Genealodzy.PL Genealogia

Komentarze artykułów - Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)

Komentarze - 27-01-2010 - 19:58
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
Skomentuj ten artykuł w tym wątku
Jol_Kla - 27-01-2010 - 20:52
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
Serdecznie gratuluje Smile
Jolanta
ela.Ćwiklińska - 27-01-2010 - 21:18
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
Gratuluję i podziwiam wytrwałości! Ja jestem prawie na początku drogi, ale mam już maly sukces. Udało mnie sie znależć miejsce pochówku mojego wujka/przyrodniego brata mojego ojca/.Rodzinie wiadomo było, że zaginąl w kampanii wrześniowej, bo od tamtego czasu nie mieli z nim kontaktu. Był poszukiwany przez Czerwony Krzyż i inne organizacje ale bez rezultatu. Ja znalazłam mogiłę na cmentarzu w Kocierzewie Południowym dzięki stronie nieśmiertelnikpolski.pl i dane potwierdzilam w spisie w urzędzie gminy. Jest to wielka radość dla mojego ojca i oczywiście dla mnie. mam nadzieję,że dzięki poradą umieszczanej przez użytkowników tej strony.Ela
Mendyka_Grzegorz - 27-01-2010 - 22:35
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
Jacek
Gratulacje !
Twój przykład potwierdza, że nie należy słuchać zatwardziałych ortodoksów, którzy ganią "młodych" genealogów gdy nie stosują retrospekcji w badaniach;
warto szukać na wszelkie sposoby, co nie przeszkadza kiedyś udokumentować poprawnie.
Wiele tu było dyskusji /i dywagacji-niestety/ o tym jak należy robic genealogię. /może ktoś podrzuci odpowiednie linki dyskusji/
Ale prawdziwi badacze genealogii SWOJEJ rodziny robią SWOJE. i brawo im !

Grzegorz
Fronczak_Waldemar - 28-01-2010 - 00:19
Temat postu:
Ponieważ Grzegorz, jak zwykle nie wytrzymał aby mnie nie podszczypać (dla niewtajemniczonych powiem, że na tym portalu, to właśnie ja jestem określany mianem "genealogicznego ortodoksa"), odpowiadam.
Po pierwsze.
Zawsze broniłem i będę bronił naukowego podejścia do genealogii, opartego o wzorce wypracowane przez prof. Włodzimierza Dworzaczka, a w ostatnim czasie popularyzowane przez Rafała Prinke, Sławomira Leitgebera, Sławomira Górzyńskiego, Małgosię Nowaczyk i wielu innych autorów.
Po drugie.
Jestem przeciwnikiem wszelkiej maści szarlatanerii genealogicznej i takiemuż kuglarstwu, jakie można niestety spotkać na amatorskich forach, nawet jeśli ich orędownikiem w dobrej wierze jest mój przyjaciel - Grzegorz z Wrocławia Smile
Po trzecie.
W licznych dyskusjach przestrzegałem przed rozpoczynaniem poszukiwań przez młodych stażem historyków rodziny "od herbarzy" lub od znanych postaci historycznych noszących nasze nazwisko.
To w większości przypadków złudna droga i zbędna strata czasu.
Po czwarte.
Nigdy nie kwestionowałem określonych narzędzi badawczych czy metod, o ile mają one swoje uzasadnienie w konkretnym przypadku. Jednym słowem, metody badawcze dobieramy w zależności od tego, jak nam pozwalają warunki, a nie wedle własnego widzimisię.
Po piąte.
Zastosowana przez Jacka metoda, była w tym przypadku jedynym logicznym rozwiązaniem, zważywszy na fakt, że populacja liczy około 100 osób.
Zważ też, drogi Grzegorzu, że Jacek nie rozpoczynał poszukiwań "od herbarza". On tę metodę zastosował wówczas, gdy wyczerpał wszelkie inne możliwości i doszedł "do ściany".
Gdybyśmy mieli do czynienia z innym nazwiskiem, lub szlachtą Północnego Mazowsza, gdzie nawet lokalizacja w konkretnym powiecie niewiele daje, bo trzeba znać zaścianek, to ta metoda niewiele by dała.
Nie można więc na tej podstawie generalizować.
Można tak jak ujął to Jacek, wskazywać, że w określonych sytuacjach, może się to okazać skuteczne.
W innym wypadku, ktoś bez doświadczenia uwierzy w to, że jest to uniwersalny instrument badawczy i niepotrzebnie straci czas, a miast spodziewanego sukcesu, spotka go rozczarowanie.
Po szóste.
Podobną metodologię stosuję w badaniach średniowiecznych rodzin rycerskich, ustalając grupy rodzinne i ich związki. Czasami się to udaje.
Nie zawsze jest to jednak uzasadnione i nie zawsze warto stosować.
Niestety nie ma tu jakiegoś wzoru matematycznego, wedle którego można postępować.
To już jest sprawa doświadczenia i intuicji badacza.
Po siódme i ostatnie.
Powiem przekornie, że właściwie to nie powinienem zabierać tu głosu, bo wyjaśniając to, działam poniekąd przeciwko sobie.
Im więcej bowiem pokutuje błędnych przekonań, im bardziej ludzie błądzą i dają wiarę w drogi na skróty, tym częściej trafiają później do mnie.
Chyba na drugi raz ugryzę się w język Smile
Pozdrawiam serdecznie
Waldemar Fronczak
Mendyka_Grzegorz - 28-01-2010 - 00:39
Temat postu:
Fronczak_Waldemar napisał:
Chyba na drugi raz ugryzę się w język Smile


