Genealodzy.PL Genealogia

Tematy przesunięte - O czym myślicie indeksując parafie swoich przodków ?

Marek_Krzyżanowski - 10-02-2017 - 21:05
Temat postu: O czym myślicie indeksując parafie swoich przodków ?
Ja myślę indeksując parafie moich przodków:

Wieczny odpoczynek racz Im dać Panie,

a Światłość Wiekuista
niechaj Im świeci.

Niech odpoczywają w Pokoju.

Amen.

Pozdrawiam
Marek Krzyżanowski

A o czym wy myślicie indeksując parafie swoich przodków ?

Czy o tym: https://www.youtube.com/watch?v=OvZYhxT ... 1q2hz596Ks

Szczepaniak_Tomasz - 10-02-2017 - 21:24
Temat postu: O czym myślicie indeksując parafie swoich przodków ?
Ja staram sobie ich wyobrazic. Powiazac wydarzenia z ich zycia z ich stanem zdrowia, edukacji, zamoznosci, kwestii uczuciowych, podejscia do takich spraw jak Bóg, Honor, Ojczyzna.
Aczkolwiek przeszlo mi przez mysl zlozenie na wypominki w 200 rocznice smierci.

Pozdrawiam
Tomasz Szczepaniak
Bożena_Prymus - 10-02-2017 - 21:58
Temat postu: O czym myślicie indeksując parafie swoich przodków ?
Witajcie
Raczej nie myślę jak wyglądali ,tylko jak żyli ,czy mieli co jeść i jakimi byli ludżmi .Pierwszy akt zgonu z moich przodków ,który spisywałam na arkusz to akt zgonu mojej prababci , gula w gardle i łzy w oczach , to był początek mojej przygody z indeksacją , to była pierwsza parafia ,którą dostałam do spisania, teraz już inaczej do tego podchodzę ,ale w dalszym ciągu nie mogę się pogodzić z dużą ilością zgonów dzieci.
Pozdrawiam serdecznie
Bozena
magda_lena - 10-02-2017 - 22:44
Temat postu: O czym myślicie indeksując parafie swoich przodków ?
To ja się wyłamię Wink

Myśl pierwsza:
- dlaczego proboszcz nie chce współpracować, może bym powiązała więcej przodków?
akta w AP są dostępne od 1890 r

Myśl druga:
- o rany, ale miałam szczęście, mogłabym się przecież nazywać Kutas (znam znaczenie, uprzedzając komentarze, ale współcześnie chyba nikt by nie chciał).


