 %, a potem Żydzi - 22,5 %. W latach 90-tych z terenów guberni płockiej do Ameryki Północnej wyemigrowało łącznie 7458 osób.
Za teren, na którym najwcześniej rozpoczęła się chłopska emigracja do Stanów Zjednoczonych, uważana jest gubernia płocka, w szczególności jej powiaty nadgraniczne nad Drwęcą, między Rosją i Prusami tj. Rypin i Lipno.

Rodziny mieszkające po obu stronach granicy, chodziły na jarmarki do Golubia, a znali również i Toruń. Istniał legalny tak zwany mały ruch graniczny, a „kartki przez granicę”, to jest przepustki, wydali wójtowie. Uzyskanie przepustki dawało mieszkańcowi zaboru rosyjskiego możliwość podróży poprzez Prusy do portów morskich w Bremie, Antwerpii czy Hamburgu, z których odpływały statki do Stanów Zjednoczonych bez konieczności, starania się o paszport zagraniczny, co było bardzo trudne dla prostego mieszkańca wsi dobrzyńskiej.
W rejonie przygranicznym praktycznie zawsze istniał nielegalny przewóz towarów umożliwiany przez przekupnych urzędników granicznych, na długo zanim zaczęła się nielegalna emigracja ludzi. Łapownictwo na granicy było powszechne. Łapówki brali sami wójtowie, żandarmi, naczelnicy urzędów pocztowych, celnicy czyli właściwie wszyscy urzędnicy lokalni, od których zależało czy mieszkańcy będą mogli przekroczyć nielegalnie granicę.
Istniały dwa szlaki wiodące do portów morskich. W pierwszym przypadku przejście graniczne - rzekę Drwęcę przekraczano na moście w Dobrzyniu i kierowano się wynajętą furmanką do Kowalewa Pomorskiego. Z Kowalewa już pociągiem dojeżdżano do Bydgoszczy. Omijano stację w Golubiu celem uniknięcia kontroli. Drugim szlakiem dotarcia do Bydgoszczy było przejście Drwęcy na moście w Lubiczu i stamtąd już wynajętą furmanką przyjeżdżano do dworca w Toruniu. Już dalej rozpoczynał się etap podróży koleją, przez Bydgoszcz i z przesiadką w Berlinie do portu w Bremie lub Hamburgu, w których nawet kilka dni oczekiwano na statek. Agencje przewozowe wybudowały w pobliżu portów baraki, które stanowiły swoistą poczekalnię. Rejsy za ocean odbywały się parowcami „statkami pośpiesznymi i pocztowymi”. Podróż „statkiem pośpiesznym” trwała od 4,5 do 6 dni, a „statkiem pocztowym od 6 do 8 dni.
Po przypłynięciu do Nowego Yorku emigrant przechodził procedurę emigracyjną, a następnie był odbierany przez członka rodziny, lub samodzielnie, po okazaniu pieniędzy na bilet, mógł ruszyć w podróż do miasta docelowego. Polscy wychodźcy przebywali przeważnie w Stanach Zjednoczonych w Nowym Jorku, Buffalo, Detroit, Bostonie, Philadelphii i ośrodkach górniczych Pensylwanii.
W spisie ludności przeprowadzonym w Stanach Zjednoczonych w 1900 roku wśród 383 510 osób, które podały, że urodziły się w Polsce, wyodrębniono 154 424 osoby z zaboru rosyjskiego. Zamieszkiwały one przede wszystkim w Pensylwanii, Stanie New York, Illinois, Massachusetts, New Jersey, Connecticut i Ohio. W spisie przeprowadzonym natomiast w 1920 roku już 1 139 979 osób podało Polskę, jako kraj swego urodzenia.
W nowym kraju wiejscy emigranci wprzęgnięci zostali w nowy system zatrudnienia. Poddani zostali dyscyplinie fabrycznej. Musieli przystosować się do reguł obowiązujących w przemyśle, a szczególnie relacji szef-podwładny. W kraju, w swoich gospodarstwach, sami ustalali sobie godziny pracy, sami wydawali sobie polecenia, nie mieli przełożonych. Emigranci często tłumaczyli swoim rodzinom, że w Ameryce można wprawdzie zarobić, ale trzeba ciężko pracować. Odnosi się wrażenie, iż oni byli tym faktem zaskoczeni. Jest to zdumiewające, ponieważ w ojczystym kraju musieli bardzo ciężko pracować, w swoich niewielkich gospodarstwach rolnych, aby wyżywić rodzinę. Z listów wyłania się obraz dość klarowny: w kraju pracowało się ciężko, ale było się sobie panem. Dzień powszedni był ciężki, ale było wiele świąt. Praca była ciężka, jednak można było ją przerwać w dowolnym momencie i porozmawiać z sąsiadem. Natomiast inność pracy w amerykańskim przemyśle czyniła ją ciężką dla emigranta ze wsi dobrzyńskiej.
Najpierw wyjeżdżał dorosły mężczyzna, który po urządzeniu się w nowym miejscu sprowadzał rodzinę: żonę, dzieci, czasem dalszych krewnych. Długa rozłąka sprawiała, że w listach wyrażana była cała gama uczuć: tęsknota, zazdrość, czułość, zniecierpliwienie. Emigrant oczekiwał na listy od żony z wielką niecierpliwością. A listy często nie dochodziły:
Pittsburgh, 2 lutego, 1891 r.,
Józef Jagielski z Pittsburgha, Pa. do Franciszki Jagielskiej, Dulsk (lub Frankowo), pow. golubsko-dobrzyński.