Właśnie Waldziu; tak będzie lepiej, Przyjacielu !
Młochowski_Jacek - 28-01-2010 - 21:02
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
Zarówno Grzegorz jak i Waldek mają rację. Przeszukiwanie herbarzy nie zastąpi rzetelnych poszukiwań dokumentów od siebie do przeszłości. Co do tego nie można mieć żadnych wątpliwości. Jest to pierwsza i najważniejsza ścieżka poszukiwań własnych korzeni o czym często pisze Waldek. Z drugiej strony każdy amator może prowadzić badania dowolnego Rodu lub kilku Rodów i wykorzystywać w tym celu różne źródła. W moim przypadku miałem świadomość pochodzenia od Młochowskich z Młochowa i zdawałem sobie sprawę, że wcześniej czy później muszę zweryfikować większość osób noszących moje nazwisko występujących w różnych źródłach. Nie wiedziałem w którym pokoleniu i w której gałęzi znajdę punkt styku obu drzewek. Mieć świadomość pokrewieństwa a znać dokładnie swoją linię po mieczu to różne sprawy.
Prowadziłem badanie wielotorowo na kilkunastu drzewkach i dalej będę to robił badając genealogię wszystkich Młochowskich. Będę też szukał dalszych dokumentów dotyczących mojej gałęzi. Za gratulacje dziękuję.
Marecki_Paweł - 28-01-2010 - 22:19
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
Skomentuję krótko...
Zawsze lepiej cokolwiek robić niż nic, stać w miejscu i poddać się.
Christian_Orpel - 28-01-2010 - 23:19
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
"""" Zarówno Grzegorz jak i Waldek mają rację. """"

Chyba ten ostatni tylko ma racje.

Jego argumenty sa calkowicie do przyjecia (chociaz siodmy punkt wydaje sie bardzo slabym, bo dotyczy nie sedna sprawy, ale biznesu genealogicznego, a to juz .... no coz, inna , dawna, bolesna, smutna sprawa ...) .

W przypadku poszukiwan pana Mlochowskiego, to na pewno mozna je okreslic jako wzorowe dla mlodszych genealogow (a nawet dla seniorow).

"Byle jak" to nie tropem dla genealogow...

Pozdrawiam

Chrystian Orpel
Kaczmarek_Aneta - 29-01-2010 - 11:20
Temat postu:
Witaj Jacku,

serdecznie gratuluję Ci osiągnięć, ale przede wszystkim wytrwałości w poszukiwaniach!

Nie pamiętam już, czy wspominałam Tobie o starym artykule, pochodzącym bodaj z "Życia Warszawy", na temat Młochowa - siedziby rodowej Młochowskich?
Gdybyś był zainteresowany, podeślę skan.

Pozdrawiam

Aneta
Bednarska_Małgorzata - 07-02-2010 - 09:39
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
Jacku,
cieszę się razem z Tobą.
Potwierdza to, ze warto zbierać informacje . Dzisiaj nie mają większego znaczenia,
ale w przyszłości mogą okazać się skarbem.
Ja jako "młody" i niedoświadczony genealog rodzinny, nie chciałam zaśmiecać sobie swoich zbiorów.
Ale znalazłam akty urodzeń z pobliskich miejscowości moich przodków i są tam również nazwiska występujące w moim drzewie. Muszę je kupić, bo kto wie.
A sprzedający może okazać się daleką rodziną.

