Genealodzy.PL Genealogia

Ogólne - Podejście Waszych rodzin do kwestii genealogii

wiercimak - 29-11-2023 - 22:30
Temat postu: Podejście Waszych rodzin do kwestii genealogii
Dobry wieczór.
Ah, marzy mi się choć jedna osoba w mej rodzinie, która interesowałaby się tym zagadnieniem i pomagała w badaniach... Znaczna większość osób jest temu obojętna, tylko jedną ciotkę to interesuje, ale jest wiekowa i jedyne jak może pomóc, to opowiadac rodzinne historie - choć nie narzekam, to są nieocenione informacje. Niektórzy jednak podchodzą do tego tematu wrogo, jak moja babcia - narzekając, że w tym grzebię. Powinienem jej zdaniem zostawić temat w spokoju i :nie grzebać w zmarłych". Wydaje mi się również, że nikt nie traktuje tego poważnie. Widzę te drwiące uśmiechy, gdy mówię o prawdopodobnym pokrewieństwie między nami, a magnaterią rządząca niegdyś maistem - tak jakby byli przekonani, że to wszystko wymyślam.
A jak to jest u Was? Mam nadzieję, że lepiej...
Sroczyński_Włodzimierz - 29-11-2023 - 22:41
Temat postu:
Gdyby całe rodziny się "interesowały" tj niekoniecznie byłby to temat codziennych rozmów ale jakoś gromadziły, przechowywały, itd...to nie miałbyś co odkrywać:) I nie wiem czy to lepsze by było - tj lepsze obiektywnie tak, ale z punktu widzenia osoby lubiącej szukać, to już niekoniecznie.

Brak zrozumienia, wsparcia albo przynajmniej neutralnej życzliwości można tłumaczyć tym, że i głowę zawracamy pytaniami i to jest wspólny jakiś obszar - ingerujesz nie tylko w swoich przodków. To nie filatelistyka i inne odseparowane, bez stycznych - to zawsze trochę w czyjeś wchodzisz. Mity i przeświadczenia, historie ..a może wiarygodności, naiwności, braku szerokich zainteresowań dziadków? A przynajmniej często wytworzonemu obrazowi przodków - jak komuś babcia opowiadała z przekonaniem o przegranym w karty majtku ziemskim, to po obaleniu...babcia inaczej wygląda - nie?

L.?
Ewa_Sobiech - 29-11-2023 - 23:16
Temat postu:
Witam
W rodzinie mojej babci ze strony taty trafiłam na mur i go nie przebiję - nie interesuje ich odkrywanie przodków i historii rodziny, ale ze strony dziadka absolutnie wszyscy są bardzo życzliwi. Udzielają informacji i podsyłają mi stare zdjęcia z niemal zawsze tymi samymi pytaniami w stylu - ale po ci to ?, a nie szkoda ci czasu ? i co ty z tym później zrobisz ?. A gdy się spotkamy po jakimś czasie to jednak są ciekawi czy znalazłam coś nowego. Niby niepotrzebne a jednak interesujące.
Ewa Mitrzak zd Sobiech
Graga - 29-11-2023 - 23:44
Temat postu:
Wsiąkłam ok 2mce temu. Zajmuję stół w jadalni, rodzina nie ma gdzie jeść, wszędzie pudła, koperty, papiery i komputer na środku. Cieszą się, dopingują, dopytują. Odkryłam rodzinę ze str siostry mojej prababci, nawiązaliśmy kontakt. Zaplanowałam wyjazd do innego miasta, gdzie mieszka córka wspomnianej siostry lat 93. Pojechał ze mną syn. Był wzruszony. Mam wsparcie Smile
Krzysztof_Wasyluk - 30-11-2023 - 07:44
Temat postu:
Mój przyjaciel, wieloletni genealog, opowiadał o rozmowie ze swoim kuzynem. Tenże, na pytanie o jakichś krewnych stwierdził: - Józek, Ty mnie pytasz o krewnych, a ja nawet nie pamiętam kiedy urodziła się moja córka.