Kochana żono,
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, donoszę ci kochana żono, że jestem zdrowy czego i tobie wras z dziećmi życzę, dobrego zdrowia i powodzenia od Pana Boga i donoszę ci, że pisałem list do ciebie, jusz minęło 11 tygodni i nie mam od ciebie żadnego odpisu i nie wiem co się znaczy, czy list nie doszedł czy mi nie odpisałaś i donieś mi czyś odebrała pieniędze, które ci pszysłałem 15 rubli, to mi zara odpisz czyś odebrała czy nie. I donieś mi jezeliś odebrała, a nie chcesz mi odpisać czyś się rozgniewała, czy o mię nie stoisz, bo ja tysz mogę się pogniewać i co ci powiedzie dobrego, bo w Ameryce dużo żonów można nabyć za małe pieniędze. Ja miałem ci szyfkarte wysłać, alie nie wyslie jasz mi list odpiszesz to ci szyfkarte wyslie i pszyjadziesz do mię razem z dziećmi i pozdrawiam kochana żono i kochane dzieci i pozdrawiam vstryja Jagelskiego [z] żonu i dziećmi i Rulskiego [z] żonu i dziećmi i pozdrawiam cału famieliju i znajomich sąsiadów i pozdrawiam siostrę Maryianne Jagelsku, i donieś mi czy muj brat powrucił z wojska i proszę o prentki odpis.
Korespondencja z rodzinami była utrudniona, dwa listy, zamieszczone wyżej, nigdy nie dotarły do adresatów. Cenzura rosyjska zatrzymała ich wiele, przeciwdziałając szerzącej się fali emigracji. Emigranci informowali w swoich listach rodziny jak uzyskać przepustki i jak wysoką łapówkę wręczyć wójtowi w przypadku odmowy wydania takiego dokumentu. W zatrzymanych listach opisywano dokładnie jak przejść tzw. zieloną granicę na Drwęcy i instruowano rodziny jak dotrzeć do USA.
Obecnie w Archiwum Miasta Stołecznego Warszawy znajduje się tylko 300 listów, które ocalały z pożaru archiwum 1944r. w Powstaniu Warszawskim, z kilkudziesięciotysięcznego zbioru listów zabezpieczonych przez carską cenzurę, a przejętych w 1918 roku przez komórki odradzającego się państwa polskiego.
Z analizy informacji o powrotach wynika, że trwało to przeciętnie 2-3 lata. Większość wychodźców stanowili żonaci mężczyźni, wyjeżdżający bez żon. Dało się również zaobserwować zjawisko reemigracji. Polscy emigranci często kilkakrotnie wyjeżdżali do Ameryki Północnej, wykorzystując pieniądze zarobione za oceanem do polepszenia swego bytu w ojczyźnie.
Opracowanie na podstawie tekstów zawartych na stronie internetowej międzynarodowego projektu:
EMILE Emigrant Letter Stories – wersja z dnia 25.11.2009r.

To na razie tyle, czy macie inne ustalenia w przedmiotowym temacie?
Ciepło pozdrawiam, Darek.
Dławichowski - 02-02-2010 - 13:53
Temat postu:
Dzień dobry!
Warta jest przeczytania książka Małgorzaty Szejnert p.t"Wyspa klucz". Na 312 stronach opisuje losy emigrantów przypływajacych na wyspę Ellis Island - bramę do Ameryki. Można się wzruszyć. O czy wie:
Krzycho z Koszalina
Darek1965 - 02-02-2010 - 18:04
Temat postu:
Witajcie,
Krzysztofie, dziękuję za trafną podpowiedź, co w istotny sposób rozwija przedmiotowy temat.
Dla zainteresowanych, jeszcze przed przecztaniem książki-reportażu Małgorzaty Szejnert: "Wyspa klucz", polecam artykuł tej samej autorki zamieszczony w internetowym wydaniu Gazety Wyborczej. Autorka, między innymi, opisuje nadzwyczajną nagorliwość amerykańskich urzędników, co doprowadziło do uznania około 50% emigrantów za chorych umysłowo.
Artykuł pt. "Amerykańska selekcja" z dnia 31.03.2009r.
Pozdrawiam, Darek
Feltynowska_Grażyna - 12-08-2011 - 18:52
Temat postu: O kłopotach emigrantki przybyłej do Nowego Jorku
Witam wszystkich, którzy chcieliby przyłączyć się do moich prób wyjaśnienia pewnej emigracyjnej historii, o której przeczytałam w prasie nowojorskiej po wpisaniu w wyszukiwarkę mojego rodowego nazwiska "Citkowska"
http://fultonhistory.com/Fulton.html
Nie znam niestety angielskiego, więc tylko z grubsza zrozumiałam ten opatrzony rysunkami reportaż, jak też mało czytelną notkę. Opowiada on o tym, że po przybyłą do Ameryki Marię (Mariannę?) Citkowską nie zgłosił się jej narzeczony Antoni Sedowski (przypuszczam, że Sadowski). Przepisałam, choć pewnie z błędami, ten angielski tekst:

THOUTHT HER LOVER'S ENVOYS IMPOSTORS AND TURNED THEM OFF

Marie Citkowska, a pretty girl of nineteen, arrived on the steamer Karlsruhe on Friday to meet Anton Sedowski, her betrothed.He had send the money for her passage and the expected to find him awalting her arrival. She was, however, doomed to dieuppoatment and landed at the Barge Office disconsolate. There dr. Zarenda, Agent of the Polish Society, took charge of her an escorted her to St. Joseph's Home, on Morris street.
Word was sent by wire and by mall announcing Marie's arrival to Anton Sedowski, at Stapleton, Richmond Borough, the adress he gave in the letter to Marie inclosing the money for ger passage. Her disappointment gave way to surprise later to find herself claimed by two separate and distinct Sedowskis, neither of them, however, her own beloved Anton.
"I am Sedowski," announced the first comer, and he was ushered into Marie's presence. Marie gazed at him long and searchingly, but falled to recognize her sweetheart. She had not seen him, it is true, for six years, since he had left her to come to America, but she was certain she would know him. Immediately after arrived a second man. "I am Sedowski," he said, but Marie would have none of him. he girl, believinh that she was being duped, wept hysterically.
Agent Zarenda took matters in his own hands then, and without waiting for an explanation turned both men into the street. Since then Marie has done nothing but sit with folded hands at the window of the Mission House waiting and wondering. At noon yesterday the two man called at St. Joseph's Home and again asked for Marie Citkowska. They were received by Dr. Dwoczak, the chaplain of the mission, who demanded an explanation.
"I am Sedowski, and so is this other man," explained one. "Only I am Frank and he is Peter. We are both Anton's brothers."
The minister now began to see some light in the hitherto puzzling mystery and sent for Marie. If was then discovered that Anton, her affianced, had been called out of town. While he was away Frank had received the telegram and Peter the letter addressed to Anton, and had at once hurried to receive her.
The brothers had telegraphed to Anton, who is in Philadelphia, and who will return to-day. They made arrangements for Marie to stay at St. Joseph's Home untill to-morrow, when the wedding will take place.

Moje próby, by odnaleźć potwierdzenie tej historii na stronach genealogicznych na razie spełzły na niczym. Jest co prawda Marianna Citkowska, lecz brała ona ślub z Andrzejem Chylewskim w 1880 r. w Chicago, a artykuł pochodzi z kwietnia 1898 r., więc raczej nie o nią chodzi. Zależy mi na odnalezieniu bohaterki w innych dokumentach tym bardziej, że nazwisko jest dość rzadko występujące i możliwe, że chodzi o osobę powiązaną rodzinnie. Niestety z mojej parafii metrykalia się nie zachowały i trudno mi potwierdzić jej istnienie "po naszej stronie".
Swoją drogą opisana historia sama w sobie warta jest uwagi dla tych z nas, którzy poszukują krewnych wśród emigrantów.
Czy dobrze zrozumiałam, że po narzeczoną zgłosili się kolejno dwaj bracia Franciszek i Piotr Sedowscy/Sadowscy, lecz panna zaprzeczyczyła kolejno tożsamości każdego z nich jako narzeczonego i dopiero po pewnym czasie powiedzieli, że chodzi zapewne o ich trzeciego brata Antoniego, który wyjechał do Filadelfii?
Czyżby deficyt rodaczek - kandydatek do małżeństwa był wówczas tak wielki?
Bardzo mi się to znalezisko podoba, zwłaszcza ilustracje, którymi jest opatrzone.
Dziękuję z góry za wypowiedzi w temacie i ewentualną pomoc.
GAFa
kasiek - 12-08-2011 - 18:59
Temat postu: O kłopotach emigrantki przybyłej do Nowego Jorku
troche nie tak, nie o deficyt chodzilo...
Anton nie mogl sie po narzeczona zglosic bo go nie bylo w domu, wyjechal do Philadelphia
telegram o przyjezdzie panny odebrali jego dwaj bracia i to oni zglosili sie "po odbior"; panna braci nie znala to i nie rozpoznala
Anton mial wrocic na nastepny dzien, wtedy rowniez mial sie odbyc slub
Feltynowska_Grażyna - 12-08-2011 - 19:07
Temat postu: O kłopotach emigrantki przybyłej do Nowego Jorku
Dziękuję,
rzeczywiście, chodzi raczej o deficyt znajomości angielskiego u mnie Very Happy
pozdrawiam
GAFa
kasiek - 12-08-2011 - 19:39
Temat postu: O kłopotach emigrantki przybyłej do Nowego Jorku
Wink
Piórkowska_Ewa - 23-02-2012 - 07:39
Temat postu: wyjazd do Ameryki w latach 1880-1900
Witam, jeden z moich przodków, syn chłopa, uwłaszczonego w 1864, raczej biedny wybrał się dwa razy w latach 1880-1900 do Ameryki zarobić, najpierw na spłatę rodzeństwa a potem na wykształcenie syna. Nie wiem skąd miał pieniądze na bilety (nic nam nie wiadomo o potencjalnym zastrzyku gotówki) i jakie formalności musiał spełnić aby wyjechać z kraju. Czy ktoś wie jak w tamtych latach można było wyjechać? Czy trzeba było posiadać coś w rodzaju paszportu, kto taki wydawał, gdzie może być jakiś ślad w dokumentach na ten temat. Ile w owych czasach mógł kosztować taki bilet- równoważność krowy, morgi ziemi? Jak z Polski się podróżowało wtedy do Ameryki. Teraz kilka konkretów terytorialnych, ów pradziad pochodził z wioski Osuchowa Nowa (dzisiaj), kiedyś to była Osuchowa lub Wilkowa, w parafii Poręba, powiat lub gmina Ostrów Mazowiecka. Ewa
MariaŁopaciuk - 23-02-2012 - 09:04
Temat postu: Re: wyjazd do Ameryki w latach 1880-1900
Łukaszewska_Ewa napisał:
.... skąd miał pieniądze na bilety .. i jakie formalności musiał spełnić aby wyjechać z kraju. Czy ktoś wie jak w tamtych latach można było wyjechać? Czy trzeba było posiadać coś w rodzaju paszportu, kto taki wydawał, gdzie może być jakiś ślad w dokumentach na ten temat. Ile w owych czasach mógł kosztować taki bilet- równoważność krowy, morgi ziemi? Jak z Polski się podróżowało wtedy do Ameryki ?