Gratuluję !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
pozdrawiam cieplutko
Małgorzata
Sroczyński_Włodzimierz - 08-03-2010 - 19:08
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
Wyciągam z czeluści bo ciekawy
A mniejszą ilością wazeliny:)
Dzisiaj zadano mi pytanie o alegaty z 1914 roku. Jacku (ew. inni z doświadczeniem) czy jest szansa na uzyskanie dostępu dla osoby spoza Polski (wnuka małżonków) na uzyskanie kopii alegaty?
ASC z terenu ówczesnej i dzisiejszej Warszawy, par. rzymskokatolicka
Pozdrawiam
Marciniak_Michał - 08-03-2010 - 22:53
Temat postu:
Włodku,

może to Ci pomoże, albo trochę zagmatwa sprawę

Zgodnie z ROZPORZĄDZENIE MINISTRA SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI z dnia 26 października 1998 r. w sprawie szczegółowych zasad sporządzania aktów stanu cywilnego, sposobu prowadzenia ksiąg stanu cywilnego, ich kontroli, przechowywania i zabezpieczenia oraz wzorów aktów stanu cywilnego, ich odpisów, zaświadczeń i protokołów w

§ 15. 5. Na żądanie sądu lub prokuratora albo na wniosek osoby, która wykaże interes prawny, kierownik urzędu stanu cywilnego wydaje z akt zbiorowych zaświadczenie, odpis lub potwierdzoną kserokopię dokumentów znajdujących się w tych aktach. Na wydanym odpisie lub kserokopii dokumentu zamieszcza się adnotację o celu jego wydania.

Martwi mnie zapis, że wydaje się osobie, która wykaże interes prawny. Paragraf ten nie powiela za ustawą prawo o aktach stanu cywilnego, że np. odpisy i zaświadczenie wydaję na wniosek osoby, które akt dotyczy, zstępnych etc. W innym miejscu ta ustawa mówi, że wydaję się również odpisy i zaświadczenia na wniosek osoby, która wykaże interes prawny. Więc, mamy tutaj rozróżnienie podmiotów , które mogą uzyskać kopię lub zaświadczenie z akt zbiorczych oraz podkreślony jest cel dla którego się wydaje kopię lub zaświadczenie.

Z drugiej strony życie (USC) bywa czasmi bardziej przyjazne i mniej skomplikowane i USC może sporządzi kopię lub zaświadczenie na wniosek zstępnego (wnuka).

Z doręczaniami za granicę sprawa się trochę komplikuje. Najlepiej mieć ustanowionego pełnomocnika do doręczeń w kraju. Jeżeli jest to obywatel polski, to urząd może doręczyć pismo przez konsulat.

Pozdrawiam,

Michał
Tomek1973 - 15-02-2011 - 18:54
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
Młochowski Hipolit s. franciszka i Marianny z Ostrowskich, ur. 13 VIII 1814 w Pytowicach, zm. w Rzeczkowie 25 IX 1867. Pochowany w Piotrkowie Tryb.
Młochowska Maria z Helmanów. Córka Franciszka i Marii z domu Ernest. Ur. 14 I 1805 we Francji.

Te informacje już chyba podawałem.

tomek
Tadeusz_Wysocki - 16-02-2011 - 16:15
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
Właśnie się napracowałem, kliknąłem "Wyślij" i pupa!, wysyłam raz jeszcze, choć tekst może być lekko inny:

I ja sie dokładam do "Historii Rodziny Młochowskich" - przyznaję, że nie wiem, czy to rodzina Jacka, ale przecież "MŁOCHOWSCY WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ!" Smile

# Casimir (Kazimierz) Mlochowski, przypłynął do portu New York dnia 12 sierpnia 1920 roku, jako 26 letni obywatel USA, znał język angielski i polski, był niebieskookim, wysokim na 5 stóp i 7 cali kawalerem, wypłynął statkiem "Pocahontas" (czyż nie urokliwa nazwa?) z portu Gdańsk, jego POB - miejsce urodzenia to Buffalo NY, jego LPR - ostatnie miejsce stałego pobytu to Ripley NY, lista pasażerów tego statku podaje też dane jego ojca w USA - to Joseph (Józef) Mlochowski zamieszkały w Ripley NY, USA.

