Genealodzy.PL Genealogia

Tematy przesunięte - Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia? Off-Topic*

Sawicki_Julian - 09-06-2012 - 11:50
Temat postu: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Witam , w roku 1776 był tylko jeden kalendarz, nie mieliśmy jeszcze zaborów na całe królestwo i ten nowy kalendarz zwany od papieża gregoriański który obowiązywał chyba od połowy lat 1500, tu może ktoś wie dokładni, to jeśli to był wtorek to był i nie ma błędu bo taka była moda na wesela. Jeszcze w roku 1930 ślub w rodzinie zapisany w metryce jest w środę po polsku i jeden kalendarz był, tylko w metrykach z okresu pisania po rosyjsku w zaborach są dwa kalendarze bo w Rosji w ich cerkwi - kościele jest nadal po staremu i kalendarz ten stary Juliański od Juliusz Cezara jest jeszcze, Juliusza zabili przyjaciele w 44 roku przed nowa erą .
Nie bardzo tez mi jasne ze w starym kalendarzu jest sobota, a w nowym będzie wtorek, myślę ze dzień tygodnia u Nas się nie zmieniał tylko na ten dzień przykładowo wtorek 16 stycznia to w Rosji był wtedy dzień o 11 dni do tyłu czyli 5 styczeń i dzień tygodnia taki jaki przypada w Rosji na 5 stycznia 1776 rok . Liczy się przesuniecie np. w latach 1700 to 11 dni do tyłu od naszego kalendarza danego dnia, w latach 1800 było 12 dni różnicy, po roku 1900 cofane jest o 13 dni do tyłu, a dzisiaj po roku 2000 Rosja w liczeniu daty w ich kalendarzu kościelnym ma już o 14 dni do tyłu , czyli co sto lat to jeden dzień więcej się cofają z datą, łatwo porównać z liczeniem np. u Nas w latach jeszcze 1960 jest ( w szkole ) 7 listopada święto rewolucji październikowej, a w Rosji tego dnia obchodzili swoje święto rewolucji prawidłowo bo 25 października ; pozdrawiam - Julian
Krzysztof_Wasyluk - 09-06-2012 - 15:57
Temat postu: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Żadne 14 dni po roku 2000. W obu kalendarzach rok 2000 był rokiem przestępnym i dlatego nadal jest 13 dni różnicy.

Krzysztof Wasyluk
Sawicki_Julian - 09-06-2012 - 19:08
Temat postu: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Witam ponownie, zgadza się ze mamy nadal 13 dni różnicy, tak było bez zmian po roku 1600 i po roku 2000, na to trzeba fachowych obliczeń i jest opis w linku który podaje, wcześniej myślałem ze to idzie co sto lat to zmiana, a to nie takie proste, pozdrawiam i podaje link - Julian ;
http://www.vollys.pl/kalendarz/kalendarzjulianski.html
Krzysztof_Wasyluk - 09-06-2012 - 20:32
Temat postu: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
W kalendarzu gregoriańskim z lat przestępnych wyłączono te pełne setki, które nie są wielokrotnością 400. Dzięki temu średnia długość roku kalendarzowego jest bliższa długości roku astronomicznego, niż w kalendarzu juliańskim.

