Genealodzy.PL Genealogia

Ogólne - W poszukiwaniu Zofii - reinkarnacja w genealogii

Kaczmarek_Aneta - 15-08-2018 - 10:04
Temat postu: W poszukiwaniu Zofii - reinkarnacja w genealogii
Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że temat reinkarnacji może być dla niektórych z Was kwestią kontrowersyjną czy nawet opowieścią s-f i dlatego też nie jest moim zamiarem poruszać tu kwestię wiary w tzw. "wędrówkę dusz" po śmierci - to z pewnością nie jest miejsce na tego typu rozważania.
Z tego też względu możecie potraktować ten wątek dowolnie - albo serio, jako inny punkt widzenia albo jako ciekawostkę Smile

Do napisania tego wątku zainspirowała mnie historia pewnej Amerykanki - Ivy, która poszukując pomocy w rozwiązaniu swojego życiowego dramatu (destrukcyjny związek z mężczyzną), trafiła do znanego psychologa i terapeuty, który w swojej praktyce wykorzystywał hipnozę, jako jedną z metod terapii. W trakcie tzw. regresji hipnotycznej poszukiwana jest przyczyna aktualnych problemów, mająca swoje źródło w poprzednich wcieleniach pacjenta.
W przypadku tej Amerykanki, terapeuta - Bruce Goldberg - dotarł aż do 46 poprzednich wcieleń kobiety, odnajdując nie tylko źródło problemów Ivy, ale przyczyniając się również do poznania okoliczności nierozwiązanego od 1927 r. przez policję w Buffalo zabójstwa autentycznie żyjącej kobiety o nazwisku Grace Doze. Podane w czasie hipnozy fakty zgodne były w 100% z zachowaną dokumentacją.
Więcej na ten temat można przeczytać np. tu:
https://nautilus.org.pl/artykuly,3545,k ... przez.html
czy w książce B. Goldberga pt. "W poszukiwaniu Grace".

Wracając do sprawy bohaterki - mnie ogromnie zaintrygował wątek polski, czyli historia Zofii z Warszawy - jedno z poprzednich wcieleń Amerykanki Ivy.
Zgodnie z fragmentami seansu hipnotycznego w czasie którego Amerykanka "powróciła" do poprzedniego życia w Polsce, dowiadujemy się, że Zofia urodziła się w Warszawie w 1782 r., jej ojciec był bogatym przedsiębiorcą. Rodzina mieszkała w zamożnej dzielnicy Warszawy. Zofia pragnęła zostać pianistką i dzięki temu, iż pochodziła z zamożnej i wpływowej rodziny, która utrzymywała kontakty z wybitnymi artystami, jej ojciec mógł jej zapewnić lekcje u dobrego i znanego kompozytora - niejakiego Macieja. Dużo starszy Maciej i Zofia bardzo się zaprzyjaźnili. Wspomniał kiedyś Zofii, że przypomina mu bohaterkę jednej z jego oper, ponieważ w jej tytule było imię dziewczyny.
Zofia kochała się w młodym kompozytorze i muzyku - Jakubie, który pochodził ze skromnej warstwy społecznej. Nie odnosił znacznych sukcesów, czym był bardzo sfrustrowany. Jednocześnie w kontaktach z Zofią, Jakub był bardzo zaborczy. Wykorzystywał ją materialnie, stosował wobec niej także fizyczną przemoc. Jakub związał się z ruchem niepodległościowym i oporu wobec Rosji i z każdym rokiem jego polityczny radykalizm wskazywał na niebezpieczną skłonność psychologiczną. Kazał Zofii pewnego dnia zaprzestać brania lekcji u Macieja, dla którego nie miał szacunku. Zofia rozwijała swój muzyczny talent. Występowała w salonach i w miejscach liczących się w środowisku muzycznym, gdzie prezentowała muzykę ludową i klasyczną. Wciąż była ślepo zakochana w Jakubie i mimo tego, że uświadamiała sobie destrukcyjny wpływ Jakuba na jej życie, nie potrafiła zakończyć tego związku. Historia dziewczyny kończy się tragicznie. Pewnego dnia w roku 1807 zaprasza Jakuba do własnego domu, pod nieobecność jej rodziców. Mężczyzna zobaczywszy list od dawnego nauczyciela Zofii - Macieja, wpada w furię. W liście kompozytor wyraził podziw i dumę dla Zofii po jednym z jej koncertów. Po ostrej kłótni, pobita do nieprzytomności przez Jakuba Zofia, kończy życie utopiona przez niego w wannie.

Na podstawie zeznań Ivy udało się ustalić, iż kompozytorem i nauczycielem Zofii był znany ówcześnie Maciej Kamieński:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Maciej_Kamie%C5%84ski
Jedna z jego oper, w tytule której pojawiło się imię bohaterki była napisana trzy lata przez narodzeniem Zofii opera pt. Zośka, czyli wiejskie zaloty.
Ciekawostką w tym wszystkim jest to, że regresja hipnotyczna Ivy miała miejsce w latach 80-ch ubiegłego wieku. Nie było w tym czasie dostępu do zdigitalizowanych materiałów historycznych i genealogicznych, rozwój internetu był w powijakach. Sama bohaterka nie miała za wiele do powiedzenia o Polsce, nie znała jej historii, nigdy w Polsce nie była a jednak bardzo trafnie przedstawiła słowami Zofii ówczesny klimat muzyczny i kulturalny czasów napoleońskich.
Najbardziej jednak zadziwiająca wydaje się identyfikacja Macieja z opowiadania Zofii z autentyczną postacią żyjącego w tamtym czasie kompozytora.
Świetną rzeczą byłoby oczywiście potwierdzenie życia Zofii w aktach metrykalnych, niestety ogromne luki w roczniku 1782 oraz 1807 nie dają stuprocentowej pewności co do osoby. Poszukiwałam też jakiejkolwiek wzmianki o Zofii w prasie z tamtych czasów, zdominowanej jednak tematyką polityczną. Nekrologów praktycznie nie publikowano. Także żadnych rezultatów nie przyniosły poszukiwania w zachowanej ewidencji zmarłych na Powązkach.

Jeśli kogokolwiek zainteresował ten temat i miałby jeszcze pomysł - gdzie i jak szukać informacji o młodej pianistce Zofii, chętnie poczytam.

Polecam również w ramach przeniesienia się do tamtych muzycznych czasów wysłuchania przepięknego utworu Macieja Kamieńskiego:
https://www.youtube.com/watch?time_cont ... OD6QeW4MF0

Pozdrawiam serdecznie
Aneta
Barbara_Domagała - 15-08-2018 - 10:32
Temat postu: W poszukiwaniu Zofii - reinkarnacja w genealogii
Sprawdzałaś to: https://szukajwarchiwach.pl/1/354/0/5/0 ... bJednostka
i to: https://szukajwarchiwach.pl/72/201/0/25 ... bJednostka ? Nie ma 100% pewności, że to ten człowiek, ale druga jednostka raczej będzie dot. jego.

Pamiętniki z tego okresu?

Akta sądowe?
Kaczmarek_Aneta - 15-08-2018 - 10:46
Temat postu: W poszukiwaniu Zofii - reinkarnacja w genealogii
Witaj Barbaro,

dziękuję za zainteresowanie i podpowiedź.
Tych jednostek nie przeglądałam, ale skoro są to wycinki prasowe i fotografie (właściwie ryciny), to tych przejrzałam o Kamieńskim (Kamińskim) sporo - nie tylko w prasie z okresu do 1807.
Korzystam tu z wyszukiwarki eBUW: http://ebuw.uw.edu.pl/dlibra
O Kamieńskim wiem już dość dużo, m.in taka ciekawostka, że w tzw. dworku Dulfowskim przy ul. Nalewki organizował publiczne wieczory muzyczne. Analizując taryffy doszłam do wniosku, że dworek ten to jedna z trzech kamienic Delfusa (Dulfusa), tylko która?
http://warszawa.hostil.pl/Zeszyt1.html
Kto wie, czy w dworku tym przy fortepianie nie zasiadała Zofia...

Odnośnie pamiętników i akt sądowych - może jakaś podpowiedź?

Pozdrawiam
Aneta

Ps. Pod tym linkiem znajdziecie zdigitalizowaną (nie w całości) książkę Goldberga, o której wspomniałam - w wersji angielskiej.
Polski wątek rozpoczyna się od strony 31:
https://books.google.pl/books?id=ZbYzDs ... mp;f=false
Warakomski - 15-08-2018 - 11:36
Temat postu:
Sprawdziłbym salony muzyczne ówczesnej Warszawy /pamiętniki/.
Pierwszy z nich salon muzyczny skromnych browarników Wołowskich, rodziców słynnej pianistki i kompozytorki Marii Szymanowskiej, teściowej Adama Mickiewicza.
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1, ... warze.html
Krzysztof
Bea - 15-08-2018 - 14:21
Temat postu:
Akt zgonu kompozytora Macieja Kamińskiego:
https://szukajwarchiwach.pl/72/185/0/-/ ... NqQlYqjaFQ
Warszawa, Cyrkuł III, Z 22/1821

zam. Świętojerska 1777 ??
Sroczyński_Włodzimierz - 15-08-2018 - 15:00
Temat postu:
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... amp;y=1939
tak 1777
http://www.mapa.um.warszawa.pl/mapaApp1 ... faff006x70
http://www.mapa.um.warszawa.pl/mapaApp1 ... faff006x70
Kaczmarek_Aneta - 15-08-2018 - 15:04
Temat postu:
Bardzo dziękuję za kolejne ciekawostki Smile
Odnośnie posesji przy Świętojerskiej, Kamieński stał się jej właścicielem w 1803 r., gdzie prowadził zajazd i mieszkał tam aż do śmierci.
NikaModzelewska - 15-08-2018 - 15:06
Temat postu:
Anetko, może znajdziesz więcej danych w publikacjach dotyczących życia muzycznego Warszawy. Wykaz koncertów publicznych które odbyły się w Warszawie w 1800 - 1830 podaje p Pukińska Szepietowska w: Życie koncertowe w Warszawie (1800-1830) w: red. Chechlińska Zofia, Szkice o kulturze muzycznej XIX w. Studia i materiały. t 2. Warszawa 1973.
Może wymieniono tam Zofię?

Książka jest dostępna w bibliotece Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina i BUW.
Za https://indd.adobe.com/view/a7164294-31 ... 91801cb6b, przypis na str 74

pozdrawiam
Nika
Bea - 15-08-2018 - 15:11
Temat postu:
hmmm... a może to "nasza" Zofia:
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... amp;y=1601
Warszawa, Św. Krzyż, 1807

Dąbrowska Zofia
lat 27 (nasza miała 25)
przyczyna śmierci: utonięcie (podkreślone !)

niestety ja nie znam łaciny, a i z gryzmołami mam kłopoty
- może ktoś coś jeszcze z tego da radę wydobyć
zmarła 5. czerwca
zamieszkała w domu nr 1223. ale ulica ???
NikaModzelewska - 15-08-2018 - 15:17
Temat postu:
Numer 1223, ul Pańska.
Zgon 5 czerwca, pochowana na cmentarzu św Krzyża. Zofia była żoną Karola.

Nika
Kaczmarek_Aneta - 15-08-2018 - 15:39
Temat postu:
Dokładnie! Nika mnie wyprzedziła - widziałam ten akt wcześniej i odrzuciłam go z uwagi na stan cywilny zmarłej.
Niestety, nie zachowały się z tego roku metryki z innych ówczesnych parafii.

Niko,
Twój pomysł zapoznania się z książką jest godny uwagi - bardzo dziękuję i na pewno skorzystam!
Sroczyński_Włodzimierz - 15-08-2018 - 15:56
Temat postu:
http://poczekalnia.genealodzy.pl/pliki/ ... 1774-1812/
http://metryki.genealodzy.pl/metryki.ph ... 9&kt=1
no to ostatnie to trochę naciągając określenie Warszawa, ale tylko trochę:)
Bea - 15-08-2018 - 15:59
Temat postu:
A ja bym tego nie przekreślała...
Wcześniej zrobiłam obliczenia:
Zofia (1782-1807), miała 25 lat w chwili jej zamordowania.
A skoro pochodziła z bogatej rodziny, to raczej nie miała powodu żeby zostać starą panną... Być może Iva nie wspomina o małżeństwie, ale może skupiała się w opowieściach na emocjach - a te były związane z Maciejem i Jakubem. Małżeństwo pewnie było ustawione przez rodziców.
Maciej był starszy od niej o 48 lat, miał rodzinę, syna sporo starszego o Zofii - pewnie łączyło ich wspólne zamiłowanie do muzyki. Z Jakubem łączyła ją dodatkowo namiętność - być może za plecami męża. Jakub mógł być zazdrosny nie tyle o Macieja, co o jej powodzenie i talent muzyczny.

Te utopienie nad wyraz mi tu pasuje.

Przepatrzyłam cały św. Krzyż 1807 - jest jeszcze Zofia żona Jakuba, która zmarła w szpitalu św. Rocha na gorączkę, ale ta ma 42 lata.