Żeby nie było, w nawiązaniu do postu Marka i Tomasza.
W każde Zaduszki/Wszystkich Świętych przodkowie dostają zbiorczą lampkę.
W każdą Wigilię chwilę zadumy.
Za wszystkich, których znalazłam, bo dzięki nim - jestem ja.
Skrzypczak_Bogumiła - 10-02-2017 - 23:48
Temat postu: O czym myślicie indeksując parafie swoich przodków ?
Zindeksowałam wszystkie parafie moich przodków / czasami w części/,pierwszą było Długosiodło gdzie w 1635 roku
napotkałam pierwszy raz moje nazwisko Chorchos - trudno opisać emocje jakie mi wtedy towarzyszyły ; gula,łapki latały,wzruszenie ogromne ale najbardziej przeżyłam akt urodzenia w 1833 mojej imienniczki Bogumiły Wink
Jest prawdopodobne,że przybyli z Niderlandów,może byli Mennonitami / nie mogę tego potwierdzić/ ale zauważyłam,że moi przodkowie żyjący w 3 różnych parafiach ; Dlugosiodło, Zambski, Goworowo żyją jakby obok innych mieszkańców ,nie podają do chrztu dzieci sąsiadów - tylko w obrębie rodziny,nie są świadkami ślubów więc być może coś jest na rzeczy Wink
Zastanawiałam się jak żyli,jak się "rozmnażali" w jednej izbie,jak wyglądały porody w takich warunkach,jak się odżywiali, jak przeżywali śmierć swoich dzieci .Szczególnym sentymentem darzę moje praprababcie / ukochaną jest babcia Franciszka - Mama mojego Ojca / mówię do nich po imieniu,proszę o pomoc w odszukaniu kogoś Wink opracowuję Historię Rodziny - poświęcam osobny rozdział na linie żeńskie w hołdzie za to ,że były i że dzięki nim mogłam się urodzić i przybliżyć ich osoby naszej współczesnej rodzinie .
Dorota_Marta - 10-02-2017 - 23:48
Temat postu: O czym myślicie indeksując parafie swoich przodków ?
Pierwszy akt, który odnalazłam, był aktem chrztu mojej ukochanej babci zmarłej ponad 25 lat temu. I nagle wyobraziłam sobie tę małą dziewczynkę urodzoną na samym początku XX wieku. Nie była starszą panią, jaką znałam, ale niemowlakiem, a potem dzieckiem. Wiem, że to oczywiste, ale wtedy było dla mnie szokiem. I takim trochę "wehikułem czasu".
Ogromnym smutkiem i solidarnością kobiecą napełniały mnie odnajdywane przypadkiem, a potem już mocno poszukiwane, akty urodzenia i, niestety, także zgonu rodzeństwa mojego dziadka.Z dziewięciorga dzieci (urodzonych w latach 1888-1903) przeżyło tylko czworo, w tym mój dziadek-beniaminek. Zawsze słyszałam opowieści rodzinne, że dziadek był późnym dzieckiem swojej mamy. Litości, miała 32 lata, gdy go urodziła. Miałam tyle samo rodząc młodszą córkę, a nikomu nie przyszło do głowy twierdzić, że jestem starszą mamą.
Trudno mi sobie nawet wyobrazić co czuła, gdy kolejne dzieci umierały. A co myślała umierając na suchoty w wieku 34 lat, gdy najmłodszy syn miał ledwie dwa lata. Nieustające ciąże na pewno nie działały wzmacniająco.
Dużą sympatią i szacunkiem darzę tę moją prababcię, jak zdrobniale o niej mówię: moją Cecylkę.
A przed zainteresowaniem się genealogią nawet nie wiedziałam, jak miała na imię.
Takie to myśli "chodzą mi po głowie", jak indeksuję "moje" parafie.
Dorota
Christian_Orpel - 11-02-2017 - 01:54
Temat postu: Re: O czym myślicie indeksując parafie swoich przodków ?
Marek_Krzyżanowski napisał:

A o czym wy myślicie indeksując parafie swoich przodków ?



Tylko, że indeksacja to żmudna praca.

Kiedy po indeksacji, zaczynam rekonstrukcję rodzin parafii, czuję, że warto jednak było ...

Pozdrawiam

Chrystian
Bialas_Malgorzata - 11-02-2017 - 12:40
Temat postu: Re: O czym myślicie indeksując parafie swoich przodków ?
Dla mnie indeksowanie i nie tylko (spisy wszystkich mieszkańców z akt Komisji Wojskowej) oznaczają tyle, że wczuwam się w tamte czasy, piszę historie miejscowości, w których żyli. Opracowanie rodziny obejmuje też dalszych krewnych - nawiązuję kontakty z dalszą rodziną. Inaczej odbieram filmy związane z tamtymi czasy. Jednym słowem przemawia do mnie HISTORIA.
Praca owszem żmudna, ale pozwala na dokładne odszukanie wszystkich członków rodziny (można by kogoś pominąć).
pozdrawiam
Małgorzata:)
Karolcia - 12-02-2017 - 18:59
Temat postu: Re: O czym myślicie indeksując parafie swoich przodków ?
Wiatm! Pani Dorota! Czytając Pani posta bardzo się wzruszylam. Robiąc moje drzewko mialam takie same odczucia. Pozdrawiam!
Gashlug - 12-02-2017 - 20:38
Temat postu: Re: O czym myślicie indeksując parafie swoich przodków ?
Przeglądanie metryk to taki namacalny dotyk historii, zaglądanie przez grubą kotarę w minione dzieje oraz na ludzkie szczęścia i tragedie, po których jedynym wspomnieniem dzisiaj są właśnie tylko te krótkie zapisy proboszcza. To pozwala zrozumieć, że po nas też zostanie niewiele więcej i wówczas zupełnie inaczej patrzy się na życie.
x_hanna - 15-02-2017 - 14:09
Temat postu: Re: O czym myślicie indeksując parafie swoich przodków ?
O czym myślę?
Gdy ostatnio "odkryłam" prababcię, o której istnieniu do niedawna nie miałam pojęcia, to powiedziałyśmy sobie "dzień dobry". Smile