klw
Sawicki_Julian - 10-06-2012 - 10:17
Temat postu: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Witam, myślę więc jestem ponownie Krzysztofie, jeśli tu coś napisze nie tak, bo nic a nic się nie znam na astronomii, to mnie popraw i przy okazji i ja się czegoś nauczę. Te zmiany dat to była bardziej potrzeba dopasowania się do nowiu księżyca niż do okrążeń ziemi w okół słońca, ale to wszystko jest powiązane. Wiadome ze takie święto ruchome jak Wielkanoc jest ustawione według takiego nowego księżyca, a podobno w kalendarzu Żydowskim jest 13 miesięcy bo i jest 13 księżyców w roku i także jest 13 znaków zodiaku. Od Świąt Wielkanocnych potem się liczy 50 dni i Zielone Świątki są , a za 60 dni od Wielkanocy jest zawsze Boże Ciało i w czwartek na pamiątkę ostatniej wieczerzy Pana Jezusa w czwartek na dzień przed ukrzyżowaniem, czyli 13 kwietnia i 30 roku nowej ery, według opisu kościoła katolickiego.
Przypomniała mi się taka opowieść starszego kościelnego do mieszkańców naszych wsi w parafii który długo pracował przy kościele mojej parafii z dzieciństwa w Świętomarzy w Świętokrzyskiem. Co roku w wielki piątek jak jeszcze nie było prądu ( przed 1970 r.) na wsi kościelny do wiecznej lampki która wisiała nad głównym ołtarzem w każdym kościele, dolewał olej by się paliła wiecznie ( dzień i noc ) prze kolejny rok, kościelny zauważył że co rok to więcej zostaje nie spalonego oleju, a pewnie od początku istnienia tego kościoła była lampka, postanowił nie dolewać oleju aż się wypali do końca, a starczyło jeszcze aż na trzy miesiące. Znam co nieco historie tej parafii i okolicy ; w roku około 1069 był pierwszy kościół w pobliskim Tarczku , nazwa pochodzi od małego targu - Tareżek, drugi kościół jest z lat około 1239 Św. Idziego i Św. Anny ( babki Pana Jezusa ) , to było kilka takich kościołów wybudowanych pod wezwanie Św. Idziego z prośbą Księcia o potomka - syna i te prośby się spełniły. Właśnie w roku 1241 była bitwa Tatarów w Tarczku z naszymi rycerzami, przegrana ,na pamiątkę stoi do dzisiaj figurka św. Anny po Bodzentynem w polu w tym miejscu. Tatarzy spalili tez curie biskupa - dwór w miejscu co teraz stoi plebania i obok Cmentarz w Świętomarzy przy Kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia N. M. P , podobno ta nazwa pochodzi od święta topienia Marzanny w tamtej rzece Psarce.
W latach około 1350 proboszcz parafii w Tarczku zaczął budowę nowego kościoła w miejscu gdzie była Curia - filia biskupa z Krakowa, kiedy mury były w połowie wysokości ksiądz zmarł, budowę zakończono belkami z drewna i kościół przykryto, pewnie był poświęcony i czynny, bo w sto lat po tym budowę z muru dokończono i stai on do dzisiaj.
Nazwa Bodzentyn pochodzi od Biskupa Jankowskiego a imię Bodzanta który po spaleniu Tarczka przeniósł się do wybudowanego zamku i kościoła chyba przez Mokrskiego z Mokrska nad Nidą, przez niego wybudowany zamek albo kościoł, z tych Mokrskich wywodzą się Morawiccy.
Biskup Bodzanta dawał ślub w 1385 roku Jadwidze i Władysławowi Jagielle i 60 par innych ślubów było w ten dzień w Krakowie .
Teraz na temat, jeśli zakładając ze dni i noce w roku tysięcznym były dłuższe i cały rok także według naszego czasu ,tak wychodzi według miary oleju do wiecznej lampki, to napęd Ziemi by się obracała jak każdy jest czymś napędzany i tu porównam np. jak w silniku spalinowym zaczyna brakować paliwa to silnik chodzi coraz szybciej i w końcu staje. Tak się zachowuje nasza ziemia, także kończy siew tym roku kalendarz Majów, według przepowiedni to 21 grudzień 2012 rok ma być zmiana biegunowości Ziemi, a powodem ma być uderzenie planety X w Ziemie
; pozdrawiam - Julian
antares - 10-06-2012 - 12:28
Temat postu: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Hej hej

Dziś jest święto, więc od razu mam lepszy humor. A ponieważ zawsze mi się marzyło święto, pewnie z tego powodu od razu przypadła mi do gustu nazwa "Świętomarz" - i oby myśl ciałem się stała Wink

Ośmielony przez Józefa, który "Obcasy" przywołał na źródło informacji (wcale nie kpię - źródło adekwatne do problemu), pozwolę sobie na odesłanie zainteresowanych do Wikipedii. Jest tam mnóstwo informacji dotyczących kalendarza, nazw tygodni w różnych językach i innych tego typu ciekawostek.
Oczywiście zastrzegam (i ostrzegam), że do informacji pochodzących z tego źródła (podobnie jak do informacji pochodzących z innych, w dodatku płatnych źródeł, jak choćby encyklopedii wydanej ostatnio przez PWM), trzeba umieć zachować dystans. Wystarczy w tym celu wrzucić w wyszukiwarkę "wiki kalendarz" i róg obfitości się otworzy, z tysiącznymi jego odsyłaczami - rzecz jasna, zależy wszystko od wprawy, intuicji i cierpliwości "badacza".

Źródło, podane przez Julitę, sprawia wrażenie wiarygodnego - wielkie jej dzięki.

Dziękuję również Julianowi (o-o - trzeci raz J - czy to może coś oznaczać?) za garść opisu obyczaju i trochę historii.

Szczepan Jeleński - z wykształcenia inżynier, z zamiłowania matematyk, z zawodu przedwojenny księgarz z Poznania - przeszedł do historii dzięki swoim dwu, anegdotycznie opracowanym, książkom popularyzującym zabawy matematyczne: "Śladami Pitagorasa" i "Lilavati". W pierwszej z nich jest dokładnie wytłumaczone, co, skąd i dlaczego w kalendarzu się bierze. A podane jest to w taki sposób, że kilkadziesiąt lat temu, jako uczeń podstawówki, potrafiłem to pojąć - nieważne, co z tego jeszcze pozostało Wink
W "naturze" jest trudno dostępna, ale jeszcze niedawno jakiś internetowy chomik oferował ją jawnie - więcej nie napiszę (kto wi ten wi, a kto niewi na forum pytał nie będzie) Wink

Z niedzielnymi pomachiwajkami

Kazimierz
Sroczyński_Włodzimierz - 10-06-2012 - 12:47
Temat postu:
jak już w lżejszym tonie
jakiś czas temu chciałem kupić Lilavati dla kolejnego pokolenia i..do dziś jestem zaskoczony, że nie ma kolejnych wznowień, reedycji czy jak tam zwał

a prawie w temacie (bo kwestia okresu nie dnia tygodnia) - swego czasu próbowałem zebrać informacje na forum, od kiedy w czasie Świąt Bożego Narodzenia zawieranie małżeństw stało się popularne (i dozwolone:)
a żeby uzusadnić bardziej te kilka słów

"kiedyś" ślub - w każdy dzień tygodnia, byle nie w niedzielę i święto:)
no i rzadko kiedy związane z mszą, więc ograniczenie (ilość kapłanów->ilość mszy->ilość ślubów) nie istniało
dpawlak - 10-06-2012 - 12:55
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Józef_Lis napisał:
A co to ma wspólnego z dniem ślubu? Śluby w sobotę to wynalazek naszych czasów . Dawniej ludzie nie byli ograniczeni pracą na etat .