Jak tu widać, nasze poszukiwania wzbudzają powszechny aplauz.
Reguła_Marcin - 30-11-2023 - 10:36
Temat postu:
W linii po mieczu zainteresowanie bardzo żywe. Wynika to głównie z tego, że rodzina liczna, a wiec o więzach rodzinnych po prostu wiedzieliśmy i wiemy dużo. I tak dla przykładu wspomnę, że potomkowie rodzeństwa mojego prapradziadka utrzymują ze mną kontakt, regularnie się widujemy, wymieniamy opowieściami Smile
Z linii po kądzieli już gorzej - rodzina się porozjeżdżała po Polsce i kontakty się urwały. Ci którzy siedzą w rodzinnych stronach często dzielą się opowieściami, prowadzą na groby, pokazują fotografie.
A od strony mojej małżonki zainteresowanie nikłe. Jeśli już to opowieści o sobie, nie o rodzicach, dziadkach etc. Jak wspomnę, że coś odnalazłem to gratulacje ale później do tematu nie wracają.
Dwie strony monety można by rzec.
braszyns - 30-11-2023 - 12:02
Temat postu:
W mojej rodzinie gdy się dowiedzą że się tym bawię to pierwsza że cz dasz mi to póżniej. a nie pomyślą ile godzin człowiek przesiedział przy komputerze albo w archiwum. Braszyns
termos - 30-11-2023 - 12:20
Temat postu:
Cóż nowego można w tym temacie powiedzieć. Bywa różnie. Widzę, że II wojna światowa to taka cezura, która często nie pozwala na efektywne poszukiwania. Urwały się więzi, rodziny rozproszone, brak dokumentów i pamiątek... Często ci, którzy przeżyli wojnę nie chcą wracać do wspomnień z różnych względów. Poszukiwania są trudne jeśli w grę wchodzą Żydzi, którzy w czasie wojny zmienili nazwisko, zatarli tożsamość, nie przekazali dzieciom wiedzy o swym pochodzeniu. A kresowiacy? Interesuje mnie jak rodziny przybyłe z kresów odnajdywały się po wojnie. W mojej rodzinie jest przypadek, gdy ciocia z córką zostały w 1945 roku w okolicach Lwowa i ślad po nich zaginął. Nie dały nic wieloletnie poszukiwania przez PCK itd. To taki dodatkowy wątek tego tematu
Teresa
puszek - 30-11-2023 - 12:23
Temat postu:
7 lat temu (kiedy urodził się mój Wnuk) zajęłam się genealogią swoją i rodziny Wnuka ze strony Zięcia. Bardzo pomocni w poszukiwaniach okazali się Pradziadkowie Wnuka, których rodziny pochodzą z Kresów (Rudomino, okolice Wilna, Wsielub i Iwje). Przynosili zdjęcia, wszelkie dokumenty (np. akt nadania ziemi z 1946r. po osiedleniu na Ziemiach Odzyskanych). Z opowieści osoby, która urodziła się w Chrapieniewie/par. Wsielub, dowiedziałam się dużo o życiu w tamtym czasie (lata 30-40-te XXw.). Opowiadała o kuzynach rozstrzelanych w Katyniu i Miednoje (byli wojskowymi), których odnalazłam na listach (nawet zdjęcie jednego z nich). Z moich doświadczeń wynika, że bardziej pomocni są starsi ludzie.
malgorzata601 - 30-11-2023 - 13:52
Temat postu:
Witam
Ja już niestety nie mam kogo się spytać o przodków.
A mam zaginionego pradziadka. Z opowieści rodzinnych pamiętam, że "zaginął na Wschodzie" Ale, że urodzi się w 1873 to chyba mało prawdopodobne, zwłaszcza, że w AM babci z 1924 występuje jako żyjący ojciec
Za późno się za to zabrałam.
Siostra się tym nie interesuje a siostry cioteczne, które mają trochę starych zdjęć nie chciały mi ich udostępnić. Na szczęście zebrałam trochę zdjęć z FB.
Małgorzata
wiercimak - 30-11-2023 - 14:35
Temat postu:
malgorzata601 napisał:

Za późno się za to zabrałam.
Małgorzata

To niestety powie większość genealogów, ja również. Dobrze, że zająłem się tym za życia mojej ciotki, o której znalezienie poprosił mnie ojciec - inaczej nawet bym się tym nie zainteresował...
Jarek54 - 30-11-2023 - 14:48
Temat postu:
Siedemnaście lat temu, gdy zaczynałem przygodę z genealogią, spotykałem się często z pytaniem: po co ty to robisz, szukasz majątku? Nie wierzono mi, gdy odpowiadałem, że nie szukam majątku, a jedynie poszukuję informacji o przodkach. Teraz, po latach, wszyscy w Rodzinie już wiedzą, że wraz z żoną, która również zajmuje się genealogią, jesteśmy niegroźnymi, zwariowanymi pasjonatami. Jednocześnie, można od nas uzyskać ciekawe informacje o Rodzinie. W rozbudzaniu rodzinnego zainteresowania genealogią bardzo pomogły zorganizowane przez nas Zjazdy Rodzinne (4) + wydawnictwa okolicznościowe (3). Czy udało się nam zainteresować genealogią naszych kuzynów? W paru przypadkach się to udało. Owocem są coroczne spotkania, organizowane przez nich od ośmiu lat. Zawsze w tym samym miejscu, tego samego dnia (pierwsza sobota sierpnia) i o tej samej godzinie. Każdy przyjeżdża z koszyczkiem, a w nim jadło i napitki. Frekwencja? Minimum 50 osób. Reasumując, praca z żywymi, choć bywa uciążliwa, przynosi rezultaty i generuje dużo pozytywnej energii Smile
Pozdrawiam serdecznie
Jarek
GKapro - 30-11-2023 - 15:39
Temat postu:
Okres ostatniej pandemii sprawił, że przypadkiem zacząłem wyszukiwać informacji o przodkach mojej żony. Doprowadziły mnie one do przepięknej okolicy Strawczynka koło Kielc. Najstarszym dokumentem jest akt ślubu przodka po mieczu z roku 1744. Razem z żoną pojechaliśmy z ciekawością do kościoła parafialnego, zobaczyliśmy kapliczkę św. Cecylii na Perzowej Górze .... Żona była wzruszona. Jeśli chodzi o reakcję rodziny na moje pytania o niektóre zdarzenia lub osoby to mogę powiedzieć, że były one różnie: od wzruszenia ramionami aż po udostępnienie nieznanych zdjęć. Mam wrażenie, że zdjęcia dziwnie "kleiły się do rąk" oglądających przed wielu laty i teraz wyszłoby kto je sobie przywłaszczył. Czasami te same zdarzenia są zupełnie inaczej zapamiętane a niektóre obrosły fantazją. Faktem jest, że już okres II wojny światowej zaczyna być zamierzchłym czasem i po latach zaczynamy żałować, że nie zapytaliśmy kogoś bliskiego o jego wspomnienia, to się niestety już nie wróci. Kiedyś przeczytałem takie ładne zdanie: "Nazwisko jest naszym dziedzictwem a to czy i jakiej chwały mu dodamy zależy wyłącznie od nas" - jest to motto mojej pracy, której ciągle nie mogę zakończyć...
Pozdrawiam
Grzegorz
Czupryna01 - 30-11-2023 - 16:15
Temat postu:
Jarek54 napisał:
Siedemnaście lat temu, (...) gdy odpowiadałem, że nie szukam majątku, a jedynie poszukuję informacji o przodkach. (...)
Jarek