A tak bardziej generalnie, to wydaje mi się, że jestem spokrewniona z połową ludzi mijanych na ulicy.
"Przymierzam" także imię Marianna do mijanych kobiet, na ulicy czy w sklepie... i wydaje mi się, ze imię by pasowało, że każda pani mogłaby być Marianną. Wink
czarnuszewicz_bozena - 15-02-2017 - 18:28
Temat postu:
Właśnie kończę swoją pierwszą parafię, która się podjęłam indeksować. Oczywiście parafia moich przodkówSmile. Ponieważ to są Kresy, bardzo mało niestety jest wiadomości dostępnych, wcześniej nie wiedziałam dużo o przodkach, teraz żałuję, że gdy żyli jeszcze dziadkowie nie interesowałam się tym. Pamiętam tę radość gdy znalazłam po raz pierwszy znajome nazwisko. Jednak najbardziej mnie smuci podczas indeksacji gdy w ciągu kilku dni zapisane są te same nazwiska zmarłych dzieci.
Bożena
kate103 - 15-02-2017 - 19:47
Temat postu:
Ja indeksując daną parafię zawsze mam wrażenie, że trochę przesiąkam tamtą epoką. Można "dotknąć" historii, która tam w tych księgach jest nadal "żywa". Wpisując w tabelkę dane osoby zawsze mam wrażenie, że na chwilę ją "budzę" Smile. Często jestem pod wrażeniem liczby dzieci, które rodzą się w danej rodzinie i smucę się, gdy indeksując zmarłych widzę wymierające niemal całe rodziny...
A gdy natrafię na członka swojej rodziny to odczuwam radość i ekscytację i też zawsze się z nimi "witam".
Po za tym jestem uzależniona od indeksacji Smile
Kasia
przemko20161 - 15-02-2017 - 20:34
Temat postu:
Ja mam taką myśl że robię to dla przyszłych pooleń i żee mogę podzielić się tą wiedzą nie tylko z rodziną tą bliską i daleką ale i z innymi osobami . Przez taką wymianę informacji można dowiedzieć się wielu informacji na temat swojej rodziny nie tylko z akt metrykalnych ale i od obcych ludzi którzy słyszeli różne historie na temat rodziny nie zawsze prawdziwe ale większość wiarygodne i to też jest cenna wiedza z której warto skorzystać . Dlatego spieszmy się z pozyskiwaniem informacji odobcych ludzi dopóki pamiętają i żyją .

Przemek
Janina_Tomczyk - 15-02-2017 - 20:49
Temat postu:
Indeksując parafie moich przodków widzę w jakim środowisku mieszkali, gdzie występowali jako świadkowie i jest to ogromny plus pracy przy indeksacji. Oczywiście mam drżenie serca gdy trafiam na moich bliskich i popłakałam się gdy trafiłam na akt zgonu mojej młodej Salomei i dwójki jej małych dzieci, którzy zmarli w 1848 roku na cholerę. Pozostał mój wówczas jeszcze mały pradziadek, którym po śmierci ojca zaopiekowały się i wychowały starsze przyrodnie siostry. Wzruszyła mnie ta rodzinna miłość i kiedyś ją opiszę szczegółowo dokumentując aktami ich drogi.
Jeśli chcecie zobaczyć w jakim środowisku żyli wasi przodkowie to indeksujcie ich parafie.
Oczywiście proszę o spokój dusz, które przywołuję od zapomnienia. Zdarzyło mi się także, że wprost zmusiła mnie jedna duszyczka bym się nimi zajęła mimo, że nie miałam zamiaru ustalać drzewa tej części rodziny.
Usłyszałam kiedyś, że wywołujemy jakieś horrory z przeszłości, ale ja tego tak nie widzę i lepiej rozumiem historię Polski widzianą losami mojej rodziny.
kulik_agnieszka - 15-02-2017 - 22:45
Temat postu:
"Przeglądanie metryk to taki namacalny dotyk historii, zaglądanie przez grubą kotarę w minione dzieje oraz na ludzkie szczęścia i tragedie, po których jedynym wspomnieniem dzisiaj są właśnie tylko te krótkie zapisy proboszcza. To pozwala zrozumieć, że po nas też zostanie niewiele więcej i wówczas zupełnie inaczej patrzy się na życie."