Pozostaje się zgodzić z powyższym. Dziś mamy wolną sobotę i świąteczną niedzielę. Jednak nawet w PRLu, zanim wolne soboty stały się powszechne, pracę w sobotę kończyło się wcześniej np o 12 lub 14tej. Był czas by goście przebrali się wybrali na ślub.
Zauważcie, że ślub odbywa się obecnie głównie w sobotnie popołudnie, potem huczne wesele, w niedzielę do południa poprawiny, a potem goście trzeźwieją, bo w poniedziałek do pracy.
Kiedyś wesela, zwłaszcza na wsi nie były jednodniowe. Nie było lodówek, jak zabiło się świniaka, to go trzeba było zjeść całego Wink
Wtorek był zresztą dość popularny jeśli chodzi o dzień tygodnia, bawiono się kilka dni, a w niedzielę szło na mszę do kościoła.
Co do okresu zawierania ślubu w Święta Wielkanocne i Boże Ciało. Oba święta są poprzedzone okresami pokutnymi, w których zabaw nie należało urządzać, a na ślub w tym okresie trudno było dostać zgodę kościoła. Nic dziwnego, że po zakończeniu Wielkiego Postu czy Adwentu liczba ślubów była wyższa niż normalnie. Ponadto zrobienie wesela w takim okresie było cokolwiek tańsze, bo na święta i tak szykuje się lepsze jadło, spotyka z rodziną.

@Sawicki_Julian
Nie chcę Ci psuć radości z pisania, ale postanowiłem przeanalizować ten jeden post. Zawsze mnie zastanawiało skąd bierzesz różne mity i fantasmagorie Julianie. Większość z nich jest tak niewiarygodna, że nawet nie ma do czego się odnieść, ale ten ostatni ma pozory większej racjonalności i chętnie go skomentuję.
Sawicki_Julian napisał:
Te zmiany dat to była bardziej potrzeba dopasowania się do nowiu księżyca niż do okrążeń ziemi w okół słońca

Reforma kalendarza była oczywiście spowodowana chęcią lepszego dopasowania długości roku kalendarzowego do długości roku słonecznego. Gdyby chodziło o dopasowanie do roku księżycowego mielibyśmy kalendarz zbliżony do muzułmańskiego czy żydowskiego. Skutki braku reformy widzimy porównując kalendarz gregoriański z juliańskim.

Cytat:
Wielkanoc jest ustawione według takiego nowego księżyca, a podobno w kalendarzu Żydowskim jest 13 miesięcy bo i jest 13 księżyców w roku i także jest 13 znaków zodiaku.

O trzynastu znakach zodiaku nic nie wiem - podaj źródło, owszem co trzy lata dodawany jest 13 miesiąc po to, by żydowski nowy rok przypadał mniej więcej na jesieni, nie da się równo podzielić roku słonecznego na miesiące księżycowe, żydzi musieli by się pogodzić że nowy rok wędruje (jak u muzułmanów) albo odejść od miesięcy księżycowych (jak Rzymianie i chrześcijanie)
Święto Wielkiejnocy jest w naszym kalendarzu ruchome właśnie dlatego że jest związane z żydowskim świętem paschy, a tym samym z żydowskim kalendarzem opartym na Księżycu.
Cytat:
Od Świąt Wielkanocnych potem się liczy 50 dni i Zielone Świątki są , a za 60 dni od Wielkanocy jest zawsze Boże Ciało i w czwartek na pamiątkę ostatniej wieczerzy Pana Jezusa w czwartek na dzień przed ukrzyżowaniem

Wymienione święta są powiązane z Wielkanocą i ruchome wraz z nią.
Typowo chrześcijańskie jest natomiast Boże Narodzenie, święto stałe i związane ze słońcem, wtedy gdy go wyznaczano wypadało w dniu przesilenia zimowego. Stosowanie kalendarza juliańskiego spowodowało, że Boże Narodzenie zaczęło się rozjeżdżać z przesileniem zimowym. Wielkanoc przestała wypadać w wyznaczonym okresie itd. Reforma kalendarza spowodowała skasowanie kilku dni aby takie rozjeżdżanie zlikwidować. Skasowano ich jednak za mało, bowiem nie chciano przywracać stanu z początku naszej ery, ale z roku 325 kiedy to na soborze nicejskim, oprócz kanonu wiary, ustalono również reguły wyznaczania świąt Wielkiejnocy - pierwsza niedziela po pierwszej wiosennej pełni księżyca. To dlatego dziś Boże Narodzenie wypada 25XII, a nie w dniu rzeczywistego przesilenia.
Można by było o tym pisać sporo, ale to nie wątek na to.

Cytat:
Nazwa Bodzentyn pochodzi od Biskupa Jankowskiego a imię Bodzanta który po spaleniu Tarczka przeniósł się do wybudowanego zamku i kościoła chyba przez Mokrskiego z Mokrska nad Nidą, przez niego wybudowany zamek albo kościoł, z tych Mokrskich wywodzą się Morawiccy.