Moim zdaniem to ta pierwsza.
Zofia Dąbrowska, żona Karola z ulicy Pańskiej 1223.
Cool
Sroczyński_Włodzimierz - 15-08-2018 - 16:16
Temat postu:
zamordowania? utonięcia Smile
a po drodze jakiemuś czytelnikowi gazet czy słuchaczowi opowieści dziwnej treści szczegół zamążpójścia mógł umknąć
czy ktoś wnika w legendarną Krwawą Przekupkę albo Widma z Rynku czy miały dzieci?Smile (czas podobny chyba jeśli chodzi o niewinnie oskarżoną i straconą pod ratuszem na Rynku - protoplastkę Widma bodajże)
Kaczmarek_Aneta - 15-08-2018 - 16:29
Temat postu:
Beatko,

oczywiście - możesz mieć rację. Szczerze powiem - długo zastanawiałam się nad tą Zofią Dąbrowską, która jednak nie została utopiona, tylko utonęła ("utonienie"). Przeglądałam resztę metryk z tego okresu i tam gdzie w grę wchodziło morderstwo, pisano "zabójstwo". Trzeba pamiętać, że Zofia miała obrażenia po pobiciu, więc nawet gdyby założyć, iż sprawcy udało się zbiec, denatkę zapewne odnaleźli rodzice, którzy powiadomili odpowiednie organy ścigania. W książce jest wzmianka, że rodzice nie tolerowali Jakuba i domyślali się (mimo kłamstw Zofii odnośnie pochodzenia siniaków), przez kogo była bita. Sądzę też, że gdyby była mężatką to raczej byłaby o tym wzmianka (po co była mowa o obiekcjach rodziców wobec Jakuba i druga sprawa - Zofia mieszkała z rodzicami a po trzecie - trzeba pamiętać w jakim celu Ivy poddała się terapii - chodziło o toksyczny związek z mężczyzną).

Znalazłam przed chwilą ciekawą pozycję Zofii Chechlińskiej "Historia muzyki polskiej. T. 5. Romantyzm Cz. 1 1795-1850" i zawarte są w niej dość interesujące informacje. Jest tam mowa m.in. o grupa polskich urzędników pruskich, która współdziałając z polskimi artystami i przedstawicielami polskiej arystokracji, warszawskiej inteligencji oraz zamożnego mieszczaństwa, reaktywowała dawne towarzystwo (mowa o Harmonie-Geselschaft zał. w 1801 r.) na nowych zasadach. Jego głównym celem było dawanie koncertów, szkolenie i popularyzacja wiedzy muzycznej. Towarzystwo posiadało własną orkiestrę złożoną z muzyków zawodowych i amatorów, często o wysokich kwalifikacjach. Koncerty odbywały się raz w tygodniu zimą oraz dwa razy w tygodniu latem. Towarzystwo zostało rozwiązane w dniu utworzenia Księstwa Warszawskiego.
https://polona.pl/item/historia-muzyki- ... U3NjYyOTQ/

Myślę, że to może być dobry trop, a dzieło to jest dość obszerne, więc trzeba jeszcze dokładnie prześledzić treść Smile
Bea - 15-08-2018 - 16:58
Temat postu:
hmmm... skoro ją znaleziono w wannie martwą - to utonęła lub się utopiła. Nie wiadomo czy rodzina życzyła sobie, żeby rozgrzebywać z kim się spotykała i to do tego potajemnie. Zwłaszcza przed księdzem, który miał przeprowadzić pogrzeb (a nie śledztwo).
A jeżeli w utonięciu maczał palce (lub pięści) ktoś trzeci (a w zasadzie drugi) - to jest to (moim zdaniem) morderstwo. I to nie jedyne tej biednej duszy, która za każdym wcieleniem stawała się ofiarą... (nie czytałam książki - to wniosek na podstawie wcieleń Grace i Zofii).
Jestem też w stanie sobie wyobrazić, że Zofia mieszka z rodzicami - jako mężatka. Bo np. w apartamentach mieszka rodzina wielopokoleniowa, a mąż w opowiadaniu nie występuje, bo prowadzi np. interesy i się nie interesuje żoną (może zagraniczne interesy ?). Albo lepiej - mąż jest na wojnie jako oficer, a Zofia na czas nieobecności męża przeprowadza się do rodziców..

Ale zgadzam się, że jest trochę rozbieżności i niejasności - i dlatego też trzeba też znaleźć alternatywne źródła - może właśnie muzyczne.

A zgony z 1807 r. z św. Andrzeja przepatrzyłam - w życiu nie widziałam tak pięknej łaciny !
Zofie znalazłam dwie, jedna 60 lat, a druga mężatka.
Kaczmarek_Aneta - 15-08-2018 - 17:06
Temat postu:
OK - przyjmuję Twój punkt widzenia, ale żeby zakończyć debatę nad wątkiem tragicznym, może przytoczę cytat z książki (mam wersję polską) - cytuję:
"Dr G. (Goldberg) - Co stało się później?
Ivy - Stałam przy wannie, pamiętam, że Jakub mnie uderzył, omal nie zabił. Wrzucił mnie do wanny i wepchnął moją głowę pod wodę
Dr G. - Mów, co było dalej?
Ivy - Prosiłam, Jakub, nie rób tego, Jakub...
Tyle zapamiętała Zofia. Jakub utopił ją tamtej nocy w napadzie wściekłości" - koniec cytatu

Czyli wynika z tego, że Zofia do końca była przytomna a nie jak napisałam wcześniej - pobita do nieprzytomności.
Jak sądzę - to są fragmenty sesji, stąd dopowiedzenia Goldberga pomiędzy dialogami.
Co do innych aktów zgonu - przejrzałam wszystkie dostępne z 1807 r.

edycja 29-03-2019: poprawiłam nazwisko lekarza
Kaczmarek_Aneta - 18-08-2018 - 16:26
Temat postu:
Witam ponownie,

kontynuując temat poszukiwanej Zofii, oto typowane osoby (urodzone w 1782 r., ochrzczone w parafii św. Krzyża):

- Zofia Marianna Wężykowska, c. Pana (dom.) Franciszka Wężykowskiego i Zofii Boguszewskiej
- Zofia Felicissima Nowak, c. Józefa i Marianny
- Zofia Kunegunda Serafinowicz, c. Franciszka i Reginy
- Zofia Urszula Muchowska, c. Sebastiana i Agnieszki
- Zofia Danowska, c. Adama i Cecylii - 30.09
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... 84&y=5
- Zofia Radzikowska, c. Stanisława i Teresy - 05.10
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... &y=283

W przypadku dwóch ostatnich proszę o pomoc - jak odczytujecie nazwiska ojców?

Pozostałe wynotowane przeze mnie osoby otrzymały imię Zofia jako drugie - myślę, że również trzeba je brać pod uwagę.
A są to:
- Marianna Zofia Szeprecka, c. Pana (dom.) Szymona i Agnieszki Jaroszkiewicz
- Eleonora Zofia Kafeman, c. Krzysztofa i Zofii
- Anna Zofia Ulmer, c. Jakuba i Zofii
- Anna Zofia Piasecka, c. Józefa i Marianny
- Marianna Zofia Ciechańska, c. Franciszka i Zofii
- Anna Zofia Klanowska (Klarzewska?), c. Marka i Katarzyny

Pozdrawiam
Aneta
Sroczyński_Włodzimierz - 18-08-2018 - 16:31
Temat postu:
jeszcze niekatolickie zgony
Kaczmarek_Aneta - 18-08-2018 - 16:44
Temat postu:
Tak, tak - dzięki. Pamiętam o nich. Ostatnio nawet w kontekście omawianego ostatnio muzycznego stowarzyszenia Harmonie-Gesellschaft, które zostało założone przez pruskich urzędników, pomyślałam czy czasem Zofia nie pochodziła z rodziny innego wyznania niż katolickie?
Na pewno będę kolejne typy podawać.
Barbara_Domagała - 18-08-2018 - 16:50
Temat postu:
Danowska i Radzikowska. Matka pierwszej to będzie Cecylia.

Co do pamiętników to trudno mi coś doradzić, bo akurat warszawskie życie było opisywane nie tylko przez damy miejscowe, lecz także wizytujące. Może najprościej byłoby znaleźć pamiętnik osoby ze środowiska muzycznego.

Niemniej jeśli takiej sensacyjnej historii nie opisał Kurjer Warszawski, to raczej nie sądzę, aby była prawdziwa.
Kaczmarek_Aneta - 18-08-2018 - 17:02
Temat postu:
Dziękuję za nazwiska Smile
Kuriera Warszawskiego jeszcze nie było:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kurier_Wa ... (dziennik)
W tamtym czasie wychodziła Gazeta Warszawska oraz Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego. Nie publikowano nekrologów. Na cały rocznik 1807 znalazłam może jedną wzmiankę o pogrzebie jakiejś znamienitej postaci. O tym co działo się pośród warszawskiego społeczeństwa poświęcano zwykle pół strony. Pozostałych kilkanaście stron poświęcano sprawom najogólniej ujmując - politycznym.
Orlik_Ala - 18-08-2018 - 23:03
Temat postu:
Aneto, jak dla mnie, to bardzo interesujący wątek zainicjowałaś Smile

Być może utonięcie w wannie uznano za nieszczęśliwy wypadek, który wydarzył się bez udziału osób trzecich, na przykład wskutek zasłabnięcia. Świadków wydarzenia nie było, a jest możliwe, że na ciele nie było widocznych obrażeń. W tym wypadku historia nie byłaby aż taką wielką sensacją i w Kurierze mogła nie być wzmiankowana.

Czy w książce jest wyraźnie podane, że Zofia urodziła się w 1782 roku w Warszawie?
zmad - 19-08-2018 - 03:55
Temat postu:
Alu,
tez o tym pomyslalem. Slady moglyby pozostac w wyniku pobicia, skatowania . Iva mowi o jednym uderzeniu ktore jezeli zadane w glowe i do tego reka, nie pozostawilo sladow widocznych ( wlosy ) i dlatego zakwalikowano ten przypadek jako utoniecie. Sklaniam sie do uderzenia reka, uderzenie przedmiotem pozostawilo by otwarta krwawiaca rane trudna do niezauwazenia.

Zbyszek Maderski
Kaczmarek_Aneta - 19-08-2018 - 07:00
Temat postu:
Witajcie i dziękuję za zainteresowanie wątkiem Smile

odnośnie daty urodzenia - jest ona pewna - tak przynajmniej wynika z książki. Pod poniższym linkiem na str. 33 widnieje cytat:
"Sophia lived in Warsaw, Poland, where she was born in 1782, and wanted to be a proffessional pianist".
https://books.google.pl/books?id=ZbYzDs ... mp;f=false
W polskiej wersji książki, którą udało mi się ostatnio zakupić na Allegro, jest dokładnie to samo zdanie.

Jeśli chodzi o samo tragiczne wydarzenie, może macie rację - nie mam pojęcia jak to mogło wyglądać - na zabójstwo czy wypadek - biorę jednak pod uwagę także nastawienie rodziców Zofii do Jakuba.
Zofia została zaskoczona przedwczesną wizytą Jakuba - szykowała sobie kąpiel. Skoro zapraszała Jakuba (pogodzili się przed tym dniem), wyobrażam sobie, że mogła przygotować jakiś poczęstunek, co mogło świadczyć, że ktoś w domu był.
Zamieszczę jeszcze fragment odnośnie samych rodziców: "Jakub bił Zofię wiele razy. Jej rodzice nienawidzili go, domyślali się, że to on był odpowiedzialny za to, co się z nią działo".

Tak jak już wcześniej napisałam, Kurier Warszawski wydawany był od roku 1821, a sprawa dotyczy roku 1807.

Pozdrawiam serdecznie
Aneta
Warakomski - 19-08-2018 - 12:16
Temat postu:
Warto chyba przy tej okazji podyskutować o staropanieństwie, w który to okres już weszła Zofia. Mówimy o początkach XIX w. Stąd prawdopodobnie reakcje i rodziców i jej samej na zachowanie Jakuba, czyli brak stanowczej reakcji.


STUDIA Z HISTORII SPOŁECZNO-GOSPODARCZEJ
„RUINY PANNY PALMIRY”1, CZYLI RZECZ O STAREJ PANNIE
art. Niny Kapuścińskiej-Kmiecik / do przeczytania w necie pdf /

„Jako rzucające się w oczy najszkodliwsze jego następstwo wskazywano źle dobrane, a przez to nieszczęśliwe związki małżeńskie, u podstaw zawarcia których leżała wyłącznie złowieszcza groźba staropanieństwa"
Krzysztof
Sroczyński_Włodzimierz - 19-08-2018 - 12:20
Temat postu:
a w jakim wieku wchodziła panna (przyjmijmy roboczo katoliczka) ze średniej klasy w Warszawie na poczatku XIX wieku w staropanieństwo Twoim zdaniem ?

bo "poglądy " oparte na literaturze romantycznej na warszawski wiek zamęścia w XVIII (również końcówce XVIII) prof (naonczas chyba doktorant) Kuklo dekady temu oblaił
Nie "Nocami i dniami" i podobnymi a porządną analizą demograficzną opartą na źródłach - przede wszystkim metrykaliach Św. Krzyża (czyli blisko tematu;)
Warakomski - 19-08-2018 - 14:35
Temat postu:
Włodek, znałem jeszcze studenta Czarka Kuklo i mam zaufanie do jego badań.
W swojej pracy „ Rodzina w osiemnastowiecznej Warszawie” w rozdz. VI Struktura małżeństw - Wiek nowożeńców /str. 173/ w tabeli nr 26 czytamy
„. Wiek nowożeńców według stanu cywilnego w parafii Św. Krzyża w Warszawie w latach 1740-1799”
Podaję medianę. 1740 – 1769 - kawaler 27,8, panna 21,8
1770-1799 – kawaler 28,4, panna 20,9
I jak pisze dalej „..W latach 1740-1769 najliczniejszą grupę stanowiły panny w wieku 19 lat, w następnym trzydziestoleciu w wieku 19-20 lat.