No nie, nie tylko te zapiski przetrwały po naszych przodkach, a MY?
Dlaczego indeksujesz te parafie, parafie swoich przodków? Dlatego, że istniejesz, szukasz ich przecież, zarywasz noce, psujesz sobie wzrok, czegoś pragniesz, marzysz, coś osiągasz, masz jakieś przekonania, w coś wierzysz, o coś walczysz.
Na początku tej zabawy zżerała mnie ciekawość, wszystko było takie „nowe” ……….
Faktycznie, inaczej patrzy się na życie, nabiera się dystansu do wielu spraw jednak dla mnie najistotniejsze jest wszechogarniające poczucie ciągłości,.
Mam liczną i zżytą rodzinę z gatunku dziś określanych mianem „włoskich” a jeszcze sto lat temu normalnych. W moim pokoleniu jest nas dziewiątka po maminych dziadkach, nikt z nas nie używa słowa kuzyn, mówimy o sobie brat, siostra, Mijamy się wiekiem, pokoleniami. My, nasze dzieci, ich dzieci już i wnuki najstarszych. I coraz wyraźniej widzę z perspektywy tego średniego pokolenia kroczącego powoli w stronę … hmmm…. powiedzmy, że trzeciej młodości Wink jak wędrują geny.
Moja średnia córka ma oczy mojego dziadka, tak samo błękitne, jedyna w rodzinie ma dokładnie takie same oczy, w identycznym odcieniu błękitu a to były oczy jego matki, jej praprababci.
Najmłodsza ma dłonie prababci ze strony męża i wiem na pewno, że ta budowę miała po swojej mamie.
Kostki nóg siostry dziadka, urodzonej w 1898 miała siostra mamy, jedna z jej córek, jej córka i wnuczka. Namieszałam. 
W piątym pokoleniu ten sam układ , po tych kostkach można je poznać.
Mój brat według babci jest podobny do brata babci- zawsze tak twierdziła, że tylko on i wnuczka jej przyrodniej siostry są podobni do jej młodo zmarłego, ukochanego brata. Nie znałam tego brata ale niedawno dotarło do mnie ich ogromne podobieństwo a to przecież MÓJ RODZONY BRAT.
Cztery pokolenia od wspólnego przodka i takie uderzające podobieństwo.
A to tylko cechy fizyczne.
Imię dostałam po ukochanej babci mojej babci ale babcia zawsze twierdziła, że i charakter mam podobny. Nie wiem czy tak jest ale jeśli faktycznie to strach się bać. Ta moja praprababcia nie dała się ewakuować w czasie I WŚ, zapakowała rodzinę do pociągu i jako jedyna we wsi została , broniła domu przed frontem pruskim i to w rejonie najcięższych walk, Bitwa Przasnyska trwała półtora miesiąca. 
No i dom przetrwał a ona wychowała w nim osierocone wnuki prawie do ich dorosłości…
Nie tylko te zapiski po nich przetrwały, najważniejsze co przetrwało to my…… o tym myślę jak przeglądam czy indeksuję parafie moich przodków, o tej ciągłości.
Agnieszka
beata_k2 - 15-02-2017 - 23:02
Temat postu:
Tyle emocji w każdej historii, tyle przeróżnych historii. Nie lubiłam jej w szkole, a dzisiaj widzę jak nas przenika. Nas teraz i naszych bliskich kiedyś. Jak dobrze, że są tacy, którzy chcą wiedzieć, jak wyglądało życie przodków. Przedłużamy pamięć o tych, którzy odeszli, a dzięki którym jesteśmy, jesteśmy właśnie tacy...
Pani Agnieszko, podzielam Pani zdanie o ciągłości.