Nazwa Bodzentyn pochodzi rzeczywiście od biskupa krakowskiego Bodzanty, dokładnie Jana Bodzanty. Tan sam erygował jedną z parafii, którą się interesuję. Biskup ten nie mógł przenieść się do wybudowanego zamku, ponieważ ten został wybudowany przez jego następcę biskupa Floriana z Mokrska. No chyba, że Florian był biskupem pomocniczym i zamek wybudowano jeszcze za życia Bodzanty, tu daty nie są pewne, a chodzi o jeden rok precyzji.

Cytat:
Biskup Bodzant dawał ślub w 1385 roku Jadwidze i Władysławowi Jagielle i 60 opar innych ślubów było w ten dzień w Krakowie.

Biskup krakowski Jan Bodzanta od 1366 spoczywał w grobie. Ślubu udzielał zaś Arcybiskup gnieźnieński, też Badzanta (Bodzęta) ale inny, innego herbu. W dodatku w 1385 Jagiełło wciąż jeszcze był poganinem. Tenże arcybiskup koronował Jadwigę na Króla w asyście biskupa krakowskiego Jana Radlicy i biskupa poznańskiego Dobrogosta z NowegoDworu. Ochrzcił Jagiełłę dopiero w 1386. Wkrótce potem udzielił ślubu i koronował na króla.

Cytat:
Teraz na temat, jeśli zakładając ze dni i noce w roku tysięcznym były dłuższe i cały rok także według naszego czasu ,tak wychodzi według miary oleju do wiecznej lampki, to napęd Ziemi by się obracała jak każdy jest czymś napędzany i tu porównam np. jak w silniku spalinowym zaczyna brakować paliwa to silnik chodzi coraz szybciej i w końcu staje.

Owszem doba się wydłuża, ale nie tak szybko, aby dawało się to mierzyć za pomocą lampki. Jeśli takowa istniała (że oleju w niej starczało na cały rok, w co wątpię) to dużo prostszym wyjaśnieniem jest to, że lampka taka miała zapas pojemności starczający na 3 miesiące. Dalej nie chce mi się komentować, bo tradycyjnie odleciałeś od rzeczywistości Julianie.
Przyjemnie się Ciebie czyta Julianie, ale tylko od Ciebie zależy, czy czyta się jak bajkopisarza, czy jak kogoś, kto ma coś rzetelnego do powiedzenia.
Sawicki_Julian - 10-06-2012 - 13:53
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Dziękuję Kazimierz, Darek, dziękuje za drugiego Bodzanta, a tym nie wiedziałem, forum jest po to by go trochę urozmaicić i odciągnąć od tematu tłumaczeń, wszystko jest potrzebne i bajki i historia, aby tylko się nie wymądrzać, uważam ze w każdym człowieku jest jakiś talent, może taki nie umie wyrażać w piśmie, ale nie ma co nikogo karcić. Staram się trochę pisać na temat z różnym skutkiem, ale nie wszyscy pojmują o czym pisze np. doba się skraca i lata także są krótsze obecnie, to według lampki. Uważam ze większą jest zniewagą jak nikt nic nie dopisze pod moimi historyjkami, zawsze pisze z pamięci by ją udoskonalać żeby nie skostniała na starość całkiem i czasem nie trafiam z datami, ale stopni się nie spodziewam za to. Moim zdaniem trudniej jest komuś odpowiedzieć na pytanie z głowy niż zerżnąć coś z kompa i podać dalej, tak ze Darku szanujmy się wszyscy na wzajem bo wychylamy się po to by się nie ośmieszać tylko czekać na odkrycie swego pradziadka, a może nadejdzie taki dzień ; pozdrawiam - Julian
Szczerbiński - 10-06-2012 - 14:52
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Witam!
Darek Pawlak napisał do Julka:
'O trzynastu znakach zodiaku nic nie wiem - podaj źródło'
Pozwolisz Julek, że Cię wyręczę i podam, że istnieje pewna propozycja (teoria) dot. trzynastego znaku Zodiaku.
http://wolnemedia.net/ezoteryka/wezowni ... k-zodiaku/
Pozdrawiam Jerzy
Sawicki_Julian - 10-06-2012 - 18:57
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Witaj Jerzy, dziękuje za wyręczenie, czasem trzeba pobudzić do myślenia i napisania swój umysł i co na to ludzie odpiszą, ale po dwóch godzinach chciałem to ostatnie pisanie wyciąć, już za późno było bo były odpowiedzi, wiem ze ludzie nie wieżą w przepowiednie albo nie chcą wierzyć i wydaje się ze to bajki, podobno tak samo śmiali się ludzie z Noego ze na górze stawia wielką łódź i uważali ze mu się rozum popsuł. Co do tego 13 zodiaku to ja mam taki opis gdzieś, ale przejrzeć ze trzy tysiące kartek w okularach to mi się nie chce, ja tam zawsze piszę tak ja to odczytam z opisów, książek lub jak to pamiętam, ale czasem pamięć już zawodzi w datach z historii, jak prezydentom wolno robić błędy to i mnie ujdzie. I jeszcze jedno, chcąc odpowiedzieć komuś na trudne pytanie to czym więcej pomysłów i odpowiedzi tym więcej się sami dowiemy i bez obrazy na nikogo, zawsze uważałem ze genealogia jest dużo trudniejsza niż polityka i nie nudna ; pozdrawiam - Julian
antares - 10-06-2012 - 20:02
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Taaaaa......