Ciekawy jest ten rok 1920 - albo przyjechał do rodziny W Polsce zaraz po uzyskaniu przez Polskę niepodległości (ciekawe, gdzie mieszkała w Polsce ta rodzina?), a może jako równie niezwykły młody ochotnik wracał do domu w USA z Armią Hallera po jej pomocy w wywalczeniu przez Polskę wolności - ja teraz nie pamiętam kiedy i jakimi statkami ci ochotnicy wracali do USA - szkoda, że historia Armii Hallera jest tak mało popularna - zobaczcie Muzeum Hallera we Władysławowie - klęskę polskiego muzealnictwa i lokalnych władz Władysławowa i Woj. Pomorskiego.

good luck Jacek!, tadek
Sroczyński_Włodzimierz - 16-02-2011 - 16:20
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
Muzeum - zobaczymy:) poprzednia próba (niedawna) - bez powodzenia
Hallerczycy wracali różnie, ja spotkałem się indywidualnymi powrotami tj organizowanymi samodzielnie
a Młochowskich (szczególnie kobiet urodzonych pod tym nazwiskiem) przy okazji indeksacji "grodziskiej" przybyło trochęSmile
pozdrawiam
Tadeusz_Wysocki - 16-02-2011 - 16:44
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
Włodku drogi, czy ja Cię tą "okrutną" oceną o Muzeum Hallera nie uraziłem? Może jesteś tamże zaangażowany? Jeśli tak, pardon, ale sam wiesz, tam w lato przewala się dziesiątki tysięcy wczasowiczów, jak nie ma pogody to ludzie szukają ciekawych miejsc do odwiedzenia - ogłoszeń np. o nowych wystawach trujących pająków jest mnóstwo, a o tym zapomnianym muzeum nic, niente, zero, nie mówiąc już o uatrakcyjnieniu muzeum o małe rozwiązania multimedialne (tani laptop + rzutnik z ekranem), a może by co roku tak na bałtyckiej plaży nie tylko piwo, ale też małe widowisko "Generał Haller wrzuca do Bałtyku pierścień ponownych zaślubin z Polską!" - i konkurs dla plażowiczów kto ten pierścień znajdzie, ha!
twój, tadek
Sroczyński_Włodzimierz - 16-02-2011 - 16:49
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
aż skąd! żadne takie tam
ot byłem ostatnio i nie udałomisię
ale spróbuję ponownie:)

jak zapewne wiesz Borchardt twierdzi, że Bałtyk conajmniej dwukrotnie zaślubiony to jest czego szukaćWink
Aftanas_Jerzy - 16-02-2011 - 19:06
Temat postu: Moje poszukiwania Młochowskich (komentarz)
Witam!
Wydaje mi się, ze podam informację dobrze znaną zainteresowanym, ale nie wszystkim:
Wg notki http://baza.vgd.ru/3/52419/ o wpisie w poczet dziedzicznej szlachty w 1897 roku wymieniony jest:
Młochowski Stanisław, s. Jana
Podolska Gubernia
Jampolski Powiat
wieś Russowa-Mała
pawko223 - 16-02-2011 - 20:55
Temat postu:
Archiwum Państwowe w Radomiu

[Duplikat akt urodzonych, zaślubionych i zmarłych parafii Białobrzegi na 1978 r.]; 1877-1879
Młochowski Paweł (106)


[Akta zakładów rzemieślniczych nieczynnych lit. Mis-Mu]; 1956-1972
Młochowski Antoni


Inwentaryzacja masarni ob. Młochowskiego Jana zam. w Stromcu pow. Białobrzegi; 1959-1959