Wydaje mi się, że wiek 25 lat już chyba zaczął dokuczać i jej i rodzicom. Oczywiście to zapewne zależało również od wielu innych czynników.
Krzysztof
Sroczyński_Włodzimierz - 19-08-2018 - 14:42
Temat postu:
i stąd pytanie aktualne
jaki wiek Twoim zdaniem na przełomie XVIII/XIX w. w Warszawie to staropanieństwo?
20,9 średnia (mediany i dominanty nie znamy, dla wcześniejszych dominanta jak rozumiem -19
25 (w chwili zgonu) to już po drugiej stronie?:)
minus ew. jakiś okres, w którym te "reakcje" rodziców i jej samej
rok?
czyli 24 przy średniej 20,9 to staropanieństwo?
35+ (i biologia z tym związana) rozumiem
ale traktować 23-24 (rok dwa na sugerowaną akceptację przemocy?) jako staropanieństwo to przesada:)
chyba, że (niezgodnie z prawdą) przesunie się wiek oczekiwanego zamążpójścia na (powtarzam nieprawdziwe) 16-17-18
Krzysztof_Wasyluk - 19-08-2018 - 14:59
Temat postu:
Włodek, staropanieństwo to pogląd, reakcja społeczna (lub samoocena), a nie statystyka i demografia Smile

Krzysztof
Sroczyński_Włodzimierz - 19-08-2018 - 15:02
Temat postu:
jasne
wiec choć mamy twarde dane z tego okresu i miejsca to fascynujmy się tekstami opartymi na literaturze i "reakcji społecznej" wplatającej wiek 15 lat !
Niby tylko jako gdzies tam "kanoniczny wymóg" ale
sorry
ja wiem, ze wątek swobodny..ale mimo wszystko

toć bliżej do Natana Hanowera 'Bagno głębokie" i dumy, że żadna sierota osiemnastki w staropanieństwie nie doczekała..
..albo wprost - komuś się coś przyśniło to doczepmy realnym ludziom, że córkę staremu capowi stręczyli
Kaczmarek_Aneta - 19-08-2018 - 16:41
Temat postu:
Co do wieku kobiet wchodzących w związki małżeńskie w Warszawie w omawianym okresie, to pozwoliłam sobie zrobić małą próbkę dotyczącą małżeństw zawartych w Archikatedrze Warszawskiej w roku 1802 (nasza Zofia miała wówczas 20 lat).
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... =0&y=0
Wyniki przedstawiają się następująco (spisałam tylko dane dla panienek, wdów oczywiście nie brałam pod uwagę):

Próba dotyczy 92 małżeństw.
Wiek panien
do 20 r.ż. - 26 ślubów
21-22 - 17
23-24 - 18
25-26 - 17
27-28 - 6
29-30 - 4
powyżej 30 - 4

Procenty obliczyć łatwo.
W oparciu o te dane byłabym ostrożna w wyciąganiu wniosków, iż wiek 25 lat uważano za staropanieństwo. Myślę, że nie był bez znaczenia status społeczny rodziców panny młodej - im niższy status społeczny, panny wychodziły za mąż wcześniej, choć oczywiście nie było to regułą.

Pozdrawiam
Aneta
Warakomski - 19-08-2018 - 17:31
Temat postu:
Proponuję jeszcze wziąć pod uwagę wiek w którym kobieta stawała się „pełnoletnia” czyli nie potrzebowała zgody rodziców na ślub. Wydaje mi się, że przed wprowadzeniem Kodeksu Napoleona to było 24 lub 25 lat. Czy to było jakąś psychologiczną granicą młodości?
Krzysztof
Kaczmarek_Aneta - 26-08-2018 - 07:14
Temat postu:
Witajcie,

jestem teraz na etapie wysyłania listu/maila do autora książki "W poszukiwaniu Grace" - dra Bruce'a Goldberga. Myślę, że zanim zacznę drążyć tematy poboczne, muszę być pewna, czy dr Goldberg publikując fragmenty sesji z Ivy, nie zachował ważnych danych.
Jeśli otrzymam odpowiedź, na pewno się z nią podzielę.

Pozdrawiam i dziękuję za dotychczasowe wskazówki,

Aneta
Bea - 26-08-2018 - 11:55
Temat postu:
Teoretycznie... Iva mogła wymienić nazwiska, nazwy miejscowe, które przeciętnemu Amerykaninowi nic nie mówią i nie jest ich w stanie zapisać. Ale pytanie czy w ogóle zrobił z tego notatki - bo przecież nie to było przedmiotem terapii.

Kiedyś dawno-dawno temu pamiętam audycję radiową na podobny temat. Informacje o poprzednim życiu serwował mały chłopiec (w Polsce), który twierdził, że był "rycerzem", ale umarł młodo, więc dostał następną szansę. Służył m.in. na zamku w Malborku, ale nie za czasów krzyżackich. Stroje krzyżackie były dla niego obce. To był czas późniejszy... ale tego tu już ja nie pamiętam. W każdym razie od zawsze opowiadał, że na posadzce były "takie krawaty". Nikt nie wiedział o co mu chodzi. I kiedyś byli na wycieczce w Malborku - i wtedy stwierdził, że to te krawaty. Wystroju nie pamiętał, mówił że było inaczej, ale wiedział gdzie stajnia i inne pomieszczenia - zadziwiając tym przewodniczkę.
A dzieciak miał (w momencie "wywiadu") chyba nie więcej niż 4-5 lat. I rodzina twierdziła, że coraz mniej pamięta z poprzedniego życia...

Osobiście zgadzam się z tezą, że są sprawy, które nie śniły się filozofom...
I fajnie byłoby znaleźć Zofię Wink

edit:
A tu artykuł o małym rycerzu: https://paranormalpl.wordpress.com/2010 ... a-z-zycia/ Podczas wywiadu radiowego nie było tyle szczegółów, na pewno nie było o tym, że spotkał pozostałych członków rodziny. No i matka wypowiadała się bardzo sceptycznie do tych rewelacji, a w zasadzie każda jej wypowiedź była zdawkowa, ucinająca temat.
Kaczmarek_Aneta - 26-08-2018 - 12:06
Temat postu:
Witaj Beatko,

mam podobne obawy, ale czytając tę książkę mam wrażenie, że jest całkiem prawdopodobne, iż doktor notatki zrobił.
Dlaczego sądzę, że podane dialogi to fragmenty? Otóż pomiędzy nimi właśnie dr Goldberg "wrzuca" uzupełniania typu rok urodzenia Zofii czy też informację, że ojciec był bogatym przedsiębiorcą.
List już napisałam. Poprosiłam terapeutę o potwierdzenie znanych już faktów oraz zadaję konkretne pytania o ważne dane z życia Zofii i jej rodziny. Proszę również o udostępnienie całości zapisu sesji.
Mam nadzieję, że się uda Smile

Historię chłopca, o którym wspominasz, znam - to Marcinek, który z precyzyjną i zaskakującą wiedzą opowiadał szczegóły z życia Zamku (dziś to dorosły już chłopak).
Tu można poczytać na ten temat:
https://www.nautilus.org.pl/pytania,188 ... ednim.html
Polecam także posłuchać relacje na ten temat (także rodziców Marcina)
https://www.youtube.com/watch?v=porMhRF5hug
https://www.youtube.com/watch?v=e8Q8ASkoO4o
https://www.youtube.com/watch?v=HE2wDs-roIE

Jest więcej takich niewiarygodnych, choć prawdziwych historii - jeśli kogoś temat zainteresuje, chętnie się podzielę materiałem Smile

Pozdrawiam
Aneta
Bea - 18-09-2018 - 21:57
Temat postu:
Jak rozumiem autor książki nie odpisał ?
Kaczmarek_Aneta - 19-09-2018 - 04:15
Temat postu:
Witaj Beatko,

dzięki, że pamiętasz Smile

Niestety, jak dotąd, autor się nie odezwał. Mam nadzieję jednak, że wynika to z jego braku czasu z powodu nawału obowiązków zawodowych. Za jakiś czas napiszę do niego ponownie.
Oczywiście, niezależnie od tego, w wolnym czasie sprawdzę w archiwach to, co w mojej mocy.
Temat tak mnie zaintrygował (zresztą podobnych historii mających swoje udokumentowanie w realu jest więcej), że wyszukuję w opracowaniach inne ciekawe przypadki a do samego zagadnienia reinkarnacji podchodzę bardzo poważnie.

Pozdrawiam serdecznie
Aneta
Dorota_Mazurek - 19-09-2018 - 08:39
Temat postu:
Anetko, nie wiem, czy czytałaś taką książkę: "Zycie przestępcze w przedwojennej Polsce. Grandesy, kasiarze, brylanty". Może nic nowego nie wniesie do Twojej historii, nie mniej jednak, jest to dość ciekawa pozycja i pomimo iż dotyczy II Rzeczpospolitej, to są pewne odniesienia do wcześniejszych czasów. Można przynajmniej poczuć klimat środowiska, są również wątki dotyczące Warszawy.
Pozdrawiam
Dorota
Kaczmarek_Aneta - 19-09-2018 - 10:09
Temat postu:
Witaj Dorotko,

czytałam recenzję tej książki - rzeczywiście, może być ciekawa, choć nie dotyczy zagadnień poruszanych w tym wątku. Dziękuję za ciekawostkę.

Pozdrawiam
Aneta
Sroczyński_Włodzimierz - 17-01-2019 - 08:05
Temat postu:
OT: b. ciekawy (ciekawszy i bardziej znaczący genealogicznie - subiektywna sprawa oczywiście) związana z genealogią, ale nautiliusem - Wolf Messing, Góra Kalwaria, i dotknięcie tematu jak trudno (pomimo otaczającego nimbu) d. świeższe rzeczy ustalić
https://tadeuszczernik.wordpress.com/20 ... z-z-2011r/
Bea - 31-01-2019 - 15:20
Temat postu:
Dzisiejszy onet: "Dzieci mówią o poprzednich wcieleniach. Pamiętają, jak umarły" https://facet.onet.pl/strefa-tajemnic/d ... mp;utm_v=2
Kaczmarek_Aneta - 22-03-2019 - 20:05
Temat postu:
Witam po dłuższym czasie nieobecności.

Niestety, Dr Goldberg nie odpowiedział, pomimo wysłanego maila przypominającego. Widocznie autora książki nie zainteresował aspekt genealogiczny, niezbyt dobrze go przekonałam do swoich racji a może dr Goldberg kieruje się zasadami nieujawniania danych z sesji. To wszystko byłoby dla mnie zrozumiałe - szkoda tylko, że muszę się jedynie domyślać.

Nie znalazłam również czasu na eksploracje w archiwach.

Dziękuję za Waszą aktywność w temacie Wink
Jeśli nastąpi w przyszłości jakiś przełom, na pewno dam znać.

Pozdrawiam serdecznie
Aneta
carmilla - 23-03-2019 - 09:21
Temat postu:
Kaczmarek_Aneta napisał:
Witam po dłuższym czasie nieobecności.

Niestety, Dr Goldberg nie odpowiedział, pomimo wysłanego maila przypominającego. Widocznie autora książki nie zainteresował aspekt genealogiczny, niezbyt dobrze go przekonałam do swoich racji a może dr Goldberg kieruje się zasadami nieujawniania danych z sesji. To wszystko byłoby dla mnie zrozumiałe - szkoda tylko, że muszę się jedynie domyślać.

Nie znalazłam również czasu na eksploracje w archiwach.

Dziękuję za Waszą aktywność w temacie Wink
Jeśli nastąpi w przyszłości jakiś przełom, na pewno dam znać.

Pozdrawiam serdecznie
Aneta



moje uwagi są może mało ważne, ale:

przytacza Pani cytat o tym jak Zofia zaprosiła Jakuba do swojego domu podczas nieobecności swoich rodziców. W wersji angielskiej brzmi on trochę inaczej.
Wklejam moje tłumaczenie:

Dr.G Co się działo dalej?

Ivy Stałąm przy wannie następną rzeczą jaką pamiętam jest to, że Jakub mnie uderzył. Prawie straciłam przytomność. Wrzucił mnie do wanny i wepchnął moją twarz pod wodę.

Dr G Kontynuuj

Ivy Jakub... proszę nie.... Jakub



Druga kwestia to miejsce urodzenia: pomijając luki w dokumentach itp co już zostało omówione to może pomimo, że dziecko urodziło się w Warszawie to może jednak było ochrzczone gdzie indziej....takie przypadki też się zdarzały.

Jeśli autor książki jest doświadczony w takich kwestiach i postanowił nawet napisać książkę to dlaczego nie pytał (a może pytał tylko o tym nie napisał) jeśli chodzi o szczegóły. Jeśli ktoś pamięta imiona, rok urodzenia to nie znałby innych ważnych faktów z życia Zofii? Takich, które jednoznacznie określiły by jej tożsamość? No bo jeśli książka jest pewnego rodzaju śledztwem to brakuje takich szczegółów.

Poza tym na stronie internetowej autora tej książki znajduje się numer telefonu, pod który można spróbować zadzwonić i wspomnieć, że taki mail został wysłany. Mam rodzinę w USA i mogę poprosić o wykonanie takiego telefonu.
GZZuk - 23-03-2019 - 09:55
Temat postu:
Domy na początku XIX wieku bardzo rzadko miewały osobne pokoje kąpielowe, a w ówczesnych wannach, takich, jakie mogły byc używane w mieszczańskich domach, trudno byłoby się utopić. Wodę ktoś musiał przynieść, nagrzać i wynieść, więc w domu powinna być służąca. Nieprawdopodobne to wszystko.

GZ
Roman_Szynka - 23-03-2019 - 21:00
Temat postu:
Aneto - może stacja telewizyjna CBS by się zainteresowała tym warszawskim tropem? Dla nich to byłaby niezła gratka - dodatkowe potwierdzenie reinkarnacji z czasów napoleońskich tej samej osoby.

Pozdrawiam,

Roman
Kaczmarek_Aneta - 24-03-2019 - 07:36
Temat postu:
carmilla napisał:
Kaczmarek_Aneta napisał:
Witam po dłuższym czasie nieobecności.

Niestety, Dr Goldberg nie odpowiedział, pomimo wysłanego maila przypominającego. Widocznie autora książki nie zainteresował aspekt genealogiczny, niezbyt dobrze go przekonałam do swoich racji a może dr Goldberg kieruje się zasadami nieujawniania danych z sesji. To wszystko byłoby dla mnie zrozumiałe - szkoda tylko, że muszę się jedynie domyślać.