No i spierał się schabowy z ptysiem ....

Bodzanta, Bodzenta, Bodzenta, Bodzynta ... A może jeszcze Bodzounta czy Badzęnta... ?

A jakież to ma znaczenie, jeśli zapis zależał od skryby, a więc jego słuchu, jego umiejętności przelewania dźwięku na papier, samej umiejętności stawiania znaków, rzetelności (i słuchu a także dykcji) tego, kto go informował czy pisać kazał. A jeśli dodać do tego samoświadomość tego Ba...., który przy chrzcie nazywał się inaczej a po obiedzie już inaczej, a przedstawiał się jeszcze inaczej, a w jego papierach też różnie stało...
A jeszcze dodać do tego trzeba nie zawsze zgodne (a właściwie nie zgodne nigdy) opinie - a co za tym idzie i pisownię - różnych tzw. mądrych i siwych głów, co to zawodowo nauką się parają... - a przecież to plony ich właśnie pracy są przedmiotem sporu.

Czy to nie przypomina obowiązku umieszczania kodu pocztowego (każdy ma go w swoim dowodzie osobistym - proszę sprawdzić), jako jednego z wyróżników osoby - który jest niczym innym jak numerem ewiedencyjnym najbliższego (nie zawsze) urzędu pocztowego i który dziś jest i nawet listy roznosi, a jutro (decyzją derekcyi) przestaje istnieć?

Czy w tym szaleństwie można doszukać się metody?

A jeśli już ustalimy, który to w rzeczywistości był ten Bo.... według zasady, że ten pierwszy miał brodawkę pod prawym (nie, pod lewym) okiem - w przeciwieństwie do tego drugiego Bo..., który to miał dla odmiany lewą nogę bardziej niż prawą, a ustalimy to na podstawie badań genetycznych ich pra- (nie, jednego pra-, a drugiego prapra-) wnuczków z nieprawego łoża to co...? To co z tego dla nas wynika?
No, co nam z tej wiedzy?

A przecież najmądrzejsza, najładniej wydana książka, po którą nikt nie sięga, ma wartość jedynie podkładki pod kurz.

Jest takie polskie powiedzonko (choć podejrzewam, że jego rodowód sięga moskiewskiego kraju): "gra nie jest warta świeczki". Zastanówmy się, czy przy niedzieli, nie byłoby warto ją zdmuchnąć.

Co do "wyczynów" literackich Juliana: Czytanie jego postu sprawiało mi prawdziwą przyjemność. Chyba ze względu na delikatną, gombrowiczowską nutę, która snuje się w jego opowieści. Julianie, pisz jeszcze. Nie powiniśmy się pozbawiać tej przyjemności.

To, co Darek był łaskaw nazwać "mitami i fantasmagoriami" ma swoje "naukowe" określenie. Baaaaaaaardzo mądrzy literaturoznawcy określili ten styl pisarski jako "realizm magiczny", a za permanentne dopuszczanie się tego przewinienia w produkowanej przez siebie literaturze, pewien Kolumbijczyk, niejaki Gabriel García Márquez został ukarany przyjęciem Nagrody Nobla.
Genealogom (perfidnie) polecam jego "Sto lat samotności", w której to książce opisuje dzieje rodziny Buendía (Dzień dobry).
Perfidnie, bo zakładam, że około 3% dotrwa do końca. Wink
Za to mniej wytrwali (też zakładam) mogą być zachwyceni dość specyficzną jego książką o posmaku sensacyjnym "Zła godzina". Mogą, ale wcale nie muszą.

Życzę wszystkim przyjemnej lektury, a przy niedzieli skuszę się na ptysia.
Od jutra znowu o święcie będę marzył, a przy schabowym z kapustą i ziemniaczkiem młodem koperkiem posypanem pewnie mi się zamarzy południowomorawska pieczona golonka z kuflem piwa, w wiejskiej karczmie koło miejsca historycznego, które Uherské Hradiště nazwano.

Pomachiwajki

Kazimierz

P.S. Włodzimierzu, wcale nie jestem zaskoczony brakiem wznowień Lilavati, ale ... przy niedzieli nie wypada zadręczać teorią spiskową.
ewa_os - 10-06-2012 - 20:45
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Muszę stanąć w obronie Marqueza i kultowych "Stu lat samotności".Uprzejmie proszę o nieprofanowanie noblisty takimi porównaniami.Wolno panu kochać p.Juliana i jego niekontrolowany strumień świadomości,ale "znaj proporcją,mocium panie".
Pan Darek bardzo trafnie rzecz opisał.
Ewa
Sroczyński_Włodzimierz - 10-06-2012 - 21:37
Temat postu:
Marqeez..eee..
zdecydowanie bardziej mnie kręci teoria dlaczego nie ma Lilavati teraz dostępnej!
poczekam do północy z niecierpliwością

w "kierunku" dat (choć bardzo w krzaki poszliśmy przemilczając identyfikację , ba utożsamianie dzisiejszego kalendarza z Grzegorza reformąSmile to bardziej nie mniej ostatnio popularny Eco z "Wyspą..."
i łatwiej do końca dotrzeć
tak zagajam coby podbić i 'wymusić zeznania" ad Lilalavati:)
dpawlak - 10-06-2012 - 23:07
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
antares napisał:

Bodzanta, Bodzenta, Bodzenta, Bodzynta ... A może jeszcze Bodzounta czy Badzęnta... ? ...
A jakież to ma znaczenie

Kiedy nie chodzi o brzmienie nazwiska, bardziej o pomylenie nazwiska/przydomka z imeniem.
Bodzanta Jankowski to nie Jan Bodzanta.
W dodatku opisywanie dwóch osób jako jednej - czy taką samą dyscyplinę stosujesz Kazimierzu przy poszukiwaniach genealogicznych i opisywaniu drzewa? Tam też nie ma znaczenia czy historia dotyczy dwu różnych osób czy jednej?
Przetrawiłem "Nędzników" Viktora Hugo to i z Marqezem dam sobie radę. Tyle, że będę czytał to książkę jako beletrystykę, a nie reportaż o dokumentowaniu genealogii rodziny Buendia. Literackiego Nobla wszak dają za mity i fantasmogorie zwane fikcją literacką, byleby styl wypowiedzi i konstrukcja fabuły rzucała na kolana. To, czy historia prawdziwa - tym się noblowska kapituła nie zajmuje.

@Szczerbiński
Wiesz, jest taka drobna na pozór, ale istotna różnica. Znak zodiaku, to nie to samo co gwiazdozbiór zodiakalny. Słońce przebywając w znaku Barana bynajmniej nie przebywa w gwiazdozbiorze Barana i vice versa. Ponadto w jednym gwiazdozbiorze przebywa 6 dni (skorpion) w innym 44 dni (panna) podczas gdy okres przebywania w poszczególnych znakach zodiaku jest niemal równy. W dodatku Julian mówił o tym, że Żydzi mieli 13 znaków zodiaku, a to co zalinkowałeś jest stosunkowo świeżej daty wymysł jednego pana i wynika z nierozróżniania znaku od gwiazdozbioru.

Sroczyński_Włodzimierz napisał:
zdecydowanie bardziej mnie kręci teoria dlaczego nie ma Lilavati teraz dostępnej!

W społeczeństwie gdzie z dumą co niektórzy wypowiadają się że ni pojmują matematyki bo są humanistami (jak by to było jakieś usprawiedliwienie), gdzie apriori zakłada się, że matematyka jest nudna i nieciekawa, a nauczyciele robią wszystko by to przekonanie pogłębić, gdzie po wielu latach udało się odwojować skasowanie obowiązkowej matury z matematyki. W takim społeczeństwie nie ma popytu na taką książkę.
Kupić można na allegro:
http://allegro.pl/listing.php/search?sg ... g=lilavati
Nie znam zawartości, a jeśli pokolenie stosunkowo młode, to oprócz Lilavati i Śladami Pitagorasa był jeszcze taki cykl na poły obrazkowy Przygody Machefiego czy jakoś tak, też nie wznawiany.
antares - 10-06-2012 - 23:59
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
ewa_os napisał:
Muszę stanąć w obronie Marqueza...


Zupełnie zbytecznie. Gdybym nie uważał, że należy mu się szacunek, z pewnością bym go tutaj nie przywoływał.

ewa_os napisał:
... kultowych "Stu lat samotności


Co za tym słowem się kryje? Tyle razy je słyszałem i do tej pory nie skumałem? Czy to aby nie idzie o jakąś formę protekcji?
I czy to przypadkiem nie jest obraźliwe?

ewa_os napisał:
"znaj proporcją,mocium panie"


A ja sobie - jeszcze niedzielnie - zanucam, na melodię piosenki z polskiego filmu, skomponowanej przez Jerzego "Dudusia" Matuszkiewicza, do tekstu Agnieszki Osieckiej, znanej z wykonania Bohdana Łazuki, tak:

"Każdy swe proporcje ma
Choć nie wszystkim to jest w smak:
Czasem głośno burzą się
Nie pytając gdzie
Tkwi istoty sens.
"

i dalej, mocno filozoficznie: "Tra-la-la-la"

Z pomachiwajkami

i nadzieją w sercu

Kazimierz

P.S.
Do Włodzimierza:

To nie teoria - to hipoteza jedynie Wink

Mając jednakże na względzie proporcyą i...
Doszedłszy do przekonania, że wyłuszczanie tego tutaj - na tym forum,
Spowodowałoby niechybnie zaistnienie sytuacji,
Której inaczej niż "off-topic" nie dałoby się określić,
Z niekłamanym żalem muszę zakomunikować,
Że nadejście północy
Nie będzie mieć większego znaczenia.
(poza tym, że znowu zacznę marzyć... o święcie)

Ale może kiedyś.... Przecież jeszcze nie umieramy, a świata i tak nie zmienimy Wink
Na razie powiem, że w wypowiedzi Darka jest dużo racji.
I z innej strony: czy nie zauważasz, że świat wokół nas jakby "oszalał"?
Jak sądzisz: czy to wyłącznie dzieło przypadku?