sygnatura: 59/1246/0/2306
tytuł i daty: Młochowski Jerzy; 1955-1955



Historia Komuny Paryskiej 1871
Rząd Trzeciej Republiki nie stawiał natomiast żadnych przeszkód w rozpowszechnianiu innej pracy wydanej w 1871 roku: broszury agenta policji carskiej Apollona Beliny-Młochowskiego „Les Polonais et la Commune de Paris". Autor jej postawił sobie dwojaki cel: po pierwsze, udowodnić rządowi i francuskiej opinii publicznej, że to Polacy przede wszystkim sprowokowali insurekcję paryską 1871 r., a przez to uniemożliwić jakąkolwiek dalszą działalność emigracji polskiej we Francji; po wtóre, pragnął on przekonać czytelników swojej książki, że Polacy od dawna odgrywają bardzo poważną rolę w sekcjach Międzynarodówki we Francji, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, w monarchii austro - węgierskiej, przygotowując nowe spiski i rewolucje polityczne. Spodziewał się Belina-Młochowski, że w ten sposób utrudni w ogóle sytuację polskich emigrantów w Europie. Książka jego została poważniej potraktowana tylko przez władze francuskie. Jawne zmyślenia tego rosyjskiego agenta, wyolbrzymiające niewspółmiernie do rzeczywistości rolę Polaków, podane zostały jednak jako fakty przez kilku autorów różnego autoramentu. Książki te rozpoczynają wcale niemały spis pozycji wspomnieniowych i opracowań badawczych poświęconych udziałowi Polaków w Komunie Paryskiej.


Między polskim patriotyzmem a habsburskim lojalizmem:
Polacy wobec przemian ustrojowych monarchii habsburskiej, 1866-1871
agent austriacki, działający w Paryżu Apolinary Młochowski.


Jak naród polski walczył za ojczyznę, Tomy 1-2, na Mazowszu walczył Młochowski


Archiwum, Tom 14, Młochowski Michał, major wojsk polskich. VII; Czł. cz. Q Jedność Słowiańska (r. 5821)


http://books.google.pl/books?id=NL6kAAAAMAAJ&q=M%C5%82ochowski&dq=M%C5%82ochowski&hl=pl&ei=FypcTbORNISDOq2MweIL&sa=X&oi=book_result&ct=result&resnum=4&ved=0CDUQ6AEwAziMAQ


Anna Jagiellonka, M. Bogucka - najazd na Jeziornę urządzony przez Młochowskiego.

Paweł
jotzet - 02-03-2011 - 23:37
Temat postu:
Komentarze napisał:
Jacek Młochowski napisał: "Z opowieści tej widać, że do listy celów PTG dodać należy złagodzenie dostępu do aneksów w USC poprzez zmianę w rozporządzeniu MSWiA."


Gratuluję pomysłowości i wytrwałości w poszukiwaniach uwieńczonych sukcesem.
W poszczególnych krajach „starej Europy” a być może wszystkich, istnieje także ustawa o ochronie danych osobowych. Myślę, że jest ona mniej restrykcyjna.
Wytwarzane w tamtejszych Urzędach Stanu Cywilnego akta metrykalne są po określonym czasie przekazywane do archiwum, gdzie stają się dostępne.
Ten czas przekazywania poszczególnych typów akt do archiwum jest następujący.

- akta urodzenia po 100 latach,
- akta małżeństwa po 75 latach,
- akta zgonu po 50 latach.
Przekazywanie akt metrykalnych do archiwum odbywa się raz na dziesięć lat.

Prawodawcy tamtejsi sprzyjają potrzebom genealogii. Zechciej zatem włączyć także i te fakty do wspomnianej wyżej listy celów PTG do dalszych negocjacji z Dyrekcją Archiwów Państwowych oraz MSWiA. Winniśmy czerpać ze wzorców już sprawdzonych w zjednoczonej Europie. Już raz o tym wspominałem, ale sprawa leży wielu z nas na sercu.
Janusz Zawadziński
okiem - 20-05-2022 - 21:35
Temat postu:
pawko223 napisał:


Między polskim patriotyzmem a habsburskim lojalizmem:
Polacy wobec przemian ustrojowych monarchii habsburskiej, 1866-1871
agent austriacki, działający w Paryżu Apolinary Młochowski.


Z tym Apolinarym jest pewien szkopuł. Bo Apolinary był naczelnikiem wojskowym warszawskiego i sochaczewskiego w Powstaniu Styczniowym, dowódcą oddziału i POLEGŁ 16.2.1864 pod Grójcem, a jednocześnie w 1865 jest rzekomo szpiegiem działającym w Paryżu (i to pod dwoma pseudonimami - "Bielina", albo "Izydor Schmitt"

por. https://genealogia.okiem.pl/powstanies/ ... Młochowski
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Powered by PNphpBB2 © 2003-2006 The PNphpBB Group
Credits