Nie znalazłam również czasu na eksploracje w archiwach.

Dziękuję za Waszą aktywność w temacie Wink
Jeśli nastąpi w przyszłości jakiś przełom, na pewno dam znać.

Pozdrawiam serdecznie
Aneta



moje uwagi są może mało ważne, ale:

przytacza Pani cytat o tym jak Zofia zaprosiła Jakuba do swojego domu podczas nieobecności swoich rodziców. W wersji angielskiej brzmi on trochę inaczej.
Wklejam moje tłumaczenie:

Dr.G Co się działo dalej?

Ivy Stałąm przy wannie następną rzeczą jaką pamiętam jest to, że Jakub mnie uderzył. Prawie straciłam przytomność. Wrzucił mnie do wanny i wepchnął moją twarz pod wodę.

Dr G Kontynuuj

Ivy Jakub... proszę nie.... Jakub

Druga kwestia to miejsce urodzenia: pomijając luki w dokumentach itp co już zostało omówione to może pomimo, że dziecko urodziło się w Warszawie to może jednak było ochrzczone gdzie indziej....takie przypadki też się zdarzały.

Jeśli autor książki jest doświadczony w takich kwestiach i postanowił nawet napisać książkę to dlaczego nie pytał (a może pytał tylko o tym nie napisał) jeśli chodzi o szczegóły. Jeśli ktoś pamięta imiona, rok urodzenia to nie znałby innych ważnych faktów z życia Zofii? Takich, które jednoznacznie określiły by jej tożsamość? No bo jeśli książka jest pewnego rodzaju śledztwem to brakuje takich szczegółów.

Poza tym na stronie internetowej autora tej książki znajduje się numer telefonu, pod który można spróbować zadzwonić i wspomnieć, że taki mail został wysłany. Mam rodzinę w USA i mogę poprosić o wykonanie takiego telefonu.


Witam,

rzeczywiście, tłumacząc bezpośrednio wersję angielską, nieznacznie ona się różni od polskiego przekładu (nie wiem skąd wzięły się te różnice w polskiej wersji), jednak uważam, że akurat ten fragment nie ma znaczenia dla całości przebiegu ostatnich godzin życia Zofii, jednak dziękuję za wyłapanie tych detali. Przytaczałam cytaty bezpośrednio z polskiej wersji, ale link do wersji oryginalnej podałam, więc można to wszystko prześledzić.

Oczywiście, wszystko jest możliwe (także inne miejsce urodzenia), jednak w czasie regresji hipnotycznej kobieta nie miała wątpliwości gdzie i kiedy się urodziła - myślę jednak, że jest to kwestia podejścia do wiarygodności podobnych zeznań. Pamiętajmy też, że z tego okresu nie zachowały się wszystkie księgi metrykalne, więc niestety niczego na 100% nie można być pewnym.

Jest wiele przykładów na to, jak ludzie poddani tej metodzie z niebywałą precyzją odtwarzają poprzednie życia, a co najbardziej jest interesujące - odtwarzane fakty często mają pokrycie w dokumentach, historycznych faktach, często mało komu znanych lokalnych ciekawostkach czy smaczkach (vide casus opisywanego w tym wątku Marcina - rycerza).

Ta książka to, jak sądzę, jedynie wyciąg z zeznań Ivy. To nie jest dokładny zapis sesji. Pisałam o tym wcześniej.
Odnośnie kontaktu - aż tak ingerować, jak wykonywanie telefonu do doktora, nie chciałam, ale oczywiście, może osoby mieszkające na stałe w USA będą miały lepsze przebicie. Z drugiej strony, jeśli moje wiadomości (w nienagannym angielskim) nie przyniosły rezultatu, może dr Goldberg po prostu nie jest zainteresowany? Chętnie jednak przyjmę pomoc - proszę o podanie na PW kontaktu do siebie - podeślę wysłane lekarzowi wiadomości mailowe.

GZZuk napisał:
Domy na początku XIX wieku bardzo rzadko miewały osobne pokoje kąpielowe, a w ówczesnych wannach, takich, jakie mogły byc używane w mieszczańskich domach, trudno byłoby się utopić. Wodę ktoś musiał przynieść, nagrzać i wynieść, więc w domu powinna być służąca. Nieprawdopodobne to wszystko.

GZ


Trzeba pamiętać, że regresji hipnotycznej poddana została osoba ze świata współczesnego. Sposób zeznawania jest indywidualny, właściwy dla tej osoby. Nie sądzę, że tak jak prześledziłam dziesiątki podobnych zeznań, aby terapeuta domagał się od pacjenta szczegółów związanych z wystrojem łazienki czy też pomocą w przygotowaniu kąpieli. Osoby te często operują współczesnym językiem, choć zdarzają się wypadki przemawiania w językach obcych, nieznanych wcześniej osobie poddanej regresji.
Jako przykład polecam historię hinduskiej dziewczynki:
https://nautilus.org.pl/artykuly,3655,r ... um-fn.html
Trudno jest mi zatem odnieść się do podnoszonych przez Ciebie kwestii.

Roman_Szynka napisał:
Aneto - może stacja telewizyjna CBS by się zainteresowała tym warszawskim tropem? Dla nich to byłaby niezła gratka - dodatkowe potwierdzenie reinkarnacji z czasów napoleońskich tej samej osoby.

Pozdrawiam,

Roman


Niewykluczone - jeśli masz jakieś "wejścia" - proszę o kontakt Smile
Tak jak wcześniej wspomniałam - nie miałam ambicji, aby interesować tym tematem szersze grono niż samego autora książki, ale dzięki za pomysł!


Pozdrawiam
Aneta
GZZuk - 24-03-2019 - 09:27
Temat postu:
Rzecz w tym, że nie można zostać utopionym w wannie, której w domu nie ma. To nie jest kwestia współczesnego języka, tylko kompletnego braku pojęcia o realiach życia codziennego na początku XIX wieku u tej osoby.
Zofia
Kaczmarek_Aneta - 24-03-2019 - 09:44
Temat postu:
Bazujemy na zeznaniach osoby, która była poddana regresji hipnotycznej.
Uważam, że to może być właśnie kwestia języka - przekazania tamtejszych realiów życia na sposób współczesny. Nie wiem, co w pojęciu Ivy było "wanną". Historia wanny, jeśli ją prześledzić sięga dawnych czasów:
http://dyplom.pazdziora.com/wanny.php
ale nie jest moim celem przekonywanie kogokolwiek do swoich racji, a tym bardziej racji związanych z samą reinkarnacją. Albo się w nią wierzy albo nie - sprawa indywidualna.
Pozdrawiam
Aneta
GZZuk - 24-03-2019 - 11:28
Temat postu:
Chodzi o konkretny czas i miejsce. Albo się szczegóły zgadzają, albo nie. Tutaj jest to widoczny anachronizm. A obowiązkiem lekarza czy terapeuty powinno byc ustalenie różnych szczegółów. Załóżmy, że ktoś opowiada o zbrodni dokonanej dwadzieścia lat wcześniej, a domniemany zbrodniarz żyje. W takim wypadku chyba należałoby sprawdzić wszystkie podane informacje.
Zofia
Kaczmarek_Aneta - 24-03-2019 - 11:43
Temat postu:
Zgadza się, ale skąd ta pewność, że w mieszkaniu bogatego przedsiębiorcy nie stała wanna lub przedmiot ją przypominający a nazwany przez współcześnie żyjącą Ivy "bath tub"?

Przypomnę również, że cel poddania Ivy regresji hipnotycznej był terapeutyczny i cel ten został osiągnięty. Niejako przy okazji wspomnienia z poprzednich wcieleń przyczyniły się do rozwiązania zagadki zabójstwa autentycznie żyjącej kobiety Grace Doze, która została zamordowana w niewyjaśnionych okolicznościach w 1927 roku w Buffalo.

Nie skupiałabym się zatem na tak drobnym szczególe, jak wanna.
O wiele istotniejsze kwestie znalazły swoje potwierdzenie w faktach historycznych, jeśli mowa o polskim wcieleniu.

Pozdrawiam
Aneta
GZZuk - 24-03-2019 - 11:44
Temat postu:
Jeszcze jedno, jest rok 1803 i rzecz dzieje się w Warszawie. W tym czasie to zabór pruski, nie rosyjski!Konspiracja byłaby raczej skierowana przeciwko Prusakom.
Zofia
Kaczmarek_Aneta - 24-03-2019 - 11:59
Temat postu:
Przepraszam bardzo, a gdzie jest mowa o zaborze rosyjskim??
Była mowa o tym, że Jakub cyt. "związał się z ruchem niepodległościowym i oporu wobec Rosji". Sądzę, że może tu chodzić o przeciwstawianie się antynapoleońskim koncepcjom Czartoryskiego, które odbudowę polskiej państwowości łączyły z osobą Aleksandra I.
W 1805 r., po wybuchu trzeciej wojny koalicyjnej przeciw napoleońskiej Francji, minister spraw zagranicznych Rosji - książę Czartoryski, starał się nakłonić Aleksandra I do realizacji tzw. "Planu puławskiego" - proszę poszukać więcej informacji w sieci, np.:
https://www.bryk.pl/wypracowania/histor ... kiego.html
Aneta
GZZuk - 24-03-2019 - 12:39
Temat postu:
No właśnie nigdzie, za to jest mowa o konspiracji antyrosyjskiej. Co w tym kontekście należało by rozumieć raczej dosłownie, a nie dopatrywać się przeciwdziałania pomysłom Czartoryskiego.
Tak w ogóle, w tej opowieści brak jakichkolwiek konkretów, za to jest sporo niekonsekwencji, w rodzaju panny z zamożnego domu z początku XIX wieku, co to sama biegnie otwierać drzwi, jest maltretowana przez zalotnika, bo chyba nawet nie kochanka, a rodzina o tym nie wie lub nic z tym nie robi? Źródłem wiedzy o Polsce dla autora książki było dzieło Wellsa, to trochę mało.
Zofia
Kaczmarek_Aneta - 24-03-2019 - 12:45
Temat postu:
Historia jest jedna - interpretacji wiele. Nie mam zamiaru z Panią polemizować na tematy historyczne.
Choćby w podlinkowanym przeze mnie wątku jest o tym wzmianka, że:
"Na początku XIX wieku w Polsce istniały dwie wizje odbudowy państwowości. Część która widziała szansę w Napoleonie tworzyła orientację pro napoleońską. Zwolennicy przymierza z Rosją zaś propagowali koncepcję prorosyjską. Wśród szeregu innych propozycji te właśnie dwie koncepcje stawały się najbardziej realnymi."

Ma Pani wątpliwości co do tematu? Pani prawo, które szanuję.

Miłego popołudnia,
Aneta
GZZuk - 24-03-2019 - 13:23
Temat postu:
Temat jak temat. Przejrzałam sobie kilka innych relacji z tej książki (jest na sieci) i są podobne anachronizmy.
Zofia
Kaczmarek_Aneta - 24-03-2019 - 13:27
Temat postu:
Proszę podawać konkretne przykłady.
Póki co, nie dopatrzyłam się ani jednego anachronizmu, ale to jest kwestia interpretacji tego, jak odbieramy dany przekaz, jakie mamy zapatrywania itd.
Aneta
GZZuk - 24-03-2019 - 14:46
Temat postu:
A Shepherd of Soul. Spalenie na stosie za czary w I ćwierci XIV wieku, nie ta epoka.
Virg@ - 24-03-2019 - 15:04
Temat postu:
Jest wiele systemów religijnych – buddyzm, islam, judaizm i chrześcijaństwo.
Każda religia ma niezliczone rzesze swoich wyznawców na wszystkich szerokościach geograficznych.

Podobnie z wiarą w reinkarnację. Trudno być obiektywnym, bowiem w tej sprawie każdy ma własne przekonania, których będzie bronić.

Mimo wszystko spróbujmy się na taki dystans wobec wiary w reinkarnację zdobyć (abstrahując od tego czy relacja z sesji opisana w książce przystaje do znanej nam rzeczywistości ówczesnej Warszawy) i niezależnie od własnych przekonań, skupmy się na próbie „odnalezienia” dowodów istnienia Zofii.

Osobiście, chociaż jestem bardzo sceptyczna, jeśli chodzi o jakąkolwiek „wiarę”, bardzo bym się ucieszyła, gdyby nasza poszukiwana Zofia okazała się być… na właśnie Very Happy , kimś kto żył kiedyś w Warszawie, czyli w świecie rzeczywistym, co można poprzeć dowodami materialnymi.
Nie wykluczam jednak, że historia rzeczonej Zofii jest jedynie wytworem fantazji autora książki, dra Bruce Goldberg’a.

Łączę serdeczne pozdrowienia –
Lidia
Kaczmarek_Aneta - 24-03-2019 - 15:38
Temat postu:
GZZuk napisał:
A Shepherd of Soul. Spalenie na stosie za czary w I ćwierci XIV wieku, nie ta epoka.


Nie ma Pani racji. Palono na stosie już nawet wcześniej, a z pewnością w XIV wieku:
http://www.himavanti.org/pl/c/artykular ... hrzescijan

Virg@ napisał:
Jest wiele systemów religijnych – buddyzm, islam, judaizm i chrześcijaństwo.
Każda religia ma niezliczone rzesze swoich wyznawców na wszystkich szerokościach geograficznych.

Podobnie z wiarą w reinkarnację. Trudno być obiektywnym, bowiem w tej sprawie każdy ma własne przekonania, których będzie bronić.

Mimo wszystko spróbujmy się na taki dystans wobec wiary w reinkarnację zdobyć (abstrahując od tego czy relacja z sesji opisana w książce przystaje do znanej nam rzeczywistości ówczesnej Warszawy) i niezależnie od własnych przekonań, skupmy się na próbie „odnalezienia” dowodów istnienia Zofii.