Do Darka:

A jakie dla skutków jakiegoś wydarzenia (jak np. ufundowanie kościoła, udzielenie sakramentu, wygranie bitwy) miało imię, które nosił bohater tego zdarzenia? Czy gdyby miał np. na imię Jan - a nie Józef, dach wcześniej by zaczął przeciekać, w małżeństwie rodziłyby się córki miast upragnionych (do wojaczki) synów itp.?
Reszta w piosence, którą sobie nucę.
Sawicki_Julian - 11-06-2012 - 08:22
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Witam, już raz czwarty to chyba już nie żarty Ewo drogie dziecko zwracasz mi uwagę wiec wróćmy do tematu, a jest ku temu okazja byś choć raz napisała coś od Siebie nawet na dwie strony, poczytamy ocenimy, tak samo ja ty to robisz Ewuniu. Stajesz w obronie jakiegoś noblisty to ja po swojemu myślę ze jak Kazimierz tu go podał to znaczy ze pisał coś o kalendarzu.
Tu wszyscy nie zależnie od religii i koloru skory sobie pomagamy, a powtórzę po jakimś mądrym człowieku ze jak ktoś nie przeszkadza to już pomaga , wierzę Ewa ze Cię stać na trochę uśmiechu i dołączysz do wszystkich z pomocą, nawet w tłumaczeniem z rosyjskiego, dobrze Ci szło ; pozdrawiam - Julian
Szczerbiński - 11-06-2012 - 10:11
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
@Pawlak
Ja doskonale wiem o czym pisał Julek. Także potrafię rozróżniać pojęcia astronomiczne od astrologicznych (astronomię miałem na studiach) a nie sądzę by przytoczony przeze mnie amerykański astronom, był głupszy od Ciebie ...
Pytałeś konkretnie Julka:
'O trzynastu znakach zodiaku nic nie wiem - podaj źródło'
Ponieważ twierdzisz, że sam jesteś racjonalny, więc otrzymałeś ode mnie (za niego) racjonalną odpowiedź. Tak czy nie?
I nie ważne w tym momencie czy astronomowie na ten temat mają taką czy inną rację (to jest tu sprawą drugorzędną).
Uważam jednak, że dokuczanie w różny sposób ludziom (tu Julkowi) jest moim zdaniem nieprzyzwoite i dlatego wyręczyłem go podając Ci odpowiedź. Jasne?
Pozdrawiam. Jerzy
PS. Mam nadzieję, że rozumiesz tym razem o czym piszę.
dpawlak - 11-06-2012 - 10:18
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
antares napisał:
A jakie dla skutków jakiegoś wydarzenia (jak np. ufundowanie kościoła, udzielenie sakramentu, wygranie bitwy) miało imię, które nosił bohater tego zdarzenia? Czy gdyby miał np. na imię Jan - a nie Józef, dach wcześniej by zaczął przeciekać, w małżeństwie rodziłyby się córki miast upragnionych (do wojaczki) synów itp.?

Wiesz co Kazimierzu, masz rację. Co za znaczenie ma, czy ktoś mówi polskie obozy śmierci, czy niemieckie. Jakie znaczenie ma kto je założył na fakt, czy drutami płynął prąd, czy nie, oraz dla smutnej prawdy, że obóz można było opuścić jedynie przez komin. To nie istotne, że ofiarę nazwiemy katem, holokaustu przecież nie cofniemy. Czy dobrze rozwinąłem twoją myśl Kazimierzu?
Niestety dla mnie to ciągle jest różnica.
ewa_os - 11-06-2012 - 12:13
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Szanowny Julianie!
Ja nie prosiłam o egzegezę mojego obecnego nazwiska(to nie jest nazwisko rodowe i innych korzeni poszukuję).Nie sztuka jest pisać post na kilka stron,jeżeli nie ma w nim za grosz sensu.Wydaje mi się,że to forum ma służyć wymianie konkretnych informacji a nie dawaniu upustu wytworom swojej wyobraźni,podbudowanej w dodatku takimi informacjami,jak zawarte w linku podesłanym przez J.Szczerbińskiego.P.Szczerbiński chyba nie przeczytał do końca o co tam chodzi,bo w przeciwnym wypadku nie podawałby tego źródła.Wypraszam sobie również ten protekcjonalny ton w stosunku do mnie i radzę najpierw pisać "na brudno" ,przeczytać a potem dopiero przepisać i wysłać.Trochę dyscypliny nie zaszkodzi.
Ewa,tylko dla niektórych Ewunia
antares - 11-06-2012 - 12:50
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
dpawlak napisał:
Niestety dla mnie to ciągle jest różnica.


I cóż mi rzec?

Żem nieutulony z Tobą w żalu?
Chętnie - ale czy to nie zabrzmi fałszywie?
Czy mam Cię pocieszać?
A może mam Cię krytykować za to, że Ci się armata trochę rozkalibrowała?
Nie będę.
Każdy ma (i powinien mieć, bo mu się to należy) swoją skalę, swoje proporcje postrzegania i wyrażania myśli - i nic, nikomu, do tego.

A tak, trochę na pocieszenie a trochę dla wyluzowania (a ku refleksji takoż), podsyłam Ci czeską piosneczkę - z nadzieją, że wymarzone przeze mnie święto, tuż tuż.

http://www.youtube.com/watch?v=D4IxK18mWGI

Uczmy się - bawiąc!!!

Jeszcze niedzielny

Kazimierz

P.S. Gdybyś miał problemy ze zrozumieniem - służę pomocą (vedle => obok).