Pozdrawiam,
Beata
x_hanna - 17-02-2017 - 11:19
Temat postu:
Myślę też sobie jak świat się zmienił.
175 lat temu, w wiejskiej parafii, przyszedł do księdza gospodarz z dwoma sąsiadami-gospodarzami, wszyscy niepiśmienni, i zgłosił urodzenie córki. W najśmielszych snach nie przewidywał, że po 175 latach prawnuczka owej nowonarodzonej córki będzie czytać ów akt urodzenia w zaciszu domowym, przy świetle elektrycznym, na urządzeniu zwanym komputerem, a potem opowie o tym nieznanym ludziom połączonym pasją i "siecią"... Smile
Alinka - 17-02-2017 - 12:20
Temat postu:
Mnie zadziwia zawsze jak indeksuje parafie z ktorej pochodza moi krewni jak dokonujacy wpisow przekrecal nazwiska parafian. Czasami na przestrzeni lat w jednej rodzinie kazde dziecko ma jakby inaczej brzmiace koncowki nazwiska........takie nazwiska brzmia inaczej .Zadziwia mnie pisownia gdzie "y" to wspolczesne "j", "X" to wspolczesne "ks". W parafii ktora indeksuje znalazlam perelki. Bliznieta (dwaj chlopcy) obu dano na imie Jerzy( ja indeksujac ich numerowalam 1i 2). Trafily mi sie tez do indeksowania trojaczki.............przezyly (przynajmniej do chrztu). Zabawnie to brzmi ale w czasach gdy nie bylo elektrycznosci i telewizji pokolenie naszych przodkow nie prowadzilo sie tak bardzo moralnie. Sa lata gdy dziecko chszczone jest, i w rubryce Ojciec, matka jest "NN" w latach pozniejszych najczesciej brakuje ojca przy dzieciach "z nieprawego loza". Taki wpis" z nieprawego loza" ciagnal sie za dzieckiem latami. Przy slubach takich dzieci taki wpis byl notowany dalej jak latka . Pewnie wszedzie tak bywalo ale usmiecham sie zawsze przy indeksowaniu miesiaca grudnia. Dzieci rodza sie do jakiegos 10 grudnia a pozniej to juz w styczniu nastepnego roku( wszystkie z datami 1 lub 2 stycznia). W przypadku mojego pra, pra dziada rodzily sie tylko corki i teraz mocno mnie interesuje jak to nazwisko przetrwalo. Wiem jedno............. to co teraz robie wymaga duzej cierpliwosci , zaciecia do zadawania pytan i szukania odpowiedzi. Pozdrawiam Alina.
tubedriver - 17-02-2017 - 14:18
Temat postu:
U mnie m.in. od historii się zaczęło. Nie byłem z niej najlepszy w szkole ale zawsze mnie fascynowała co zaowocowało w późniejszych latach wchłanianiem literatury i wszystkiego co choć trochę związane jest z historią, socjologią a później genealogią...
Duża zasługa pielęgnowania pamięci zmarłych w mojej rodzinie gdzie rozmowa przy stole czy tez wizyta na grobie nie były rutynowym spełnianiem obowiązków, ale dużą dawką wiedzy, wspominek, czczenia pamięci i nauki na przyszłość.