Wiele odpowiedzi można znaleć w książkach:
Małgorzata Szejnert "Wyspa klucz" - http://empik.rp.pl/wyspa-klucz-szejnert ... ,ksiazka-p
Martin Pollacki – „ Cesarz Ameryki” - http://czarne.com.pl/?a=2048

artykule Jana Rogóż "Za chlebem" http://www.fortyck.pl/art_63.htm

oraz w filmie, co prawda o emigracji włoskiej, ale wiele wyjaśnia …
Crialese Emanuele “Złote wrota” http://ack.lublin.pl/kino/opisy/zlote-wrota.html

Archiwum Miasta St. Wawrzawy "Listy emigrantów ... z lat 1890-1891" http://archiwa.polska.pl/instytucje/ska ... ?body=desc

Pozdrawiam
MariaŁ
Dławichowski - 23-02-2012 - 09:25
Temat postu: Re: wyjazd do Ameryki w latach 1880-1900
MarioŁko! W "wyspie klucz" nic nie ma o transporcia z miejsca zamieszkania do portu ekspedycji za ocean. Szejnertowa opisuje samą podróż statkiem i pobyt na wyspie. W chwili obecnej opisuję sto lat życia w wielkopolskim miasteczku z zaboru rosyjskiego 1812-1912. Jestem juz po powstaniu styczniowym i zbliżam się do opisywania warunków zmuszających do emigracji i proces samej emigracji. Szukam wspomnień, pamietników, rozpraw naukowych. czyli każdego śladu na bazie których to informacji wyrobie sobie stanowisko. Domyslam się, że sporo znajdę w bibliotekach cyfrowych. Także jak Ewa proszę o wskazówki. (Cesarza Ameryki jeszcze nie czytalem.) Dziękuje:
Krzycho z Koszalina
elgra - 23-02-2012 - 10:04
Temat postu:
Reklama - kartka pocztowa.

ezoteryka - 23-02-2012 - 11:02
Temat postu:
Odpwiedzi na zadane pytania i nie tylko te mozna znależć w książkach: Pamietniki emigrantów praca zbiorowa oraz Chłop polski w Europie i Ameryce autorstwa Thomas Wiliam Isaac.
A tak na marginesie: mam rodzinę w Osuchowej
Maria
Danecka - 23-02-2012 - 13:43
Temat postu:
Witam,

polecam stronę:

http://www.szpejankowski.eu/index.php/p ... cja/8.html

W internecie w roku 2009 na stronie EMILE Emigrant Letters Stories,niestety już nieistniejąca, można było uzyskać odpowiedzi na takie pytania jakie postawiła Ewa, a także poczytać listy przesyłane do rodziny przez emigrantów.

W czeskim wydaniu istnieje strona projektu EMILE:
http://www.czechfriends.org/immigration-projects

Dodam nast.informację,cytat:


"31.08.2005 r.
W dniu 30 sierpnia 2005 roku w Pracowni Naukowej w Archiwum Państwowym m.st. Warszawy odbyła sie uroczysta inauguracja strony internetowej projektu EMILE. Słowo wstępne na temat projektu oraz budowy strony wygłosił Dyrektor Ryszard Wojtkowski. Informacji na temat zawartości strony udzieliła Marta Jaszczyńska.
Informacje na temat zawartości strony udzieliła Marta Jaszczyńska.
Strona przygotowana została przez Martę Jaszczyńską i Damiana Wawrzyńskiego z Oddziału w Mławie. W trakcie prezentacji odbyła sie również konferencja prasowa. Sprawozdanie z uroczystości przygotowane zostało przez patrona medialnego TVP Polonia. W trakcie wypowiedzi dla dziennikarzy poruszone zostały kwestie znczenia emigracji z Europy do Ameryki z punktu widzenia zwykłego czlowieka oraz związki pomiędzy starą emigracją a dzisiejszą imigracją.
Adres internetowy strony: www.emigrantletters.com"

Szkoda, że nie istnieje już strona j.w. utworzona przez AP w Warszawie


pozdrawiam
Danuta
Piórkowska_Ewa - 23-02-2012 - 16:48
Temat postu:
Dziękuję za powyższe informacje. ewa
EwaH - 23-02-2012 - 19:01
Temat postu:
Krzysztofie, polecam "Cesarza Ameryki. Wielka ucieczka z Galicji" Martina Pollacka. Znajdziesz w niej abecadło emigracji od 'a do z'. Parę cytatów:

"Podróż opłacali z góry. Rodziny z trudem uciułały pieniądze, sprzedając po kilka sztuk bydła, pole, łąkę, biorąc być może pożyczki u innych, bogatych chłopów, [...] - jednak za to liczy się duży procent, jest więc całkiem możliwe, że jako zapłatę dali agentowi kawałek ziemi" s.16