W Rawie Maz. przy ul Mickiewicza moj pradziadek mial stolarnie. Zmarl w 1924 r w wieku 84 lata. Pojechalem pod ten adres z siostra i ku mojemu zdumieniu stolarnia dalej jest, wiec na podwórku próbujemy zrobic sobie selfie. Zaczepieni przez przez kogos co i po co, opowiadamy o pradziadku i pierwsze słowa odpowiedzi "Ale on to sprzedał!" Od tego czasu minelo ponad 100 lat. Brat zainteresowania swojego rodzeństwa okresla, jako "nieszkodliwe dziwactwo"
Pzdr Romuald
Andrzej_Żak - 30-11-2023 - 17:46
Temat postu:
Witam
Poruszana w tym wątku sprawa to chyba „odwieczny” problem każdego genealoga rodzinnego. Kiedyś, gdy byłem jeszcze bardzo młody, mój świętej pamięci wujek powiedział mi, że w każdym pokoleniu znajdzie się jedna osoba, która interesuje się losami przodków oraz krewnych. W pokoleniu mojej mamy był takim poszukiwaczem właśnie on. Niestety prócz ustnych przekazów nie poświęcił czasu na spisanie swojej wiedzy. Teraz po wielu latach chyba podzielam jego pogląd. Jak tak się oglądam to w mojej rodzinie i również w rodzinie mojej żony (oczywiście tej, którą mam w zasięgu) to chyba tylko ja jestem takim praktykującym zainteresowanym. Czasami sam siebie pytałem po co poświęcam tyle czasu na poszukiwania, analizy, spisywanie wszystkiego i układanie w całość. Mam już prawie gotowe opisy dziejów moich rodziców i dziadków. Kiedy jednak pokazywałem to dzieciom lub krewnym to owszem niektórzy przekartkowali moje wydruki, pochwalili, po czym odkładali na bok i zajmowali się swoimi sprawami. I wtedy uświadomiłem sobie, że kiedyś też taki byłem. Pamiętam, że mój dziadek coś starał mi się opowiadać ale ja miałem wtedy inne sprawy na głowie. Teraz dopiero widzę jak dużo straciłem. Ale najważniejsza dla mnie w mojej motywacji (oprócz oczywiście własnej przyjemności z poszukiwania i odkrywania ku pamięci przodków) była niedawna rozmowa z synem. Otóż powiedział mi: „tato to co robisz jest świetne. Może teraz ani ja ani moje siostry nie mamy czasu się tym głębiej interesować ale skąd wieszczy kiedyś chętnie my lub nasze dzieci wszystko to dokładnie przeczytamy i będziemy ci wdzięczni. Więc pisz tato, naprawdę pisz”. I to jest dla mnie teraz wielką motywacją. Teraz tylko boję się czy ten ogrom materiału który dotąd zebrałem uda mi sie zdążyć uporządkować. Lata bowiem szybko upływają. Ale mam nadzieję, że zgodnie z tym co mówił mój wujek w następnych pokoleniach znajdzie się ktoś kto to będzie kontynuował.
Pozdrawiam serdecznie
Andrzej
Serotoninka - 30-11-2023 - 18:48
Temat postu:
braszyns napisał:
W mojej rodzinie gdy się dowiedzą że się tym bawię to pierwsza że cz dasz mi to póżniej. a nie pomyślą ile godzin człowiek przesiedział przy komputerze albo w archiwum. Braszyns


Prawdę mówiąc nie rozumiem. Jakież znaczenie dla przyjemności podzielenia się zdobytą wiedzą z kimś zainteresowanym z rodziny, ma liczba godzin spędzonych w archiwach czy przy komputerze? U mnie wręcz im więcej tych godzin, a raczej miesięcy, tym milej, gdy kogoś zainteresuje moje dzieło.

Pozdrawiam
Ola W.
Jaworska_Karolina - 30-11-2023 - 19:00
Temat postu:
Generalnie jest wsparcie, ale nie na tym poziomie szczegółowości, który oferuję Smile

Poszukiwania rozpoczęłam pod wpływem pytania rodziny ojca rzuconego na spotkaniu rodzinnym: dlaczego jeszcze nie mamy drzewa genealogicznego? Zabrałam się za to energicznie i wyszukałam wszystko, co tylko mogłam.
Rodzina wspierała na początkowym etapie, ale wraz z ogromem informacji entuzjazm opadał.
Na kolejny zjazd rodzinny wydrukowałam niemal gotowe drzewo z 650 osobami i każdy z członków rodziny mógł odnaleźć siebie i powiązać się z odpowiednią gałęzią rodziny. Fajne to było i wszyscy śledzili powiązania.