P.S.2.
Julianie! Zostań sobą i rób swoje. Smile
Szczerbiński - 11-06-2012 - 12:58
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Witam Pani Ewo!
Na początek taka kwestia. Ktoś kiedyś napisał: 'Jeśli czegoś nie ma w Internecie, to znaczy, że nie istnieje...'
Panu Darkowi swoim linkiem chcialem pokazać, że są i takie kwestie astronomiczo-astrologiczne. Dziwaczne i zaskakujące, lecz jednak. Druga rzecz, nie interesują mnie sprawy żydowskich kalendarzy. Dlatego nie było dla mnie istotne, czy podany przeze mnie link o ten temat zahacza. Za co poważnych i zaangażowanych w tym temacie dyskutantów przepraszam (przyznaję moje niedbalstwo). Inna rzecz to ludzkie odczucia w stosunku do Pana Julka, który znowu nadstawił 'pupę do bicia' Wink swoim nieprzygotowaniem (na kartce jak Pani pisze). Faktem jest, że kiedyś jego niektóre wypowiedzi mnie też wkurzały. Ale na Boga! Litości! Nie można od razu 'kamienować człowieka', za jego poglądy, bądź nawet ewidentne pomyłki. W temat 'wszedłem' z czysto ludzkich pobudek. Ostatnia sprawa. Używanie przez Pana Darka porównań wypowiedzi Pana Kazimierza (antaresa), do sprawy interpretacji istnienia obozów koncentarcyjnych jest moim zdaniem 'jazdą po bandzie' (jakby powiedzieli kibice żużla). Moim zdaniem jest 'niesmaczne' i przesadzone (nie na miejscu).
Inni mogą mieć na ten temat odmienne zdanie ...
Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Jerzy
ewa_os - 11-06-2012 - 13:17
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Mnie chodzi wyłącznie o to,że p.Julian (wierzę,że z dobroci serca i chęci pomocy) odpowiada na różne pytania,powiedzmy, niekoniecznie trzymając się ziemi.I ktoś (początkujący,bo stały bywalec już wie) może potraktować taką odpowiedź zupełnie serio,co może mieć skutki nieoczekiwane.Wyznaję zasadę,że jak czegoś nie wiem na pewno,to się nie wymądrzam.I tego się trzymajmy.Bo następny link skieruje nas do wróżki.
pozdrawiam,Ewa
Szczerbiński - 11-06-2012 - 13:21
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
I taka jest 'uroda' Pana Juliana ...
Fakt, w tym co Pani pisze jest dużo prawdy
Jerzy
Sawicki_Julian - 11-06-2012 - 14:19
Temat postu: Re: Ślub w XVIII wieku w który dzień tygodnia?
Witam Wszystkich, nie będę dziękował ani przepraszał, wszyscy jesteśmy dorośli, coraz ładniej i przyjemnie Was się czyta, otóż moja nauka nie idzie w las ,coraz więcej jest normalnie po polsku, także coraz więcej jest podpisów pod swymi prośbami i nie wiem czy ktoś zauważył, ja czepiam się tego co spada, czyli jest na samym dole forum, wtedy napisze choćby nie z tej ziemi coś by dać czas bo może ktoś coś dopisze, szczególnie tym proszącym z zagranicy i za to czasem obrywam od Ewa i innych za pisanie nie w temacie. Co do wróżki to wierzę na dwa razy, będzie juto pogoda na pewno tylko nie wiem jaka, tz. nie róbmy problemu gdzie go nie ma, a inaczej, moim zdaniem każdy ma prawo pisać na forum byle się pod tym podpisać bo to bierze na swoje sumienie i ciesze się Ewa ze odpisałaś na moje uwagi, żeby było kulturalnie to je trochę wytnę ; pozdrawiam - Julian

Wysłany: 11-06-2012 - 16:53 *
Witam Jerzy, to nie żadna misja, tu nie ma nic do ukrycia, o to chodzi ze to mogą wszyscy czytać co tu jest napisane kto wejdzie do kompa i ja chce tylko by się nie ośmieszać, a swoją wiedzę przekazywać młodszym. Ale to rożnie to pojmują albo wcale nie pojmują i jeszcze mają za złe ze za dużo wiem, ale jak się pracowało po dwie zmiany w rożnych zawodach, a było ich ponad 10 to na każdy temat mam coś do powiedzenia, np. przy obliczeni ZUS na emeryturę wyszło po zsumowaniu lat że ja zacząłem prace od 4 lat swojego życia, tak sobie myślę ze mógłbym z powodzeniem zastąpić nie jednego ministra, szczególnie .......Nie lubię tylko jak ktoś wybiela historie i polityki przegadanej godzinami, a długi rosną. Człowiek nauczony pracować musi się czymś zająć i cokolwiek tu pisząc sam czegoś się dowiem, a błędu ten nie zrobi który nic nie robi. Mówiąc prawdę to adoruję tu bo mam nadzieje ze uda mi się połączyć moich pra..... wszystkich dokąd sięgają metryki i herbarze, przynajmniej po mieczu ; dziękuje i pozdrawiam Cię Jerzy - Julian

* (moderacja - scalenie wypowiedzi wysyłanych na Forum)
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Powered by PNphpBB2 © 2003-2006 The PNphpBB Group
Credits