"Kiedy wieśniacy zdecydują się już na podróż (albo dadzą się na nią namówić), nierzadko muszą sprzedać cały swój dobytwk, aby zapłacić za bilet. Ale jakie to ma znaczenie, i tak wyjeżdżają, nie żal im wcale nędznej chałupy ani wąskich poletek! Często dom i pole kupuje od nich ten sam karczmarz lub agent, który namówił ich do wyjazdu. Tanio nabyty grunt pośrednik może sam wykorzystać albo odsprzedać z niezłym zyskiem." s. 106

"Tomasz Rapacz, polski chłop ze wsi Radzewka koło Nowego Targu, nigdy nie był w Ameryce, na sali sądowej odczytuje poruszający list od syna Ignacego, który do Stanów Zjednoczonych wyjeżdżał również przez Oświęcim. Ignacy przeklina ten dzień, kiedy zdecydował się na emigrację, i prosi ojca by mu wybaczył. Wbrew temu co obiecywali agenci, w Ameryce zaznał tylko niedostatku i biedy. Opisuje w szczegółach, jak go w Oświęcimiu dporowadzono do "żydowskiej kancelarii", gdzie musiał zapłacić za bilet na statek sto trzydzieści dziewięć guldenów i trzydzieści grajcarów. Potem w Hamburgu znowu żądano od niego pieniędzy, do Ameryki dotarł więc bez ani jednego halerza. Cierpi tam najgorszą biedę i z całego serca dziękuje Panu Bogu, że w ogóle jeszcze żyje.
"Powiedzcie wszystkim, którzy chcą jechać do Ameryki mój drogi Ojcze, żeby tego nie robili. Bo życie tutaj jest bardzo ciężkie. Najukochańszy Ojcze! Moje serce tęskni do ojczyzny. Boże, jakbym chciał być znowu w domu, żeby ucałować Twoją rękę". s.150.


Pozdrawiam
Ewa
Dławichowski - 24-02-2012 - 10:55
Temat postu:
Biorę się za lekturę. A i Danucie dziękuje za linki:
Krzycho z Koszalina
Mendyka_Grzegorz - 24-02-2012 - 14:44
Temat postu: Re: wyjazd do Ameryki w latach 1880-1900
Dławichowski napisał:
W chwili obecnej opisuję sto lat życia w wielkopolskim miasteczku z zaboru rosyjskiego 1812-1912. Jestem juz po powstaniu styczniowym....Krzycho z Koszalina

Krzycho
może zainteresuje Cię mała książeczka z naszej-ŚTG biblioteki:
Emigracja z ziem polskich i Polonia 1831-1939
________________________________________
Informator o źródłach przechowywanych w terenowych archiwach państwowych w Polsce, E. Kołodziej, Warszawa 1997, ss. 185,

Informator został opracowany na podstawie kwerendy w terenowych archiwach państwowych w Polsce.
Sporządzono ponad 5 tysięcy kart informacyjnych z 253 zespołów i zbiorów. Zawiera ogromną ilość informacji na temat emigracji zarobkowej z ziem polskich (od XIX w. do wybuchu II wojny światowej), polskiej ludności autochtonicznej, która po 1918 r. pozostała poza granicami państwa polskiego.
Indeksy: nazwisk, nazw geograficznych, organizacji, spółek i prasy oraz indeks rzeczowy.

poleca
Grzecho
Piórkowska_Ewa - 24-02-2012 - 21:08
Temat postu: Re: wyjazd do Ameryki w latach 1880-1900
To pytanie kieruję do Pana Grzegorza Mendyk, proszę o bliższą wskazówkę gdzie można znaleźć " Emigrację z ziem polskich i Polonia". Ewa
Mendyka_Grzegorz - 24-02-2012 - 21:59
Temat postu: Re: wyjazd do Ameryki w latach 1880-1900
Łukaszewska_Ewa napisał:
To pytanie kieruję do Pana Grzegorza Mendyk, proszę o bliższą wskazówkę gdzie można znaleźć " Emigrację z ziem polskich i Polonia". Ewa

pytanie do ...Mendyki Embarassed
odpowiedź jak wyżej: książeczka z naszej-ŚTG biblioteki
-biblioteki Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego we Wroclawiu
-zaś całą bibliotekę /stale rosnąca!/ można obejrzeć tu:
http://www.gento.wroclaw.pl/index.php?o ... ;Itemid=53
-uprzedzam następne pytanie: dla członkow ŚTG /i przyjaciół/

Grzegorz
LukaszK - 24-02-2012 - 23:35
Temat postu:
Witam,

"Czy trzeba było posiadać coś w rodzaju paszportu"

Na przykładzie Galicji: nie wiem czy były konieczne, ale mogę powiedzieć, że paszporty były.

Ponieżej skan pierwszej strony paszportu wydanego w imieniu Najjaśniejszego Franza Josepha dla osoby, która odbyła podróż do USA w roku 1904.

https://picasaweb.google.com/lh/photo/C ... directlink

Na stronie drugiej znajduje się "Opisanie osoby właściciela" i miejsce na jego podpis.
Na trzeciej skąd dokąd "Tenże podróżuje" (Amerika) i termin ważności paszportu ("Paszport ten ważny:")

Skoro paszporty były, to powinny być jakieś rejestry osób, którym je wydano (tzn. mam taką nadzieję).