Drzewo rodziny matki tworzy się dłużej, bo nie było danych dostępnych on-line. Od kilku lat indeksuję akty "moich" parafii. Drzewo się rozrasta, ale całość jest bez mego tłumaczenia mało przyswajalna dla odbiorcy. Dlatego teraz opowiadam historie poszczególnych przodków. Wynajduję ciekawe materiały, skany, zdjęcia, pamiętniki itp. i wrzucam zwięzłą opowieść na social media. Zainteresowani sami dopytują o szczegóły Very Happy
pstrzel - 30-11-2023 - 19:24
Temat postu:
Witam,
Generalnie jest w rodzinie poparcie moich działań, chociaż wynalazłem wiele rzeczy, które podważyły rodzinne legendy i może trochę zawiodły. Generalnie biorąc, pochodzimy od ludzi prostszych niż się wydawało. Kilka spraw okazały się zmyślonymi z nie do końca wiadomych powodów. W jednym przypadku studia sztuki pięknej w Petersburgu okazały się zwykłą dezercją... Dzięki testowi DNA, spotkaliśmy drugą kuzynkę urodzoną w USA co było przygodą dla nas wszystkich. Na dobre i na złe, staram się aby moja praca nie przepadła. Chodzi tu o szukanie prawdy.
Sroczyński_Włodzimierz - 30-11-2023 - 20:48
Temat postu:
Trochę przy okazji:
https://www.youtube.com/watch?v=Cb-zrYn0E-Y
luźny związek z tematem pod koniec odcinka, po kwadransie.
Historia nie jest nowoodkryta, ale tego elementu nie znałem.
Andrzej_Żak - 30-11-2023 - 21:01
Temat postu:
Dobre do przemyśleń. Od dawna słucham i polecam innym. Luźny temat, ale jakże rozwijający.
Piachu2 - 30-11-2023 - 23:21
Temat postu:
Sroczyński_Włodzimierz napisał:
Trochę przy okazji:
https://www.youtube.com/watch?v=Cb-zrYn0E-Y
luźny związek z tematem pod koniec odcinka, po kwadransie.
Historia nie jest nowoodkryta, ale tego elementu nie znałem.

Obejrzałem całość. Konkluzja?
To kolejna kropelka wybielania Niemców z czasów IIWŚ, czyli byli też dobrzy naziści
Sroczyński_Włodzimierz - 30-11-2023 - 23:39
Temat postu:
Tak, obejrzałem całość i więcej (tzn historia znana z innych mediów/źródeł). Nie badałem.

Nie wiedziałem, że na skutek działań potomków, ich uporu ujrzała światło. Ten fragment o poszukiwaniach korzeni własnych, historii własnej rodziny i możliwościach (zdaje się że lata 60 i 80, a dotyczyło lat 40 i 50) był mi nieznany.

Konkluzja?
Nie wiem czy dziś byłoby łatwiej szukać:)

a co do wybielania...może , ale niekoniecznie...nie opisują Austriaka, a przedwojennego obywatela RP

Wychowanek m.in. tak pięknie opisywanych jako "wspaniałe i patriotyczne" szkół? I tak jak podoficerowie WP (różnej narodowości) byli okrutnymi kapami w KL-ach, tak "kwiat młodzieży polskiej, wspaniałe pokolenie gimnazjalistów kształcone przez kadry że hoho" na ochotnika bywało do SS szedł, mordował sąsiadów Polaków na Pomorzu, wstępował do Jüdischer Ordnungsdienst , Bahnschutz, innych shutzów, w VIII 39 mordował ludzi na dworcu w Tarnowie , po drugiej stronie linii rozgraniczenia sowiecko-niemieckiego też nie lepiej

To byli obywatele RP (eks obywatele?), rodzinnie, środowiskowo może inni , ale teoretycznie przeszli przez szkoły, czasem wojsko i cały aparat mający jakoś zapobiegać wyrzynaniu sąsiadów. Niespecjalnie to skuteczne było. I pewnie nie jest i nie będzie.
To moja konkluzja:(
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Powered by PNphpBB2 © 2003-2006 The PNphpBB Group
Credits