Kiedy przeglądam metryki to myślę o tych wszystkich zmarłych osobach. Niekiedy pod nosem mówię ich imiona i nazwiska, co ułatwia mi szukanie ale także wprowadza w nastrój jakbym odprawiał tzw. "wypominki za zmarłych". Przyznam się, że kilka razy zdarzyło mi się wypowiedzieć w duchu "wieczne odpoczywanie" Smile

Radość: kiedy trafiam na kogoś z mojej rodziny. Wtedy wnikliwie analizuję wszystko co zostało o nich spisane śledząc niemal każdy odcinek liter jakie zostawiła wprawna ręka. Piękna kaligrafia, szkoda, że dziś tak się już nie pisze. Czasem widać nieudolne wprowadzenie danych objawiające się przekręconymi nazwiskami, datami albo pismem "w pośpiechu". Radość także ogarnia kiedy to metryki podważają albo obalają różne teorie przekazywane z ust do ust w rodzinie i śmiech kiedy okazuje się, że były tylko rodzinnymi legendami.

Chęć poszukiwania: Każda znaleziona informacja wznieca chęć poszukiwania jej rozwinięcia albo wyjaśnienia. "Dlaczego w tej kamienicy mieszkali, jak tam było, jak wyglądał ich dom i okolica, jak wyglądał ich dzień, gdzie pracowali...itd..." Rozumiecie? Smile

Smutek: kiedy natrafiam na osoby, które zmarły w tak młodym wieku z powodów błahych jak na dzisiejsze czasy. Szczególnie kiedy przytrafia mi się rodzina, która kolejno traci dzieci. Tak, śledząc losy swojej rodziny zwracam uwagę na często pojawiające się nazwiska sąsiadów, współpracowników, chrzestnych i świadków. To daje mi obraz na to jak żyła moja rodzina. Ostatnio trafiłem na kamienicę w której w kilku rodzinach (osobne mieszkania) umierały dzieci w podobnym wieku. To sprawia, że obok smutku i żalu człowiek uświadamia sobie jak kruche jest życie i jak okropne żniwa zbierały epidemie.

Niedosyt: Może i czasem rozczarowanie kiedy trafimy na kopalnie wiedzy i nagle urywa się ślad w księgach. Żadnych narodzin żadnych zgonów, żadnych ślubów. Gdzie podziała się moja rodzina? Umarli? Wyjechali? Zmienili parafię? Gdzie ich szukać? zupełnie jakby ktoś sprowadził mnie na ziemię, jak bym wrócił do punku "0". Jakby ktoś puścił moją dłoń...

Podsumowując, genealogia oraz samo studiowanie metryk uczy pokory do życia, szacunku do śmierci i ludzi. Uspokaja też świadomość, że każdy się rodzi i tak samo umiera...

Alinka napisał:
... W parafii ktora indeksuje znalazlam perelki. Bliznieta (dwaj chlopcy) obu dano na imie Jerzy( ja indeksujac ich numerowalam 1i 2).


Ja z perełek to trafiłem w Parafii Św. Antoniego - Lwów, akt małżeństwa gdzie pani (de domo) Kuna wyszła za mąż za pana Koguta Smile

W dwóch słowach: Upolowała go Smile

zrobiłem wtedy krótką przerwę, bo nie bylem w stanie dalej szukać Smile
Dławichowski - 18-02-2017 - 15:49
Temat postu:
Dzień dobry!
Ze 20 lat temu doszedłem do wiedzy, gdzie "moi" mieszkali i gdzie do dziś mieszkają. A to 400 lat. Nigdy wcześnie o Kazimierzu Biskupim w domu i w ogóle nie słyszałem. I raptem jest to memu sercu najbliższa miejscowość. Do dziś wielokroć tam byłem. To tam organizuję zjazdy rodowe. Oczywiście zindeksowałem wszystkie księgi i w parafii i w A.P. Są jeszcze braki. Co myślałem indeksując. Spostrzegłem "krzyżowanie się" właścicieli nazwisk na wszystkie sposoby. My tam niemal Wszyscy jesteśmy po wielokroć spowinowaceni. Tak więc w wolnych chwilach w PAF-ie wszystkich rejestruję i wiążę. Już raz program się zbuntował i zacząć musiałem jeszcze raz. Pewnie zanim sam zostanie przodkiem > skończy:
Krzycho z Koszalina
Wszystkie czasy w strefie GMT - 12 Godzin
Powered by PNphpBB2 © 2003-2006 The PNphpBB Group
Credits