Pozdrawiam,

Łukasz
Dławichowski - 26-03-2012 - 22:11
Temat postu:
Grzegorz!
Przegapiłem!!!
Zobacze, czy da sie ja kupic na allegro. I kilka innych, które w Waszej bibliotece zauważyłem. a ponieważ z zawodu tez jestem bibliotekarzem, więc doceniam trud. Zresztą, z zasobu portalu korzystałem już z kilkanaście lat temu gdy "raczkowałem:. Dziękuje:
Krzycho z Koszalina
Mendyka_Grzegorz - 26-03-2012 - 23:09
Temat postu:
Krzycho
oczywiście jako zaprzyjaźniony Very Happy tudzież człon-PTG Idea możesz pożyczyć
Emigrację z ziem polskich i Polonia 1831-1939
________________________________________
na jakiś czas; /jesli nie kupisz na allegro/
Podaj /na priv?/ gdzie podesłać
A może zechcesz osobiście odebrać...
Grzecho
gustine - 02-05-2013 - 08:47
Temat postu: Emigracja z Galicji
Ciekawa jestem w jaki sposób udawało się wyjechać z Galicji do Stanów Zjednoczonych?Z tego co wiem z tego zaboru był najłatwiejszy sposób wydostania się .Nawet przekraczjąc Wisłę w okolicach Nowego Korczyna(zabor rosyjski) można było uzyskać pomoc w Galicji.Czy istniały jakieś grupy pomagające emigrantom?Jak przebiegał proces załatawiania papierów i całej podroży?
MariaŁopaciuk - 02-05-2013 - 09:22
Temat postu: Re: Emigracja z Galicji
gustine napisał:
Ciekawa jestem w jaki sposób udawało się wyjechać z Galicji do Stanów Zjednoczonych?Z tego co wiem z tego zaboru był najłatwiejszy sposób wydostania się .Nawet przekraczjąc Wisłę w okolicach Nowego Korczyna(zabor rosyjski) można było uzyskać pomoc w Galicji.Czy istniały jakieś grupy pomagające emigrantom?Jak przebiegał proces załatawiania papierów i całej podroży?


W tych książkach i publikacjach znajdziesz zapewne wiele odpowiedzi na swoje pytania ...

Małgorzata Szejnert “ Wyspa Klucz”
http://www.culture.pl/baza-literatura-p ... yspa-klucz

Martin Pollack “ Cesarz Ameryki “
http://merlin.pl/Cesarz-Ameryki-Wielka- ... 32897.html

Jan Rogóż "Za chlebem"
www.fortyck.pl/art_63.htm

MariaŁ
Krzysztof_Gruszka - 31-05-2013 - 17:50
Temat postu: Re: Emigracja z Galicji
Witam,na wszystkie postawione wyżej pytania znajdziecie państwo odpowiedzi w książce "Pamiętniki emigrantów do Ameryki Północnej"jest to zbiór pamiętników wysyłanych przez emigrantów na konkurs organizowany w 1935 roku przez towarzystwo kontaktów z polonią na całym świecie,ukazały się 2 tomy wspomnień z USA,tom z Kanady,tom z Ameryki Południowej ,tom z Europy.W Polsce ukazały się w drugiej połowie lat 50-tych i w latach 60-tych przy odrobinie szczęścia do pożyczenia w bibliotekach publicznych,życzę udanych poszukiwań i bardzo ciekawej lektury,pozdrawiam Krzysztof
zergoline - 08-11-2015 - 21:43
Temat postu: Dlaczego do USA przez Holandię
Witam

Znających temat, dlaczego i co było powodem (materialne, uwarunkowania historyczne, jakieś obostrzenia celne itd.:.), że w latach 1907 roku mój przodek mieszkający w centralnej Polsce-> Płońsk (zabór rosyjski) udając się na emigrację dotarł do Holandii i przez port w Rotterdamie udał się do New York ma statku NOORDAM.
Czyżby było najtaniej, najłatwiej? A może przypadek?
Jestem początkującym szperaczem, więc jestem otwarty na szereg nowych informacji. bo temat zaczynam dopiero zgłębiać i proszę o wyrozumiałość.

Z poważaniem
Artur Tyl (pra-pra-przodek)
jamiolkowski_jerzy - 08-11-2015 - 22:06
Temat postu:
Wynikało to stąd że pośrednicy z tej okolicy (nie czynili tego za darmo) mieli akurat kontakty z pośrednikami z Rotterdamu, którzy ich odbierali i ekspediowali za wodę (tez nie za darmo). Wyjeżdżający byli skazani na pośrednictwo bo nie znali języków poza ojczystym. Akurat z moich podlaskich okolic portami wysyłkowymi były Brema i Hamburg, a główny punkt werbunkowy był w Kuleszach Kościelnych.
zergoline - 08-11-2015 - 22:23
Temat postu:
Ok... natknąłem się na informację, że w latach I wojny Holandia jako kraj neutralny była jedynym oknem do emigracji dla zaboru rosyjskiego ... nie umiem tego zweryfikować więc zastanawiałem się dlaczego (co było powodem), że ze środka Europy "bliżej" było do Holandii (jak długo i czym trwała podróż do portu) a nie do Hamburga. Ile kosztował taki bilet na przysłowiową 3 klasę? Bo nie uważam by przodka stać było na coś więcej. I czy regułą było ściąganie swojej żony po czasie do siebie (bo ja sobie nie umiem uzmysłowić sobie jak samotna kobieta mogła przetrwać podróż ponad 2 tyg. samotnie na statku w tym czasie). Co z wyżywieniem, jakie były warunki na statku?
Dotarłem do zapisów list emigrantów dopływających do New Yorku i tam jest mój przodek trochę pod zmienionym nazwiskiem ale to on. Dotarł w dobrej kondycji (taki twardziel czy taki obrotny) ... jak mógłbym prześledzić dalsze losy w USA ... bo po 30 latach na emigracji wrócił przodek do Polski.
Z poważaniem
Artur Tyl
piotr_nojszewski - 08-11-2015 - 23:19
Temat postu:
W kwesti śledzenia to raczej spisy t.zn census w zasadzie dostepne co 10 lat.
Na Familysearch, Myheritage, Ancestry i pewnie jeszcze paru innych miejscach.
zergoline - 08-11-2015 - 23:27
Temat postu:
Jak pisałem właśnie tam mego przodka dorwałem i zweryfikowałem w Ellis Island (ale ślad się urywa na informacji że dotarł) Smile że dotarł, że był zdrowy dał radę to dla mnie niepojęte i bardzo budujące Smile .... i wrócił po latach (20 latach) z wielką kasą (że go nikt nie okradł, czyżby jakieś przelewy czy z żywą gotówka płyną-> gdzie to sprawdzić?) ... ja dotarł do w kraju kupił 4 kamienice i 3 posiadłości rolne więc kuferek musiał być tłusty Smile) szkoda że nic nie pozostało do tych czasów Smile ... ale szacun choć z opowieści rodziny nie jawił się ona pozytywnie (zostawił rodzinę choć Ja już wiem że to nie tak było) ... dlatego próbuję odczarować ten zły omen i zrozumieć jego siłę decyzji ...