Osobiście, chociaż jestem bardzo sceptyczna, jeśli chodzi o jakąkolwiek „wiarę”, bardzo bym się ucieszyła, gdyby nasza poszukiwana Zofia okazała się być… na właśnie Very Happy , kimś kto żył kiedyś w Warszawie, czyli w świecie rzeczywistym, co można poprzeć dowodami materialnymi.
Nie wykluczam jednak, że historia rzeczonej Zofii jest jedynie wytworem fantazji autora książki, dra Bruce Goldberg’a.

Łączę serdeczne pozdrowienia –
Lidia


Dziękuję Lidio za pozytywny wpis, choć nie w pełni się z nim zgadzam Smile
Raczej nie podejrzewam poważnego dra Goldberga o powieści fantastyczne. Dr Bruce Goldberg prowadzi praktykę w tym zakresie od lat 70-tych ub. wieku, przeprowadził ponad 33 tys. seansów powrotu do życia w przeszłości i do przyszłych zdarzeń.
Byłoby to bardzo dziwne, aby poprzez fantazję dojść do rozwiązania zagadki morderstwa sprzed lat, podawać fakty z życia nieznanego raczej w latach 80-ych (wtedy miała miejsce sesja Ivy) kompozytora z Polski - za dużo tu prawdziwych wydarzeń, etc.
Taka jest moja opinia.

Pozdrawiam serdecznie
Aneta
Bea - 24-03-2019 - 17:20
Temat postu:
Chwilowo jestem poza domem i dostępem do stałego internetu - stąd moje głupie pytanie (nie pamiętam, może już to sprawdzałam):
Czy jesteśmy w stanie dowiedzieć się jakiego stanu była Zofia Dąbrowska, ta jedyna "utonięta" (jedyna która znaleźliśmy)? I kim był jej mąż ? Czasem najprostsze rozwiązanie jest najlepsze.
Ja myślę, że zeznania Ivy to jedno, a dramaturgia książki to drugie. Doktor mógł trochę uprościć przekaz, żeby był łatwiejszy w odbiorze przez amerykańskiego czytelnika. I stąd wzięły się nieścisłości.
Ciekawe swoją drogą czy Ive dostała wynagrodzenie za te historie opisane w książce.
Kaczmarek_Aneta - 24-03-2019 - 17:55
Temat postu:
Witaj Beatko,

tak - zgodnie z aktem tamta Zofia Dąbrowska w momencie śmierci była 27-letnią mężatką, żoną (uxor) pozostałego (relicti) Karola, jeśli dobrze tłumaczę:
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... amp;y=1635
Moim zdaniem postać ta nie pasuje do poszukiwanej Zofii, ale pewności nie mam.

Pozdrawiam
Aneta
Bea - 24-03-2019 - 18:38
Temat postu:
Chodziło mi o stan społeczny. Robotnicy ? Czy np. bogaci kupcy (w sensie mąż).
To że 27 lat, to może ksiądz źle usłyszał/zanotował. A że mąż to już uzasadnialam (a może Karol Jakub?).
Nie pamiętam czy sprawdzałam tę Zofię, czy też odbiłam się od ściany (że w zasadzie nie ma jak i gdzie cokolwiek o tych Dąbrowskich znaleźć).

PS
No dobra, z tym kupcem to przesadziłam. Ale przynajmniej ludzie z wyższych sfer.
Virg@ - 24-03-2019 - 19:14
Temat postu:
Anetko,

nie wykluczone - że jeśli w ogóle coś w tym wątku polskim, czyli historii Zofii z Warszawy jest - to wcale, nasza rodaczka pragnąca zostać pianistką, nie musiała mieć na imię Zofia.
Czy nie jest zastanawiające, że nazwisko kompozytora Macieja Kamieńskiego (1734-1821), wiąże się z muzyką do opery Zośka czyli Wiejskie zaloty, powstałej w 1779 roku, tj. około trzy lata przed narodzinami naszej Zofii.
Według źródła: "[…] opera niezwykle popularna, którą na żądanie publiczności wciąż musiano wznawiać. — Muzyka była zupełnie w polskim smaku napisana — ocenił Bogusławski i dodał, że zjednała ona kompozytorowi nazwisko twórcy narodowych śpiewów”.

Jeśli autor książki, Bruce Goldberg, poważnym doktorem jest, to etyka zawodowa zabrania jemu ujawnić dane osobowe pacjentki poddawanej hipnozie oraz bohaterek jej opowieści.

Łączę pozdrowienia –
Lidia
kamilmazowiecki - 24-03-2019 - 23:21
Temat postu:
Hipnoza jest wykorzystywana w pewnych określonych celach takich jak:
walka z bólem, uzależnienia czy próba odtworzenia wydarzeń związanych z jakimś przestępstwem, jednak czytam też, że:

cytuję za Wikipedią z hasła o hipnozie:

podkreśla się takie odmienności hipnozy jak [...] wzrost zdolności do wytwarzania nowych wyobrażeń lub fantazji

zwróćmy uwagę, że jeśli ktoś z pozycji NAUKOWCA stosuje hipnozę do innych niż wyżej wymienionych celów, a mam tu na myśli coś co jest spoza sfery nauki (mowa o reinkarnacji) to czy można traktować taką osobę wiarygodnie?

mało prawdopodobne, że ktoś kto praktykował medycynę napisał tę książkę dla chęci zysku i sfabrykował to wszystko .... bo z medycyny też pewnie wyciągał niezłą kasę. Podchodzenie też do tego w kwestii wiary lub niewiary niewiele pomoże.
Dobrze byłoby poznać tę kobietę osobiście lub dotrzeć do niej i nakłonić do wywiadu.


poza tym na stronie internetowej ten doktor szczyci się przeprowadzeniem 35 000 seansów.....załóżmy, że mamy 2019 rok i zaczął w latach 70' .....

wykonując proste działanie matematyczne wychodzi 714 seansów rocznie co daje 2 seanse dziennie.....przy założeniu, że robi to każdego dnia w roku....
skąd on miałby czas na pisanie książek i dotarcie do 46 wcieleń z jedną "pacjentką"?


Takie pytanie mi przyszło do głowy: ciekawe jaki efekt byłyby gdyby ten doktor miał możliwość zastosować hipnozę wobec pierwszego człowieka na Ziemi.... oczywiście to tylko takie filozoficzne pytanie, na które nikt nie musi odpowiadać.
mnie nie przekonają argumenty, że ktoś ma na koncie 35 000 regresji....różdżkarze też mają na koncie dziesiątki odnalezionych miejsc, gdzie studnię warto kopać (no i co z tego skoro już dawno zdemaskowano ich, wszak wiadomo, że ziemia jako skała, która ma różnie ułożone warstwy geologiczne zawsze zawiera wodę...kwestia tylko jak głęboko trzeba kopać...). tytuły naukowe też mnie nie przekonają, ani pozycja tak zwanego autorytetu.
jedyne co to twarde dowody, a nie spekulacje, że jakaś kobieta coś powiedziała i ktoś to połączył z jakimiś imionami i nazwiskami...to za mało

Kamil Maciej
Bury_Anna - 25-03-2019 - 03:16
Temat postu:
Bea napisał:

Kiedyś dawno-dawno temu pamiętam audycję radiową na podobny temat. Informacje o poprzednim życiu serwował mały chłopiec (w Polsce), który twierdził, że był "rycerzem", ale umarł młodo, więc dostał następną szansę. Służył m.in. na zamku w Malborku, ale nie za czasów krzyżackich. Stroje krzyżackie były dla niego obce. To był czas późniejszy... ale tego tu już ja nie pamiętam. W każdym razie od zawsze opowiadał, że na posadzce były "takie krawaty". Nikt nie wiedział o co mu chodzi. I kiedyś byli na wycieczce w Malborku - i wtedy stwierdził, że to te krawaty. Wystroju nie pamiętał, mówił że było inaczej, ale wiedział gdzie stajnia i inne pomieszczenia - zadziwiając tym przewodniczkę.
A dzieciak miał (w momencie "wywiadu") chyba nie więcej niż 4-5 lat. I rodzina twierdziła, że coraz mniej pamięta z poprzedniego życia...

Osobiście zgadzam się z tezą, że są sprawy, które nie śniły się filozofom...
I fajnie byłoby znaleźć Zofię Wink

Pamiętam tą audycję dokładnie, bo mieliśmy podobny "problem" z naszym (wtedy) niespełna 2 letnim synkiem Very Happy Mój synek twierdził, że jest moim dziadkiem, który zmarł 14 lat przed jego urodzinami. Jako roczne dziecko już składał proste zdania, jak miał 1,5 roku mówił "r" i jak dorosły człowiek -pełnymi zdaniami. Opowiadał mojej babci (żonie dziadka) szczegóły z jej życia z życia mojej mamy i jak chodził ze mną jak byłam malutka do Muzeum Techniki i co tam się znajduje, do takiego parku gdzie jest jezioro z dużymi rybami (chodziło mu o Łazienki) .....choć wtedy nigdy w muzeum i Łazienkach nie był. Mówił charakterystycznymi dla dziadka zwrotami Smile . Na początku rodzina przeżywała horror Very Happy Bo synek potrafił powiedzieć do prababci " Babciu co Ty mówisz ! Wróciliśmy do Warszawy dzień przed tym gdy zaczęły palić się domy"! (Synkowi chodziło o Powstanie Warszawskie) i babcia musiała synkowi przyznać rację Very Happy
Usłyszałam wtedy tą audycję i zadzwoniłam, podałam swój nr tel., ale nie oddzwonili, a my staraliśmy się żyć z tym dalej. A, że jestem racjonalistką ...do bólu Very Happy wytłumaczyłam sobie, że pewnie oprócz cech fizycznych dziedziczymy od przodków też ich pamięć, dopóki własne przeżycia jej nie "zagłuszą". I tak też się stało. Starałam się zapewnić synowi jak najwięcej wrażeń (wycieczki, zabawy, teatrzyki, wyjazdy, dużo mu czytałam itd.) i po jakimś czasie (miał ok.3-3,5) stopniowo dziadek od niego "odchodził". Very Happy
Teraz mając 27 lat nic nie pamięta, a my z moją mamą (babcia od 10 lat nie żyje) się z tego śmiejemy.

Co do Zofii
Moja rodzina od pokoleń mieszka w Warszawie. Moja babcia pamiętała jeszcze swoją prababcię, rozmowy z nią, ze swoją babcią i mamą. W tamtych czasach (wiek XIX) nie do pomyślenia było, żeby panienka, niezamężna kobieta przyjmowała w domu mężczyznę niebędącego z rodziny. Poza tym zawsze była służba (moi byli średniozamożni i mieli zawsze 2 dziewczyny).
Może w rodzinie Zofii panowały inne zwyczaje Very Happy

Ania
Kaczmarek_Aneta - 25-03-2019 - 07:36
Temat postu:
Bea napisał:
Chodziło mi o stan społeczny. Robotnicy ? Czy np. bogaci kupcy (w sensie mąż).
To że 27 lat, to może ksiądz źle usłyszał/zanotował. A że mąż to już uzasadnialam (a może Karol Jakub?).
Nie pamiętam czy sprawdzałam tę Zofię, czy też odbiłam się od ściany (że w zasadzie nie ma jak i gdzie cokolwiek o tych Dąbrowskich znaleźć).

PS
No dobra, z tym kupcem to przesadziłam. Ale przynajmniej ludzie z wyższych sfer.


OK. Status społeczny jest nieznany, ale analizując inne wpisy z tej karty wiemy na pewno, że nie była to osoba "urodzona". Brakuje skrótu G.D. - jak przed kilkoma innymi wpisami co oznaczało Generosus/Generosa Dominus/Domina (Urodzony/-a Pan/Pani), jeśli dobrze pamiętam.

Virg@ napisał:
Anetko,

nie wykluczone - że jeśli w ogóle coś w tym wątku polskim, czyli historii Zofii z Warszawy jest - to wcale, nasza rodaczka pragnąca zostać pianistką, nie musiała mieć na imię Zofia.
Czy nie jest zastanawiające, że nazwisko kompozytora Macieja Kamieńskiego (1734-1821), wiąże się z muzyką do opery Zośka czyli Wiejskie zaloty, powstałej w 1779 roku, tj. około trzy lata przed narodzinami naszej Zofii.
Według źródła: "[…] opera niezwykle popularna, którą na żądanie publiczności wciąż musiano wznawiać. — Muzyka była zupełnie w polskim smaku napisana — ocenił Bogusławski i dodał, że zjednała ona kompozytorowi nazwisko twórcy narodowych śpiewów”.

Jeśli autor książki, Bruce Goldberg, poważnym doktorem jest, to etyka zawodowa zabrania jemu ujawnić dane osobowe pacjentki poddawanej hipnozie oraz bohaterek jej opowieści.

Łączę pozdrowienia –
Lidia


Lidio,

Chyba nie do końca rozumiem Twoją argumentację odnośnie imienia Zofia. Wszak właśnie to, że Kamieński skomponował „Zośkę czyli wiejskie zaloty” potwierdza fakt, iż dziewczyna miała na imię Zofia. Nie wiem czy dobrze prześledziłaś treść książki, ale przecież w rozmowie z Zofią kompozytor powołuje się na jej imię, które przypomina właśnie tę operę. W oryginale brzmi to tak:
Maciej likes me. He says I remind him of musical comedy he composed. My name was in the title of the work, and it was created before I was born. I have never heard it but it means a lot to him.”

Odnośnie tego, że obowiązuje tajemnica lekarska, jest to dla mnie zrozumiałe i nie mam tu żadnych wątpliwości, natomiast trochę szkoda, że doktor w ogóle nie odpisał.

Pozdrawiam
Aneta

Ps. Na pozostałe wpisy odniosę się nieco później
Virg@ - 25-03-2019 - 11:49
Temat postu:
Anetko,

nie, książki nie czytałam, wiem o jej treści tylko tyle co napisano w tym wątku.
Twój wątek mnie zainteresował, jest w nim właśnie to co lubię, szeroko idąca wolna dyskusja. Celnie ujęła to kiedyś na „GenPol-u” Jana: "ludzkie umysly lataja troche w bok czy naprzod czy w tyl czy nawet do gory nogami”.

Myśl, której nie zrozumiałaś, pokazała moją naturę advocatus diaboli Very Happy .
Moim zamiarem było zwrócenie uwagi na to, że autor książki znał fakty o żyjącym w Warszawie, uznanym kompozytorze z tamtej epoki, twórcy narodowych śpiewów – i jak się okazuje zauważyłam trafnie.
A wnioski, oczywiście, mogą być różne.

Pozdrawiam serdecznie, z zainteresowaniem i sympatią śledząc dyskusję w tym wątku –
Lidia
Kaczmarek_Aneta - 26-03-2019 - 07:49
Temat postu:
kamilmazowiecki napisał:
Hipnoza jest wykorzystywana w pewnych określonych celach takich jak:
walka z bólem, uzależnienia czy próba odtworzenia wydarzeń związanych z jakimś przestępstwem, jednak czytam też, że:

cytuję za Wikipedią z hasła o hipnozie:

podkreśla się takie odmienności hipnozy jak [...] wzrost zdolności do wytwarzania nowych wyobrażeń lub fantazji

zwróćmy uwagę, że jeśli ktoś z pozycji NAUKOWCA stosuje hipnozę do innych niż wyżej wymienionych celów, a mam tu na myśli coś co jest spoza sfery nauki (mowa o reinkarnacji) to czy można traktować taką osobę wiarygodnie?

mało prawdopodobne, że ktoś kto praktykował medycynę napisał tę książkę dla chęci zysku i sfabrykował to wszystko .... bo z medycyny też pewnie wyciągał niezłą kasę. Podchodzenie też do tego w kwestii wiary lub niewiary niewiele pomoże.
Dobrze byłoby poznać tę kobietę osobiście lub dotrzeć do niej i nakłonić do wywiadu.


poza tym na stronie internetowej ten doktor szczyci się przeprowadzeniem 35 000 seansów.....załóżmy, że mamy 2019 rok i zaczął w latach 70' .....

wykonując proste działanie matematyczne wychodzi 714 seansów rocznie co daje 2 seanse dziennie.....przy założeniu, że robi to każdego dnia w roku....
skąd on miałby czas na pisanie książek i dotarcie do 46 wcieleń z jedną "pacjentką"?


Takie pytanie mi przyszło do głowy: ciekawe jaki efekt byłyby gdyby ten doktor miał możliwość zastosować hipnozę wobec pierwszego człowieka na Ziemi.... oczywiście to tylko takie filozoficzne pytanie, na które nikt nie musi odpowiadać.
mnie nie przekonają argumenty, że ktoś ma na koncie 35 000 regresji....różdżkarze też mają na koncie dziesiątki odnalezionych miejsc, gdzie studnię warto kopać (no i co z tego skoro już dawno zdemaskowano ich, wszak wiadomo, że ziemia jako skała, która ma różnie ułożone warstwy geologiczne zawsze zawiera wodę...kwestia tylko jak głęboko trzeba kopać...). tytuły naukowe też mnie nie przekonają, ani pozycja tak zwanego autorytetu.
jedyne co to twarde dowody, a nie spekulacje, że jakaś kobieta coś powiedziała i ktoś to połączył z jakimiś imionami i nazwiskami...to za mało

Kamil Maciej


Witam

jeśli już decydujesz się na cytowanie źródła, byłoby uczciwiej nie wyrywać z kontekstu podawanych definicji - to jest manipulacja mająca na celu zdyskredytowanie uznanej od dawna hipnozy jako metody terapii, osiągnięcie swoich założonych z góry celów i wprowadzenie czytelnika w błąd.
W podanym przez Ciebie fragmencie „podkreśla się takie odmienności hipnozy jak [...] wzrost zdolności do wytwarzania nowych wyobrażeń lub fantazji” , jeśli sięgnąć do źródła, czyli Wikipedii mamy odniesienie do tzw. indukcji hipnotycznej i hipnotyzerów a to nijak ma się do hipnozy jako metody leczenia wykorzystywanej przez kwalifikowanych terapeutów.
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Hipnoza

Wracając do meritum, widać, że nie zapoznałeś się z treścią książki – nie znasz osoby dra Goldberga, nie znasz historii Ivy, a swoim wpisem obrażasz te osoby. Jest to niegodziwe.
Nie jest moim zamiarem przekonywanie kogokolwiek zarówno do tej historii, jak i sprawy reinkarnacji – to napisałam na wstępie zakładając ten wątek i mam zamiar się tego trzymać. Ponieważ jednak padły tu jakieś wydumane tezy, pokrótce przedstawię to, co jest faktem.

W swojej książce dr Goldberg wielokrotnie powtarza, że jego lekarska praktyka zawsze miała na celu (i nadal tak jest) leczenie a nie prace badawcze czy historyczne. Cytuję: „ Gdy przeprowadzam regresję, nie zwracam uwagi na nazwiska, daty i miejsca, gdyż nie mają one znaczenia terapeutycznego. Czysty przypadek sprawił – jeśli w ogóle można mówić o przypadku – że Ivy wymieniła nazwisko Doze charakteryzując swojego męża”
Dopiero po zakończonej terapii, trzy lata później, doktor powrócił do notatek z sesji z Ivy. Odnajdując powtarzający się wzorzec w historiach Ivy, postanowił przeprowadzić „dochodzenie” i dopiero wtedy lekarz ustalił, że tytułowa Grace żyła naprawdę.
Odnośnie motywów Ivy (notabene – imię jest wymyślone dla ochrony prywatności pacjentki), zacytuję jeszcze raz dra Goldberga: „ Interesujące są komentarze niektórych sceptyków odnoszące się do motywów kierujących Ivy. Oskarżali oni ją o wymyślenie całej tej historii w celu zwrócenia uwagi na siebie i uzyskania profitów finansowych (…). Wydział reklamy stacji CBS prosił mnie o przeprowadzenie przed kamerami kilku wywiadów z Ivy w celu promocji filmu. Gdyby Ivy pragnęła rozgłosu, zgodziłaby się na to. Miałaby z tego również wymierne zyski finansowe, jak wynikało z rozmów (…). Ivy odmówiła. Jedyną korzyścią, jaką pragnęła uzyskać, było przekonanie, że ujawnienie jej historii może stać się pomocne innym kobietom, uwikłanym w związki pełne obsesji i prób obrony. W 1988 roku poprosiłem Ivy, aby dała mi zezwolenie na publikację jej przypadku w książce lub innych mających dopiero powstać środkach przekazu. Obiecałem jej połowę otrzymanego honorarium. Powiedziała, że absolutnie nie przyjmie tych pieniędzy. W 1994 roku, kiedy otrzymałem pieniądze za prawa do filmu skontaktowałem się z Ivy ponownie. Znów odmówiła, wyrażając to słowami, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci: „Niech Bóg pana błogosławi, doktorze Goldberg, za pomoc, jakiej mi pan udzielił. Nie przyjmę żadnych pieniędzy, ani nie chcę rozgłosu w tej sprawie. Proszę przedstawić fakty według swojej najlepszej wiedzy.”

To tyle w odpowiedzi na Twój post.

Pozdrawiam
Aneta

Ps. Ani i Lidii odpiszę w innym terminie...
kamilmazowiecki - 26-03-2019 - 10:43
Temat postu:
jeśli już decydujesz się na cytowanie źródła, byłoby uczciwiej

czyli mniej uczciwie napisałem coś? podałem info o haśle na temat hipnozy na Wikipedii i posłużyłem się tym fragmentem dla pokazania naukowego użycia hipnozy do potwierdzonych terapeutycznie celów dla odróżnienia używania jej do czegoś co jest nienaukowe, a mianowicie reinkarnacja....
zacytowany fragment w pewnym sensie wskazuje, że hipnoza może wzbudzić wyobraźnię i fantazję

Jerzy W. Aleksandrowicz: Hipnoza. Kraków: PAN, 1973, s. 9.

Cytat:
Część badaczy uznaje hipnozę za stan zmienionej świadomości odmienny zarówno od stanu czuwania jak i snu. W stosunku do stanu czuwania, podkreśla się takie odmienności hipnozy, jak obniżenie zdolności planowania, nierozdzielność uwagi, możliwość przywoływania wspomnień wzrokowych lub wyobrażeń, wzrost zdolności do wytwarzania nowych wyobrażeń lub fantazji, ograniczoną zdolność do prawidłowej oceny realności, zwiększoną sugestywność, skłonność do zachowań zgodnych z przyjętą rolą oraz niepamięć tego wszystkiego, co działo się podczas stanu hipnoz



ewidentnie autor pisze o 46 wcieleniach...posługując się takimi terminami on zakłada istnienie reinkarnacji...a to już jest nienaukowe.
Na Youtubie można też znaleźć jego wypowiedzi na temat UFO.....




Wracając do meritum, widać, że nie zapoznałeś się z treścią książki – nie znasz osoby dra Goldberga, nie znasz historii Ivy, a swoim wpisem obrażasz te osoby. Jest to niegodziwe.


Obrażam? Proszę napisać w jaki sposób??????
WBREW Pani opinii zapoznałem się z historią Ivy w wersji angielskiej!
nikogo nie obrażam.... stawianie pytań i wątpienie nie ma nic wspólnego z niegodziwością... gdzie tu widzi Pani brak nieuczciwości?


jakieś wydumane tezy

jakie??? Chodzi o moje matematyczne wyliczenia? Co w tym wydumanego?
Może odnosi się Pani do mojego filozoficznego pytania??? to nie jest teza tylko wolna myśl. teza to opinia, którą udowadnia się naukowo.



proszę odpowiedzieć bo mam wrażenie, że w Pani wypowiedź wkradły się emocje i czuć ich negatywny wydźwięk

Kamil Maciej
Kaczmarek_Aneta - 26-03-2019 - 11:37
Temat postu:
Proszę Pana!

skoro, jak Pan twierdzi, zapoznał się Pan za oryginalną wersją książki, nie jestem w stanie zrozumieć co się kryje za poniższymi wpisami? Ja odbieram to jako obrazę i pogardę dla osoby dra Goldberga:

zwróćmy uwagę, że jeśli ktoś z pozycji NAUKOWCA stosuje hipnozę do innych niż wyżej wymienionych celów, a mam tu na myśli coś co jest spoza sfery nauki (mowa o reinkarnacji) to czy można traktować taką osobę wiarygodnie?
poza tym na stronie internetowej ten doktor szczyci się przeprowadzeniem 35 000 seansów.....załóżmy, że mamy 2019 rok i zaczął w latach 70' .....
wykonując proste działanie matematyczne wychodzi 714 seansów rocznie co daje 2 seanse dziennie.....przy założeniu, że robi to każdego dnia w roku....
skąd on miałby czas na pisanie książek i dotarcie do 46 wcieleń z jedną "pacjentką"
?
mnie nie przekonają argumenty, że ktoś ma na koncie 35 000 regresji....różdżkarze też mają na koncie dziesiątki odnalezionych miejsc, gdzie studnię warto kopać (no i co z tego skoro już dawno zdemaskowano ich, wszak wiadomo, że ziemia jako skała, która ma różnie ułożone warstwy geologiczne zawsze zawiera wodę...kwestia tylko jak głęboko trzeba kopać...). tytuły naukowe też mnie nie przekonają, ani pozycja tak zwanego autorytetu.

Dr Goldberg nie stosuje hipnozy w innych celach niż terapeutyczne! Wielokrotnie to podkreśla, ale jak widać – dla Pana to za mało. Pańskie prawo, ale proszę się powstrzymać o wypisywanie podobnych tez, jeśli nie ma Pan żadnych argumentów na ich poparcie. Dotarcie do 46 wcieleń tej pacjentki było konieczne, aby dotrzeć do źródła problemu i to się udało.

Odnośnie hipnozy, należą się Panu przeprosiny - przyznaję, że błędnie zinterpretowałam odnośnik dotyczący cytowanego fragmentu. Po prostu nie lubię wycinanek, wyrywania części definicji, bez podawania źródła - stąd zapewne mój błąd.

Aneta
kamilmazowiecki - 26-03-2019 - 12:12
Temat postu:
Kaczmarek_Aneta napisał:


Dotarcie do 46 wcieleń tej pacjentki było konieczne, aby dotrzeć do źródła problemu i to się udało.

Odnośnie hipnozy, należą się Panu przeprosiny - przyznaję, że błędnie zinterpretowałam odnośnik dotyczący cytowanego fragmentu. Po prostu nie lubię wycinanek, wyrywania części definicji, bez podawania źródła - stąd zapewne mój błąd.

Aneta


nie ma problemu. ja nie jestem tutaj, żeby się spierać. po prostu wychodzę z innego założenia. Chciałem tylko podkreślić czy można temat reinkarnacji, który jest jakby nie patrzeć nadal spoza sfery nauki podpiąć pod diagnostykę psychologiczną...
no bo jeśli reinkarnacja jest czymś nieakceptowalnym przez niektóre środowiska to czy osoba, która o tym mówi, a ma tytuły naukowe nie naraża się na negatywne opinie?