Nie przypuszczałem że to takie fascynujące ...
Mendyka_Grzegorz - 09-11-2015 - 00:06
Temat postu:
zergoline napisał:
...(bo ja sobie nie umiem uzmysłowić sobie jak samotna kobieta mogła przetrwać .podróż ponad 2 tyg. samotnie na statku w tym czasie).
Co z wyżywieniem, jakie były warunki na statku? Artur Tyl


polecam https://genealodzy.pl/index.php?name=PNp ... yspa+klucz
i tam książka Małgorzaty Szejnert p.t "Wyspa klucz". oraz kilka innych książek...
Aga_Brz - 09-11-2015 - 00:14
Temat postu:
Ciekawa praca dyplomowa też w temacie:
https://depot.ceon.pl/bitstream/handle/ ... sequence=1
zergoline - 09-11-2015 - 13:50
Temat postu:
Świetna ta praca !
A wszystkim Państwu bardzo dziękuję za wskazanie kierunku .. Smile
Łuniewska_Ewa - 09-11-2015 - 14:03
Temat postu:
Mój przodek Kazimierz Walendykiewicz wyjechał do USA w czasie I Wojny Światowej, prawdopodobnie uciekł z rosyjskiej armii, wcześniej do USA wyjechało rodzeństwo jego żony Paulina i Stanisław Kosińscy, oraz jego kuzyn Mikielski, nie znam imienia. Nie mogę ich nigdzie zlokalizować, nie wiem którędy dotarli do USA. Kazimierz wrócił do Polski po 6 latach, reszta rodziny pozostała. Wszyscy przed wyjazdem mieszkali w okolicy Wiżajn, więc prawdopodobnie ich podróż zaczęła się w Suwałkach. Czy ktoś z państwa trafił na te nazwiska na którejś z list pasażerów udających się do USA. Za pomoc będę bardzo wdzięczna. Pozdrawiam.
Aga_Brz - 09-11-2015 - 14:57
Temat postu:
Ewo, powinnaś pisać raczej w ogólnym wątku o emigracji i poszukiwaniach:
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopic ... 1485.phtml

Twój Kazimierz jest chyba jako: Walentukewicz Kasimir ,Wiszanny, Russia
jest na ellisisland, wpisz taką formę nazwiska i imienia w wyszukiwarce, chyba płynie do Franciszka Mikielskiego (ale b. niewyraźnie zapisane).
Łuniewska_Ewa - 09-11-2015 - 17:05
Temat postu:
Bardzo dziękuję, nie mam wątpliwości że to mój pradziadek Kazimierz Walendykiewicz. Niestety próbowałam go odnaleźć, ale bez rezultatu. Nie umiem poruszać się po tych zagranicznych portalach. Jeśli mogę prosić jeszcze raz o pomoc, chciałabym znać datę wyjazdu i z jakiego portu wypłynął. Bardzo przepraszam za kłopot i jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc.
Multan_Grzegorz - 09-11-2015 - 18:40
Temat postu:
imię: Kasimir; nazwisko: Walentukewicz; narodowość: Rosja, polska; ostatnie miejsce pobytu: Wiszanny, Rosja; data przybycia: 16 maja 1909 r.; wiek: 28 lat; żonaty; statek: Cleveland; port wyjazdu: Hamburg
Łuniewska_Ewa - 09-11-2015 - 18:41
Temat postu:
Bardzo, bardzo dziękuję.
Multan_Grzegorz - 09-11-2015 - 22:45
Temat postu:
Jeszcze tytułem uzupełnienia - zapisy w oryginalnym manifeście faktycznie nie są zbyt czytelne, ale część można odszyfrować:
najbliższa rodzina pozostająca w kraju pochodzenia - żona Anna Walentukewicz; docelowe miejsce podróży - Worcester w stanie Massachusetts; wzrost - ok. 175 cm. (po przeliczeniu ze stóp i cali); włosy - brązowe; oczy - szare; miejsce urodzenia - Rosja, Burniszki
zergoline - 16-11-2015 - 18:30
Temat postu:
A jak się mają powroty z emigracji i to te po 20-30 latach pobytu w USA w latach odradzającej się państwowości polskiej w
(1925-1930) na ziemiach byłego zaboru rosyjskiego:
a) czy emigrańci byli jakoś dopingowani do powrotu?
b) jak technicznie taki powrót wyglądał, przez jakie porty i czy tylko przez Anglię (jakiś paszport)?
c) jaki status posiadały dzieci rodzące się w USA, miały amerykańskie obywatelstwo z definicji czy po "wypełnieniu deklaracji lojalnościowej" ?
d) czy takie dzieci rodzące się na emigracji musiały być jakoś później rejestrowane w Polsce?
Zgodnie z Wikipedią pierwszy spis miał miejsce 1921 więc od jakiegoś momentu na terenach ówczesnej Polski pojawia się dość duża liczba "nowych" obywateli. Ten proces był jakoś kontrolowany?
I bardzo techniczne pytanie: jak wyglądał "przewóz" majątku w walizce (gotówka/złoto) czy może jakiś "czek"?