Temat, który Pani stworzyła jest jak najbardziej ciekawy i dlatego się w tym wątku udzielam.
Jest to ciekawy pomysł na artykuł.


pozdrawiam serdecznie

Kamil Maciej
Kaczmarek_Aneta - 26-03-2019 - 12:19
Temat postu:
Bury_Anna napisał:
Bea napisał:

Kiedyś dawno-dawno temu pamiętam audycję radiową na podobny temat. Informacje o poprzednim życiu serwował mały chłopiec (w Polsce), który twierdził, że był "rycerzem", ale umarł młodo, więc dostał następną szansę. Służył m.in. na zamku w Malborku, ale nie za czasów krzyżackich. Stroje krzyżackie były dla niego obce. To był czas późniejszy... ale tego tu już ja nie pamiętam. W każdym razie od zawsze opowiadał, że na posadzce były "takie krawaty". Nikt nie wiedział o co mu chodzi. I kiedyś byli na wycieczce w Malborku - i wtedy stwierdził, że to te krawaty. Wystroju nie pamiętał, mówił że było inaczej, ale wiedział gdzie stajnia i inne pomieszczenia - zadziwiając tym przewodniczkę.
A dzieciak miał (w momencie "wywiadu") chyba nie więcej niż 4-5 lat. I rodzina twierdziła, że coraz mniej pamięta z poprzedniego życia...

Osobiście zgadzam się z tezą, że są sprawy, które nie śniły się filozofom...
I fajnie byłoby znaleźć Zofię Wink

Pamiętam tą audycję dokładnie, bo mieliśmy podobny "problem" z naszym (wtedy) niespełna 2 letnim synkiem Very Happy Mój synek twierdził, że jest moim dziadkiem, który zmarł 14 lat przed jego urodzinami. Jako roczne dziecko już składał proste zdania, jak miał 1,5 roku mówił "r" i jak dorosły człowiek -pełnymi zdaniami. Opowiadał mojej babci (żonie dziadka) szczegóły z jej życia z życia mojej mamy i jak chodził ze mną jak byłam malutka do Muzeum Techniki i co tam się znajduje, do takiego parku gdzie jest jezioro z dużymi rybami (chodziło mu o Łazienki) .....choć wtedy nigdy w muzeum i Łazienkach nie był. Mówił charakterystycznymi dla dziadka zwrotami Smile . Na początku rodzina przeżywała horror Very Happy Bo synek potrafił powiedzieć do prababci " Babciu co Ty mówisz ! Wróciliśmy do Warszawy dzień przed tym gdy zaczęły palić się domy"! (Synkowi chodziło o Powstanie Warszawskie) i babcia musiała synkowi przyznać rację Very Happy
Usłyszałam wtedy tą audycję i zadzwoniłam, podałam swój nr tel., ale nie oddzwonili, a my staraliśmy się żyć z tym dalej. A, że jestem racjonalistką ...do bólu Very Happy wytłumaczyłam sobie, że pewnie oprócz cech fizycznych dziedziczymy od przodków też ich pamięć, dopóki własne przeżycia jej nie "zagłuszą". I tak też się stało. Starałam się zapewnić synowi jak najwięcej wrażeń (wycieczki, zabawy, teatrzyki, wyjazdy, dużo mu czytałam itd.) i po jakimś czasie (miał ok.3-3,5) stopniowo dziadek od niego "odchodził". Very Happy
Teraz mając 27 lat nic nie pamięta, a my z moją mamą (babcia od 10 lat nie żyje) się z tego śmiejemy.

Co do Zofii
Moja rodzina od pokoleń mieszka w Warszawie. Moja babcia pamiętała jeszcze swoją prababcię, rozmowy z nią, ze swoją babcią i mamą. W tamtych czasach (wiek XIX) nie do pomyślenia było, żeby panienka, niezamężna kobieta przyjmowała w domu mężczyznę niebędącego z rodziny. Poza tym zawsze była służba (moi byli średniozamożni i mieli zawsze 2 dziewczyny).
Może w rodzinie Zofii panowały inne zwyczaje Very Happy

Ania


Witaj Aniu,

Moim zdaniem, właśnie udokumentowane świadectwa małych dzieci są najlepszym dowodem na reinkarnację. Owszem, często mamy do czynienia z dziecięcą fantazją, ale jeśli małe dziecko (często 3-4-letnie) podaje fakty, które można potwierdzić a dorośli są przekonani, iż nie było możliwości, aby dziecko posiadło konkretną wiedzę, dziecko mówi i zachowuje się bardzo dojrzale jak na swój wiek – powinniśmy się nad tym głębiej zastanowić. Moim zdaniem nie rodzimy się z tego typu pamięcią, bardzo wybiórczą. Możemy mieć do czegoś skłonność, coś lubić, zachowywać się w podobny sposób, ale podawanie konkretnych faktów, wypowiadania takich samych zwrotów, odnajdywanie miejsc, znajomość rozkładu pomieszczenia, zanim się do niego weszło – to jest coś spoza naszego namacalnego, empirycznie dowiedzionego rozumowania.
Polecam przejrzeć jako przykład:
https://www.youtube.com/watch?v=xAQLfx77uOA

Wracając do meritum – ponownie trudno jest mi się odnieść do podnoszonej przez Ciebie kwestii – bazujemy, wg mnie, na fragmencie zeznań Ivy (wyjaśniałam już wcześniej, że wg mnie w książce zawarto jedynie fragmenty sesji, ponieważ pomiędzy dialogami dra Goldberga i Ivy jest wiele wtrąceń, które wprost z tych dialogów nie wynikają). Nie znamy adresu zamieszkania Zofii. Fakt, że zaprosiła ona Jakuba pod nieobecność rodziców nie oznacza przecież, że w domu nie było służby a może do czasu przyjścia Jakuba była, a następnie została odprawiona? Można się tylko domyślać.

Virg@ napisał:
Anetko,

nie, książki nie czytałam, wiem o jej treści tylko tyle co napisano w tym wątku.
Twój wątek mnie zainteresował, jest w nim właśnie to co lubię, szeroko idąca wolna dyskusja. Celnie ujęła to kiedyś na „GenPol-u” Jana: "ludzkie umysly lataja troche w bok czy naprzod czy w tyl czy nawet do gory nogami”.

Myśl, której nie zrozumiałaś, pokazała moją naturę advocatus diaboli Very Happy .
Moim zamiarem było zwrócenie uwagi na to, że autor książki znał fakty o żyjącym w Warszawie, uznanym kompozytorze z tamtej epoki, twórcy narodowych śpiewów – i jak się okazuje zauważyłam trafnie.
A wnioski, oczywiście, mogą być różne.

Pozdrawiam serdecznie, z zainteresowaniem i sympatią śledząc dyskusję w tym wątku –
Lidia


Droga Lidio,

Ja też lubię podobne dyskusje, natomiast pozwolę sobie na pewne sprostowanie (znów w oparciu o książkę).

Dr Goldberg nie znał wcześniej faktów na temat kompozytora. Tak jak już cytowałam, za udokumentowanie historii Ivy (wszystkich jej wcieleń) zabrał się kilka lat po zakończeniu terapii.
W książce terapeuta wspomina: „ Sięgnięcie do prac historycznych pozwoliło mi na znalezienie autentycznych i bardzo interesujących dowodów na potwierdzenie obserwacji Zofii o polskiej kulturze i muzyce w tamtych czasach. Z pracy H.G. Wellsa „The Outline of History” (str. 784-785) wynotowałem podstawowe informacje odnoszące się do polskiej historii Napoleona (….)
„Opis przedstawionego przez Zofię klimatu muzycznego i kulturalnego odnalazłem w książce Stefana Jarocińskiego „Polish Music” (str. 382-385).
Dalej doktor opisuje poznane fakty na temat Kamieńskiego. Pisze również „Ivy nie jest Polką. Nie ma również wiedzy na temat polskiej muzyki. Nigdy w swoim obecnym życiu nie była Polsce.”

Pozdrawiam serdecznie
Aneta

kamilmazowiecki napisał:
Kaczmarek_Aneta napisał:


Dotarcie do 46 wcieleń tej pacjentki było konieczne, aby dotrzeć do źródła problemu i to się udało.

Odnośnie hipnozy, należą się Panu przeprosiny - przyznaję, że błędnie zinterpretowałam odnośnik dotyczący cytowanego fragmentu. Po prostu nie lubię wycinanek, wyrywania części definicji, bez podawania źródła - stąd zapewne mój błąd.

Aneta


nie ma problemu. ja nie jestem tutaj, żeby się spierać. po prostu wychodzę z innego założenia. Chciałem tylko podkreślić czy można temat reinkarnacji, który jest jakby nie patrzeć nadal spoza sfery nauki podpiąć pod diagnostykę psychologiczną...
no bo jeśli reinkarnacja jest czymś nieakceptowalnym przez niektóre środowiska to czy osoba, która o tym mówi, a ma tytuły naukowe nie naraża się na negatywne opinie?

Temat, który Pani stworzyła jest jak najbardziej ciekawy i dlatego się w tym wątku udzielam.
Jest to ciekawy pomysł na artykuł.

pozdrawiam serdecznie

Kamil Maciej


Oczywiście, temat reinkarnacji jest kontrowersyjny - zdaję sobie z tego sprawę i dlatego chciałam uniknąć wszelkiej polemiki w aspekcie wiary-niewiary.
Nadal uważam, że dr Goldberg to przede wszystkim lekarz, który w swojej praktyce kieruje się dobrem pacjenta, bez względu na negatywne koszty jakie ponosi.

Pozdrawiam
Aneta
carmilla - 26-03-2019 - 12:43
Temat postu:
Pani Aneto,

proszę mi napisać z jakiego maila kontaktowała się Pani z Dr Goldbergiem. Dzisiaj moja kuzynka zadzwoni do jego asystentki.
Kaczmarek_Aneta - 26-03-2019 - 12:49
Temat postu:
Panie Kamilu,

podam na PW - bardzo dziękuję za zainteresowanie i wszelką pomoc.

Pozdrawiam
Aneta
Virg@ - 26-03-2019 - 13:47
Temat postu:
Aneta Kaczmarek napisała / napisał:

[…] W książce terapeuta wspomina: „Sięgnięcie do prac historycznych pozwoliło mi na znalezienie autentycznych i bardzo interesujących dowodów na potwierdzenie obserwacji Zofii o polskiej kulturze i muzyce w tamtych czasach. Z pracy H.G. Wellsa „The Outline of History” (str. 784-785) wynotowałem podstawowe informacje odnoszące się do polskiej historii […].
„Opis przedstawionego przez Zofię klimatu muzycznego i kulturalnego odnalazłem w książce Stefana Jarocińskiego „Polish Music” (str. 382-385).

Anetko,

odniosłam nieodparte przekonanie, że wiedza o faktach, które podawał autor książki, musiała pochodzić nie z opowieści pacjentki poddawanej hipnozie, lecz doktor zdobył ją z innych źródeł. Natomiast w celu uwiarygodnienia w książce historii Zofii (jednego z poprzednich wcieleń Ivy), jak sądziłam, włączył ją do przekazu z przeprowadzonej z Ivą sesji hipnotycznej. Stąd też mój sceptycyzm, wyrażony wcześniej, wobec autora książki.
Bez Twoich dodatkowych wyjaśnień, moje przypuszczenia nie były takie całkiem bezpodstawne, nie sądzisz? Very Happy .
Dalej śledzę z przyjemnością interesującą dyskusję.

Łączę serdeczne pozdrowienia –
Lidia
Bury_Anna - 27-03-2019 - 00:29
Temat postu:
Kaczmarek_Aneta napisał:

Moim zdaniem, właśnie udokumentowane świadectwa małych dzieci są najlepszym dowodem na reinkarnację. Owszem, często mamy do czynienia z dziecięcą fantazją, ale jeśli małe dziecko (często 3-4-letnie) podaje fakty, które można potwierdzić a dorośli są przekonani, iż nie było możliwości, aby dziecko posiadło konkretną wiedzę, dziecko mówi i zachowuje się bardzo dojrzale jak na swój wiek – powinniśmy się nad tym głębiej zastanowić. Moim zdaniem nie rodzimy się z tego typu pamięcią, bardzo wybiórczą. Możemy mieć do czegoś skłonność, coś lubić, zachowywać się w podobny sposób, ale podawanie konkretnych faktów, wypowiadania takich samych zwrotów, odnajdywanie miejsc, znajomość rozkładu pomieszczenia, zanim się do niego weszło – to jest coś spoza naszego namacalnego, empirycznie dowiedzionego rozumowania.
Polecam przejrzeć jako przykład:
https://www.youtube.com/watch?v=xAQLfx77uOA

Wracając do meritum – ponownie trudno jest mi się odnieść do podnoszonej przez Ciebie kwestii – bazujemy, wg mnie, na fragmencie zeznań Ivy (wyjaśniałam już wcześniej, że wg mnie w książce zawarto jedynie fragmenty sesji, ponieważ pomiędzy dialogami dra Goldberga i Ivy jest wiele wtrąceń, które wprost z tych dialogów nie wynikają). Nie znamy adresu zamieszkania Zofii. Fakt, że zaprosiła ona Jakuba pod nieobecność rodziców nie oznacza przecież, że w domu nie było służby a może do czasu przyjścia Jakuba była, a następnie została odprawiona? Można się tylko domyślać.


Nie wierzę w reinkarnację, nawet po tym co przeżyliśmy z moim synem. Nieczęsto jest się matką ..... własnego dziadka. Very Happy
Myślę, że mamy wbudowaną tak jakby kartę pamięci, która zostaje przekazywana następnym pokoleniom i dalej się zapełniana Smile

Wracając do Zofii zastanawiam się nad tym, czy aby Jakub nie był ... mężem Zofii. Rodzice go nie akceptowali, ale musieli godzić się na jego obecność.
Ania
Kaczmarek_Aneta - 27-03-2019 - 04:33
Temat postu:
OK - to już jest kwestia światopoglądu.
Osobiście uważam, że tego typu umiejętności małego dziecka nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Jeśli obejrzałaś podlinkowany przeze mnie film, warto zwrócić uwagę na wypowiedzi specjalistów (lekarzy).
Oczywiście szanuję Twoje stanowisko, jak i innych sceptyków Smile

Odnośnie Jakuba - z tego co zeznawała Zofia wynika raczej, że była to panna - właśnie zerknęłam do książki. Jednym z pierwszych pytań jakie dr Goldberg zadaje Ivy jest: "Zofio, czy masz chłopaka?" Odp. "Tak, widzę mężczyznę o imieniu Jakub". Dr G. "Opowiedz mi o Jakubie" Odp. " O, to dziwna historia. Jakub jest wędrownym muzykiem i kompozytorem".
Nie ma nigdzie wzmianki, jakoby był to mąż.
Co do rodziców, raczej odnosi się wrażenie, że są oni przeciwni temu związkowi (stąd może potajemna schadzka w domu pod ich nieobecność). Jest wprost napisane, że Zofia była ślepo zakochana w Jakubie, nie zdając sobie sprawy, że zazdrość Jakuba i brak rozsądku będą dla niej przeszkodą w rozwijaniu kariery oraz to, że rodzice nienawidzili go, domyślając się, że to on był odpowiedzialny za to co się z nią działo.

Pozdrawiam
Aneta
carmilla - 27-03-2019 - 18:58
Temat postu:
Kaczmarek_Aneta napisał:
OK - to już jest kwestia światopoglądu.
Osobiście uważam, że tego typu umiejętności małego dziecka nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Jeśli obejrzałaś podlinkowany przeze mnie film, warto zwrócić uwagę na wypowiedzi specjalistów (lekarzy).
Oczywiście szanuję Twoje stanowisko, jak i innych sceptyków Smile

Odnośnie Jakuba - z tego co zeznawała Zofia wynika raczej, że była to panna - właśnie zerknęłam do książki. Jednym z pierwszych pytań jakie dr Goldberg zadaje Ivy jest: "Zofio, czy masz chłopaka?" Odp. "Tak, widzę mężczyznę o imieniu Jakub". Dr G. "Opowiedz mi o Jakubie" Odp. " O, to dziwna historia. Jakub jest wędrownym muzykiem i kompozytorem".
Nie ma nigdzie wzmianki, jakoby był to mąż.
Co do rodziców, raczej odnosi się wrażenie, że są oni przeciwni temu związkowi (stąd może potajemna schadzka w domu pod ich nieobecność). Jest wprost napisane, że Zofia była ślepo zakochana w Jakubie, nie zdając sobie sprawy, że zazdrość Jakuba i brak rozsądku będą dla niej przeszkodą w rozwijaniu kariery oraz to, że rodzice nienawidzili go, domyślając się, że to on był odpowiedzialny za to co się z nią działo.

Pozdrawiam
Aneta



informacja dla Wszystkich zainteresowanych: dr Goldberg odebrał telefon i poprosił o przesłanie maili, które Pani Aneta mu wysyłała. W związku z tym proszę o prywatną wiadomość od Pani Anety
Kaczmarek_Aneta - 27-03-2019 - 20:43
Temat postu:
Panie Kamilu!

ogromnie dziękuję za pomoc i zaangażowanie - powróciła nadzieja na wyjaśnienie tej zagadki Smile
Teraz z niecierpliwością będę oczekiwać na sygnał od Pana lub...bezpośredniego maila od dra Goldberga. Oby się udało!

Pozdrawiam serdecznie
Aneta
Kaczmarek_Aneta - 29-03-2019 - 19:42
Temat postu:
Witam wszystkich Zainteresowanych tym wątkiem,

w oczekiwaniu na odpowiedź dr. Goldberga lub sygnał od Pana Kamila, chciałabym jeszcze z Wami podzielić się pewnymi przemyśleniami.
Jak dla mnie to może być kolejny dowód na to, iż w czasie regresji Ivy w czasie sesji przeniosła się do Warszawy czasów napoleońskich.

Zauważyliście może, że w oryginalnej wersji książki imiona Maciej (a nie Matthew), Jakub (a nie Jacob) są polsko brzmiące, Zofia - wprawdzie jako Sophia (ale nie Sophie).
Zastanawiam się z czego to wynika - najbardziej prawdopodobne wydawałoby się, że po przeprowadzeniu "dochodzenia" nad porównaniem danych z regresji z danymi historycznymi, na potrzeby książki zmieniono imiona na polskie. Co do Macieja, byłoby to zrozumiałe, ale co do Jakuba mam już wątpliwości (nie było na jego temat wzmianek, jeśli chodzi o dowody).

Według mnie może być jeszcze jedno rozwiązanie.
Ivy w czasie regresji mówiła po angielsku, natomiast miejscami (kiedy na myśli miała konkretne osoby) przechodziła na język polski.
"Syndrom "obcego akcentu" w wydaniu ekstremalnym, czyli mówienia poprawnie w obcym języku, jest do uzyskania bez większych problemów poprzez tzw. regresję hipnotyczną. Polega ona na tym, że dowolną osobę podatną na hipnozę wprowadza się w trans, a następnie hipnotyzer wydaje polecenie, aby "cofnęła się" do poprzedniego życia i zaczęła mówić w języku, jakiego wtedy używała. Można wtedy usłyszeć przeróżne dialekty, które bardzo często są znane tylko najbardziej wtajemniczonym ekspertom z przeróżnych wydziałów wyższych uczelni, które zajmują się wymarłymi językami" - cyt. z:
https://www.nautilus.org.pl/artykuly,22 ... karzy.html

Polecam bardzo ciekawy dokument - przykład takiej "językowej wiedzy", ale również dochodzenia genealogicznego:
https://www.nautilus.org.pl/nautilus-hd ... toria.html

Jestem również ciekawa Waszych opinii.

Ps. Dla przypomnienia - podaję link do oryginalnej wersji książki Goldberga:
https://books.google.pl/books?id=ZbYzDs ... mp;f=false
Pozdrawiam
Aneta
Kaczmarek_Aneta - 09-06-2019 - 07:24
Temat postu:
Witajcie ponownie,

to już będzie epilog "sprawy Zofii"- piszę bardziej informacyjnie dla osób, które mnie pytają o rozwój wypadków tu i na forum https://nautilus.org.pl/
Jedyną odpowiedzią, po wielu miesiącach czekania oraz po interwencji Kamila (jeszcze raz dziękuję) było otrzymane jedno zdanie od dra Goldberga:
"Please contact me for my fee for your queries"

Nie ukrywam, tak oszczędna w słowach, sucha forma początkowo mnie zmroziła a następnie opadły mi ręce. Cóż...kult pieniądza jest mi obcy, stąd początkowe niezrozumienie, że w odpowiedzi nie znalazłam odrobiny serca. Z drugiej strony rozumiem, że ktoś ceni swoją pracę i swój czas, jest sławny, więc przelicza każdą minutę na pieniądze. Jednak ja, która przecież całe swoje "dochodzenie" prowadziłam dla siebie i innych pro publico bono, nigdy takiego podejścia nie zaakceptuję. Chyba też uderzył mnie kontrast - bardzo ciepły człowiek, terapeuta, wrażliwa dusza wyłaniająca się z książek versus biznesmen.

Co było dalej? Nie dałam za wygraną i odpowiedziałam, że chętnie poznam jego warunki. Odpowiedzi jednak już nie otrzymałam (to było w kwietniu), tak więc ostatecznie w tej, konkretnej sprawie zakończyłam swoje działania.

Dziękuję wszystkim za zaangażowanie i dobre słowo Smile

Pozdrawiam,
Aneta
Virg@ - 09-06-2019 - 11:39
Temat postu:
Anetko,

podobno „W dobro wierzą tylko ci nieliczni, którzy je praktykują” (jak zauważyła Marie von Ebner-Eschenbach).
Wypada zatem robić wszystko, aby tych praktykujących było jak najwięcej, może choć na naszym Forum?
Na szczęście jest tu takich osób wcale niemało, przypuszczam iż stosunku do ogółu społeczeństwa, wręcz nadreprezentacja Very Happy.
Zaświadczają to wyniki badań naukowych – (patrz s. 234 ).

A dr Bruce Goldberg będzie żył sobie w dalekiej Ameryce, w błogiej nieświadomości, że stracił zainteresowanie i sympatię wielu genealogów amatorów.

Łączę serdeczne pozdrowienia –
Lidia
Kaczmarek_Aneta - 09-06-2019 - 12:32
Temat postu:
Lidio,

Dziękuję Ci bardzo - na szczęście w tej tematyce podobnych przykładów potwierdzenia w faktach i dokumentacji poprzednich wcieleń jest więcej, tak więc samej tematyki nie porzucam - za mocno mnie wciągnęła Smile

W podlinkowanym przez Ciebie artykule same znajome "twarze"...miło poczytać!

Pozdrawiam serdecznie,
Aneta
KozłowskiMarek - 09-06-2019 - 18:56
Temat postu:
Witam,
czytałem wpisy w tym wątku z ogromnym zainteresowaniem. Osobiście wierzę w reinkarnację, nawet doświadczyłem zjawisk deja vu, stąd ogromnie chciałbym, aby ta sprawa się wyjaśniła. Ja nie wierzę, ja wiem, że ta kobieta żyjąca obecnie w USA, jest kolejnym wcieleniem utalentowanej Zofii z Warszawy.

Pani Aneto,
świat jest mały. Znajdźmy ją. Skoro doktor widzi świat przez pryzmat banknotów, to zostawmy go. Znajdźmy tę kobietę. Na pewno mieszka w okolicy doktora (w tym samym mieście, Stanie), może warto byłoby odezwać się do tamtejszej lokalnej gazety z prośbą o artykuł? Może warto byłoby poszukać na facebooku? Twitterze?
Uważam, że jedyną opcją na rozwiązanie zagadki jest odszukanie tej kobiety. Faktycznie jej imię mogło być na potrzeby publikacji zmienione, dlatego też najlepszą opcją byłby artykuł w gazecie.

Myśli Pani, że ona nie szukała? Kto by nie chciał dowiedzieć się więcej kim był kiedyś? Sam chciałbym pójść na taką hipnozę i dowiedzieć się kim byłem (sądząc po moich doświadczeniach z deja vu, mam wrażenie, że żyłem kiedyś w USA, w Nowym Jorku i byłem kimś w rodzaju mnicha?).

Pozdrawiam serdecznie,
Kozłowski M.
Kaczmarek_Aneta - 10-06-2019 - 07:48
Temat postu:
Dzień dobry Panie Marku,

bardzo mi miło, że podziela Pan mój pogląd na samo zjawisko reinkarnacji i widać też od razu, że temat Pana tak samo zafascynował, jak mnie.

Owszem, bardzo chciałabym móc rozwiązać tę zagadkę, jednak uważam, że w życiu czasem trzeba ustąpić. Nie dlatego, że autor książki w mojej prośbie zauważył jedynie potencjalną możliwość uzyskania korzyści materialnych. W całej tej historii nie powinniśmy pomijać głównej bohaterki i jej woli, aby zachować anonimowość. Dr Goldberg napisał: „Nie mogę ujawnić, gdzie naprawdę mieszka, co dokładnie robi lub powiedzieć cokolwiek, co zniszczyłoby jej prywatność. Nigdy nie zobaczycie jej w talk show, ani na sesjach, które prowadzę. To jest jej życzenie i muszę je uszanować”. Dziś ta pani ma ok. 60 lat, prowadzi swoje zwyczajne życie. Ponad 30 lat temu zgłosiła się do dr. Goldberga jako pacjentka szukająca pomocy a nie osoba ciekawa swoich poprzednich wcieleń. Biorąc to wszystko pod uwagę, sądzę, że byłoby to pewnego rodzaju nadużyciem z mojej strony, aby zakłócać spokój nieznanej kobiecie, która sobie tego nie życzy, tak więc osobiście nie podejmę się odszukania prawdziwej Ivy.

Ale proszę się nie martwić – mam pewien pomysł na to, aby zgłębić inne, podobne przypadki. Jeśli ten mój pomysł się powiedzie, nie omieszkam o tym napisać. Wymaga on nawiązania współpracy z innym terapeutą, na szczęście Polakiem, działającym w Polsce Wink

Pozdrawiam serdecznie,
Aneta
KozłowskiMarek - 10-06-2019 - 08:16
Temat postu:
Czekam zatem na kolejne informacje Smile
Zastanawiam się, czy można poddać się takiemu badaniu tylko dla chęci poznania poprzedniego wcielenia? Czy to musi być coś, co łączy żyjącego obecnie z poprzednim wcieleniem - tak jak u Pani Ivy?
Bo ja z chęcią bym się temu poddał Smile
Kaczmarek_Aneta - 10-06-2019 - 08:25
Temat postu:
Jak najbardziej można - jest to jedna z głównych przyczyn, dla których ludzie zgłaszają się na regresje, jednak zwykle obok zaspokojenia zwykłej ciekawości, człowiek próbuje odnaleźć odpowiedź na nurtujące go pytania odnośnie bieżących jego spraw (zmagania w relacjach międzyludzkich, kłopoty w pracy, dolegliwości zdrowotne etc.).

Problem jednak w tym, aby znaleźć dobrego, przeszkolonego terapeutę - praktyka, najlepiej z dużym doświadczeniem. Osobiście jestem na etapie poszukiwań takiej osoby, ale nie spieszę się z tematem. W tej chwili najbardziej zajmuje mnie poszerzanie wiedzy (tu mogę na priv. polecić Panu interesujące i bardzo cenne publikacje, z którymi trzeba się zapoznać), a co do poddania się regresji, myślę że to będzie kolejny etap.

Pozdrawiam,
Aneta
Wszystkie czasy w strefie GMT - 12 Godzin
Powered by PNphpBB2 © 2003-2006 The PNphpBB Group
Credits