Za przybliżenie tematu już teraz dziękuję

Artur
Aga_Brz - 17-11-2015 - 10:42
Temat postu:
zergoline napisał:

a) czy emigrańci byli jakoś dopingowani do powrotu?
b) jak technicznie taki powrót wyglądał, przez jakie porty i czy tylko przez Anglię (jakiś paszport)?
c) jaki status posiadały dzieci rodzące się w USA, miały amerykańskie obywatelstwo z definicji czy po "wypełnieniu deklaracji lojalnościowej" ?
d) czy takie dzieci rodzące się na emigracji musiały być jakoś później rejestrowane w Polsce?

I bardzo techniczne pytanie: jak wyglądał "przewóz" majątku w walizce (gotówka/złoto) czy może jakiś "czek"? Artur

Mam nadzieję, że ktoś uzupełni, bo ja mogę tylko na część pytań odpowiedzieć i to tylko z analizy szczątków informacji, jakie znalazłam Smile
a) doping w postaci polskiego mleka wyssanego z piersi matki oraz czekającej w Polsce ziemi (kupionej zwykle za "uciułaną" zieloną walutę),
c) miały obywatelstwo ze względu na m. urodzenia, np w manifeście wpisywane są jako amerykanie, deklaracji nie znalazłam, ale nie sądzę by była potrzebna,
d) tak, w parafii były wpisywane w bieżącej księdze chrztów, z adnotacją o urodzeniu "w Ameryce".
Warakomski - 17-11-2015 - 12:51
Temat postu:
„-Także wielu przedwojennych polskich emigrantów kusiła wizja powrotu
do odrodzonej ojczyzny. Wielu z nich jeszcze w czasie I wojny światowej zaangażowanych było w najróżniejszy sposób na rzecz powstania niepodległego państwa polskiego. Tymczasem w kraju, wobec słabej sytuacji gospodarczej nowopowstałego państwa, rządy właściwie wszystkich opcji, choć uznawały
polskich emigrantów za Polaków, nie zachęcały, a wręcz zniechęcały do
powrotów bojąc się masowego napływu osób. Pogląd, że„jeszcze nie nadszedł
czas” wyraził też premier Ignacy Paderewski podczas swojej wizyty w
Stanach Zjednoczonych w listopadzie 1919 r., który wystosował specjalny apel do Polonii zachęcając ją do pozostania w Ameryce. Pomimo braku zachęt tęsknota za krajem i chęć osiedlenia się w niepodległej ojczyźnie jednak w wielu wypadkach przeważyła, i wielu byłych emigrantów zdecydowało się na powrót do Polski. Największa fala powojenny powrotów przypadła na lata 1920–1922. Według danych amerykańskich powróciło wtedy do Polski 138 tys. byłych emigrantów z USA Szacunki te odbiegają od danych polskich, które wskazują, że ogółem w latach 1919–1925 do Polski powróciło ogółem zaledwie 110,565 byłych emigrantów z krajów pozaeuropejskich . Dla wielu z nich rzeczywistość w starym kraju okazała się jednak bardzo trudna. Reemigranci doświadczali znacznych trudności adaptacyjnych w nowym państwie borykającym się z trudnościami gospodarczymi, scalaniem ziem trzech zaborów i inflacją, przy której szybko topniały przywiezione przez reemigrantów oszczędności. Stąd po roku 1923 skala reemigracji
znacznie spadła.”
http://www.cefmr.pan.pl/docs/cefmr_wp_2005-04.pdf
Krzysztof
carmilla - 07-03-2017 - 19:51
Temat postu: Emigracja do USA w 1909 roku - pytanie
Witam,

czy ktoś wie jakich formalności trzeba było dopełnić, żeby wyjechać z Polski (okolice Koła) do USA w 1909 roku? Jakie dokumenty należało przedstawić? Gdzie trzeba było się ubiegać o możliwość wyjazdu? Jakie instytucje się tym zajmowały?
Czy Archiwa posiadają takie dokumenty?

Kamil
Pobłocka_Elżbieta - 07-03-2017 - 20:37
Temat postu:
Kamilu
zapoznaj się,poczytaj :
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopic-t-7412.phtml

Najlepiej ,jak swe pytania umieścisz w temacie:
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewforum ... 1fb2.phtml
Wszystkie czasy w strefie GMT - 12 Godzin
Powered by PNphpBB2 © 2003-2006 The PNphpBB Group
Credits